czwartek, 20 czerwca 2013

Pan i Władca XLVI


I tu taka niezapowiedziana niespodzianka. Zebrałam się za dokończenie tej części i pomyślałam, że ją dodam, bo już dawno był "Pan i Władca". Poza tym nie chciałam, żebyście myśleli, że zapomniałam o tym opowiadaniu. Ono tutaj napędza ten blog, mimo, że ostatnio w ogóle go nie było. Ale teraz jest i mam nadzieję, że będzie pojawiać się częściej.

~Lucy, oczywiście, że dodam linki do fotek w "(nie)zwykłych rozmowach". Właściwie już dawno miałam to zrobić, ale skupiłam się na bierzącej treści. Poza tym od czasu tego opowiadania moja kolekcja fotek uległa zmianie, więc nie wiem czy znajdę te wszystkie fotki, które pierwotnie były w opowiadaniu. Ale postaram się jak najszybciej doprowadzic do porządku (nie)zwykłe rozmowy. I jeśli mi się uda to dam znać
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

-Kurosaki-kun... - powiedziała dziewczyna oszołomiona strzałem. Gdyby chłopak jej nie obronił już pewnie by nie żyła. 
-Nic ci nie jest, Inoue? - spytał opuszczając miecz.
-Wszystko w porządku. - odparła pewnie.
-Kurosaki-san. - Sawada podbiegł do niego, wciąż zdziwiony, że nastolatek powstrzymał atak Xanxasa mieczem.
-Voooooooooooooooooooooooi!!! - wrzasnął pojawiając się przed nimi - Kolejny gówniarz z kataną. - skomentował całą osobę pomarańczowowłosego - Zobaczymy jak sobie poradzisz z tym. - natychmiast ruszył na niego i gdy był wystarczająco blisko zaatakował. - Nieźle. - przyznał gdy Kurosaki sparował atak - A co powiesz na to? - odskoczył i spróbował jeszcze raz, ale chłopak uniknął ciosu. Jednak nie zamierzał być bierny. Postanowił zaatakować. Ruszył na długowłosego, po czym zniknął i pojawił się za nim z zamiarem ataku. Squalo momentalnie się odwrócił i zablokował atak. - To był twój błąd. - powiedział z uśmiechem. Wtedy Ichigo poczuł ból na plecach w kilku miejscach.
-Kurosaki-kun... - powiedziała powoli patrząc na jego plecy, w które miał wbitych kilka noży.
-Ushishishi. - zachichotał, po czym rzucił jeszcze kilkoma narzędziami. Niektóre znowu wbiły się w chłopaka, który w końcu upadł za ziemię.
-Kurosak-kun! - krzyknęła podbiegając do niego.
-Co to ma znaczyć, Xanxas?! - spytał zdenerwowany Tsuna.
-Kto wie... - odparł obojętnie i usiadł na fotelu, który chwilę temu podsunął mu Levi.
-Ty... - Sawada zacisnął pięści.
-Tsuna. - powiedział Reborn starając się go uspokoić - Powinieneś...
-A to co? - zdziwił się Squalo, widząc pomarańczową sferę otaczając Ichigo. W dodatku noże Bela powoli wypadały z pleców chłopaka. Wywnioskował z tego, że ta dziwna osłona, która jest wokół chłopaka może działać jak atrybut słońca i pewnie poszkodowany zaraz zostanie uleczony. Ale dlaczego miałby na to pozwolić? - Ty. - powiedział stając za Inoue. Dziewczyna odwróciła się, po czym zobaczyła opadające ostrze, z które z duża siłą uderzyło w tarcze leczniczą. Nagle usłyszała pękniecie i jej Soten Kisshun rozpadło się na kawałki. Squalo się usmiechnął, po czym zwrócił miecz ku niej. Nabrał ochoty na przekrojenie jej na pół. Dlatego uniósł miecz i z szybko opuścił go. - Co ty robisz? - spytał gdy jego cios został zablokowany.
-To moja kwestia. - odparł Takeshi, zaciskając w dłoni swój miecz.
-Nic się nie zmieniłeś, gówniarzu. - stwierdził jeszcze bardziej napierając na miecz. Nogi Yamamoto zaczynały się uginać.
-Ty też nie. - przyznał starając się nie dać zdominować.
-Kończmy już to. - powiedział znudzonym głosem Xanxas. Miał dość przebywania tutaj. Jednak gdy chciał wstać zauważył coś dziwnego. Z ciała pomaranczowowłosych zwłok zaczęła wydobywać się jakaś dziwna poświata. Z każdą sekundą stawała się coraz bardziej intensywniejsza. Pozostałości po nożach Belfegora, które znajdowały się w jego ciele zaczęły zmieniać się w pył i znikać. W końcu jego ciało poczęło się podnosić. Nagle pojawiły się kawałki materii, które zaczęły gromadzić się w okolicach twarzy. Wszyscy obserwowali tę sytuacje z szokiem. Zwłaszcza Inoue, którą zaczął ogarniać coraz większy strach. Pod wpływem tego silnego reiatsu złapała sie za ramiona i lekko pochyliła. Cała drżała. Tsuna widział jej reakcję i musiał przyznać, że sam najchętniej skulił by się. To co teraz biło od pomaranczowowłosego naprawdę przygniatało. Nagle zrobiło sie strasznie cicho. Wszyscy patrzyli na nieruchomo stojącego chłopaka, który wyglądał jakby w coś się wpatrywał. Każdy miał wrażenie, jakby za chwile miała nastąpić katastrofa. 
-Ej, ty. - odezwał sie Superbi. Na to pomarańczowowłosypowoli odkręcił głowę w jego stronę. Długowłosy nieco sie przestraszył. Na jednej stronie twarzy chłopaka widniała jakaś ceramika, w dodatku ten złowieszczy uśmiech i żółte oczy, które nagle bardzo się zwężyły. Nim Squallo zdążył się zorientować pomaranczowowosy pojawił się przy nim i zadał mu silny cios mieczem. Potem szybko skierował sie na Yamamoto i nie dając mu żadnych szans na obronę zadał mu cios mieczem. Kiedy tych dwojga upadło na ziemię odwrócił sie w stronę Tsuny.
-Dziesiąty! - zawołał Gokudera odczytując zamiary pomarańczowołosego. Jednak nim zdążył włączyć system CIA nastolatek pojawił się za nim i przeciął jego plecy. Hayato sykną z bólu po czym upadł na ziemie.
-Kurosaki-san! - krzyknął zszokowany. Dlaczego pomaranczowowłosy zaatakuje jego przyjaciół.
-Uspokój sie, Tsuna. - rozkazał Reborn. Nie chciał żeby jego podopieczny działał pochopnie. Zwłaszcza ze przed sobą mają kogoś nieobliczalnego. Nigdy nie spotkał sie z czymś takim, ale jedno wiedział na pewno walka z nim może się źle skończyć.
-Marchewo. - powiedział donośnie zaskoczony Xanxas. Musiał przyznać, że zrobiło sie całkiem ciekawie. Pomarańczowowłosy odwrócił sie w jego stronę, po czym złowieszczo sie uśmiechnął i zniknął. Nim przywódca Varii zdążył się zorientować nastolatek stał przed nim z mieczem wyciągniętym ku niemu. Koniec ostrza katany prawie dotykał jego brody. Aczkolwiek członkowie Vari nie pozostali bierni. Otoczyli pomarańczowowłosego i byli gotowi do ataku.
-Kurosaki-kun... - powiedziała przestraszona. Nie wiedziała co robić. Reborn widząc jak dziewczyna sie trzęsie zrozumiał, że coś jest nie tak. Wzrok pomarańczowłosego, złowieszczy uśmiech, zachowania i ta żądza zabijania, tak jakby cos go opętało. W dodatku pierwszy raz widzi żeby ktoś tak swobodnie dzierżył miecz oraz zdążył wystawić miecz przed twarz Xanxasowi.
-Niezły tekst o broni, jednak... Osobiście wolę miecz. - przyznał - Tak łatwo ściąć nim czyjąś głowę. Ty też powinieneś spróbować. - poradził. Xanxas zmierzył go uważnie wzrokiem. Nie wiedział co jest grane, ale nagle osobowość chłopaka zmieniła się o 180 stopni. To było ciekawe.
-Co robimy? - spytał Belfegor jednak nie doczekał się odpowiedzi. Jego szef go zignorował.
-Kim jesteś? - spytał pomarańczowołosego, który tylko się uśmiechnął.
-Nikim. - odparł, po czym uniósł miecz w górę - Getsuga... - odwrócił sie - ...Tenshou.

-Kufufu... - opuścił swój trójząb, który skruszył się na jednym z zębów. Ten atak musiał być naprawdę silny. - Powinnaś uważać młoda damo. - powiedział do Inoue, która wciąż była przestraszona. Teraz jeszcze bardziej. Najwyraźniej ten atak był skierowany w nią. - Wygląda na to że ten pomarańczowowłosy chłopak teraz jest naszym wrogiem.
-Chyba masz rację. - przyznał Reborn stając obok niego, po czym wyciągnął dłoń przed siebie. Jego kameleon zeskoczył z kapelusza i zmienił się w zielony pistolet.
-Wiedzę, że masz jakiś plan, Arcobaleno. - powiedział widząc jak strażnik żółtego smoczka zaciska w dłoni broń.
-Będziemy z nim walczyć.
-Co?! - Tsuna podbiegł do nich - Ale przecież...
-Nie mamy wyjścia. - przerwał mu - Jeśli nic nie zrobimy... on nas zabije. - stwierdził wciąż patrząc na pomarańczowowłosego. Ten tylko zaczął się głośno śmiać.
-Kurosaki-san... - powiedział Tsuna słysząc to.
-Widzisz. Musimy to zrobić. - powiedział Reborn.
-Ale to nie jest Kurosaki-san. - stwierdził pewnie. To nie mógł być on. Przecież niedawno z nim rozmawiał. Wydawało mu się, że Ichigo nikogo by nie skrzywdził. Ponadto jego hiper intuicja mu to mówiła. Ta aura wokół licealisty była zupełnie inna niż ta, którą czuł podczas rozmowy z nim. Teraz była... przerażająca.
-Kurosaki-kun... - powiedziała przestraszona. Nie wiedziała co robić.
-Nie martw się. - zapewnił ją Sawada - Odzyskamy go. - dziewczyna spojrzała na niego.
-Jesteście pewni? - spytał Gintoki podchodząc do nich. Patrząc na pomarańczowowłosego to nie wydawało się być zbyt proste. Chłopak zachowywał się tak jakby coś go opętało.
-Pomożesz nam, prawda? - spytał Reborn.
-Czy to konieczne? Zaraz zaczyna się mój ulubiony serial. - wszyscy spojrzeli na niego. Przed chwilą zapadła decyzja o ratowaniu Kurosakiego a Sakata mówi o telewizji. - No dobra. - westchnął ulegając presji - To co robimy? - spytał gdy pomarańczowowłosy zeskoczył z bloku.
-Przypuścimy atak i obezwładnimy go.
-Jesteś pewny? - spytał przestraszony Tsuna, widząc jak przeciwnik złowieszczo się uśmiecha.
-Nie mamy wyboru. - stwierdził Reborn.
-A pewnie, że nie! - krzyknął pomarańczowowłosy, po czym zniknął im z oczu. Pojawił się za Sakatą z zamiarem przecięcia go na pół, ale ten w ostatniej chwili sparował atak swoim drewnianym mieczem.
-Oi, oi. Tak z zaskoczenia? - spytał siłując się z przeciwnikiem. Ten atak był naprawdę silny. Nagle za licealistą pojawił się Tsuna już w stanie ostatniej woli. W dodatku z kolejnej strony nadchodził Mukoro oraz Reborn. Wszyscy zbliżyli się do niego i jednocześnie zaatakowali. 

-Mamy go? - zapytał Sakata wciąż próbując dostrzec cokolwiek w tej kupie dymu. Nagle usłyszał głośny śmiech i jego oczom ukazała się znajoma postać ze złowieszczym uśmiechem, która w jednym ręku trzymała poturbowanego Tsunę za bluzę.
-To było słabe. - stwierdził rzucając Dziesiątego przed siebie. Chłopak przeturlał się pod nogi Sakaty.
-Jakim cudem...? - spytał Mukuro, który ledwo uniknął kontrataku. Wydawało mu się, że plan Reborna nie miał luk.
-Kto wie... - odparł obojętnie. Nie zamierzał im tego tłumaczyć. Zamiast tego wolał zrobić coś innego. Nabrał ochoty na rzeź i pozabijanie ich wszystkich. I gdy miał już przypuścić atak jego ciało się zatrzymało. Ręka sama chwyciła maskę i zaczęła ją odrywać. - Przestań! - krzyknął. dlaczego Ichigo musiał się teraz wtrącić? - Daj mi walczyć! - rozkazał - Przecież oni nie są twoimi przyjaciółmi! Mogę ich zabić! Mogę! - nagle z jego ust wydobył się głośny krzyk, po czym ręka oderwała całą maskę, która rozpadła się na kawałki. Ichigo upadł na kolana. Nie znosił gdy Pusty przejmował jego ciało, zwłaszcza w celach zabijania. Nie lubił również odzyskiwać kontroli w ten sposób. Odrywanie maski strasznie bolało.
-Kurosaki-kun! - krzyknęła podbiegając do niego - Kurosaki-kun...
-Nic mi nie jest. - odparł patrząc na nią - Pomóż Sawadzie-sanowi i reszcie. - poprosił na co dziewczyna tylko kiwnęła głową i zajęła się poszkodowanymi.

-Nie sądziłem, że cię tu spotkam. - przyznał gdy Takasugi podszedł do niego - Szukają cię. - oznajmił.
-Słyszałem. - przyznał patrząc w dół. Tylko nie rozumiał czego może od niego chcieć mafia. - Nie przyłączysz się do nich? - spytał widząc jak Kamui z zainteresowaniem patrzy na to co dzieje się na dole. Wnioskował, że czerwonowłosy jest tutaj już od dłuższego czasu.
-Narazie nie. - przyznał, chociaż chwilami miał ochotę włączyć się do zabawy 
-Może jednak powinieneś spróbować. Nie wiadomo ile to jeszcze potrwa.
-Ale jeśli bym to zrobił mógłbym skrzywdzić twojego towarzysza. - nawiązał do samuraia z drewnianym mieczem.
-Nie nazywaj go moim towarzyszem. - powiedział groźnie, na co Kamui się tylko uśmiechnął.
-Wiesz... To takie zabawne gdy ludzie bez żadnego powodu się nienawidzą a potem wybijają nawzajem.
-Powinieneś do nich dołączyć. - powiedział po raz kolejny.
-Może później. - podparł ręka głowę. Patrzenie na to, co się dzieje na dole również sprawiało mu przyjemność. W szczególności jego uwagę przykuł pomarańczowowłosy chłopak, który zdawał się mieć coś jak rozdwojenie jaźni. Chciałby się z nim zmierzyć. Może kiedyś będzie mu to dane... Ale narazie sobie popatrzy...

-Dziekuję. - powiedział Tsuna, gdy Inoue skończyła go leczyć. - To niesamowite. - obejrzał swoje ciało. Wszystko było w najlepszym porządku. Nie miał żadnych ran i zadrapań. Nic go też nie bolało. Moc dziewczyny nieco przypominała Płomień Słońca należący do Ryōhei.
-Obejdzie się. - powiedział Mukuro gdy dziewczyna chciała się nim zająć.
-Kurosaki-san... - odezwał się Sawada patrząc na Ichigo. Zmartwił się widząc jak pomarańczowowłosy ciężko oddycha. Wiedział, że to ma związek z tą dziwną istotą, która przejęła jego ciało. Chciał o to zapytać, ale zrezygnował. Być może Kurosaki nie chce o tym mówić. A najważniejsze, że już jest sobą.
-I jak? - spytał Sakata podchodząc do Ichigo.
-W porządku. - odparł patrząc na niego. Wtedy Gintoki podał mu rękę. Kurosaki chwycił ją, po czym wstał. Następnie rozejrzał się chcąc wiedzieć czy jeszcze ktoś jest ranny.
-Dziesiąty... - zaczął podchodząc do niego.
-Gokudera-kun! - krzyknął z przejęciem. Kilka chwil temu widział jak Hayato został zraniony i upadł na ziemię. A teraz nic mu nie jest. - Nic ci nie jest. - powiedział z ulgą.
-Ta kobieta mnie wyleczyła. - wyjaśnił wskazując na Orihime - Ale... nie mogłem nić zrobić. - wyznał zawstydzony - Najmocniej przepraszam, Dziesiąty! - krzyknął kłaniając się.
-Nie musisz. To był trudny przeciwnik. Nawet ja... nie mogłem sobie z nim poradzić. - wyznał zaciskając pięści. Poczuł się okropnie słaby.
-Dziesiąty...
-Twój podopieczny chyba zaczyna rozumieć. - powiedział Rokudo do Reborna.
-Mam nadzieję. - przyznał. Chciał żeby Tsuna w końcu zrozumiał na czym polega bycie szefem rodziny.
-Przykro mi, ale na mnie już czas. - powiedział nagle, po czym zwrócił się do Tsuny - Sawado Tsunayoshi. - chłopak odwrócił się w jego stronę - To, że dzisiaj tobie pomogłem nie oznacza, że jesteśmy sprzymierzeńcami. Ty sam wciąż jesteś moim celem. Pamiętaj o tym. - powiedział patrząc mu prosto w oczy, co wywołało u chłopaka dreszcze. Chwilę patrzyli na siebie, po czym Mukuro zaczął rozpływać się w powietrzu zostawiając po sobie ciało Chrome, któro upadło na ziemię. Gdy Inoue to zobaczyła podbiegła do niej i natychmiast utworzyła nad nią Soten Kisshun próbując ją uleczyć. Jednak to było bardzo trudne. Poza tym czuła, że z ciałem dziewczyny coś jest nie tak. Jakby... czegoś brakowało.
-Nie martw się. - powiedział Tsuna stając obok niej. Domyślił się co może być powodem jej zmartwionej miny. Potem wyjaśnił jej dlaczego Dokuro jest zawsze osłabiona i że żyje tylko dzięki wytworzonej przez Rokudo sztucznej iluzji organów wewnętrznych. Oczywiście nie obyło się bez zdziwienia. Inoue nawet się przestraszyła. Pierwszy raz słyszała o czymś takim.
-Czy to znaczy, że Dokuro-san... - zaczęła przejęta.
-Wszystko będzie dobrze. - zapewnił ją z ciepłym uśmiechem.
-Nie sądzę. - usłyszał a potem poczuł jak coś dotknęło jego tyłu głowy. Orihime widząc to chciała zareagować, ale nie zdążyła, ponieważ Levi unieruchomił ją.
-Co zamierzasz zrobić? - spytał Reborn obserwując całą sytuację.
-Kto wie... - odparł obojętnie, po czym mocniej przycisnął broń do głowy Tsuny. Ten zadrżał ze strachu.
-Zostaw ich. - wtrącił się Ichigo.
-Kurosaki-kun... - powiedziała widząc, że pomarańczowowłosy wciąż odczuwający skutki bolesnego odzyskania nad sobą kontroli.
-Zostaw ich. - powtórzył. Na to Xanxas wycelował w niego drugim pistoletem. Zaraz potem nieoczekiwanie na plac szkolny wjechał samochód. Wszyscy zwrócili głowy ku niemu, gdyż o mało co nie przejechał pozostałych osób tutaj zgromadzony. Kiedy wóz się zatrzymał, otworzyły się drzwi i wysiadł z niego mężczyzna w białym garniturze. Kiedy Reborn go zobaczył zrozumiał, że dopiero teraz zaczęły się prawdziwe kłopoty.

2 komentarze:

  1. Będziesz kontynuować to opowiadanie? Jeśli tak to pokładam ogromne nadzieje w jego głównej tematyce yaoi i w takim a nie innym happyendzie , w którym Hollow jednak uświadomiłby sobie swoje uczucia tak jak i Ichigo . Na prawdę nie wiem czzemu ale ten wątek tak mnie poruszył że zdarzyło mi się popłakać xD ( serio xd ) Więc życzę powodzenia , mam nadzieję że jeśli zdecydujesz się na zakończenie będzie one w stylu pierwszych rozdziałów i rzeczywiście zakończy się jakąś ostrą scenką z wyznaniem , czymkolwiek byle by zadowalającym czytelników, chociaż moja głowa już wymyśla wiele wizji ich wspólnej przyszłości :D zdaję się na Ciebie xD Nie zawiedz mnie i zaspokój moje skryte yaoiowskie fantazje , bo nie będę spać po nocach xD Tak , to był rozkaz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że zamierzam kontynuować to opowiadanie (w bliżej nieokreślonym czasie) I oczywiście, że Shiro i Ichigo coś sobie uświadomią, z tym, że ich droga do szczęścia będzie bardzo długa i wyboista :D Poza tym nie zamierzam tak szybko kończyć tego opowiadania, bo przecież to "nie kończąca się opowieść" XD. No i kocham to opowiadanie, więc ciężko znoszę myśl o zakończeniu go. Tak czy inaczej do tego jeszcze długo. Chętnie poznam twoje wizje przyszłości Shiro i Ichigo. Możesz śmiało mi je przedstawić tu na blogu czy napisać do mnie na zannenda0@gmail.com :) Zawsze mogę coś użyć w swoim opowiadaniu :)

      Usuń