wtorek, 18 czerwca 2013

Klatka 16


Himeji - miasto na wyspie Honshu, w regionie Kansai, prefektura Hyogo.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wstałem później niż oczekiwałem, bo dopiero po pierwszej. Pewnie spałbym jeszcze dłużej gdyby Hirako mnie nie obudził komunikatem, że przyniósł mi posiłek. Mówiąc szczerze byłem głodny aczkolwiek nie zamierzałem jeść. Wciąż patrząc na talerz udałem się do łazienki. Tam wziąłem orzeźwiający prysznic. Pomogło. Szybko powróciłem na swoje łóżko, gdzie leżała książka. Chwyciłem ją w ręce i ponownie dokładnie obejrzałem. Chciałem mieć pewność, że niczego nie przeoczę. Przeczytałem tytuł. "miłość nienawidzi tragedii". Otworzyłem ją i ponownie ujrzałem tak jakby wstęp do całej zawartości.


"Wiem, naprawdę wiem jakimi prawami rządzi się ten zepsuty świat. Ale mimo wszystko czuję, że jest tam gdzieś, na dnie mojego serca - nadzieja. I nieważne, ile razy zostałaby rozbita w pył, wciąż odżywa na nowo i daje mi siłę."


No i w końcu druga strona.

"Poznałam go przypadkiem, a może nie był to przypadek tylko niepostrzeżenie, gdyż wiedziałam o nim wcześniej. Po prostu wtedy nie patrzyłam na niego w ten sposób."

"To było dość szybkie. Tak po prostu mnie kupiono. Dzisiaj mam udać się do człowieka, który dał najwięcej. Wiem kim on jest, ponieważ już go spotkałam. Kiedy się o tym dowiedziałam nie mogłam uwierzyć. Wszędzie szukałam potwierdzenia i za każdym razem je otrzymywałam. Nie było wątpliwości. Wiedziałam, że od tego momentu moje życie ulegnie diametralnej zmianie."

Na tej stronie nic więcej nie napisano, aczkolwiek w prawym dolnym rogu widniała mała cyfra 9. Przerzuciłem kartkę i ponownie zanurzyłem się w lekturze. Czytałem dopóki Hirako nie przyniósł mi obiadu. Kiedy zapukał momentalnie wsunąłem książek pod poduszkę i usiadłem na łóżku.
-Mogę wejść?
-Tak. - powiedziałem z jakimś dziwnym zadowoleniem. Ale nie było mi super radośnie, bo znowu będę musiał udawać, że jem. A przeciecz wciąż prowadzę politykę zerowego pokarmu. Jednak muszę przyznać. Byłem głodny. I gdyby nie moja silna wola to rzuciłbym się na ten talerz, który w tak zachęcający sposób Hirako postawił na stoliku.
-Mam nadzieję, że dzisiaj coś zjesz. Inaczej będę miał problem. - kiedy to powiedział wyszedł z pokoju. Przeszło mi przez myśl, że wie o moim proteście, ale szybko o tym zapomniałem. Odstawiłem tylko talerz gdzieś, gdzie nie będzie mnie kusiło i ponownie zacząłem czytać. Jednakże zdziwiło mnie coś. Kolejna strona była zupełnie pusta. To samo z pięcioma następnymi. Już myślałem, że to koniec, ale na szóstej było coś napisane.

"Szok i odrętwienie. Byłam przerażona, nie mogłam uwierzyć w to, co się stało, mimo iż przeczuwałam taki bieg wydarzeń. Bałam się go. Bałam się wszystkiego. Nikomu nic nie powiedziałam. Zresztą nie ma tutaj nikogo oprócz służby. Ale jej nie ufam. Nie mam nikogo. Dlaczego to musiało spotkać właśnie mnie?"

Na tej stronie było napisane tylko to. Kolejna była pusta, za to następna już miała swoją treść.

"Od kilku dni śni mi się ten sam koszmar. Natarczywe wspomnienia nie dają mi spokoju. Staram się o tym nie myśleć, lecz nie mogę. Ten cały dom przypomina mi o dramacie, który mnie spotkał. Próbuję zapomnieć. Wymazać wspomnienia. Nie potrafię. I co dalej? Jak żyć z czymś takim? Pomyślałam, że skończę ze sobą. Tak po prostu. Już nawet miałam nóż w ręku. Jednak on mnie zatrzymał. Powiedział, że mnie potrzebuje. Dlatego to zrobił. Nie uwierzyłam. Ale już nic nie próbowałam zrobić. Chciałam tylko zaszyć się tam gdzie nikt mnie nie znajdzie. Poprosiłam go o to. Zgodził się. Byłam wdzięczna. Naprawdę."

Znów podpisano cyfrą 9. Zacząłem myśleć, że nie było to bezcelowe, że miało ukryte znaczenie. Zamierzałem je poznać. Jednak Hirako mi w tym przeszkodził.
-Panicz cię oczekuje. - momentalnie zastygłem. To on wrócił? Dlaczego tak szybko? Miałem cichą nadzieję, że już go nie zobaczę. - Kazał ci się pośpieszyć. - no ja nie wątpię. I nawet wiem dlaczego. Znów wsunąłem książkę pod poduszkę, po czym wyszedłem. Przed jego pokojem znalazłem się szybciej niż chciałem. Zapukałem dwa razy.
-Wejdź, Ichigo. - zrobiłem co kazał. Po chwili byłem już w pomieszczeniu. - Zdejmij wszystko. - w pierwszym momencie pomyślałem, że się przesłyszałem, ale kiedy na mnie spojrzał zrozumiałem, że nie żartuje. - Nie słyszałeś co powiedziałem? - słyszałem, jednak nie chciałem tego robić.
-Gdzie moja mama? - spytałem chcąc wiedzieć no i może trochę odwlec nieuniknione.
-Porozmawiamy o tym później. Teraz jesteś w pracy.
-Gdzie ona jest? - spróbowałem ponownie.
-Ichigo, nie lubię gdy się tak zachowujesz. - stwierdził zdejmując zegarek i odkładając go na biurko - Ale dobrze. Powiem ci. - odwrócił się w moją stronę - Obecnie twoja matka znajduje się w Himeji. Jak zapewne wiesz nie znosi wizyt ustalanych przez telefon, więc musiałem pofatygować się do niej osobiście. Powiedziałem, żeby przyjechała za miesiąc. Tak żebyś miał czas na oswojenie się z tą myślą. - tu mnie zaskoczył. Nie spodziewałem się, że pojechał to załatwić. W dodatku odkąd pamiętam mama nie umawiała się z nikim przez telefon. Nie wiem dlaczego, może po prostu tego nie lubiła. Więc to znaczy, że ona naprawdę żyje? - A teraz zrób to, co kazałem. - sprowaził mnie w tak brutalny sposób do rzeczywistości. Nie chciałem tego robić, ale również wiedziałem, że nie mam wyboru. Uległem bardziej ze strachu niż jakichkolwiek chęci. Zacząłem rozpinać koszulę. Robiłem to niepewnie. Byłem skrępowany czując na sobie jego wzrok. To pierwszy raz kiedy przed kimś się rozbieram. Ale w końcu zrobiłem to. Po ściągnięciu koszuli reszta, o dziwo, poszła sprawnie. Nawet szybciej. Stanąłem przed nim nagi zwrócony w jego stronę. Chwilę jeszcze na mnie patrzył aż w końcu podszedł do mnie, po czym objął moją twarz dłońmi. - Brakowało mi ciebie. - nie spodziewałem się takiego tekstu. Zwłaszcza, że na pewno nie chodziło mu mnie. Sądzę, że brakowało mu czegoś innego. I chyba zaraz potwierdzę swoje przypuszczenia. Przeniósł swoje dłonie na moje ramiona. Zjechał nimi w dół. Potem wylądowały na moich biodrach. Zaczął je gładzić wciąż na nie patrząc. Czułem się bardzo nieswojo, co tylko potwierdzały moje zaciśnięte pięści. Musiał to zauważyć, bo powiedział: - Rozluźnij się. - niby jak miałem to zrobić? Nie chciałem, żeby znów mnie wykorzystał. Nie doszedłem do siebie po ostatnim razie. - Odwróć się. - rozkazał w pewnym momencie. Zrobiłem co kazał. Stałem tak jakąś chwilę aż w końcu usłyszałem: - W porządku. Możesz się ubrać. - odwróciłem się w jego stronę ze zdziwienia. Myślałem, że mnie wykorzysta.
-Naprawdę mogę? - spytałem ostrzenie. Nie chciałem go do niczego prowokować.
-Tak. - odparł i w tej samej chwili zadzwonił jego telefon. Odebrał. - Słucham? - w czasie gdy on rozmawiał ja nakładałem ubrania. Wciąż dręczyła mnie sprawa mojej mamy. Chciałem mieć stu procentową pewność, że to co powiedział jest prawdą. Musiałem wiedzieć.
-Hollow-san... - zacząłem kiedy skończył rozmawiać. Odwrócił się w moją stronę. - Czy naprawdę... spotkam się z mamą?
-Tak. - potwierdził - A teraz już idź. - nic więcej nie chciałem wiedzieć. Wyszedłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz