poniedziałek, 17 czerwca 2013

4. Wróg czy przyjaciel?


Teraz Ichigo szedł zatłoczoną ulicą w poszukiwaniu osoby, o której wspominała Rukia. Powiedziała, że będzie bardzo łatwo go znaleźć, gdyż ma swój własny sklep. Niestety nie podała na jakiej ulicy się znajduję, a że po każdej stronie drogi było wiele sklepów i sklepików nie sposób było się czegokolwiek doszukać. Zwłaszcza, że jedyny punkt zaczepienia, jaki miał to nazwisko. Kilkakrotnie chodził w tę i z powrotem pytając ludzi czy znają tę osobę, jednak wszyscy odpowiadali przecząco. W końcu zrezygnowany usiadł na ławce. Patrząc na mijających go ludzi zastanawiał się co ma dalej począć. Teraz nie chodziło o Renjiego. Ichigo nie miał gdzie się podziać. Mieszkanie, w którym on i jego brat się zatrzymali było daleko. W dodatku zapomniał na jakiej ulicy, a Kaien nie odbierał telefonu, co zdecydowanie zmartwiło chłopaka. Pomyślał o innym lokum na noc, ale schronisko młodzieżowe było kilkaset kilometrów stąd, a pieniędzy na hotel też mu nie wystarczyło. Był w kropce. Rukia powiedziała, że w razie czego, właściciel sklepu na pewno go przenocuje. Ale jak ma go przenocować skoro nawet się nie spotkali? Teraz poczuł bezsilność. Nie dość, że jego kumpel okazał się męską prostytutką, czego wciąż nie chciał przyjąć do wiadomości, to jeszcze założył, że będzie musiał przespać się na ławce. Poczuł się jak bezdomny. Słońce już dawno zaszło i robiło się coraz chłodniej. Ichigo był nie tylko zmęczony, ale głodny i spragniony. W prawdzie miał trochę kasy, ale trzymał ją bilet powrotny. Jednak ani myślał o powrocie. Nie, bez Renjiego. Pomyślał, że to może nawet lepiej, że przyjaciel nie chciał z nim iść. Stawiając się na jego miejscu może myśli, że Rukia znienawidziłaby go gdyby dowiedziała się prawdy. Ale przecież dała mu dokładne namiary na niego, więc musiała coś wiedzieć. W tym momencie jeszcze wszystko bardziej się zagmatwało. Ale Kurosaki nie miał już siły nawet myśleć. Chciał po prostu położyć się i zasnąć. Oparł się o oparcie i przymknął oczy.
-Przepraszam. - czyjś głos wyrwał go z pół snu - Czy możesz mi pomóc?
Chłopak lekko zaspany przetarł powieki i zobaczył mężczyznę trzymającego wieżę pudełek.
-Taa... - mruknął zły, że mu przerwano.
-Dziękuję ci bardzo. - powiedział mężczyzna, kiedy chłopak wziął trzy pudełka z samej góry. - Za mną.
Ichigo wykonał polecenie. Teraz był wdzięczny nieznajomemu, że go zbudził. Jakby o tym pomyśleć, mogli go przecież okraść lub, co gorsze, porwać. Chociaż człowiek idący przed nim też wyglądał podejrzanie. Miał na sobie zielony strój, kapelusz w biało-zielone pasy i sandały. Pierwszy raz widzi takie połączenie. Jednak nie wyglądał na zbira, ale po tym, co przeszedł dzisiaj wszystko może się zdarzyć. Ale jego potencjalny przeciwnik nie wykazywał żadnych oznak kryminalisty. Chłopak nie mógł pojąć, dlaczego nabrał się na tę "pomoc z pudełkami". Nawet nie wiedział, co w nich jest. Może jakaś broń, narkotyki lub… zwłoki. Przeszły go ciarki. Jednakże nie dał po sobie poznać, że trochę się boi. Nie zaczynał również rozmowy, ponieważ wolał niczego nie wiedzieć. Po prostu zaniesie te pudełka w wyznaczone miejsce, spokojnie odejdzie i tak na wszelki wypadek zapomni, że w ogóle się spotkali. Szedł za gościem, który zapewne chciał zanieść te pudełka do swojego domu. Jednak okazało się coś zupełnie innego. Po kilku minutach dotarli do wyznaczonego miejsca.
-To tu. - powiedział mężczyzna stawiając pudełka przed wejściem. Ichigo zrobił to samo i chciał odejść, ale został zatrzymany - Jesteś pewien, że chcesz iść?
-Słucham? - spytał zdziwiony tym pytaniem.
-Może zechciałbyś zatrzymać się u mnie?
Wyciągnął z kieszeni klucze, otworzył drzwi i wszedł do środka. Ichigo zastanawiając się nad jego podejrzaną propozycją wciąż stał przed budynkiem. Dopiero teraz dostrzegł, że na górze jest napis "sklep z zabawkami".
-Możesz przynieść te pudełka? - usłyszał ponaglający głos i wziął kilka z nich po czym wszedł do środka. Momentalnie wszystkie wylądowały na ziemi.
-Co to, do diabła, ma być?!!! - krzyknął nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
-Podoba ci się coś? - spytał mężczyzna wyskakując zza lady - Mamy najróżniejszą gamę zabawek z całego świata, które umilą ci czas z twoim partnerem lub partnerką. Proszę. - wyciągnął katalog - Oto folder.
-Nie chcę żadnego folderu! - krzyknął oburzony i skrępowany. Znów pierwszy raz trafia do miejsca, które omijał z daleka. Teraz pomyślał, że wszystko sprzysięgło się przeciwko niemu. Ciężko westchnął.
-Czy coś się stało? - spytał widząc minę chłopaka.
-Dlaczego wszystko zawsze musi być takie trudne?
-Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Jednak na tym świecie są ludzie, którzy będą w stanie ci pomóc.
-Skąd wiesz, że potrzebuję pomocy?
-Każdy, kto leży na ławce jak bezdomny jej potrzebuje. - w tym momencie Ichigo nie wiedział czy ma się zaśmiać czy wkurzyć. Jednakże pomyślał, że to dobra pora aby o coś spytać.
-Mógłbyś mi coś powiedzieć?
-O co chodzi? - odwrócił się w stronę chłopaka przy okazji podając mu szklankę wody. Kurosaki niechętnie ja wziął, ponieważ nauczono go niczego nie przyjmować od nieznajomych. Jednakże jeszcze raz analizują sytuację, stwierdził, że mężczyzna na przeciwko niego do tej pory nie wykonał żadnych podejrzanych ruchów, dlatego poczuł się nieco bezpieczniej. Ale nie opuścił gardy. Udając, że nie jest spragniony odstawił szklankę i zaczął rozmowę.
-Szukam pewnej osoby. Podobno gdzieś w okolicy ma sklep. - wyciągnął kartkę z kieszeni, na której było napisane jej nazwisko - Nazywa się Urahara. Urahara Kisuke. Wiesz gdzie go znajdę?
-Do usług.
-Co?
-Witam w sklepie Urahary. - mężczyzna ukłonił się.
-To ty!!! - krzyknął zaskoczony Ichigo - Ma mi pomóc ktoś, kto pracuje w... - rozejrzał się na boki - ...takim miejscu.
-Więc ty jesteś tym młodzieńcem, o którym wspominała Kuchiki-san.
-Znasz Rukię?
-Oczywiście, że znam. W końcu spędziła tutaj kilka dobrych lat swojego życia.
-Mieszkała tu? W tym mieście?
-Nie chciałeś się ze mną spotkać po to, żeby porozmawiać o jej przeszłości prawda? - Kisuke momentalnie spoważniał. W prawdzie Rukia uprzedziła go o co chodzi i dlatego cały dzisiejszy dzień spędził na szukaniu informacji. Jednakże sprawa nie wyglądała zbyt dobrze. Ponadto pojawił się ktoś z kim lepiej nie zaczynać. Właśnie dlatego trzeba było działać ostrożnie ale i zdecydowanie. - Wiem po co przyszedłeś jednak nie wiem czy jesteś świadom tego.
-Co masz na myśli?
-Jeszcze nic konkretnego. - zakrył się wachlarzem - Jednakże na chwilę obecną mogę powiedzieć, że nie będzie łatwo. Dlatego zaczekajmy z tą rozmowa do jutra.
-Do jutra?! - chłopak się wzburzył ponieważ myślał, że skoro znalazł poszukiwaną osobę od razu zaczną działać - Nie mam na to czasu! Nie rozumiesz?! Mój przyjaciel jest prostytutką i ja mam spokojnie sobie siedzieć w jakimś sklepiku?! Przecież nie po to tutaj przyjechałem! Ja... - nie dokończył ponieważ został uderzony wachlarzem w twarz i upadł na plecy. Sekundę później zobaczył nachylającego się nad nim Kisuke.
-Jeżeli ot tak po prostu wejdziesz do jaskini lwa, zginiesz. Jednakże jest szansa na ratunek, kiedy masz coś, co go zadowoli, prawda?
-Zadowoli?
-Tak. Najlepiej w stu procentach. - wstał i podszedł do szafki - Gdzie ja to miałem? - zaczął przeszukiwać półki - O, jest. - wziął buteleczkę i rzuci ja chłopakowi.
-Co to?
-Pomoże ci się odstresować. Idź wziąć kąpiel i porządnie się wyśpij. Jutro będziesz miał mnóstwo pracy.
Ichigo niechętnie, ale opuścił pomieszczenie. Mimo to, skorzystał z propozycji sklepikarza i poszedł wziąć prysznic. Zrobił to dość szybko ponieważ był zmęczony i nie chciał zasnąć w wannie. Po wyjściu z niej owinął się ręcznikiem i poszedł do pokoju, gdzie czekała już na niego piżama. Nałożył ją i od razu wskoczył do łóżka. Był tak zmęczony, że nie miał nawet siły myśleć. Bardzo szybko zasnął. Jednak nie dane mu było spać spokojnie. Miał dziwny sen, a raczej koszmar. Śniła mu się biała dłoń, zaciskająca się na jego szyi, która chwile później rozpadała się na miliony banknotów, które z kolei zaczynały płonąć i spalały się na popiół. Budził się kilkakrotnie, ale potem znowu zasypiał.

Po tak ciężkiej nocy trudno było wstać o siódmej rano. Ale że Urahara nie dał za wygraną Ichigo zdenerwowany wstał z łóżka, szybko się ubrał i poszedł na zaplecze, gdzie miał już być piec minut temu. Jednak kiedy tam dotarł nie było sklepikarza, więc postanowił tu na niego poczekać. A że samo stanie i czekanie było nudne, zainteresował się rzeczami, które stały na pułkach. W większości były to pudełka lub książki pokryte kurzem i pajęczynami. Wyglądały na bardzo, bardzo stare. Jedną nawet poznał, bo miał podobną w domu. Była o sztuce z ery Edo. Wziął ją, aby się upewnić czy to ta sama. Kiedy ją otworzył spotkało go zaskoczenie. Książka nie miała kartek. W czymś co przypominało je był wycięty prostokąt, a w nim leżało kilka odznak policyjnych. Chłopak wziął jedną do ręki. Obejrzał ją z całej strony, jednak nie było żadnego napisu świadczącego o tym do kogo należy. Przejrzał wszystkie i dopiero na ostatniej zauważył malutkim druczkiem napis. Również się zdziwił i zarazem uśmiechnął w duchu, bo to przecież niemożliwe. Chwilę później zauważył na spodzie jakieś zdjęcie. Wziął je do ręki i uważnie się przyjrzał. Byli na nim Urahara, jakaś fioletowowłosa kobieta i jeszcze jeden mężczyzna. Przed nimi stało dwoje małych dzieci.
-Co ty wyprawiasz? - usłyszał z tyłu siebie głos, który teraz nie brzmiał zbyt przyjacielsko.
-N-Nic! - chłopak zamknął książkę i natychmiast odłożył ją na miejsce.
-W takim razie... - sklepikarz popatrzył dość podejrzliwie na Ichigo - Chodź ze mną.
Kurosaki posłusznie wykonał polecenie. Wolał się nie narażać. Zwłaszcza, że miał misję do wykonania i potrzebował pomocy. W dodatku musiał się śpieszyć. Za dwa tygodnie Rukia będzie już mężatką. Ale sama powiedziała, że nie chce wyjść za Kaiena, dlatego poprosiła Ichigo żeby sprowadził Renjiego. Oczywiście gdyby mogła sama by tutaj przyjechała, ale zwarzywszy na jej obecny stan to byłoby niebezpieczne.

-Proszę cię, Ichigo. Muszę z tobą pojechać.
-Nie możesz. - powiedział stanowczym tonem - Ja się tym zajmę.
-Ale Kaien-dono...
-On nie wie o naszym planie. Zresztą myśli, że jadę tam na wczasy. Inaczej nie zgodziłby się mnie ze sobą zabrać.
-To prawda. Ale uważaj na niego. - Rukia momentalnie spoważniała.
-Co masz na myśli?
-Wiesz... Ja mu nie ufam. - to stwierdzenie zaskoczyło chłopaka. Nie spodziewał się tego, ale rozumiał dlaczego dziewczyna tak mówi. Kaien od jakiegoś czasu znikał na jakiś czas, nie dawał znaku życia, potem wracał i udawał, że nic się nie stało. Ponadto Kuchiki kilkakrotnie odbierała dziwne telefony i czasami widywała jak jej narzeczony zadaje się z jakimiś podejrzanymi typkami. Nie chciała mówić, że o tym wie ponieważ trochę się bała, a jedynej osobie której naprawdę mogła w pełni zaufać był właśnie Ichigo. To dlatego zwróciła się do niego z tą prośbą Jedno było pewne. Mimo, że się zgodziła nie chciała wychodzić za Kaiena. Nie, dopóki nie porozmawia z Renjim. - Dlatego postaraj się załatwić to tak aby się nie dowiedział.
-Oczywiście. - zapewnił dziewczynę, ale zauważył, że posmutniała. Położył ręce na jej ramionach. Rukia podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. - Na pewno wrócę z Renjim. Obiecuję. - Kuchiki się uśmiechnęła i Ichigo mógł odjechać ze spokojnym sumieniem.

Urahara zabrał go do pomieszczenia, które w ogóle nie przypominało tych wcześniejszych. Nie dość, że znajdowało się pod ziemią to jeszcze było tu ciasno i ledwo mieściły się dwie osoby. Mimo to o nic nie pytał. Teraz najważniejsze było zacząć jak najszybciej działać. W końcu nie zostało dużo czasu. Nawet Kisuke o tym wiedział. Dlatego już poczynił pewne przygotowania.
-Weź to. - podął chłopakowi kilka pudełek.
-Co to? - spytał biorąc je do rąk, mało się pod nimi nie zapadając.
-Zaraz się dowiesz. - poprzewracał kilka książek na półce. Wziął te, które były mu potrzebne i razem z chłopakiem, który ledwo mógł iść ruszył wzdłuż korytarza. Po kilku minutach dotarli do wyznaczonego miejsca. Ono również znajdowało się w podziemiach, ale wyglądało zupełnie inaczej. Było zadbane. Jakby ktoś często tu sprzątał. Ichigo postawił pudełka na stole i usiadł na krześle.
-W takim razie powiedz mi... - Kisuke zakrył się wachlarzem - Co wiesz o prostytucji? - Ichigo bardzo zdziwiło to pytanie. Nie potrafił na nie odpowiedzieć. Nie interesował się tym i nic na ten temat nie wiedział. No może tylko to, co to jest. - Tak właśnie myślałem. Więc może ja zacznę. - wyciągnął stertę papierów z pudełka i począł je przeglądać - Spójrz na to. - podał mu kartkę.
-Kto to? - spytał widząc zdjęcie młodej dziewczyny.
-Miała zostać kelnerką w Karakurze. Cieszyła się na ten wyjazd. Planowała tu studia, naukę języka, poznanie nowych ludzi... - urwał składając wachlarz - Skończyła w nocnym klubie. Była bita, więziona i zmuszana do prostytucji. Innymi słowy, sen młodej dziewczyny o lepszym życiu zamienił się w koszmar. Stała się żywym towarem w rękach bandytów.
-To ma jakiś związek z Renjim?
-Nie tylko z nim. Każdy, kto zamierza robić interesy z ludźmi, którzy właśnie w taki sposób się wzbogacają powinien przynajmniej wiedzieć, z czym przyjdzie mu się zmierzyć.
-Chcesz powiedzieć, że zmusili go do tego?
-Niekoniecznie. Jednakże jeśli to prawda, to nie ma szans, żeby tak łatwo go oddali. Dlatego potrzebujemy czegoś, co ich przekona.
-A konkretnie?
-Dużo zielonych. - Ichigo powinien domyślić się od razu. Ale i tak nie uśmiechało mu się to, ponieważ nie był bogaty. - Co o tym myślisz?
-Chcesz... chcesz powiedzieć, że mam tam pójść z walizką pieniędzy i tak po prostu kupić sobie Renjiego jak zwykłą... - urwał ponieważ nie chciał go tak nazwać - Chyba żartujesz! Nie ma mowy! On nie jest przedmiotem!
-Tamci zapewne uważają inaczej. - w tym momencie Ichigo przypomniał sobie słowa prawdopodobnego właściciela "A zatem Kurosaki-kun. Myślę, że jesteś bystry i na pewno zauważyłeś. W tym świecie nawet słowa kosztują. Dlatego jeśli chcesz negocjować przynieś pieniądze." Pomyślał, że Urahara może mięć rację i że bez
pieniędzy się nie obejdzie. - Domyślam się, że nie masz przy sobie takiej kwoty, prawda?
-Nie mam. - stwierdził lekko zdenerwowany.
-W takim razie poczekaj tutaj chwilę. - Kisuke momentalnie się ulotnił i chłopak nawet nie zdążył zaprotestować. Nie chciał siedzieć tutaj. W tych podziemiach. Sam. Mimo wszystko było tu trochę przerażająco. Zastanawiał się po co Urahara wyszedł. Ale potem dla zabicia czasu, a może z czystej ciekawości wziął kilka kartek z pudełka i zaczął czytać. Po pierwszym zdaniu stwierdził, że to musi być jakiś raport czy coś w tym stylu.

Były wyrzutkami nie zasługującymi na szacunek, Takie właśnie ewmocje budziły i nadal budzą kobiety uprawiające nierząd. Na marginesie życia społecznego. Zawsze były obraźliwie i z pogardą nazywane. Z ich zawodem wiąże się zjawisko stygmatyzacji, czyli naznaczenia społecznego. Są uważane za zbiorowość zdemoralizowaną, niezdolną i nieprzystosowaną do życia w społeczeństwie. Jednak mimo wszystko zjawisko to istnieje do dziś. Ciężko z nim walczyć, gdyż cały czas się rozwija przyjmując coraz to nowsze wyszukane formy. Seks-biznes rozrasta się w zastraszającym tempie, a bezpruderyjność zyskała na wartości. Już nikogo nie dziwi mieszkanie w sąsiedztwie przy agencji towarzyskiej. Prostytucja stała się lekką, łatwą i mało męczącą formą zdobywania pieniędzy. Chęć lepszego życia, co najgorsze zachęca do prostytucji nie tylko dorosłe kobiety, ale także coraz częściej nieletnie dziewczęta, które chcą zaimponować znajomym, zbierają pieniądze na markowe ubrania, drogie kosmetyki czy najnowsze modele telefonów komórkowych. Powodem tego również moga być becność seksu w masowej kulturze, upadek autorytetów rodziny i szkoły.

Handel ludźmi jest coraz większym zagrożeniem dla współczesnego świata. Statystyki, prowadzone w tym kierunku, są zatrważające. Handel dziećmi i kobietami wykorzystywanymi do prostytucji jest niebezpiecznym zjawiskiem, które narasta z roku na rok. Nie transakcje narkotykowe, bronią czy lekami, a właśnie handel ludźmi jest dzisiaj najbardziej dochodowym przestępstwem na całym świecie. Zyski z niego wynoszą rocznie 2,5 mld euro. Z każdym rokiem liczba ofiar zwiększa się o połowę. Mimo, że władze wiedzą o tym są bezsilne. Coraz rzadziej udaje się złapać sprawców tego przestępstwa, gdyż powoli rynek prostytucji zaczyna popierać więcej wpływowych ludzi.


Ichigo czytałby dalej gdyby nie Urahara, który już wrócił. Biorąc pod uwagę, posiadanie rzeczy na ten temat i tamte odznaki chłopak wywnioskował tylko jedno.
-Nie jesteś zwykłym sprzedawcą, prawda? - spytał odkładając kartki na stół.
-Jestem z zwykłym sprzedawcą, który okazał się prywatnym detektywem.
-Detektywem?!
-Myślę, że już zauważyłeś. Te wszystkie rzeczy, które tu są to owoce śledztwa, mające na celu pomoc w złapaniu jednego z największych handlarzy ludźmi.
-Serio? - spytał z niedowierzaniem - To taki ktoś istnieje...
-A co byś zrobił gdym powiedział, że taki ktoś nie tylko istnieje, ale również próbuje zdobyć monopol na prostytucję?
-Nie uwierzyłbym.
-I ja nie wierzyłem.
-Boże, to jak yakuza.
-To gorsze niż mafia. Tacy od razu cię zastrzelą, jeśli będziesz im sprawiał kłopoty. Tutaj jest o tyle gorzej, że zrobią z ciebie zwykły przedmiot, którego celem będzie zarabianie więcej niż sam jesteś wart, rozumiesz?
Urahara powiedział to w tak dobitny sposób jakby osobiście miał z tym odczynienia. Te słowa naprawdę dotknęły chłopaka. Do tej pory miał tylko przelotne pojecie o
tym. Wiedział tyle ile słyszał w wiadomościach, czy od kolegów. Czyli praktycznie żadno. Dopiero teraz zrozumiał z czym przyjdzie mu się zmierzyć.
-Powiedz mi wszystko, co wiesz. - powiedział stanowczym tonem.
-A skąd to nagłe zainteresowanie? - zdziwił się Urahara.
-Skoro mam robić z nimi interesy muszę znać ich każdą metodę, prawda?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz