czwartek, 20 czerwca 2013

白 vs 黒 2

Z racji tego, że głosy nie były jednomyślne dodałam "Shiro vs Kuro" i "Opętanego" Mam nadzieję, że się cieszycie :)

~Alex, oczywiście, że zamierzam kontynuować "Prawdziwe kłamstwo" ale nie wiem kiedy to nastąpi, gdyż nie mam napisanego żadnego rozdziału. Poza tym obecnie pracuję nad "Opętanym" i chciałabym szybko zakończyć to opowiadanie. Ale i tak wszystko zależy od weny.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Kiedy otworzył oczy pierwsze co zobaczył to twarz albinosa. Była tuż przy jego. Ichigo się usmiechnął, bo gdy Shiro spał wyglądał bardzo niegroźnie. Aż chciał się go pogłaskać :3 Naprawdę zacząłby go gładzić po głowie, jednak zrezygnował, gdyż nie chciał go obudzić. Chwilę tak patrzył na Shiro, a potem podniósł się do siadu. Następnie ostrożenie zszedł z łózka i potrzedł do szafy. Patrząc na zegarek stwierdził, że jeśli nie chce się spóźnić, powinien się zbierać. Ale nie chciało mu się, a widok Hollowa, który smacznie sobie spał, jeszcze bardziej go zniechęcał. Czasami zazdrościł Shiro, że ten nie musi chodzić do szkoły, a co za tym szło nie musi rano wstawać. Zdenerwowało go to. Hollow nie będzie miał tak dobrze. Na pewno nie za to co zrobił wczoraj. W myśl tei ideii wyciągnął rekę, żeby go obudzić, ale zrezygnował. Shiro wyglądał tak spokojnie. Szkoda mu było go budzić. Zamiast tego podszedł do szafy. Otworzył ją i schylił się po spodnie. Wtedy poczuł ból w dole pleców. Doskonale wiedział kto był tego sprawcą.
-Drań. - stwierdził na głos kierując to w stronę Shiro.
-Jak ty mówisz o kimś, kto cię zaspokaja, co? - Ichigo spojrzał na autora tego tekstu. Co to miało być?
-Nie wiem o czym mówisz. - powiedział udając, że ten tekst w ogóle go nie ruszył.
-Jak ci robię dobrze to też nie wiesz?
-Zamknij się. - odparł krótko.
-Zresztą nie tylko dobrze... - kontynuował całkowicie ignorojąc rozkaz chłopaka - Wczoraj na przykład... - nie dokończył ponieważ na jego twarzy wylądowały spodnie.
-Powiedziałem, żebyś się zamknął. - przypomniał zdenerwowany. Nie znosił kiedy Shiro tak beszczelnie nawiązywał do tego co obaj robią gdy nikt nie patrzy.
-Nie tak ostro, królu. - powiedział zdejmując spodnie z twarzy, po czym powiesił je na krześle obok.
-A nie widziałeś przyadkiem reszty mojego mundurku? - zmienił temat.
-W prawej szufladzie szafy.
-Skąd wiesz? - spytał podejrzliwie. Nie spodziewał się tak szybkiej odpowiedzi.
-Bo wczoraj kazałeś mi tam włożyć swoje ubranie. - wyjaśnił przeciągając się. Ichigo natomiast spojrzał we wskazane przez albinosa miejsce. Nie przypominał sobie żeby kazał Shiro go tam wkładać. Ale to że nie pamięta nie znaczy że tego nie było. Po prostu nie pamięta. I doskonale wiedział dlaczego.
-I znów to robisz. - stwierdził stanowczo. Dlaczego Shirosaki musiał tak głęboko wryć się w jego serce i głowę? Przez niego nie był wstanie trzeźwo mysleć. A to, co zrobili wczoraj, tylko to potęgowało. 
-Co? - odezwał się albinos.
-Nic. - odparł kucając do szuflady. Stwierdził, że będzie ciągnąc tematu. Tak jak mówił Shiro była w nim reszta mundurku. Wyjął koszulę i szybko ją nałożył. Potem podszedł do krzesła i wziął spodnie. Nałożył je, po czym sięgnął po teczkę. Postawił ją na blacie i zaczął pakować książki.
-Ichigo. - powiedział gdy chłopak włożył ostatnią książkę.
-Hmm?
-Po szkole wróć prosto do domu.
-Dobrze, a coś się stało?
-Dzisiaj są twoje urodziny.
-Tak? - zdziwił się patrząc na niego.
-Nie pamiętasz?
-Wiesz... jakoś wyleciało mi z głowy. - wytłumaczył się zamykając teczkę. Jakoś nigdy nie przywiązywał zbytniej wagi do urodzin.
-Ichigo...
-Sorry. Muszę iść, bo się spóźnie. - wziął teczkę, po czym opuśćił pokój. Shiro wpatrywał się w drzwi. Zdziwiła go rekakcja Ichigo. Z tego co wiedział to ten dzień jest dla wielu ludzi ważny. To dlaczego Ichigo się nie cieszył?

 Gdy skończył lekcje spakował książki i razem z przyjaciółmi wyszedł z klasy. Od momentu jej opuszczenia Keigo starał się go namówić na wyjście na karaoke. Reszta zdecydowanie go popierała. Chcieli w ten sposób uczcić urodziny chłopaka. Jednak Ichigo odmówił. Niespecjalnie miał ochotę na jakąś imprezę. Właściwie dzisiaj potrzebował pobyć trochę sam. Trochę się sobie dziwił. Przecież nie było nic złego w obchodzeniu urodzin, to dlaczego się nie cieszył?
-Ichigo... - zaczęła Tatsuki. Wiedziała, że chłopaka coś trapi.
-W porządku. - zapewnił ją, a potem pożegnał się ze wszystkimi i udał w stronę domu.

 W drodze powrotnej coś go tknęło i udał się nad rzekę - w to samo miejce, w którym zginęła jego matka. Będąc na miejscu zszedł na trawę, po czym usiadł na niej. Zaczął patrzeć na płynącą wodęę, co chwilę potem przerodziło się w wpatrywanie. Tak jakby chciał wypatrzeć co jest na samym dnie. Ale zobaczenie co tam jest było niemożliwe. Tak samo jak uratowanie jego matki 9 lat temu. Nikt nic nie mógł zrobić. Nawet... on sam. Wszystko tak szybko się stało. Chwilami się zastanawiał czy to naprawde się wydarzyło. Ale zawsze stwierdzał, że to jedna z tych bolesnych prawd. Inaczej teraz jego mama byłby z nim... w tym dniu. Przypomniał sobie ostatnie swoje urodziny z jej udziałem. Wtedy tak bardzo się cieszył. Pamiętał duży tort i prezenty i przede wszystkim ciepły uśmiech swojej mamy. To był najlepszy prezent jak mógł dostać. A teraz nie miał co na niego liczyć. No, chyba że, pójdzie popatrzeć sobie na plakat który wisi w kuchni. Do tej pory się zastanawiał dlaczego jego ojciec go tam powiesił. I pewnie teraz ozdabia go jakimiś łańcuszkami z papieru, które zrobiła Yuzu, żeby przystroić dom. Pewnie już z ojcem coś szykują na jego urodziny. Podobnie jak Shiro. Tu się zatrzymał. Albinnos chciał żeby wcześniej wrócił. Najwyraźniej też coś kombinował. Tylko co? Zasnatanwiając się nad tym wstał, wziął teczkę i poszedł do domu.

 Całą drogę do domu zastanawiał się co zastanie w domu. Musiał przyznać, że był trochę ciekaw. Może w tym roku dla odmiany Isshin nie wyskoczy niewiadomo skąd, żeby dać mu kopniaka a w locie złoży mu życzenia. Ostrożnie otworzył drzwi, po czym wszedł do środka. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to cisza. Było bardzo cicho. Aż za cicho. Czyżby to taktyczne zagranie ojca? Nagle ni z tego ni z owego Shiro wybiegł z salonu.
-Ichigo! - krzyknłął zatrzymując się przed nim.
-Co?! - krzyknął przestraszony.
-Witaj w domu.
-...co? - zdzwił się. Shiro brzmiał tak, jakby coś się stało.
-Chodź szybko. - wziął go za rękę. Ichigo w pośpiechu zdjął buty, po czym pozwolił albinosowi zaprowadzic się do salonu.
  Kiedy obaj do niego weszli Kurosaki zobaczył ładnie przystrojony stół, na którym znajdowały się uroczyste potrawy oraz zebraną wokół niego rodzinę. Wszyscy byli "uzbrojeni". W rękach rurki strzelające konfetti i serpentynami, a na głowach stożkowate "czapeczki". Chociaż było widać, że tylko Yuzu i Isshin są z tego zadowoleni, co tylko poświadczała kwaśna mina Karin.
-Wysztkiego najlepszego z okazji urodzin. - powiedzieli jednocześnie, po czym wystrzelili konfetti, a potem zaczeli klaskać.
-Nie musieliście. - powiedział podchodząc do nich.
-No co ty, synu. Przecież dzisiaj jesteś już pełnoletni. Moje gratulacje.
-Dzięki.
-Wysztkiego najlepszego, Onii-chan. - powiedziała podchodząc do niego z ładnie opakowaną paczką, po czym wreczyła mu ją.
-Dziękuję. - odparł odkladając ją na stół. Zaraz potem podeszła do niego Karin. Złożyła mu życzenia i również dała prezent. Teraz przyszedł czas na Isshina, który wydawał się być bardzo zadowolony. Szybko znalzał się przy Ichigo i dał mu pakunek. Potem przysłonił sobie usta dłonią tak żeby jego córki go nie słyszały.
-Mam nadzieję, że tobie i Shiro to się przyda.
-Co tam do cholery jest? - zapytał podejrzliwie. Aż bał się otwierać.
-Ichigo. - zaczął Hollow gdy chłopak odłożył paczkę. Kurosaki spojrzał na niego. - Teraz czas na mój prezent. - oznajmił biorąc go za rękę, po czym pociągnął go do swojego pokoju.
 Gdy weszli do środka Pusty od razu posadził chłopaka na łóżku i kazał mu chwilę zaczekać. Ichigo z ciekawością obserwował albinosa. W końcu Shiro powiedział, że ma dla niego jakiś prezent. Zastanawiał się co to mogło być.
-Ichigo... - albinos wyrwał go z zamyślenia - Wszystkiego najlepszego z okazji urodziń. - powiedział wręczając mu prezent. Ichigo zaskoczony wziął do ręki szkicownik Pustego.
-Shiro, to... - zaczął patrząc na rysunek.
-Podoba ci się? - spytał siadając obok niego.
-Tak, ale... Skąd wiedziałeś jak wygląda? - spytał ciekawy. Shiro tak dokładnie wszystko odwzorował.
-Z twoich wspomnień.
-Wspomnień?
-Tak. Kiedy o niej myślałeś ja też ją widziałem. Stąd wiem jak wyglądała czy zachowywała się. Poza tym w kuchni wisi jej plakat, więc miałem dużo okazji, żeby na nią popatrzeć.
-Oj weź. - szutchnął go w ramię.
-No co? - zapytał nie wiedząc za co to było. 
-To za w porządku na ciebie. - wyjaśnił.
-To znaczy...?
-Nie spodziewałem się, że zrobisz coś tak... fajnego. - spojrzał na portret, a potem na Shiro - Dziękuję ci. - powtórzył patrząc Pustemu prosto w oczy. To był najlepszy prezent jaki mógł mu zrobić Shirosaki. Czuł się tak jakby odzyskał uśmiech mamy i, przede wszystkim, ją samą. Co samo w sobie było dziwne bo przecież w kuchni mógł na nią patrzeć ile chce. Jednak dopiero teraz poczuł jak bardzo mu jej brakowało. Poza tym Shirosaki wybrał ważne wspomnie i przelał je na papier. W jednej chwili zapragnął podzielić się tym ze swoim Hollowem.
-To było jak poszedłem do klubu karate... - zaczął uśmiechając się do siebie - To był pierwszy dzień i bałem się. Zacząłem płakać jak dziecko.
-Byłeś dzieckiem.
-A możesz mi nie przerywać?
-Oczywiście. - potwierdził przysuwając się bliżej do niego.
-...więc zacząłem płakać i... - urwał gubiąc wątek - Oj weź. - znów szturchnął albinosa.
-Co?
-Zgubiłem wątek. - powiedział z pretensją. A przecież to było dla niego ważne. Poza tym nie często zwierzał się ze swoich wspomnień, więc uważał, że to wyjątkowa chwila.
-Będziesz płakał? - zażartował, ale Ichigo to się nie spodobało.
-Nie rozmawiam z tobą. - skwitował odwracająć głowę. A naprawdę chciał powiedzieć jak wtedy jego mama zgodziła się zostać na lekcji i podczas wykładu odnośnie karate cały czas trzymała go za rękę i się uśmiechała. 
-Ichigo... - zaczął jeszcze bliżej przysuwając się do chłopaka - Ja to wiem. - zapewnił obejmując go - Widziałem to wspomnienie. Ona cię kochała. Naprawdę kochała.
-Wiem. - powiedział doskonale zdając sobie z tego sprawę.
-Więc już nie płacz.
-Nie płaczę! - uniósł się.
-Ale jak chcesz to możesz.
-Mówię, że nie. - odparł stanowczo całkowicie kończąc temat - I jeszcze jedno. - powiedział nagle, po czym pocałował Shiro w usta. - Dziękuję. - powtórzył wyrażając swoją wdzięczność za prezent z okazji 18 urodzin.
-Nie ma za co.
-Shiro, wiesz co? - zapytał nagle.
-Co?
-Powinniśmy pójść na dół, bo inaczej zjedzą nam cały tort.
-Cały? - zapytał zaniepokojony. Bardzo lubił ludzkie słodycze, a zwłaszcza ciasta z dużą ilością masy i truskawkami.
-Tak. I wiesz co?
-Co?
-Truskawa będzie moja. - oznajmił, po czym wstał i szybko opuścił pokój. Na to Shiro się uśmiechnął. To było bardzo interesujące posunięcie zwłaszcza, że tort zawierał tylko jedną truskawkę na samym środku, jednakże... Na pewno nie pozwoli jej zjeść chłopakowi. Truskawka będzie jego. W myśl tej idei zerwał się z łóżka, jednak kątem oka zobaczywszy portret Masaki zatrzymał się. Naprawdę to wiedział. Matka chłopaka kochała go. Ale... umarła. Dawno temu. I na pewno nie pozwoli, żeby ktoś zmarły odebrał mu Ichigo. Uśmiechnął się do siebie. Rzeczywiście. Truskawka będzie jego.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czy ktoś czuje się rozczarowany tą częścią? Pewnie pierwszy rozdział wskazywała to, że to opowiadanie będzie jednym wielkim yaoi a tu nic z tych rzeczy. A to wnika z tego, że chciałam żeby to opowiadanie miało jakąś głębszą fabułę niż tylko yaoi. To narazie tyle jeśli chodzi o to opowiadanie, ale jego klimat bardzo mi się podoba, poza tym daje mi dużo swobody, więc myślę, że jeszcze coś napiszę.
Za tydzień kolejna notka. A właściwie notki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz