wtorek, 18 czerwca 2013

Klatka 10


To mój kolejny poranek w tym domu. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie spałem tak dobrze. Jestem wypoczęty i gotowy do zderzenia się z moją "słodką" rzeczywistością. Dochodzi ósma. Pora wstać. Kierunek łazienka. Znalazłem się tam szybciej niż tornado i cóż... Tutaj następuję sesja przygotowań do bycia znośnym dla niego. W czasie kontemplacji życia biorę długi letni prysznic. Mogę sobie na to pozwolić skoro on wstaje dopiero o dziewiątej. Zazwyczaj. Mam jeszcze godzinę. Czas szybko mija i po dwudziestu minutach wycieram się ręcznikiem. Następnie przenoszę się do pokoju gdzie jest moja szafa. Wyciągam z niej jakieś ciuchy. Zwykle kiedy idę do niego zakładam yukatę, ale osobiście wolę koszulę i spodnie. Tak też robię. Potem schodzę na dół do kuchni na śniadanie. Chociaż ostatnio wcale go nie jadam. Idę tam tylko po to, żeby być z przyjaciółmi. Zawsze mnie to dziwi. Nawet jeżeli się sprzeczają to da się wyczuć miedzy nimi sympatię. Dobrze się czuję w ich towarzystwie. Zwłaszcza, że nie traktują mnie jak śmiecia. Od początku wiedzieli po co tu jestem, ale nie odrzucili mnie z tego powodu. Co prawda nigdy o to nie zapytali. Nie wiem, może nie chcieli mnie urazić. Myślę jednak, że dla nich jestem zwykłam chłopakiem. Naprawdę cieszę się, że zyskałem u nich sympatię. Są dla mnie bardzo mili i zawsze mi pomagają. Zwykle to z nimi jem śniadanie, ale w kuchni nikogo nie było. Pewnie wszyscy już zajmują się swoimi obowiązkami. Szkoda. Chciałem jeszcze porozmawiać z Hirako. Teraz czas na prawie najgorszą część poranka związaną z dostarczaniem odpowiednich płynów do swojego organizmu. Mianowicie przygotowuje sobie kubek herbaty. Ale nie tej zwyczajnej, normalniej, japońskiej, tylko to paragwajskie paskudztwo. Nie dobre jak diabli. To dlaczego je piję? Otóż dlatego, że pomaga. Nie chodzi tutaj o witaminy. Po prostu całkiem nieźle rozluźnia mięśnie. O dziwo najbardziej te w dole pleców. Dziwna ta herbata, ale muszę przyznać, że jest całkiem skuteczna. Teraz czas na konfrontację. Zawsze czuję się jak na polu bitwy gdzie dochodzi do negocjacji. Dzisiaj zapewne nie będzie inaczej. Zwłaszcza, że mam plany co do dzisiejszego dnia. Jeśli mnie przeczucie nie myli będę musiał za to zapłacić. Najpewniej z góry. Nic nie da się na to poradzić. Wychodzę z kuchni i kieruję się w stronę jego pokoju. Wydaje mi się, czy za szybko tutaj doszedłem? Jednak zawrócić już nie mogę. Pukam dwa razy. Zwykle wchodzę jak usłyszę "proszę", lecz dzisiaj postanowiłem odejść od tej reguły. Znalazłem się w środku. Dziwne. Jakby nikogo nie było. A przecież on nie zostawia otwartych drzwi do tego pokoju gdy nie ma go w domu. Szybko rozwiałem swoje wątpliwości. Ale nie musi mnie tak z zaskoczenia obejmować. Wystarczyło normalnie podejść i opleść swoje ręce wokół mojego pasa. Nie wiem dlaczego, ale ostatnio często mnie obejmuje. Nie powiem, że to mnie cieszy, aczkolwiek nie jest też źle. No i chyba tego również wymaga moja praca, dlatego nie sprzeciwiam się tylko przechodzę od razu do rzeczy.
-Hollow-san, mogę dzisiaj wyjść?
-A co zrobisz żebym się zgodził? - wiedziałem, że o to zapyta. I odpowiedź jest tylko jedna.
-Wszystko co zechcesz.
-Dobra odpowiedź. - no ja myślę. Trudno tego tak nie nazwać skoro mówię to co chce usłyszeć, prawda? Ale muszę przyznać, że nie doszedłem sam do takiej wprawy. To on wyrobił we mnie nawyk robienia wszystkiego czego tylko sobie zażyczy. - Jednak musisz nieco poczekać. Jestem zajęty. - puścił mnie i podszedł do biurka. Jeśli chciałby wiedzieć to nie spieszy mi się do pieprzenia z nim, ale czas nagli, więc muszę go jakoś przekonać. Wiem, że on najchętniej widziałby mnie na kolanach z otwartymi ustami, ale dzisiaj zrobię coś innego. Zaczynam się rozbierać. Powoli. Kątem oka widzę jak na mnie zerka. To dobry znak. Jednak to dopiero początek. On nie jest łatwym przeciwnikiem. Ściągam spodnie, bieliznę, koszulę zostawiam rozpiętą. Kiedyś stwierdził, że wyglądam tak bardzo pociągająco, a że mam robić to co mu się podoba stosuję się do tego. Ale jak już mówiłem na niego coś takiego może podziałać, ale nie musi. Czas na plan B. Siadam na łóżku i podpieram się rękami z tyłu.
-Hollow-san... - przejeżdżam dłonią po swoim ciele - Zrób mi to. - sami widzicie. Przy nim muszę zachowywać się jak ktoś, kto na wejściu ma mokro. Pewnie sobie myślicie: "Co za szmata z tego Ichigo". Nawet bym się nie zdziwił. Na początku też tak o sobie myślałem, lecz kiedy zrozumiałem o co tu naprawdę chodzi zaakceptowałem to. W tym świecie akceptacja jest nie tylko koniecznością ale i błogosławieństwem. Bo pogodzenie się z takim losem jest naprawę trudne. Wiem o tym najlepiej.
-Aż tak ci się śpieszy? - nie. Po prostu chcę mieć to za sobą. No i chyba pora na plan C.
-Proszę... - on tylko się uśmiechnął i wstał. Pomyślałem, że zadziałało. Jednak on podszedł do gabloty i wyjął z niej kilka teczek. A przecież ja nie mam całego dnia. Dlatego wezmę sprawy w swoje ręce. Dosłownie. Szybko znalazłem się przy nim, po czym zacząłem rozpinać jego koszulę. Chwilę potem rozpinam mu spodnie. Jeszcze jakis czas temu stroniłbym od tego, ale teraz dotykanie jego sprzętu nie sprawia mi problemu. Skoro biorę go do buzi to dlaczego nie miałbym brać do ręki? Jemu się to podoba. Zawsze kiedy tak jest przysuwa mnie bliżej siebie, co właśnie przed chwilą uczynił.
-Przejdźmy do rzeczy. - rozkazał odkładając teczki i pociągnął mnie za sobą. Kiedy znaleźliśmy się na łóżku od razu położyłem się na brzuchu eksponując mu moje pośladki. - Ichigo... - powiedział gładząc mnie po udach - Chcę cię widzieć. - dlaczego? Przecież się wypiąłem. To czy on nie może już zacząć? Wcale nie musi być od przodu. Ale co ja mogę zrobić? Chyba tylko wykonać jego polecenie. Otóż właśnie tak robię. Wtedy on... całuje mnie w czoło. Czule trzeba dodać. Ostatnio coraz częściej robi tak przed stosunkiem. To naprawdę miłe no i w jakiś sposób mi pomaga. Muszę powiedzieć, że odkąd jestem posłuszny całkiem inaczej mnie traktuje no i patrzy. Nie tak jak przedtem. Miliardy gór lodowych wraz z oceanem arktycznym. Mimo, iż nawet teraz jego wzrok do najcieplejszych nie należy to przynajmniej nie mrozi krwi w żyłach. Nie boję się już ani go, ani jego dotyku, ani tego co za chwilę będzie mi robił. No ale jak już posuwa to przynajmniej mógłby być bardziej delikatny. I skoro to ja rozkładam nogi to chyba mam też prawo wymagać, prawda?
-Chcesz żebym był delikatny? - czasami się cieszę, że tak bezbłędnie odczytuje moje myśli. Jednak mógłby mi oszczędzić tej ekscytacji w swoim głosie. Wiem, że lubi jak go błagam, ale wciąż czuję, że to poniżające.
-Jeśli byś mógł... - on tylko tajemniczo się uśmiecha, po czym rozchyla moje nogi. I znów to ukłucie w dole pleców. Ale tylko chwilowe. Odkąd pamiętam nie czekał aż się przyzwyczaję do tego uczucia gdy tam jest, ale ostatnio jest cierpliwy. Wiem, że to tylko chwila jednak mimo wszystko nawet całkiem przydatna. A on znów robi to samo. Gładzi moją twarz czekając aż powiem żeby zaczął. Jednak ja nic nie mówię. Lekkie skinięcie głową wystarczy. Najpierw robi to bardzo powoli i niezwykle delikatnie. Potem stopniowo zwiększa tempo. Czuję jak wchodzi we mnie całą długością. Jeśli miałbym być obiektywny powiedziałbym, że robi to idealnie. Zabawne. Nawet nie wiem kiedy zacząłem czerpać z tego jakąkolwiek przyjemność. Jednak trochę mi zajęło nauczenie się tego jak i wykorzystywania swojego ciała jako zwykłe narzędzie pracy, będące tylko i wyłącznie na jego rozkazy. A przecież nie jestem gejem. Wiem to na pewno. On zresztą też nie. Sam mi to powiedział. Że nie jest gejem, że woli kobiety i normalnie nigdy by się mną nie zainteresował, ale stwierdzając, że ciekawie by było mieć jakiegoś chłopaka w swojej kolekcji "przygarną mnie". Oczywiście jak się z czasem okazało mógł mieć też inne powody. Szczerze mówiąc nie interesują mnie one. Do moich obowiązków nie należy zastanawianie się nad tym. Chociaż czasami mam wrażenie, że chciałbym się czegoś dowiedzieć. Czegokolwiek. Pierwsze i podstawowe pytanie, które ciśnie mi się na usta to: dlaczego mi płaci? Przecież odkąd tutaj jestem zapewnia mi wszystko. Dlatego nie rozumiem tego. Ale nie dane jest mi o tym rozmyślać.
-Hollow-san... - lubi gdy to mówię zanim dojdzie. Chwilę potem poczję jak wylewa się we mnie. Nie powiem żebym był z tego powodu wielce uradowany, ale skoro on tak chce... I znów to robi. Będąc jeszcze w środku odgarnia moją grzywkę i całuje w czoło. Wiem, że to wygląda tak jakby łączyło nas Bóg wie jakie uczucie, jednak nie dajcie się zwieść. Między nami niczego, ale to absolutnie niczego nie ma. Nazwałbym to przywilejem z góry określonych relacji. Dziwka i jej właściciel. Proste, prawda? Naprawdę nie mam pojęcia co mogłoby mnie połączyć z człowiekiem, który każdego dnia niszczy moje życie używając mnie jak przedmiot. I co z tego, że sam mu się oddaję? Muszę to robić, inaczej on...
-Ichigo, idź już. - tak jakbym chciał tu zostać. Jakby o tym pomyśleć to nie przypominam sobie żebym został w tym pokoju dłużej niż było to konieczne, a może nie pamiętam. Wstałem. Szybko się ubrałem i już byłem przy drzwiach kiedy zatrzymał mnie. - Ichigo... - odwróciłem się w jego stronę wiedząc co zaraz usłyszę - Pamiętaj. Należysz do mnie. Zarówno ty jak i twoje ciało. Dam ci wszystko czego będziesz potrzebował. Ty tylko musisz być posłuszny. - zawsze tak mówi. Właściwie powtarza mi to częściej niż chciałbym. Mówiłem mu, że nie musi, że zaakceptowałem taki stan rzeczy, że nawet nie myślę żeby go zmienić. A nawet jeśli to wiem, że i tak nie mam na to najmniejszych szans. Pogodziłem się z tym, co nie znaczy, że mu wybaczyłem. Nigdy tego nie zrobię. I on bardzo dobrze o tym wie. Tylko, że mało go to obchodzi. Bo niby jak ktoś taki jak on mógłby potrzebować mojego wybaczenia? Jemu to zbędne. No dobra. Teraz już tylko ponowne skinięcie głową i już jestem poza miejscem mojej pracy. Zrobiłem co do mnie należało i teraz mam wolne. Przynajmniej przez najbliższe kilka godzin. Kto wie kiedy jeszcze będzie chciał mnie użyć. Zabawne. To mi przypomina kiedy pierwszy raz powiedział, że należę do niego. I uwierzcie mi. To nie jest tylko jego "widzi mi się". Ja naprawdę należę do niego. Na mocy prawa. Nie wierzycie? Udowodnię wam.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A miało nie być kontrowersyjnej treści... XD

Mam nadzieję, że każdy już wie o co chodzi w tym opowiadaniu :)

I powiem jeszcze jedną rzecz, którą chyba już wszyscy zauważyli. Pogrubioną czcionką jest oznaczona teraźniejszość, a normalną przeszłość. Łatwo to zauważyć zestawiając ze sobą zachowanie Ichigo teraz i dawniej, prawda?

Myślę, że kolejna notka powinna pojawić się za tydzień, aczkolwiek nie jestem pewna XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz