czwartek, 20 czerwca 2013
Opętany 20
Nie spodziewałam się takiego ciepłego przyjęcia tej notki. Myślałam, że mnie zjedziecie za to, że Ichigo znów jest z Shiro. Ale ja jakoś nie potrafię ich rozdzielić :3
~Lucy, nie martw się. Będą jeszcze morderstwa (bardzo szokujące) :) A jeśli Ichigo zabarykadowałby się z Hichigo w domu, to ten by go nigdy nie wypuścił ^^ I dziękuje za pozdrowienia. I też mam dla ciebie fotkę: http://vespa-kid.deviantart.com/art/Chibi-Hichi-329727396
~Lolololololo, oczywiście, że to będzie HichiIchi Ale myślę, że GrimmUlqui też się tam znajdzie :)
~Rubi, to miłe, że cię mile zaskoczyłam :)
~Serek/Narv, wena jest, ale jak na złość nie na to opowiadanie. A już myślałam, że uda mi się je skończyć, ale niestety :( Za to zaczęłam pisać inne opowiadanie :D
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Tak... - powiedział powoli, po czym wpuścił policjantów do środka. Chociaż nie wyglądali na policjantów. Zamiast mundurów jeden miał na sobie białą koszulę ze spodniami na szelkach, a drugi zwykła koszulkę a na wierzchu kurtkę.
-Gdzie możemy porozmawiać? - zapytał jeden z nich.
-Tam. - wskazał na wejście do kuchni. Potem zamknął drzwi i właśnie tam się udał. Policjanci poszli za nim. Kiedy cała trójka znalazła się w pomieszczeniu usiadał przy stole. - Chcą panowie coś do picia? - zapytał udając spokój. Ale tak naprawdę bardzo się denerwował, bo wiedział po co przyszła do niego policja. I tego właśnie się bał.
-Dziękujemy. - odmówił grzecznie jeden z nich. Na twarzy drugiego Ichigo zobaczył niezadowolenie. Chyba siędzący obok mężczyna miał inne zdanie.
-A ja napiłbym się whisky. - powiedział nagle.
-Nie przyszliśmy tutaj pić, Ginjō.
-"Nie przyszliśmy tutaj pić, Ginjō". - mruknął odwracając głowę w bok.
-Powracając... - zaczął - Nazywam się Tsukishima Shūkurō. Jestem szefem policji oraz prywatnym detektywem. Mój partner to Ginjō Kūgo.
-Tylko tyle? - zapytał obrażony. Czy Tsukishima zawsze musi mu tak umniejszać? Shūkurō to zignorował i wrócił do celu ich przybycia.
-Przyszliśmy do ciebie w bardzo ważnej sprawie. Chodzi o zabójstwa twoich kolegów z klasy. Wybacz, że tak to nazywam, ale nie wydaje mi się żeby to były wypadki. Dlatego chciałbym, żebyś...
-Mów co wiesz. - wtrącił się Ginjō kładąc rękę na blacie.
-Ja? - odparł niepewnie Ichigo.
-Co robiłeś gdy zabito Ishdię Uryū? - zapytał patrząc chłopakowi prosto w oczy.
-Ja... byłem tutaj. - odparł cicho.
-A gdy zabito Kojimę Mizuiro?
-Też..
-A Asano Keigo?
-Ja...
-Ginjō, przestań. - odezwał się nagle Tsukishima. Ichigo był mu wdzięczny, bo nie mógł zebrać mysli. Kūgo tak szybko i podejrzliwie zadawał te pytania.
-No co? - odezwał się Ginjō - Przecież o to go chciałeś zapytać.
-Ale nie w ten sposób.
-A co za różnica w jaki?
-Ginjō, mógłbyś pójść sprawdzić czy dostaliśmy jakiś raport od Kutsuzawy?
-Przecież on dzisiaj nie pracuje.
-Idź to sprawdzić.
-Chcesz się mnie pozbć, tak? - zapytał doskonale wiedząc co Tsukishima knuje.
-Jako twój szef mam do tego prawo.
-Ty...
-Idź już. - ponaglił go. Kūgo rozumiejąc, że raczej raczej nie wygra z szefostwem, po prostu postanowił wykonać rozkaz, co nie znaczy, że nie był zły. Nie znosił gdy nagle Shūkurō odsuwał go od sprawy.
-Daj znać, jak skończysz. - powiedział zanim wyszedł. Potem nałożył buty i opuślił dom.
-Wybacz. Mój partner bywa trochę niecierpliwy.
-Zauważyłem...
-Ale teraz możemy w spokoju porozmawiać. I chciałbym, żebyś był wobec mnie szczery, dobrze? - Ichigo pokiwał głową, ale nie wiedział jak będzie z jego szereością, chociaż miał taką myśl, żeby podać sprawcę tych przestępstw. Bo przecież znał go bardzo dobrze.
-Chciałbym cię zapytać czy może wiesz coś na temat tych przestępstw, które popełniono. Może znasz pszyczynę, albo... sprawcę?
-Ja... Ja nic nie wiem. - dodał po chwili. Chyba jednak nie był w stanie donieść na swojego najlepszego przyjaciela.
-Na pewno?
-Tak...
-A może masz jakieś przemyślenia na ten temat, jakieś wakazówki, które mogłby nam się przydać?
-Nie mam.
-Wiesz... cokolwiek mogłoby nam pomóc.
-Nic nie wiem. - powiedział stanowczo. Miał już dość tego przesłuchania.
-Rozumiem, że się boisz, ale jestem tutaj po to, żeby zaprzestać tej sytuacji, dlatego...
-Mówiłem, że nic nie wiem! - krzyknął podnosząc się z krzesła. Wtedy uwagę Tsukishimy przykuła lewa ręka nastolatka.
-To coś poważnego? - spytał patrząc ranę.
-To nic. - odparł szybko naciągając rękaw.
-Masz kłopoty?
-Nie.
-Rozumiem. A gdzie są twoi rodzice?
-Nie ma ich.
-To znaczy?
-Mama nie żyje, a tato jest zagranicą. - odpowiedział na pytanie, skoro policjant tak bardzo chciał to wiedzieć.
-Wybacz, że zapytałem. Czyli nic mi nie powiesz? - powrócił do priorytetowej sprawy.
-Nic nie wiem.
-Dobrze więc. - podniósł się z krzesła - Jednak gdybyś sobie coś przypomniał, skontaktuj się ze mną. - powiedział zostawiajac na stole swoją wizytówkę, a potem wyszedł.
-I jak? - zapytał gdy Tsukishima znalazł się przy wozie.
-Nic.
-Widzisz? Wiedziałam, żeby go przycisnąć.
-To nic by nie dało. I tylko pogorszyło sprawę.
-Ale wiesz to, co nie? Dzieciak coś przed nami ukrywa.
-Tak czy inaczej, powinniśmy działać ostrożnie. - powiedział odwracając się w stronę okna. Ginjō spojrzał w to samo miejsce i obaj zauważyli jak cień postaci pojawia się i szybko znika.
Przestraszony Kurosaki, że coś wiedzą, szybko odsunął się od okna. Teraz zaczął się bać, że policja zaraz tutaj wróci i go zabierze do więzienia. A nie chciał tam trafić. Dlatego musiał coś zrobić i chyba wiedział co. Natychmiast udał się do swojego pokoju. Po drodze zahaczył o składzik, z którego wyciągnął torbę. Kiedy znalazł się w swoim pokoju szybko podszedł do szafy i kładąc na ziemi torbę zaczął po kolei wrzucać do niej swoje ubrania. Nawet nie myślał nad tym co bierze, bo jego myśli wypełniała tylko chęć uniknięcia więzienia. Czuł, że jak tego nie zrobi, to pójdzie siedzieć, a tego nie chciał. Dlatego musiał uciekać, uciekać jak najdalej od tego wszystkiego.
-Co robisz? - Ichigo natychmiast się odwrócił. Kiedy zobaczył w drzwiach Shiro serce mu stanęło. - Ichigo? - powiedział wchodząc do pomieszczenia - To chyba nie to, co myślę, prawda? - spytał zamykając za sobą drzwi.
-Ja... - zaczął przestraszony. Bał się, że jeżeli powie prawdę albinos go ukarze.
-Chciałeś mnie zostawić? - zapytał patrząc mu prosto w oczy.
-Nie... Ja tylko... Nie chce iść do więzienia! - wrzasnął - Nie chcę, rozumiesz?! - ponownie krzyknął, a potem zaczął głęboko oddychać. Chyba to było dla niego za wiele.
-Ichigo... - podszedł do niego, po czym objął jego twarz - Uspokój się. - powiedział łagodnie.
-Ale... - wciąż próbował normalnie oddychać, ale ta wizja, że pójdzie do więzienia przerażała go.
-Ichigo... - puścił jego twarz, żeby wyciągnąć z kieszeni małe opakowanie - Powinieneś to wziąźć. - poradził otwierając pudełko, po czym wziął dłoń chłopaka i wysypał mu kilka tabletek na nią.
-Ale Shiro... - zaczął wpatrując się w tabletki.
-Czasem je bierzesz, prawda? Po tym będziesz spokojny. Obiecuję. - zapewnił całując go w czoło. Ichigo nie zareagował na to, bo cały czas patrzył na lekarstwa. To chyba nie były te co zawsze brał.
-Shiro, to...
-Weź je. - powiedział łagodnie.
-Na pewno? - spytał dla pewności, chociaż chyba nie powinien. Skoro Shiro mówi, że po tym się uspokoji znaczy, że tak będzie.
-Tak. - po tym potwierdzeniu Ichigo włożył sobie jedną tabletkę do ust, po czym połknął. Potem to samo zrobił z pozostałymi. - Dobrze. A teraz się połóż. - powiedział i zaprowadził chłopaka do łóżka, rozebrał go i przykrył pościelą, a potem położył się obok niego. - Ichigo... - zaczął gładząc go po głowie - ...kocham cię. - na to Kurosaki przytulił się do niego.
-Ja ciebie też kocham. - powiedział czując, że nie może tego zostawić bez odpowiedzi. Potem jeszcze bardziej przylgnął do niego. Czując jak Shiro cały czas go gładzi po głowie, zasnął.
Delikatnie wstał z łóżka. Potem podszedł do szafy i zaczął wyciągać ubrania z torby, po czym po kolei wkładał je do środka. Przecież nikt nigdzie się nie wybierał, więc nie musiały być w tej torbie. Poza tym ją też zamierzał wyrzucić. Nie była potrzebna. Kiedy skończył wziął ją ze sobą i wyszedł z pokoju. Gdy zszedł na dół zahaczył o salon. Wziął z sofy swój plecak i sprawdził czy wszystko ma. Ekwipunek się zgadzał tylko, że brakowało jednej rzeczy - noża. W sumie mógł go zostawić, ale jakoś z nim czuł się lepiej. Poza tym lubił go. Podszedł do szafki stojacej przy telewizorze. Otworzył ją i, tak jak się spodziewał, znalazł nóż. Wziął go do ręki i zaczął oglądać z każdej strony. Chciał widzieć czy zostały jakieś ślady po zabiciu tej głupiej, niskiej, czarnowłosej dziewuchy, która jedyne co potrafiła robić to wtrącać się do wszystkiego. I dobrze, że tak już nie żyje. Ale wciąż istniały osoby, które notorycznie stawały na drodze ich związkowi. Nie znosił tego. Dlatego musiał usunąć wszystkich chcących mu przeszkodzić. Z tą myślą, schował nóż do plecaka i opuścił salon. Potem włożył buty i wyszedł z domu...
"Żebym zdążyła" - wziąż powtarzała sobie to w myślach. Chciała jak najszybciej dostać się do Inoue. Czuła, że coś jej się stało. I bardziej o tym myślała, tym bardziej się bała. W dodatku nie mogła sobie darowac tego, że tak długo dała się przetrzymać policjantce. Gdyby nie kobieta juz dawno spotkałaby się z Orihime. A teraz? Nie wiedziała co zastanie gdy będzie na miejscu. Cały szas biegnąć odrzucała od siebie najgorszy scenariusz, ale i tak nie mogła pozbyć się uczucia, że coś się stało. Dlatego gdy znalazła się pod domem Orihime, nawet nie zapukała tylko weszła. Od razu serce jej stanęło. Było zupełnie ciemno.
-Orihime...? - zaczęła niepewnie - Jestes tu? - zrobiła krok do przodu jedna szybko się cofnęła, gdyż coś pod jej stopą zatrzeszczało. Przestraszona zaczęła szukać włącznika wodząc dłonią po ścianie. Gdy go znalazła zapalił światło. Jej oczom ukazał się rozbity wazon. W dodatku na odłamkach szkła była jakaś czerwona substancja.
-Orihime! - krzyknęła sądząc, że to krew dziewczyny - Orihime!!! - weszła do pokoju obok - Orihime... - wydukała widząc leżące pod ścianą nieco oświetlone ciało swojej najlepszej przyjaciółki.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I na tym zakończymy na chwilę to opowiadanie. Mam nadzieję, że się nie gniewacie :)
Chciałabym teraz oznajmić, że robię sobie przerwę. Będzie ona trwała (przypuszczalnie) miesiąc. Oczywiście w tym czasie będę pisać, głównie nowe opowiadanie i myślę, że z nim wrócę na bloga. Będę też zaglądać tutaj, bo mam trochę rzeczy do zrobienia, no i oczywiście gdybyście mieli jakieś pytania, albo mocno tęsknilibyście za mną ^^ to śmiało piszcie w komentarzach, albo na mojego meila zannenda@wp.pl. Na pewno odpowiem :) I mam nadzieję, że po tej przerwie wciąż będziecie ze mną.
Przewidywany powrót 24 listopada.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witam.
OdpowiedzUsuńPozwolisz, że znowu zajmę ci chwilę czasu? Chciałam się rozpisać trochę na temat dialogów, ale dzisiaj nie mam na to czasu, więc zrobię to przy najświeższej notce, a teraz skupię się na samym opowiadaniu. Z początku nie byłam zbytnio przekonana do całej wizji tych morderstw, ale świetnie z tego wybrnęłaś i postawiłaś wszystko w jasnym świetle. Śmierć Keigo z początku mną wstrząsnęła, ale kiedy wczułam się bardziej w przedstawioną tu postać Shiro, każde kolejne morderstwo wydało mi się hmm.. oczywiste. Spodziewałam się, że na Asano się nie skończy, w końcu Hichi nie mógł dopuścić, by ktokolwiek rozpraszał uwagę jego 'przyjaciela'. Związek między Shiro, a Ichigo został dobitnie przedstawiony. Z początku nie podobało mi się to, że Ichigo jest tak uległy i pomimo całej tej krzywdy, którą wyrządzał mu albinos, ten nadal potrafił mu wybaczyć. W dodatku jego uczucia skakały z jednej na drugą stronę, ale zapewne taki chciałaś uzyskać efekt. Opowiadanie było dla mnie czymś zupełnie nowym i całkiem przyjemnym na późne wieczory. Mój komentarz nie będzie dzisiaj jakiś specjalnie dobity. Odczuwam niemałe zmęczenia, a po prostu chciałam dokończyć ostatni rozdział. Wspomnę jeszcze, że brakuje 16 części. Wracając. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Coś co z początku wydawało się przeciętną historią na podstawie zazdrości jednej osoby do drugiej okazało się czymś tajemniczym i nieprzewidywalnym. Naprawdę dobry tekst. Nie wiem kiedy wrócę, by przeczytać kolejne opowiadanie, ale gdy to nastąpi pozostawię komentarz.
nie będzie kolejnego rozdziału ? :(
OdpowiedzUsuń