czwartek, 20 czerwca 2013
無月 6
~KuroNoNamida, nie ma za co :) A co do moich rysunków... moja galeria: zannenda.deviantart.com :)
~Sapvira, nie martw się, rozumiem, ale i tak cieszę się, że wróciłaś do mnie :) I oczywiście, że będę kontynuowała wcześniejsze opowiadania. Po "Mugetsu" zamierzam wrócić do "Opętanego". Psychodeliczny klimat tego opowiadania cały czas mnie trzyma. Potem może "Niespodzianka" lub "Prawdziwe kłamstwo". Co do reszty nie jestem pewna, chociaż bardzo bym chciała wrócić do "Pana i Władcy".
PS: Mówisz, że zaczęłaś pisać? Cieszę się tylko powiedz, że to HichiIchi
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Westchnął ze zniecierpliwienia. Tak bardzo chciał zobaczyć swojego ukochanego. To właśnie dlatego przyszedł na miejsce ich spotkania przed czasem. Jednak Ichigo jeszcze nie było. Właśnie w takich chwilach przekonywał się, że cierpliwość nie jest jego mocną stroną. Najchętniej poszedłby do piekła, porwał Ichigo, a potem uciekł z nim gdzieś daleko. Gdzieś, gdzie nikt ich nie znajdzie. Wciąż o tym myślał. Czuł, że tylko w ten sposób będą mogli być razem. Ale czy na pewno? Czy to, że są przeciwstawnej rasy nie rozdzieli ich? Natychmiast odrzucił te myśli. Nawet jeśli to nic nie wskazywało, że są tym kim są. Jeśli miałby odnieść się do siebie, powiedziałby, że wcale nie jest aniołem. Nie chodziło tylko o wygląd, który swoją drogą był uznawany przez większość aniołów za demoniczny i niektórzy twierdzili, że jest demonem, ale i o zachowanie. Aniołowie zwykli być cierpliwi, spokojni, grzeczni, mili, a on... taki nie był. Przynajmniej nie w całości. To samo tyczyło się Ichigo. Był demonem, ale nie zachowywał się jak demon. Szczerze mówiąc to pierwszy raz spotkał tak dobrego diabełka. Pamiętał. Pierwszy raz zobaczył Ichigo kiedy ten ratował jedną z anielic przed jakimiś potworami. Zdziwił się, bo wygląd rudowłosego ewidentnie wskazywał na bycie piekielną istotą, chociaż mylący był fakt, że demon miał ledwo widoczne rogi. Z doświadczenia wiedział, że demony, które się w pełni nie wykształciły nie opuszczały piekła, a ten nie dość, że z niego wyszedł to w dodatku ratuje anioła. Pomyślał, że to mogła być pułapka, ale jego oczy nie pozwalały mu na takie myśli. To nie były oczy złego demona. Na pewno nie. Od czasu tamtego spotkania nie mógł przestać myśleć o rudowłosym. A to uczucie, które poczuł względem niego sprawiało, że musiał go odnaleźć. W tym celu dokładnie przeszukał miejsce, w którym pierwszy raz go zobaczył, ale nie znalazł go. Wiedział, że pewnie rudowłosy jest w piekle, ale że do piekła nie wolno mu było pójść zaczął od początku przeszukiwać to miejsce, jednak nie znalazł go. Wtedy udał się do Niwy. To było miejsce ze wszystkich stron porośnięte roślinnością. Przeszukał tam wszystko co mógł, ale i tu go nie znalazł. Jednak w akcie desperacji zajrzał jeszcze do jednego miejsca. Głęboko położonego we wschodniej części Niwy. Kiedy tam poszedł jego życzenie zostało spełnione. Tak jak teraz.
-Ichigo. - powiedział gdy tylko zobaczył swojego ukochanego diabełka, a potem wziął go w ramiona. Nie mógł inaczej. Tak bardzo za nim tęsknił.
-Hichigo, coś się stało? - zapytał uważnie podnosząc głowę. Nie chciał zrobić krzywdy ukochanemu swoimi rogami.
-Tęskniłem za tobą. - Ichigo się uśmiechnął. Nie dziwił się. Też tęsknił za Shiro. Tak bardzo...
-Hichigo...
-Hmmm?
-Polecimy tam? - zaproponował, chcąc znów zobaczyć miejsce, w którym pierwszy raz ze sobą rozmawiali. Poza tym... chciał o czymś powiedzieć swojemu ukochanemu.
-Tak. - odparł, po czym, jak to zwykle bywa, wziął Ichigo na ręce i razem z nim odleciał w upragnione miejsce.
-Nie musiałeś. - powiedział, gdy Shiro postawił go na ziemi.
-Dlaczego?
-Bo sam umiem latać. - przypomniał mu.
-Ale ja cię lubię nosić na rekach. - wyjaśnił. Mógłby tak cały czas.
-Ale to dziwnie wygląda...
-Wciąż się tym przejmujesz?
-To nie moja wina, że jesteśmy przeciwstawnej... - nie dokończył ponieważ Hichigo go pocałował. Zrobił to dlatego, że chciał i żeby zapewnić Ichigo, że bez względu na wszystko będą razem.
-Usiądziemy tam? - zapytał gdy rozłączył ich usta. Ichigo pokiwał głową, po czym obaj udali się pod drzewo. Shiro usiadł pierwszy opierając się o nie, a rudowłosy usiadł między jego nogami opierając się plecami o jego klatkę piersiową. Zaraz potem dotknął swoich rogów i sprawił, że zniknęły.
-Nie znikaj ich. - poprosił anioł.
-Ale... - spuścił głowę. W obecności Shiro nie chciał chociażby z wyglądu przypominać demona, dlatego chował rogi, skrzydła i ogon. - One tylko przypominają, że jestem demonem.
-Kocham cię takiego. - wyznał.
-Hichigo...
-Kocham cię jako demona, którym jesteś.
-Hichigo. - powiedział odwracając się do niego, a potem wtulił w jego tors. Następnie powoli wysunął swoje rogi.
-Są śliczne. - powiedział anioł dotykając jednego z nich. To mu przypomniało ten moment. - Pamiętasz jak pierwszy raz ze sobą rozmawialiśmy? - Ichigo wyprostował się, a potem dotknął jego twarzy.
-Jak mógłbym zapomnieć. - powiedział gładząc jego policzek. Patrząc sobie głęboko w oczy, obaj wrócili do wtedy...
Stał jak słup soli. Zahipnotyzowany wpatrywał się w postać, którą miał przed sobą. Jego serce tak szybko biło. Chciał krzyczeć z radości, że wreszcie znalazł rudowłosego, ale coś mu mówiło, że może go wystraszyć, więc tylko stał i patrzył, a właściwie obserwował. Dokładnie śledził każdy ruch dłoni demona, który gładził swoje rogi. Robił tak na zmianę z moczeniem rąk w wodzie. Domyślił się dlaczego demon tak robi, ale dla pewności chciał spytać. W tym celu spróbował zbliżyć się do niego, jednak gdy tylko zrobił krok do przodu demon odwrócił się w jego stronę. Zobaczywszy go rozłożył swoje skrzydła.
-Nie odchodź! - krzyknął widząc, że rudowłosy szykuje się do odlotu. Demon powoli złożył skrzydła jednak zachował czujność. Chociaż nie rozumiał dlaczego jeszcze tu jest. - Twoje różki... - zaczął podchodząc bliżej - Kąpiesz sie tutaj, żeby zmniejszyć ich ból, tak?
-Tak. - potwierdził wciąż uważając.
-Wiesz, znam lepszy sposób. - powiedział, po czym wszedł do wody.
-Co robisz? - zapytał zaniepokojony. Przecież byli demonem i aniołem - wrogami.
-Chce pomóc zmniejszyć ból twoich rogów.
-Ale ja jestem demonem. - powiedział zdziwiony. Od kiedy aniołowie pomagają istotom nieczystym?
-Zdaję sobie z tego sprawę. - zapewnił, po czym sięgnął po swoją aureolę. Następnie przyłożył ją do jednego z rogów, a ona zaczęła błyszczeć.
-Zadziała? - spytał chcąc wiedzieć czy to dobry sposób. Chociaż jedyne co chciałby teraz wiedzieć to dlaczego anioł mu pomaga no i... dlaczego anioł wygląda jak... demon?
-Na pewno. - zapewnił - My sami używamy tego do leczenia, także...
-Dlaczego mi to mówisz? - przerwał mu - Przecież jesteśmy wrogami.
-Możliwe, ale... ja nie myślę o tobie jak o wrogu. - przyznał.
-Więc... kim dla ciebie jestem?
-Jesteś... - dotknął jego twarzy. Na to demon się zaczerwienił, a jego ogon zaczął falować. Rudowłosy natychmiast chwycił go ręką. Zupełnie nie rozumiał tej reakcji.
-Muszę już iść. - powiedział nagle, po czym odsunął się od anioła. Potem rozłożył swe czarne skrzydła i wzbił się w powietrze. Chciał jak najszybciej oddalić się od nieznajomego, ale to nie było łatwe. Jego serce tak szybko waliło a myśli nie pozwalały skoncentrować się na lataniu. Dlatego wylądował w pierwszym możliwym miejscu. Zaraz potem dotknął swojej klatki piersiowej. Zupełnie nie rozumiał dlaczego teraz się tak czuje, chociaż.... przed chwilą spełniło się jego życzenie. Kiedyś tylko słyszał o Białym Aniele. Można by powiedzieć, że ten był sławny w piekle. Zawsze chciał go zobaczyć. Ale nie przewidział, że jak go ujrzy to serce zacznie mu tak mocno bić. I dlaczego... dlaczego czuł, że to właśnie on?
-Nie mogłem przestać o tobie myśleć, wiesz, Hichigo? - wyznał odnosząc się do wspomnień.
-Wzajemnie. - przyznał przyciskając go do siebie a potem zaczął gładzić jego głowę.
-Co robisz? - zapytał gdy poczuł jak anioł powoli gładzi poszczególne kosmyki jego włosów.
-Podziwiam twoje włosy. - wyjaśnił.
-Są brzydkie. - skomentował to co ma na głowie - Wkurzają mnie.
-Ja je kocham. - powiedział biorąc kosmyk jego włosów, po czym pocałował go.
-Mówisz tak tylko dlatego, że jesteś aniołem.
-Mówię to co czuję.
-Ale przyznaj, że dziwnie wyglądają.
-Są piękne.
-Lubisz się ze mną droczyć, prawda?
-A ty ze mną nie? - zapytał przypominając momenty, w których Ichigo zabierał mu aureolę.
-Kto wie... - odpowiedział powoli, a potem sięgnął po obręcz nad głową Hichigo, szybko wstał i sie oddalił.
-Ichigo?
-Jeśli chcesz ją z powrotem musisz mnie złapać. - powiedział i zaczął uciekać.
-"Złapać"? - powtórzył z uśmiechem, a potem wstał. Najwyraźniej jego diabełek się rozbrykał i trzeba go "uspokoić". Chwila? Dlaczego coś takiego wywoływało u niego ścisk w brzuchu? Było tak za każdym razem gdy pomyślał, że złapie Ichigo i rudowłosy będzie tylko jego. Znów się uśmiechnął. Nie mógł pozwolić mu uciec. Nigdy...
-Mam cię! - powiedział gdy obaj wylądowali między kwiatami.
-Masz. - przyznał uznając swoją porażkę. W końcu został złapany. Ale... nie miał nic przeciwko byciu łapanym przez swojego ukochanego Hichigo. I z racji tego, że anioł wygrał, dotrzymał słowa i oddał mu aureolę.
-Ichigo? - zaczął widząc jak rudowłosy nagle posmutniał. Domyślił się przez co. - Nie lubisz jej, prawda?
-To nie tak... - odparł powoli ją puszczając. Nie przeszkadzała mu, ale przypominała, że Shiro jest aniołem i że miłość między nimi nie ma prawa istnieć.
-Nie będę w niej chodził. - powiedział, po czym ją zniknął.
-Nie musisz. - powiedział stanowczo. Przecież Shiro akceptował jego rogi, ogon i jego całego, nie zważając na to, że jest demonem. Dlatego nie mógł kwestionować jego osoby. Bo przecież zakochał sie w Hichigo jako w aniele, którym jest. - Kocham cię, Hichigo. - wyraził swoje uczucia głosem pełnym ciepła.
-Ja ciebie też kocham. - odpowiedział jeszcze bardziej pochylając się. Wtedy jego włosy zsunęły się z ramion i spłynęły na twarz Ichigo.
-Są piękne. - skomentował długie śnieżnobiałe anielskie włosy ukochanego. One zawsze go przyciągały.
-Są twoje. - przypomniał - Ja cały... - wziął dłoń demona i przyłożył ja sobie do klatki piersiowej - ...jestem twój. - dodał, a potem złączył ich usta w głębokim pocałunku. Ichigo od razu to poczuł. To dziwne gorąco w pewnej części swojego ciała. Im dłużej stykali swoje usta tym bardziej wzrastało. Czuł, że jeżeli Shiro dalej będzie na nim, to stanie się to samo co ostatniej nocy. Obawiał się tego bo Hichigo mógłby to źle zrozumieć i potem zostawiłby go. - Ichigo, w porządku? - spytał po przerwaniu pocałunku. Zauważył, że demon nieco ciężej oddycha.
-Tak... - powiedział starając się ukryć swój stan. Co swoją drogą, było trudne, gdyż nie mógł przestać myśleć o swoim ostatnim śnie i o tym co Hichigo mu w nim robił. Jak go całował i dotykał tam...
-Brzmisz inaczej. - powiedział wyczuwając, że z Ichigo jest coś nie tak - Jestem ciężki, prawda? Zejdę... - podniósł się.
-Nie! - zatrzymał go - Nie... - powtórzył obejmując jego twarz, a potem ją przysunął do swojej. To ciepło, które czuł nie było złe. Po prostu... potrzebowało Hichigo. Od zawsze. - Hichigo... - powiedział, a potem dotknął ust anioła swoimi.
-Co ja tu widzę? - usłyszeli nagle. Obaj odwrócili głowy w stronę nieznajomego - Igraszki na łące...
-Czego? - powiedział zły anioł za to, że ktoś śmie przerywać mu bycie z Ichigo.
-Ty... - odezwał się rudowłosy poznając mężczyznę.
-Znasz go? - zapytał anioł podnosząc się do siadu.
-Oczywiście, że zna. - potwierdził przybysz.
-Nie ciebie pytam. - odparł anioł a potem spojrzał na swojego ukochanego - Ichigo?
-Widziałem go tylko raz. On jest zły.
-Czy to dobrze mówić tak o swoim dobrym przyjacielu?
-Nie jesteśmy przyjaciółmi. - odparł oschle.
-Szczery do bólu... - stwierdził, a potem wziął kawałek papieru do ręki, a następnie zamienił go w miecz. Na to Ichigo poruszył się nerwowo szykując się do walki, jednak Shiro zatrzymał go ręką.
-Hichigo...
-Ja się nim zajmę. - powiedział patrząc wprost na nieznajomego mężczyznę.
-Ty, zajmiesz się, mną? To będzie ciekawe. - na to anioł odwrócił się w stronę Ichigo, po czym objął jego twarz.
-Poczekaj tu na mnie. - poprosił, a potem pocałował go w czoło. Następnie odwrócił głowę w stronę Tsukishimy. - To nie zajmie długo. - stwierdził z lekkim uśmiechem. Potem puścił Ichigo i skierował się w stronę Shūkurō.
-Hichigo... - powiedział zaskoczony uśmiechem anioła. Wyglądał tak jakby cieszył się, że będzie walczyć. A przecież był aniołem, a anioły nie lubiły walki. W ogóle miał co do tego złe przeczucia. Zwłaszcza, że w dłoni Shiro pojawił się miecz.
-Wiesz... - zaczął Tsukishima zawracając się do anioła - Nie przyszedłem tutaj, żeby walczyć. Dlatego nie musimy tego robić. Wystarczy, że oddasz mi jego... - wskazał mieczem na Ichigo. Hichigo nic nie odpowiedział tylko zniknął i zaraz potem pojawił się za Shūkurō, chcąc przeciąć go na pół jednak ten uniknął ataku. - Rozumiem, że to znaczy "nie". - stwierdził wnioskując po zachowaniu niebiańskiej istoty, że będzie musiał siłą zabrać Ichigo. Ale żeby było łatwiej... Przyłożył sobie miecz do nadgarstka, po czym przeciął go. Potem zaczął zaznaczać krwią ziemię przed sobą. Kiedy uznał, że już wystarczy sprawił, iż rana mu się zrosła i ciecz przestała wypływać. Zaraz potem nasiąknięta krwią ziemia zaczęła pękać wydając na świat krwiożercze kreatury. Ichigo aż się wzdrygnął na ich widok. Były paskudne. Shiro natomiast stał i patrzył na wijące się potwory. To wyglądąło tak jakby one nie robiły na nim żadnego wrażenia.
-To wszystko? - odezwał się anioł.
-Nie powinieneś być taki pewny siebie. - odparł Tsukishima - One są... - nie dokończył ponieważ przyłożono mu ostrze do gardła. Natomiast jego potwory ranne padły na ziemię. Shūkurō się uśmiechnął. - Tego mogłem się spodziewać po tobie, Biały Aniele.
-Miło słyszeć. Zwłaszcza, że to twoje ostatnie słowa. - oznajmił, po czym chciał podciąć gardło mężczyźnie, ale nagle ziemia zaczęła się trząść i pękać. Co również nastąpiło pod jego stopami. Instynktownie się odsunął, czym uwolnił Shūkurō.
-Nie powinieneś był tego robić. - powiedział, a obok niego zaczęły pojawiać się kolejne potwory. Tym razem większe i bardziej okropne.
-Kolejne szkarada... Jeszcze się nie nauczyłeś? - zapytał dając mu do zrozumienia, że te potwory nie będą dla niego problemem.
-Zamiast ze mną rozmawiać może powinieneś... - wskazał mieczem w pewno miejsce. Shiro spojrzał na nie.
-Ichigo! - krzyknął gdy zobaczył jak rudowłosy walczy z potworami. Jeden właśnie go zranił. Anioł bez zastanowienia ruszył w jego stronę. Kiedy znalazł się blisko załatwił wszystkie demony, potem puścił miecz. - Ichigo. - powiedział z przejęciem łapiąc go za ramiona.
-Nic mi nie jest. - wyjaśnił - To tylko małe draśniecie. - próbował uspokoić ukochanego - Hichigo? - zaczął widząc, że anioł wpatruje się w jego ranę - Hichigo, to naprawdę nic. - na to poczuł jak Shiro mocno ściska jego ramiona - Hichigo, co się...? - urwał widząc wzrok albinosa. Jego źrenice były bardzo zwężone a wygląd twarzy przyprawiał o dreszcze - Hichigo... - zaczął przestraszony. Nigdy nie widział go takiego.
-Zabiję... - odezwał się anioł biorąc miecz do ręki - Wymorduję co do jednego! - wrzasnął, a potem zniknął i pojawił się przed potworami, po czym zaczął po kolei zajmować się każdym. Ichigo patrzył na to w zdumieniu. Jeszcze nie widział Shiro takiego. W ogóle nie widział anioła, który walczyłby tak... brutalnie. Zwykle anioły, które widział w walce wykonywały proste egzorcyzmy mające na celu oczyszczenie dusz nieczystych, Hichigo... po prostu je zabijał, a może raczej mordował. To co przed chwilą zobaczył było... straszne. Anioł po prostu rozdzierał te potwory na strzępy. Ale najstraszniejsze było to, że robił to z uśmiechem na twarzy pokrytej krwią ofiar. Zresztą nie tylko twarz miał pobrudzoną. Włosy, ubranie, miecz, dłoń, którą przed chwilą zgniótł gardło jednemu z potworów... wszystko było we krwi. W dodatku anioł zaczął się tak przeraźliwe śmiać. To wyglądało tak jakby Shiro zamienił się w... demona.
-Jak zwykle bezużyteczne... - stwierdził Tsukishima gdy anioł zabił ostatniego potwora. Szczerze mówiąc myślał, że jego stwory wytrzymają trochę dłużej.
-Ty... - zaczął patrząc na Shūkurō - Jesteś martwy. - powiedział krótko, a potem ruszył w jego stronę. - Zamorduję cię. - zapewnił gdy ich miecze się styknęy.
-Mówisz jak typowy demon. - stwierdził odpierając atak - Właśnie, a gdybym ci powiedział, że nie jesteś aniołem? - Shiro to zignorował i ponownie uderzy mieczem.
-Co...? - powiedział do siebie Ichigo. Czy dobrze usłyszał? Możliwe, że Hichigo nie jest aniołem tylko... demonem. To by nawet wyjaśniało jego obecne zachowanie no i... gdyby to okazało się prawdą, mogli by być razem. Na tę myśl Ichigo poczuł ciepło w sercu. Wiedział, że to samolubne myślenie, ale gdyby Shiro naprawdę okazał się demonem, wtedy nie byłoby przeszkód na drodze ich związkowi. Może powinien sprawdzić te informację?
-Cholera... - powiedział do siebie łapiąc się za ramię. Przed chwilą anioł głęboko je ciął.
-Boli? - zapytał z uśmiechem. Tsukishima spojrzał na niego groźnie.
-Niestety. - powiedział prostując się. Najwyraźniej to była pora na opuszczenie tego miejsca. - Spotkamy się innym razem. - spojrzał na Ichigo - Na pewno. - zapewnił, po czym zniknął.
-Mięczak. - stwierdził zdenerwowany. Wkurzało go gdy jego przeciwni uciekali. Zwłaszcza kiedy miał ochotę rozedrzeć ich na strzępy. Ale cóż... co się odwlecze to nie ucieczce. A skoro Shūkurō zapewnił, że jeszcze tu wróci... wtedy go zabije. Jednak najważniejsze było to, że jego ukochanemu nic się nie stało. - Ichigo... - powiedział patrząc na demona, a potem skierował się w jego stronę.
-Hichigo. - również ruszył w jego stronę żeby szybciej się spotkali.
-Ichigo, w porządku? - zapytał kiedy stanęli naprzeciw siebie.
-To ja powinienem o to zapytać. - odparł, po czym go objął. Tak bardzo się cieszył, że Shiro nic się nie stało. - Hichigo... - zaczął puszczając go. Chciał porozmawiać o tym co mówił Tsukishima. Na to anioł się uśmiechnął.
-Pobrudziłem cię. - powiedział widząc krew na policzku rudowłosego.
-Nieszkodzi. - uśmiechnął się ciepło, po czym objął twarz anioła chcąc go pocałować. Jednak gdy ich usta miały się dotknąć Shiro osunął się po jego ciele na ziemię. - Hichigo! - padł na kolana obok niego - Hichigo! - zaczął dotykać go po twarzy.
-Spo... kojnie... - powiedział uspokajająco - Po prostu... przesadziłem. - wyjaśnił, po czym stracił przytomność.
-Hichigo... - zaczął wciąż zaniepokojony. Bał się, że to coś poważnego. To pierwszy raz gdy widzi Shiro takiego. Co zrobi jeśli coś mu się stanie? Gdyby anioł umarł... nie zniósłby tego. - Hichigo... - powiedział gładząc go po twarzy. Wtedy Shiro poruszył głową. Ichigo się uśmiechnął. To znak, że nic mu nie jest. W takim razie spokojnie poczeka aż jego ukochany się obudzi, a do tego czasu zmyje z anioła krew. W tym celu rozdarł sobie kawałek ubrania i poszedł zmoczyć go w wodzie, a potem wrócił na miejsce. Następnie chciał zmyć krew z twarzy znów uderzył go widok Hichigo we krwi. Ale tym razem poczuł nieco inne uczucie niż wcześniej. Zaczął uważnie się przyglądać, a im dłużej patrzył tym jego serce szybciej biło. Ten widok był... piękny. Szkarłat krwi na śnieżnobiałej skórze anioła. Uśmiechnął się do siebie i delikatnie usiadł na Shiro. Potem zamknął oczy i oddał się temu uczuciu, ktróre teraz miał. No i doszedł do wniosku, że taka pozycja by mu odpowiadała. Oczywiście nie byłby samolubny. Sprawiłby również przyjemność swojemu ukochanemu. - Hichigo... - westchnął wyobrażając sobie to. Ale zaraz potem potrzasnął głową chcąc odgonić te myśli i szybko zszedł z anioła. Nie powinien robić czegoś takiego, zwłaszcza, że Shiro nie jest tego świadomy. A gdyby był... co by zrobił? Zawsze się zastanawiał czy anioł myśli o robieniu z nim tych rzeczy. Jednak z zachowania albinosa wnioskował, że nie. Poza tym anioł nigdy nie wspomniał o byciu tak blisko. Przez to zaczynał już tracić nadzieję na to, że będzie mógł jeszcze bardziej mieć Hichigo. Dręczyła go ta myśl. W dodatku momentami przejmowała nad nim kontrolę. Tak bardzo pragnął bliskości Białego Anioła. Starał się temu nie dawać, bo tylko demony kierowały się swoimi żądzami, a on nie chciał być jak wszystkie demony, jednak to nie było proste. Zwłaszcza, że czuł do albinosa coś, czego nie czuł nigdy wcześniej. Od momentu gdy go zobaczył chciał żeby Shiro był jego i tylko jego. Chciał go mieć na własność! Tylko dla siebie... Spuścił głowę. Dlaczego to wydało mu się niemożliwe? Bo Shiro jest aniołem? Bo dzieli ich niebo i piekło? Ale przecież się kochają. Więc dlaczego nie mogą być razem? Dlaczego? - Dlaczego...? - powtórzył dotykając mokrym materiałem twarzy ukochanego. Potem zaczął delikatnie zmywać z niej krew. Kiedy skończył usiadł przed głową albinosa a potem delikatnie ją podniusł i wsuwając się pod nią położył ją sobie na udach. - Kocham cię, Hichigo. - powiedział gładząc jego głowę. Wtedy zauważył na twarzy Shiro lekki uśmiech. Sam też się uśmiechnął. To naprawde piękne, że nawet przez sen Hichigo odwzajemniał jego miłość...
Powoli otworzył oczy i od razu się uśmiechnął. Nad sobą widział Ichigo.
-Wszystko w porządku? - zapytał podnosząc się do siadu.
-To ja powinienem o to spytać. - odparł demon.
-Nic mi nie jest. Naprawdę. - dodał widząc minę Ichigo.
-Hichigo...
-W porządku. - zapewnił. Poza tym to nie pierwszy raz gdy wpadł w szał i zaczął zabijać. Jak sobie przypominał wszystkie razy to zawsze po nich, albo w trakcie tracił przytomność. Tak jakby włączał mu się jakiś ogranicznik mocy, który pod wpływem jej nadwyżki powodował omdlenie. Co swoją drogą go denerwowało. Czuł się "związany".
-Hichigo... Kiedy się zobaczymy? - zapytał wiedząc, że zaraz przyjdzie im sie rozstać. Już tęsknił za Shiro.
-Za trzy dni.
-Dlaczego tak długo? - spytał zawiedziony. Chciałby być z Shiro codziennie. Na zawsze.
-Wiesz, Ichigo... - dotknął jego twarzy - Dzisiaj nie wrócę do nieba. - oznajmił. Bardziej niż tam, wolał być tutaj ze swoim ukochanym demonem.
-Naprawdę? - powiedział zaskoczony. Zostanie tutaj było bardzo ryzykowne, a dłuższe przebywanie anioła poza niebem mogłoby wzbudzić podejrzenia.
-Tak. - odparł pewnie z powrotem kładąc się na jego kolanach.
-Ale to będzie podejrzane, jeśli długo nie będziesz wracał.
-Dlatego mówiłem, żebyśmy uciekli razem. - wrócił do tego co zaczął wcześniej.
-Mówisz poważnie? - zaczął nie ukrywając podekscytowania ucieczką. Miał świadomość tego, że to jest ryzykowne i będą uznani za zdrajców i że będa ścigani, ale pragnął być z Hichigo, a jeśli to jest możliwe tylko dzięki ucieczce, to chciał uciec.
-Tak.
-Ale wiesz, że zostaniemy uznani za zdrajców?
-Tak.
-...i będziemy ścigani.
-Tak.
-...i nie wiadomo czy będziemy mogli być ze sobą bez lęku.
-Ochronię cię. - zapewnił - Poza tym... uciekniemy tam gdzie nikt nas nie znajdzie.
-Czyli gdzie?
-Na ziemię.
-Ziemię? - powtórzył zaskoczony. Czy chodziło o ziemię, na której żyli ludzie? Shiro podniósł się do siadu.
-Dokładnie to przemyślałem. - powiedział patrząc mu prosto w oczy - Ichigo, stańmy się ludź... - urwał pod wpływem nagłego wstrząsu ziemi. Potem usłyszeli huk i zobaczyli dym unoszący się w powietrze. Obaj pomyśleli, że Tsukishima wrócił.
-Sprawdzimy to. - zdecydował Shiro. Ichigo się z nim zgodził i potem udali się na miejsce wybuchu. Jednak nie zastali tam wspomnianego meżczyzny. Zamiast niego zobaczyli wielki dół, na dnie którego był osadzony okrągły przedmiot. - Zobaczę co to. - stwierdził i chciał zejść na dół, ale Ichigo go zatrzymał.
-A jak to coś złego? - zapytał podejrzliwie.
-Gdyby to było złe już dawno bym to wyczuł. - odparł pewnie z doświadczenia. Ale nie chodziło tylko o umiejętność ocenienia niebezpieczeństwa. Po prostu złe przedmioty czy demony i wszystko inne pochodzące z piekła reagowało natychmiast na istoty niebiańskie, a tutaj kula ani drgnęła.
-Tylko uważaj. - powiedział wciąż będą niepewnym. Shiro zaś zszedł po przedmiot a potem wrócił na górę. Później razem z Ichigo zaczęli dokładniej oglądać kulę. Była cała srebrna i miała wygrawerowane pióra. Shiro zmarszczył brwi. Nie spodobało mu się to, ponieważ rozpoznał przedmiot. W takich kulach były trzymane pióra aniołów, które zginęły w czasie walki z demonami bądź z innych przyczyn. No i nie trzymano ich nigdzie poza niebem, więc co one tutaj robią?
-Wiesz co to jest? - spytał widząc skupioną minę Shiro.
-Tak. - odparł, ale dla pewności postanowił otworzyć kulę. Szybko przekręcił jej górną część i podniósł pokrywkę. Ich oczom ukazały się lazurowe pióra. Ichigo skojarzyły się z czystym niebem ziemskim w słoneczny dzień.
-To było jakiegoś anioła, prawda?
-Niestety tak.
-Co z tym zrobisz?
-Zaniosę do nieba.
-Zrób to jak najszybciej.
-Ichigo...
-To nic. Przecież za jakiś czas znów się spotkamy, prawda?
-Prawda. - przyrzekł, po czym pocałował demona.
-Wiem. - odparł widząc, że Shiro chce coś powiedzieć - Tutaj o tej samej porze za trzy dni. - dodał, po czym pożegnał się z aniołem. Kiedy Hichigo odleciał sam udał się w drogę powrotną do piekła.
Postawił kropkę i odłożył długopis. Potem wziął kartkę papieru w obie ręce i jeszcze raz przeczytał to, co napisał. Chciał się upewnić, że o niczym nie zapomniał. Nie mógł sobie pozwolić, żeby coś zostało pominięte, zwłaszcza, że podczas pobytu w Karakurze dowiedział się bardzo ważnych rzeczy, które mogą mieć znaczny wpływ na rozwój sytuacji. Oprócz tego, miał jeszcze jeden ważny powód, dla którego napisał list, ale ten zostawi dla siebie. Z ta myślą złożył kartkę papieru i włożył ją do koperty, włożył jeszcze do niej pendrive'a z zapisanymi danymi, po czy zakleił kopertę. Potem odłożył ją obok przygasającej świeczki. Kisuke patrzył jak płomień robi się coraz mniejszy. Pomyślał, że niedługo z nim też tak będzie.
-Urahara. - wyrwał go głos z zamyślenia. Kisuke podniósł głowę. Dobrze, że Hirako przyszedł. Chciał z nim porozmawiać, stąd od razu przeszedł do rzeczy.
-Czy... - zaczął biorąc kopertę do ręki - ...mógłbym mieć do ciebie prośbę? - gdy Shinji się zgodził wyjaśnił mu wszystko, po czym wręczył kopertę, a potem wyszedł. Hirako spojrzał na zamykające się drzwi. Czy naprawdę to się tak skończy?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Długo, ale mam nadzieję, że nie zanudziliście się na śmierć XD Myślę, że od teraz części będą mniej więcej takiej długości. Nie będzie Wam to przeszkadzało?
PS: Jak Wam się podoba w tej części HichiIchi?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz