poniedziałek, 17 czerwca 2013
Opętany 10
Gdy otworzył oczy od razu się uśmiechnął. Przed sobą miał swojego najlepszego przyjaciela. Shirosaki był tak dobry, że został z nim całą noc. Oprócz tego, że bardzo się cieszył, poczuł się również winien. Uświadomił sobie jak do tej pory bardzo krzywdził Shirosakiego. To dlatego jego najlepszy przyjaciel zadawał mu kary. Shiro po prostu chciał żeby zrozumiał, że źle robi. Jednak teraz już to wie. Już nie skrzywdzi swojego najlepszego przyjaciela. Nigdy.
-Shiro... - powiedział pełen wdzięczności. Jednak zrobił to bardzo cicho, ponieważ nie chciał obudzić albinosa. Znów się uśmiechnął, po czym delikatnie podniósł się do siadu, a potem zszedł z łóżka. Następnie szybko się ubrał i ponownie pojrzawszy na Shiro wyszedł z pokoju.
Po przygotowaniu śniadania sobie i swojemu najlepszemu przyjacielowi udał się do pokoju. Otworzył drzwi i po cichu wszedł do środka. Podszedł do biurka i postawił na nim tackę, po czym delikatnie usiadł na łóżku.
-Gdzie byłeś? - usłyszał na co trochę się przestraszył. Myślał, że Shirosaki jeszcze śpi.
-Robiłem śniadanie. - wyjaśnił gdy jego przyjaciel podniósł się do siadu. Potem sięgnął po tackę i podał ją albinosowi. Sobie natomiast wziął talerz i położył na udach. - Może być? - zapytał chcąc wiedzieć czy Shiro zje to co zrobił.
-Tak. - odparł łagodnie. Ichigo się uśmiechnął, po czym sięgnął pałeczki.
-Ichigo. - zatrzymał jego dłoń. Chłopak spojrzał na niego pytająco. - Mam coś dla ciebie. - wyjaśnił, po czy sięgnął pod poduszkę. Wyciągnął z niej małe pudełeczko, po czym wręczył Kurosakiemu. Ichigo zaczął oglądać go z każdej strony. Podarunek był mały, ale miał ładne opakowanie. Był ciekaw co to, więc szybko odtworzył. Gdy zobaczył co to natychmiast wstał odrzucając pudełeczko, a w konsekwencji talerz z jedzeniem spadł na ziemię.
-Dlaczego... - zaczął przestraszony - Dlaczego to robisz?! - spytał drżącym głosem. Czemu jego najlepszy przyjaciel dał mu pudełko żyletek? Shirosaki nic nie opowiedział, tylko odstawił tackę z jedzeniem i wstał, po czym podszedł do miejsca, w którym wylądowało pudełeczko. Schylił się po nie a następnie podszedł do Ichigo. Ten nieco się odsunął gdy albinos znalazł się bliżej niego. Bał się. - Shiro... - zaczął przestraszony. Czy jego najlepszy przyjaciel znów zamierzał go skrzywdzić?
-Ichigo... - wziął jego drżącą rękę, po czym położył na niej pudełeczko - Musisz to wziąźć.
-Ale...
-Pamiętasz o czym rozmawialiśmy wczoraj?
-Tak, ale...
-Chyba... nie sprzeciwiasz mi się, prawda? - powiedział patrząc mu prosto w oczy.
-Nie, tylko... - zaczął odwracając wzrok.
-Ichigo, znów chcesz mnie zranić? - chłopak spojrzał na niego. Jak Shirosaki mógł tak pomyśleć?
-Oczywiście, że nie! - zaprzeczył stanowczo. Przecież obiecał, że już nigdy tego nie zrobi. Jednak do tej pory to były tylko słowa. Czuł, że teraz musi to udowodnić. W tym celu natychmiast rozpakował pudełko żyletek. Wziął jedną, po czym przyłożył ją sobie do ręki. - Nie zranię cię. - przysiągł, po czym przejechał nią po przedramieniu. Z rany wypłynęła krew. - Shiro... obiecuję. - ponowił nacięcie. Żeby był mocniejszy efekt zrobił je na tym co wcześniej. Nagle poczuł jak Shirosaki dotyka jego policzka. Spojrzał na niego z nadzieją w oczach. Chciał żeby jego najlepszy przyajciel mu uwierzył.
-Cieszę się.
-Shiro. - westchnął z ulgą. Tak się cieszył, że mu uwierzono. Z powodu tej radości przytulił się do niego.
-Ichigo... - zaczął kładąc dłoń na głowie chłopaka - Wszystko co robię, dla ciebie.
-Wiem. - zapewnił jeszcze mocniej obejmując przyjaciela. Trwali tak w uścisku dopóki Shirosaki nie przypomniał mu, że musi iść do szkoły. Wtedy Ichigo zaczął się zbierać w pośpiechu i tak samo szybko wyszedł z domu. I tak był już spóźniony.
W trakcie drogi owinął bandażem ranę, którą zrobił sobie rano. Na szczęście skończył przed budynkiem szkoły. Potem szybko naciągnął na przedramię rękaw. Nie chciał żeby ktokolwiek zobaczył co ma na ręku. A zwłaszcza jego przyjaciele. Był pewny, że zaraz by go wypytywali co się stało. A nie chciał się tłumaczyć. Upewniając się, że nikt nie zauważy bandaża wszedł do szkoły i szybko udał się na górę. Gdy znalazł się na korytarzu prowadzącym do swojej klasy zauważył coś dziwnego. To czas, w którym lekcja trwała a kilkoro uczniów stało na korytarzu. Niektórzy wychodzili lub wchodzili do klasy. Zastanowiło go to więc szybko wszedł do klasy. W niej było niewiele osób. Zaledwie garstka, wliczając w to jego przyjaciół, którzy swoją drogą wyglądali dziwnie. Wszyscy mieli spuszczone głowy i milczeli. Pomyślał, że może to "wina" Keigo, bo temu buzia się nie zamykała i bez przerwy gadał. A teraz gdy go nie ma jest strasznie cicho. Ale to powinno się niedługo zmienić. W końcu Asano wyzdrowieje i wróci do szkoły. Z taką entuzjastyczną myślą podszedł do przyjaciół.
-Kto umarł? - zażartował widząc z bliska ich miny.
-Asano. - odezwał się głos z tyłu. Ichigo poznając go odwrócił się.
-To nie było śmieszne. - stwierdził nie udając oburzenia. Od kiedy Ishida tak żartuje?
-Ale prawdziwe. - na to Tatsuki szturchnęła go. Kurosaki zmarszczył brwi.
-O co chodzi? - zapytał zaniepokojony.
-Ichigo... - zaczęła Arisawa, ale jakoś nie była wstanie tego powiedzieć. Podobnie jak Inoue, która zaraz zaczęła płakać.
-Powiedzcie o co chodzi. - poprosił, ale nie otrzymał odpowiedzi - Chodzi o Keigo, prawda? - zorientował się jaka może być przyczyna zachowania jego przyjaciół - Co z nim? - spytał przejęty - Co z Keigo?
-Nie żyje. - odezwał się Mizuiro, który dotychczas zajmował się swoim telefonem komórkowym, a właściwie wpatrywał się w numer telefonu Asano. Zastanawiał się czy usunąć go z listy kontaktów.
-Co... - zaczął zdezorientowany. Nie wierzył w to.
-Wyjaśnię ci wszystko. - oznajmił Kojima zamykając klapkę telefonu.
Zaraz po rozmowie z Mizuiro postanowił wrócić do domu. Po tym co usłyszał nie mógłby się skupić na lekcjach, chociaż z powodu tego co się stało miało być nieco luźniej niż zwykle. Ponadto była propozycja aby odwołać lekcje. Ale mimo to nie chciał siedzieć w klasie, w której wszyscy głośno rozprawiali o śmierci Keigo. Tutaj się zatrzymał. Jak do tego doszło? Przecież jeszcze niedawno rozmawiał z Tatsuki, która mówiła, że wszystko będzie dobrze, że Keigo wyzdrowieje i wróci do nich. Więc dlaczego tak nagle odszedł? Ichigo spuścił głowę. I co miał teraz zrobić?
Kiedy wszedł do domu zastał Shirosakiego w korytrzu. W jednej chwili jego serce się ucieszyło. Cieszył się, że w takiej chwili jego najlepszy przyajciel jest tutaj. To tak jakby albinos wiedział co go spotkało i był to aby gopocieszyć.
-Shiro... - zaczął podchodząc do niego - Shiro... - powtórzył opierajac się o jego bark.
-Co się stało? - zapytał dotykając dłonią jego głowy.
-Keigo... - zawahał się. Jeszcze w to nie wierzył. - ...nie żyje. - dokończył w końcu. Potem poczuł jak Shiro obejmuje go drugą ręką. - Shiro... - wyjąkał. Było mu tak smutno.
-Nie przejmuj się tym. - powiedział przyciskając go mocniej do siebie - Przecież... masz mnie. - zapewnił. Na to Ichigo jeszcze mocniej go objął. Te słowa ucieszyły go. Teraz czuł, że naprawdę nie musi się tym przejmować i że liczy się tylko Shirosaki, że to właśnie on jest najważniejszy na świecie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz