czwartek, 20 czerwca 2013

無月 7


~Sapvira, cieszę się, że "Mugetsu" Ci się podoba. Myślałam, że zraziłam Cię tym, że Shiro jest aniołem.
Bardzo się cieszę, że piszesz HichiIchi  I, nie ukrywam, chciałabym poznać Twoje plany odnośnie opowiadania w psychodelicznym klimacie :D Jeśli potrzebowałabyś pomocy to śmiało pisz. Wprawdzie nie uważam się za dobrą pisarkę, ale wspieram osoby, które chcą pisać :)
Jeśli chodzi o DN to u mnie stare dzieje XD Jedyne co się z tego okresu zachowało na moim komputerze to dj "Gentei Kaijo". Jest bardzo wzruszające. Zwłaszcza kilka ostatnich stron. Chociaż pamiętam, że kilka lat temu zaczęłam pisać coś z L'em i Raito. Wiedziałam, że to mi się nie uda... XD

~Serek, to dlatego, że wtedy Ichigo i Hichigo mogliby być razem 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



 Gdy dotarł do nieba od razu skierował się do miejsca, w którym przeprowadzano analizę świętych rzeczy znalezionych na ziemi, bądź w innym miejscu poza niebem. Wszystko co tutaj trafiało zostało poddawana szczegółowym badaniom. Zwłaszcza rzeczy przypominające te należące do aniołów czy innych istot boskich.
-Więc co tam masz? - zapytał podekscytowany anioł widząc, że zostało coś przyniesione do tego miejsca. Już od dawna niczego nie badał.
-Kulę pełną piór. - rzucił mu ją. Gdy ten złapał przedmiot zaczął go oglądać z każdej strony.
-Gdzie ją znalazłeś? - spytał wiedząc do jakiej rangi anioła prawdopodobnie należała. I właśnie to było dziwne.
-Niedaleko Niwy.
-Niwy? - zdziwił się. Przecież tam prawie nikt się nie zapuszczał ze względu na złudność tej krainy. - Co tam robiłeś?
-Wiesz czyje to jest? - zapytał ignorując pytanie anioła.
-Jeszcze nie. Ale takie kule mieli ze sobą tylko aniołowie stróże. To pewnie, któregoś z nich. - stwierdził otwierajac ją - Z tym, że... - zaczął patrząc na pióra - On już pewnie nie żyje. - dodał biorąc jedno do ręki. Właściwie był tego pewnien, co zresztą potwierdzały niektóre postrzępione pióra. To na pewno świadczyło o walce, w której zapewne zginął. Poza tym anioły nie umierały, chyba że siły zła maczały w tym palce, a pióra anioła można było zdobyć tylko w ten sposób. No chyba, że anioł sam by je oddał. Co stanowczo wykluczył, bo stróże nie oddawali swoich piór. Zresztą żadny anioł tego nie robił. To było zakazane.
-Tak czy inaczej, ustal tożsamość tego kogoś i poinformuj kogo tam trzeba. - powiedział a potem wyszedł.
-Się robi. - powiedział z zapełem i zabrał się do roboty. Coś czuł, że kryje się za tym grubsza sprawa.

-Myślałem, że już cię nie spotkam. - stwierdził widząc Shirosakiego.
-Co tu robisz?
-Przyszedłem pogadać.
-Nie mam czasu.
-A co, wychodzisz? Ostatnio często ci się to zdarza. - podkreślił, na co Shiro spojrzał na niego.
-To nie twoja sprawa co robię. - odparł zastanawiając się czy drugi anioł przypadkiem się czegoś nie domyśla.
-Więc... kim jest ta istota? - zapytał w prost.
-Jaka? - udał, że nie wie o co chodzi.
-Ta, w której się kochasz.
-Nie twoja sprawa.
-Wiedziałem. - przyznał sobie rację. Już od dłuższego czasu domyślał się, że dlatego Shiro opuszcza niebo.
-I co? Naskarżysz na mnie Bogu?
-Nie, ale ostrzegę cię. Takie coś źle się skończy.
-Dlaczego? - zapytał nie wiedząc czemu jego związek z Ichigo miałby się źle skończyć. Przecież się kochali.
-Bo związki istot boskich z innymi istotami zawsze źle się kończą. Opowiem ci pewną historię. - dodał na potwierdzenie swoich słów.
-Zaczyna się... - westchnął. Właściwie nie chciał słuchać niczego co mówi, że jego związek się nie uda.
-To miało miejsce 400 lat temu. Jeden z naszych archaniołów zakochał się w ziemskiej kobiecie. Dla niej był gotów zostawić to wszystko. I tak zrobił. Opuścił niebo i chciał stać się człowiekiem. - Shiro zwrócił uwagę na ostatnie zdanie. Też myślał o zejściu z Ichigo na ziemię i ztaniu się ludźmi, bo wtedy mogliby być razem. Czyżby to miało nie wypalić? - I wtedy to się stało. Ta kobieta się zabiła.
-Zabiła? - zdziwił się - Dlaczego?
-Bo demony zjadły jej siostrę. Ona nie mogła znieść poczucia winy, więc zrobiła to.
-A co z tym aniołem?
-Wrócił tutaj. Potem przysiągł, że to był ostatni raz gdy zrobił coś takiego. No i od tamtego czasu to się nie powtórzyło. Ale wiesz... siostra tej kobiety trafiła tutaj.
-Skąd wiesz?
-Sprawdziłem to.
-Ten anioł o tym wie?
-Tak, to on ją pierwszy znalazł. - wyjaśnił - Wiesz... Jak tak o tym myślę, zastanawiam się co on musi czuć wiedząc, że osoba, którą kochał się zabiła, a on nic nie mgół zrobić. - nastała cisza. Nawet Shiro się zastanowił nad tym. Nie wiedziałby co by zrobił gdyby nagle Ichigo odszedł. - Tak czy inaczej... - przerwał milczenie - Jak widzisz... Nic dobrego nie wynika ze związku anioła i człowieka.
-A ze związku anioła i demona? - rozmówca spojrzał na niego.
-Zwariowałeś? - zapytał uświadamiając sobie, że Shiro widuje się z demonem - Kochasz się w demonie?
-Masz z tym jakiś problem?
-Ja nie, ale ty na pewno będziesz miał.
-A to niby czemu?
-Bo to demon. A demony są złe.
-Ichigo taki nie jest. - powiedział szykując się do odejścia. Już miał dość słuchania, że nie może być ze swoim ukochanym.
-"Ichigo", jak słodko. Ciekawe czy też będzie tak słodko kiedy on zrobi z ciebie swojego niewolnika.
-Niewolnika? Nie będzie musiał go ze mnie robić. - oznajmił - Ja... - uśmiechnął się na tę myśl - ...już nim jestem. - dodał, po czym zniknął.
-No to koniec. - westchął. Przyszedł tutaj właśnie po to, aby odwlec Shiro od jakichkolwiek związków a tu się okazało, że chyba nie ma już co odwlekać. I co miał teraz zrobić? Nawet nie chciał myśleć jaką ta wieść wywoła reakcje w niebie. I chyba nie miał wyboru. Na początku miał nic nie mówić panu mając nadzieję, że Biały Anioł się opamięta, ale najwyraźniej nic na to nie wskazuje. Teraz musiał o tym zawiadomić pana.W końcu jeden z jego aniołów spotyka się z demonem. Jeszcze gdyby był to człowiek to pół biedy, ale demon to przecież czyste zło. Nie ważne jaki, demon to demon, w nim nie ma nic dobrego i właśnie dlatego to się źle skończy. Z taką myślą natychmiast zniknął udając się do pana.

-Kurwa! - zdenerwował się Grimmjow na tę nagłą eksplozję. Kiedy otworzył walizkę wystrzeliły z niej jakieś kule znikając im z oczu. Została tylko jedna, ta, którą zdążył złapać Nnoitra. - To jakieś zasrane gówno! - skomentował.
-Wyluzuj. - odezwał się demon - Jedno powinno wystarczyć.
-Jedno? - zdziwił się. Niby co "jedno"?
-To. - powiedział otwierając kulę. Ich oczom ukazały się jasne pióra.
-To jakieś anielskie czy co?
-W rzeczy samej.
-I co z tym robimy? - na to Gilga wziął jedno z piór. Nagle otoczyło go jasne światło, ale zaraz potem zniknęło. - I co?
-Nic. - odparł obojętnie. Nie odczuł jakichś zmian. - Teraz ty. - powiedział podsuwając mu kulę. Grimmjow wziął jedno pióro, po czym powtórzyła się taka sama sytuacja jak z Nnoitrą. - A teraz... - zwrócił się w stronę, w którą mieli iść - Sprawdźmy to. - powiedział i razem z Grimmjowem ruszyli naprzód.

-Zero atrakcji, co? - zapytał kolegi widząc jego minę. Domyślał się o co chodzi. W końcu nie spotkali żadnego anioła czy jakiejkolwiek innej istoty, która chroniłaby to miejsce. Właściwie sam myślał, że będą tutaj jacyś strażnicy, ale żaden się nie pojawił. Jednak miał nadzieję, że spotkają opór. Wtedy byłoby zabawnie. Osobiście nastawił się na walkę. Już dawno nie torturował żadnego anioła. Szkoda tylko, że obecnie znajdowali się na kompletnym pustkowiu gdzie nie było nikogo.
-Co to kurwa ma być? - zapytał zdenerwowany. Myślał, że znajdzie tutaj walkę, a dostał jakąś wyschniętą ziemię, która spowijała mgła.
-Zaraz zobaczymy. - stwierdził widząc w oddali jakąś poruszającą się sylwetkę. Po kilku chwilach zobaczył jak z zasłony wyłania się ktoś z zamaskowaną twarzą. Przynajmniej w połowie, bo drugiej połowy twarzy nie miał. Tak samo było z ręką. Po kilku krokach nieznajomy upadł na ziemię. Grimmjow i Nnoitra od razu pomyśleli, że nieznajomy wraca z pola walki, więc nie zwarzając na niego, już martwego, poszli tam. To co zastali wkurwiło ich. Wszędzie leżały zmasakrowane ciała, co świadczyło o tym, że impreza już dawno się skończyła. Ale najgorsze było to, że wsród tych zwłok znajdował się poszukiwany przez nich egzorcysta.
-Kurwa mać! - krzyknął Grimmjow kopiąc jego zwłoki.
-Ja pierdolę. - dodał Nnoitra równie zdenerwowany - Znowu nas ubiegł. - powiedział, ale mimo to zaczął przeszukiwać ciała w poszukiwaniu czegoś wartościowego. Jaegerjaquez robił to samo tylko metodą "to czego nie zmiotę z powierzchi ziemi jest ważne". Niestety jego moc ścierała zmasakrowane zwłoki w pył, stąd uznawał, że nie były niczym istotnym. - I gówno. - stwierdził nie znajdując niczego nawet u martwego Urahary. Chociaż był pewny, że egzorcysta zostawił jakąś "ostatnią wiadomość", którą powierzył komuś, kto miał ją dostarczyć do jego znajomych. Tyle razy już to przerabiali, że zaczynało to być nudne. I tak się teraz zastanawiał czy wiadomość została doręczona do odbiorcy czy też może ktoś inny ją przechwycił, tak samo jak przedmiot, który rzekomo posiadał egzorcysta, a teraz do kurwy nędzy go nie ma!
-Niech ja go tylko dorwę. - powiedział Grimmjow wysadzając w powietrze resztę martwych ciał.
-To nie ma sensu. Wracamy.
-Chyba żartujesz.
-Ściganie go nie ma sensu. Ale możemy zrobić coś innego. - poiwedział podnosząc pewnien mały przedmiot z miejsca, w którym zostały wysadzone ciała. Wreszcie eksplozje Grimmjowa na coś się przydały. Potem wyjaśnił demonowi o co chodzi i obaj opuścili Haiiro.

-Hichigo... - powiedział gdy anioł mocniej ścisnął jego nadgarstki. Potem zaczął smakować jego szyję delikatnie przesuwając po niej swoje usta. - Hichigo...
-Hmm? - zaczłą zjeżdzając w dół.
-Dlaczego... tu jesteś...? - powiedział starając się opanować, co było trudne, bo Shiro dotykał swoim krokiem jego.
-Wołałeś mnie. - Ichigo się zdziwił. Przecież nigdy wprost, głośno i wyraźnie, nie powiedział tego Shiro, ponieważ bał się, że ten znienawidzi go. Dlatego trzymał to w sobie i nie pozwalał temu wyjść, ale teraz gdy jego ukochany tutaj jest, tak blisko...
-Hichigo... - westchnął chcąc żeby Shiro się pośpieszył. Wtedy anioł zaczął lizać jego sutki wciąż mocno trzymając jego nadgarstki. - Hichigo, ja... - jęknął z podniecenia.
-Wiem to, Ichigo. - powiedział zbliżjąc do niego swoją twarz - Chcesz być mój. Tylko mój. - na to Ichigo rozchylił swoje usta. A żeby Shiro wiedział, że chciał. I teraz to się stanie. Teraz... obaj...
  Otworzył oczy i od razu przekręcił się na bok. Znów to samo. Znów Shiro przyszedł do niego w snach. I znowu nic nie zrobił. Anioł torturował go nawet w jego własnych fantazjach. No właśnie... Anioł. Byłoby prościej gdyby Hichigo był demonem. Ichigo szybko podniusł się do siadu. Przypomniał sobie to co mówił Tsukishima. Ten zasugerował, że Shiro może być demonem, przynajmniej po części. Jednak gdyby to okazało się prawdą wtedy mogliby być ze sobą. Wraz z tą myślą postanowił to sprawdzić. Udał się do wielkiej biblioteki, w której były zapiski demonów żyjących w piekle. Oczywiście prościej byłoby zapytać o to samego szatana, ale wolał tego nie robić, bo mógł narazić Shiro. Poza tym nie lubił Lucyfera. Tak czy inaczej gdy znalazł się w bibliotece od razu zaczął szukać ksiąg dotyczących demonów, którzy mogli stać się aniołami i na odwrót oraz tych, którzy przez przypadek wylądowali w niebie. Na początek poszły księgi z zapiskami sprzed 200 lat. Pamiętał jak Shiro mu wspomniał, że tyle właśnie żyje. Jednak ta wiedza nie na wiele się zdała. Owszem, w księgach były zapisane demony, które narodziły się wtedy, ale nikt nie pokusił się o opisanie ich wyglądu. Teoretycznie każdy demon mógł wyglądać tak samo. Ale mimo to pod koniec księgi znalazł coś ciekawego. Wzmianka o zaginionych demonach w niewyjasnionych okolicznościach. To mogłoby mieć sens, gdyby narodzony Shiro został przypadkiem wzięty do nieba i tam wychowany na anioła. Uznał to za bardzo ważny ślad i przeszedł do księgi o zaginionych demonach. Może ktoś tam opisał demony dokładniej.
  Niestety mimo nieco bardziej szegółowych zapisów zachowania badź sytuacji, w której demony zaginęły opis ich wyglądu był zdawkowy i tak naprawdę nic nie dawał. Mimo to nie zniechęcił się i szukał dalej. Może akurat uda mu się trafić na coś dotyczacego Shiro. Jednak po kilku godzinach szukania stracił nadzieję. Nie było tu nic świadczacego, że Hichigo jest demonem. No i jak miał to udowodnić? Chwila, dlaczego w ogóle chciał to udowadniać? To tak jakby przyznawał, że przez to, że Shiro jest aniołem nie mogą być razem. A przecież to nieprawda. I co z tego, że albinos nim był. To już nie można było zakochać się w aniele? Przecież miał do tego prawo. I miał prawo do miłości, tak jak każda żywa istota. Miał prawo być z Shiro. I coś takiego jak przeciwstawność ich ras na pewno im nie przeszkodzi. Uśmiechnął się do siebie odkładając księgę. Hichigo na pewno poparłby go w tym. Zresztą anioł od początku powtarzał, że ich pochodzenie i rasa nie mają znaczenia. Teraz nie mógł się doczekać aż zobaczy swojego ukochanego i mu to powie. Zawsze gdy tylko Shiro stwierdzał, że mogą być razem on miał wątpliwości, ale teraz to się zmieniło. Teraz może się z nim tylko zgodzić. I to właśnie zamierzał mu powiedzieć na ich kolejnym spotkaniu.

 Gdy wrócili do piekła od razu udali się do biblioteki. Nnoitra chciał sprawdzić czy ta rzecz, którą znalazł w Haiiro nie jest przypadkiem zapisana w księdze boskich przedmiotów. Jeśli tak to będzie wiedział jak tego użyć, a jeśli nie to wywali to. Nie będzie przecież trzymał czegoś, co jest bezużyteczne. Tak czy inaczej sprawdzić nie zaszkodzi. W tym celu udał się do specjalnego działu piekielnej biblioteki. Szybko znalazł odpowiednią książkę i udał się z nią do stołu, który o dziwo był zastawiony innymi księgami. Najwyraźniej jakiś demon tak się spieszył, że zapomniał je odłożyć na miejsce. Tylko po co komu były księgi sprzed 200 lat?
-Co to? - zapytał Grimmjow siadając przy stole. Potem założył nogi na blat a ręce za głowę.
-Starocie sprzed 200 lat.
-A po co komu ono?
-A skąd mam wiedzieć? - powiedział zamykając "spis zaginionych demonów w niewyjaśnionych okolicznościach", a potem się uśmiechnął. Przypomniała mu się zabawna anegdota.
-Co? - zainteresował się Grimmjow.
-Słyszałeś tą historyjkę o demonie, którego sobie wzięli do nieba?
-Nie.
-To było jakieś 200 lat temu. Jedna z naszych diablic miała dziecko z aniołem, a że rodziła w niebie to dziecko już tam zostało.
-Czyli mają w niebie jakiegoś diabła? - zasmiał się Grimmjow. Przecież każda istota, która ma w sobie choć trochę zaszczepu zła nie będzie zachowywała się jak anioł, nie mówiąc już o kimś kto w 1/2 jest demonem. A nawet jeśli to i tak prędzej czy później demon z niej wyjdzie. - Jeśli dobrze pójdzie to ten demon rozpieprzy niebo.
-Na to bym nie liczył. - powiedział Nnoitra siadając naprzeciw. To by byłoby zbyt piękne żeby było prawdziwe. Grimmjow miał coś odpowiedzieć, ale jego oczy natknęły się na bardzo ciekawy widok. Ulquiorra stał przy jednej z półek i wyciągał się po książkę położoną najwyżej. Jaegerjaquez obciągnął jego ciało wzrokiem od góry do dołu, od dołu do góry, ale i tak zatrzymał się na siedzeniu. Miło by było znowu je obrobić. Uśmiechnął się na tę myśl, ale chwilę potem spoważniał. Do Ulquiorry podszedł jakiś jasnowłosy demom i ściągnął za niego książkę, a potem mu ją podał. I może wszystko byłoby dobrze gdyby nie ten jego uśmieszek. Grimmjowowi się to nie spodobało, więc wstał, podszedł do nich i natychmiast oddzielił ich swoją ręką opierajac ją o jedną z półek.
-Wypierdalaj. - powiedział patrząc prosto w oczy jansowłosemu.
-Słucham? - zdziwił się.
-Wypierdalaj stąd. - powtórzył - Ale już.
-A to niby dlacze... - nie dokończył bo Jaegerjaquez złapał go za szyję.
-Posłuchaj... - mocniej ją ścisnął - Jeżel w ciągu trzech sekund stąd nie spierdolisz to wsadzę ci ten świniski ryj w dupę. Czaisz? - rzucił go na ziemię. Jasnowłosy zaczął kaszleć starając się cały czas złapać oddech. - Nie idziesz? - zapytał patrząc maniakalnym wzrokiem. Demon tylko prychnął, po czym zniknął. Grimmjow się uśmeichnął, po czym odwrócił do Ulquiorry. Jednak ten nie zdawał się być tym wszystkim zainteresowany. Cały czas stał i brał książki z półki. - I co maleńki? - powiedział stając za nim - Teraz możemy być sami. - objął go w pasie. Potem schował twarz w jego szyję - Wiesz... mam ochotę na twoją dupcię. Co ty na to?
-Puść mnie. - na to Grimmjow się uśmiechnął.
-Wciąż udajesz niedostepnego? - spytał a potem wystawił język, żeby polizać szyję Uluquiorry, jednak ten po prostu zniknął. Jaegerjaquez  dopiero po chwili się zorientował co zaszło i się wkurwił. - Jebany...
-Grimmjow! - krzyknął Nnoitra.
-Co kurwa?!
-Jajco kurwa! Chodź tu!
-Tsk! - prychnął odwracając głowę w bok. Jakby teraz miał czas na bawienie się w detektywa od rzeczy znalezionych... Właściwie to chciał rozprawić się z Ulguiorrą za ten numer ze znikaniem. No ale i tak koniec konców podszedł do stołu, a potem usiadł.
-Znalazłem coś ciekawego. Ta rzecz, którą mamy to... - spojrzał na Grimmjowa, ale ten wydawał się być mało zainteresowany - Słuchasz mnie?
-Nie. - odparł szczerze.
-Ja pierdolę, Grimmjow. Co się z tobą dzieje?
-Nic, tylko, chciałem...
-Tak, wiem, przelecieć Ulquiorrę.
-Skąd wiesz? - ożywił się.
-Czytam w myślach. - Jaegerjaquez  zrobił bardzo poważną minę. Nie podobało mu się, że ktoś czyta mu w głowie. - Chyba mi nie uwierzyłeś? - zapytał widząc minę kolegi demona. To przecież oczywiste, że nie mógł czytać w myślach. Ale pomijając to, nie trudno było zauważyć, że Grimmjow miał jakieś zboczenie względem Ulquiorry. I co to w ogóle miało być? Homoseksualizm w piekle? Z Ulquiorrą w roli głownej? Ciekawe co na to Lucyfer. Niby nic nie mówił na temat orientacji, no ale... A z resztą, kogo to obchodzi. Jedyne co go teraz interesowało to to, że nic nie wyszło z jego planu i rzecz, którą znalazł to nic nie warty śmieć. Chociaż... jak tak patrzył to wydawało mu się, że jednak do czegoś to służy. Odwrócił się w bok, aby powiedzieć słudze żeby to schował, ale zorientował się, że Tesri nie było obok. No tak, przecież go ze sobą nie zabrał. A właśnie. Ciekawe co teraz robi jego chłopiec na posyłki...?

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Tak na koniec chciałabym się z Wami podzielić pewną mangą. Może już ją znacie. Chodzi o "Vassalord". Na początku czytałam ją w necie i tak mi się spodobało, że kupiłam sobie tomiki. Super shonnen-ai z wampirami i wciągającą akcją. Właśnie takiego shonnen-ai szukałam.
No i przede wszystkim świetna kreacja Rayflo, czyli seme, który jest uke XD i niemiłosiernie dobrze się bawi kuszeniem Chrisa. Za to Chris, widzący w nim jakby zbawiciela, jest gotowy na wszystko w jego imię. Mimo, że Rayflo czasami go denerwuje... XD I bardzo cię cieszę, że na podstawie tej mangi powstało OAV, które w niczym nie ustępuje pierwowzorowi. Najbardziej podobał mi się moment kiedy Chris dopadł Rayflo, a ten nagle zaczął się śmiać i klepać go po głowie. Zażenowana mina Cherry była bezcenna. Mam nadzieję, że Was zachęciłam do zapoznania się z tym tytułem. Naprawdę warto :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz