wtorek, 18 czerwca 2013

Klatka 17


Od momentu gdy dowiedziałem się, że zobaczę osobę, którą uważałem za martwą, odliczałem czas. Przygotowywałem się mentalnie na to spotkanie. Najbardziej zastanawiało mnie to jaka teraz jest. Czy poznam ją od razu czy może z trudem. No i czy ona rozpozna mnie. W końcu już nie jestem dzieckiem. Mimo wszystko trudno mi było się skupić, ponieważ byłem bardzo głodny. Nie jadłem od kilku dni. Czułem się słabo jednak nie uległem. Dalej brnąłem w mój protest. Chociaż wiedziałem, że to tak nic nie da. Najgorsze było to, że Hirako się zorientował. Wczoraj próbował użyć elementu perswazji i stwierdził, że jeśli się nie uspokoję to będzie zmuszony powiedzieć jemu. Nie wiem czy to zrobił, bo on nic o tym nie wspomniał. Może nie obchodzi go co się ze mną dzieje, kiedy nie ma ochoty mnie wykorzystać? Rozmyślania przerwało mi pukanie do drzwi.
-Nie, dziękuję. - odpowiedziałem grzecznie wiedząc kto i po co przyszedł.
-Musisz jeść. Inaczej się rozchorujesz.
-Nie chcę. - próbowałem go zbyć.
Dźwięk przekręcanej klamki mnie zdziwił. Zwykle odchodzi kiedy to mówię. Ale zamiast niego wszedł ktoś inny i postawił tackę na stoliku, po czym usiadł i założył ręce na klatce. Wymieniłem z nim spojrzenie, ale nic robiłem. Nie miałem zamiaru tego jeść. A on wciąż na mnie patrzył. Nie znoszę tego. Czuję jakby wiercił mnie wzrokiem.
-Masz to zjeść. - rozkazał, po czym wyszedł z pokoju.
-Ale paniczu, Ichigo... - pewnie chciał mu powiedzieć, że nie wykonam rozkazu. I miał rację.
-Nie mam zamiaru tracić czasu na kogoś, kto nawet nie potrafi dostosować się do prostych zasad. Poza tym jak zgłodnieje to sam przyjdzie. - on chyba
żartuje. Wolałem umrzeć z głodu niż go słuchać. Co też było bezsensownym stwierdzeniem, bo niby jak wtedy miałbym zobaczyć się z mamą?

Potem przyszedł do mnie pan Ushoda. Chciał wyciągnąć ode mnie listę rzeczy, które lubię jeść. Szybko się zorientowałem, że to był tylko pretekst. Tak naprawdę przyszedł nakłonić mnie do jedzenia. Długo rozmawialiśmy i wiem, że się martwił, ale nie poddałem się.

Dzień później miało miejsce to czego się obawiałem. Myślałem, że jak do tego dojdzie to nie będę czuł takiego strachu, ale mimo wszystko nie zniosłem gdy tak na mnie patrzył.
-Nie zamierzasz jeść? - spytał tonem, który nie wróżył nic dobrego.
-Nie jestem głodny. - kiedy to powiedziałem on wstał i podszedł do mnie, po czym usiadł obok. Niespodziewanie objął moją twarz dłońmi i zwrócił ją ku sobie.
-Posłuchaj mnie, Ichigo. - zrobił pauzę - Chcę cię dobrze traktować. Dlatego wolałbym, żebyś tak usilnie nie starał się zmienić moich chęci. I jeżeli nie zaczniesz jeść, po prostu
wepchnę ci jedzenie do gardła. Rozumiesz?
-Tak. - uległem. Każdy by to zrobił po takim zapewnieniu. Już nawet nie miałem ani ochoty ani siły się upierać. W końcu i tak nic z tego nie wyszło. I na co ja w ogóle liczyłem? Że on się nade mną zlituje?
-Shinji, wejdź. - powiedział nagle i do pomieszczenie wszedł Hirako z tacką. Postawił ją na stole, po czym wyszedł.
- Zjedz to. - zrobiłem co kazał. Usiadłem przy stole i zacząłem jeść. Chyba byłem bardziej głodny niż sądziłem. Szybko się uwinąłem.
-Gochiso-sama deshita. - podziękowałem i odłożyłem pałeczki.
-Dobrze. A teraz weź telefon.
-Po co?
-Po to żeby twój ojciec nie przeszkadzał.
-To znaczy? - zdziwiłem się, że o nim wspomina.
-Zadzwonisz do niego i powiesz, że zostaniesz tutaj przez jakiś czas.
-Ale on będzie domagał się wyjaśnień. Co wtedy?
-Powiedz, że znalazłeś sobie dobrze płatną pracę i chcesz tu zostać.
-A szkoła?
-Mówiłem, że nie musisz się nią przejmować. Uważam, że każdy ma prawo do nauki i jego tobie nie odbiorę. Ale będziesz się uczył w domu, bo chcę cię mieć zawsze pod ręką.
-A jeśli się nie zgodzi? - próbowałem dalej.
-Załatw to tak żeby się zgodził. - wstał - W przeciwnym razie ja to zrobię. - dodał już śmiertelnie poważnie. Jak zwykle nie zostawił mi wyboru. - Masz czas do ósmej. Potem przyjdź do mojego pokoju. Tylko włóż yukatę. Tak będzie wygodniej. - wyszedł. Tak po prostu, zostawiając minie z tym wszystkim. I niby co miałem powiedzieć tacie? Nie potrafię tak zwyczajnie mu naściemniać. Nie w takiej sprawie. Stwierdzenie, że mam dobrze płatną pracę nie przejdzie. Jeśli miałoby się udać ktoś musiałby to potwierdzić. Najlepiej ktoś z rodziny. Chwilunia. To jest to. Co prawda nie kontaktowałem się z nim od momentu trafienia tutaj, ale jest szansa. Nie zwlekając wykręciłem numer. Zajęte. Po chwili spróbowałem jeszcze raz. Znowu to samo. Po jakichś kilku minutach znów zadzwoniłem. Odebrał i od razu zaczął mnie o wszystko pytać. Wydawał się bardzo zmartwiony. Powiedział, że bez przerwy mnie szukał. Nie miał pojęcia dlaczego gdy wrócił do tamtego budynku nie było już mnie i Inoue. Nie mogłem wyznać mu prawdy. Zmieniłem temat. Powiedziałem, że mam pracę i zapiszę się tu do szkoły, jednak chciałbym wynająć mieszkanie blisko niej, dlatego nie mogę zameiszkać z nim. Poprosiłem go, żeby wrazie czego udawał przed tatą. Zgodził się.

Potem napisałem wiadomość z wyjaśnieniami do taty. Po kilku minutach tato zadzwonił. Oczywiście był wzburzony tym, co oznajmiłem, ale ostatecznie stanęło na moim. Powiedziałem to samo co bratu. Że mam pracę, zamierzam dalej się uczyć, że zamieszkam razem z Kaienem. W razie czego będzie mi pomagał. On również się zgodził, jednak powiedział, że musi z nim porozmawiać.

Zabawne, że wtedy udało mi się coś tak szybko załatwić. To chyba pierwszy raz gdy nie musiałem się starać. I to pierwszy raz kiedy miałem ochotę wszystko zawalić. Chciałem, żeby się nie udało, żeby któryś z nich zauważył, że coś jest nie tak, że znajduję się w jakiejś chorej sytuacji, z której nie widzę żadnego wyjścia. Wtedy pomyślałem, że wszystko sprzysięgło się przeciwko mnnie. Co myślę teraz? Cóż... Kazał mi to załatwić, więc załatwiłem. Kiedy się dowiedział, pochwalił mnie. No i zrobił coś jeszcze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz