#Popołudnie, godzina 18:10#
Kurosaki siedział przy biurko. Z każdej strony otaczały go jakieś książki. Miał dużo zadane i sam nie wiedział za co się najpierw zabrać. Już wolałby powalczyć z jakimś pustym niż zakuwać do sprawdzianu, ale żadnego nie było w okolicy. Właściwie, to ostatnie dni były cholernie nudne. Szkoła, dom, szkoła, dom, szkoła i dom. Zero atrakcji. {No cóż...}. Wziął pierwszy lepszy podręcznik i stwierdził, że może akurat dzisiaj się czegoś nauczy. Otworzył go na stronie ostatniego tematu. Przeczytał kartkę.
{Po co mam wiedzieć co to erozja gleby?! Przecież nie chcę by farmerem :/}
Rzucił książkę w kąt. Oparł się o krzesło, założył ręce na głowę i spojrzał na sufit.
{Ale nudy}
Chwilę tak patrzył. Stwierdził, że mu niewygodnie więc przeniósł się na łóżko. Wyciągnął nogi, włożył dłonie pod głowę i ponownie spojrzał na sufit.
{Ale nu...}
Hichigo: Kurwa!
Ichigo: Co do...? - szybko się podniósł.
Hichigo: Konnichwa, truskawo.
Ichigo: Aa, to ty... :/
Hichigo: Jaki zawiedzony...
Ichigo: Raczej znudzony.
Hichigo: Czemu?
Ichigo: A co cię to?
Hichigo: Mnie nic.
Ichigo: To po co się pytasz?
Hichigo: Po nic. Ale przez ciebie łeb mi napierdala.
Ichigo: To nie słuchaj.
Hichigo: Gdybym mógł, nie słuchałbym.
Ichigo: A nie możesz?
Hichigo: Nie.
Ichigo: Bo co?
Hichigo: Bo twój głos... hihi... sprawia, że...
Ichigo: Daruj sobie.
Hichigo: Coś taki zdenerwowany? Nauka nie idzie?
Ichigo: Nie twoja sprawa.
Hichigo: Już ja bym cię nauczył... hihi...
Ichigo: Ciekawe czego?
Hichigo: Kurwa tego samego.
Ichigo: Taa, ty możesz.
Hichigo: Mogę wszystko.
Ichigo: Chyba w snach.
Hichigo: W snach to ja ci...
Ichigo: ...grozisz mi?
Hichigo: Być może, ale... hihi... myślałem o tobie i...
Ichigo: ...już ci ciasno?
Hichigo: Nawet nie wiesz jak bardzo, więc może ruszysz ten kurewski tyłek i przyjdziesz mi ulżyć?
Ichigo: Spierdalaj!
Hichigo: Nie mów kurwa, że nie chcesz.
Ichigo: Nie chcę!
Hichigo: Nie daj się prosić, Ichi. Będzie ci... hihi... dobrze.
Ichigo: Już to widzę.
Hichigo: Ciota.
Ichigo: Taa jasne.
Hichigo: Masz adhd i tyle.
Ichigo: Taa jasne.
Hichigo: Więc skoro nie chcesz przyjść do mnie z własnej woli, zmuszę cię! [chory śmiech]
Nagle Kurosaki poczuł się śpiący. Jego powieki stały się ciężkie i zaczęły opadac.
{Nie...}
Odpłynął.
Kiedy się ocknął był już w innym świecie. Wstając rozejrzał się bez specjalnego zaskoczenia. Znał to miejsce. Bywał tu nie raz. Ale jakoś nigdy specjalnie nie miał ochoty tu przebywać, chociaż...
Hichigo: Jak się cieszę, że cię widzę. - stwierdził ironicznie.
Ichigo: Ty się chyba prosisz o wpierdol.
Hichigo: Zamknij twarz.
Ichigo: Już to robię...
Hichigo: Jedyne co możesz robić to mi loda.
Ichigo:
Hichigo: Ichigo, Ichigo, czemuż ty jesteś Ichigo?
Ichigo: Co to było?
Hichigo: Shakespeare, idioto.
Ichigo: Wiem. Ale skąd go znasz?
Hichigo: Czytałem
Ichigo: Ty umiesz czytać?
Hichigo: A jebnąć ci?
Ichigo: Może innym razem. Spadam do domu.
Chłopak odwrócił się żeby przejśc kawałek do miejsca w którym zawsze wracał do świata żywych. Jednak zanim zdążył zrobić krok Shiro pojawił się przed nim.
Hichigo: Impreza dopiero się za-czy-na :> - kiwną palcem.
Ichigo: Niech zgadnę. - podniósł lekko ręce i powiedział z ironią - Będziemy grali w karty, jedli pringlesy, pili cole orginal i całą noc oglądali horrory, tak?
Hichigo: No wszystko fajnie tylko, że ja... znam coś o wiele lepszego. - rzucił wymowne spojrzenie i oblizał usta.
Ichigo: Pieprz się!
Hichigo: W jakiej pozycji?
Chwycił chłopaka za bety i pocałował. Nie czekał na pozwolenie tylko od razu wepchnął mu bardzo głęboko swój język. Ichigo nie mogąc złapać oddechu starał się go odepchnąć jednak na nic to się zdało. Hichigo coraz bardziej napierał na jego wargi tak, że z kącika ust chłopaka wypłynęła strużka śliny. Dopiero kiedy wyczuł drgania ciała Kurosakiego spowodowane brakiem powietrza oderwał się od niego i go puścił.
Hichigo: Jak zwykle jesteś beznadziejny. - rzucił widząc jak zastępczy lekko się chwieje (wiecie, w końcu po takim czymś każdy by padł XD)
Ichigo: Ekspert się znalazł - powiedział wycierając usta.
Hichigo: Jak zasłużysz to może będzie więcej.
Ichigo: Nie chcę.
Hichigo: Ale ty mnie podniecasz!
Ichigo: Pieprzysz!
Hichigo: Chciałbyś. Zresztą do pieprzenia to zaraz dojdziemy!
Ichigo: Wal się!
Hichigo: Więc dasz dupy po dobroci czy mam cię wyruchać po swojemu? - położył miecz na ramieniu.
Ichigo: Jedyne co ci mogę dać to w mordę!
Hichigo: Wyrażaj się debilu z dwóją na półrocze.
Ichigo: Jeśli chcesz wiedzieć to z japońskiego mam 5.
Hichigo: Kto nie ma.
Ichigo: Ty.
Hichigo: Wiesz, że normalnie za takie coś to bym ci flaki wypruł?
Ichigo: Co ty nie powiesz.
Mierzyli się groźnymi spojrzeniami. Niespodziewanie Shiro zniknął z oczu chłopaka i pojawił się tuż za nim. Przytknął ostrze swojego miecza do jego gardła robiąc płytkie cięcie. Kurosaki zmarszczył brwi. Hollow chwycił go za włosy i odchylił jego głowę w bok. Przystawił język do jego rany i powoli zlizał odrobinę krwi.
Hichigo: Słodka.
Ichigo: Zamknij się!
Pusty zniknął swojego Zanpakutō. Przysunął usta do ucha chłopaka
Hichigo: Ichigo... - jedną ręką objął go w pasie - ...jesteś mój.
Chłopak wyrwał się z uścisku.
Ichigo: No na pewno. Ciekawe z której strony!
Hichigo: Z dupy strony!
Ichigo: Masz w ryja!
Zdjął miecz i ruszył na przeciwnika. Hollow błyskawicznie przywrócił swoją broń do ręki i odparował atak. Walczyli zaciekle jakby chcieli sprawdzić, który pierwszy się podda.
Hichigo: Nie denerwuj się tak dziecko.
Ichigo: Dziecko?
Hichigo: Problemy ze słuchem?
Ichigo: Chyba twoim, gnoju!
Hichigo: Uuuuuuu. Masz minusa.
Ichigo: Już się boję.
Hichigo: Prawidłowo!
Ich Zanpakutō się skrzyżowały.
Hichigo: Tak od razu walczyć, a kurwa porozmawiać?
Ichigo: Porozmawiać to sobie możesz z psychiatrą.
Hichigo: Wycwaniłeś się, głupia cioto. Ha! Moja szkoła. Podziwiaj swojego mistrza! - poprawił ubranie.
Ichigo: Popodziwiam jak tu przyjdzie!
Hollow wzrok wkurzenia, błysk w oku i chytry uśmiech, Zastępczy też uśmieszek. Walczyli. Z każdym dotknięciem się ich ostrzy leciały coraz większe iskry. Jednak Kurosaki wyczuł coś dziwnego w zachowaniu pustego.
Ichigo: Co ty odpierdalasz?
Hichigo: Masz do mnie jakieś ale?
Ichigo: Nie walczysz na poważnie.
Hichigo: Sądziłeś, że będę walczył całą swoją mocą z takim śmieciem? Nie schlebiaj sobie.
Ichigo: Może po prostu się boisz?
Hichigo: Niby czego?
Ichigo: Tego, że mogę cię pokonać.
Hichigo: Ty? Nie rozśmieszaj mnie! To samo mówiłeś kiedy porywali tą ginger!
Ichigo: Temee...
Hichigo: Masz chyba jakąś maczonerwozę.
Ichigo: Już nie żyjesz!
Tym razem to chłopak zniknął jemu z oczu. Zrobił kilka błyskawicznych ruchów w jego stronę i wbił ostrze w prawy bok.
Hichigo: Ty naprawdę jesteś beznadziejny, Ichigo! - zaśmiał się.
Ichigo: Niemożliwe! O_O
Hichigo: Masz przejebane.
Wyjął miecz i odrzucił go na bok. (Pomarańczowowłosy dalej wzrok O_O) Chwycil chłopaka za szyję i rzucił nim o ścianę. Podszedł do niego i nachylił się.
Hichigo: Teraz zaczniemy prawdziwą zabawę.
Niespodziewanie Kurosaki chwycił przeciwnika, przewrócił na ziemię i usiadł mu na brzuchu.
Hichigo: Masz chyba jakąś maczonerwozę.
Ichigo: Już nie żyjesz!
Tym razem to chłopak zniknął jemu z oczu. Zrobił kilka błyskawicznych ruchów w jego stronę i wbił ostrze w prawy bok.
Hichigo: Ty naprawdę jesteś beznadziejny, Ichigo! - zaśmiał się.
Ichigo: Niemożliwe! O_O
Hichigo: Masz przejebane.
Wyjął miecz i odrzucił go na bok. (Pomarańczowowłosy dalej wzrok O_O) Chwycil chłopaka za szyję i rzucił nim o ścianę. Podszedł do niego i nachylił się.
Hichigo: Teraz zaczniemy prawdziwą zabawę.
Niespodziewanie Kurosaki chwycił przeciwnika, przewrócił na ziemię i usiadł mu na brzuchu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz