wtorek, 18 czerwca 2013

Klatka 21


Dobra. Kończę z tymi głupimi podtytułami, bo nie idzie wymyśleć XD W ogóle nie wiem co mnie podkusiło, żeby je pisać. Najwyżej będę uprzedzała o kim jest notka. Ta jest o Ichigo.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kazano mi czekać w salonie. Przynajmniej tak to określił Hirako. Myślałem, że to już czas spotkania z kimś, kto ma być moją mamą, jednak wyprowadzono mnie z błędu. Chodzi o coś zupełnie innego. Ale o co, nie zdradzono mi. Zrobiłem jak mi powiedziano. Poszedłem do salonu. Tego na dole. Ten zwykle jest dla gości. Dla mnie to stosunkowo nowe pomieszczenie. Kiedy zwiedzałem posiadłość widziałem go może ze dwa razy. Ale to i tak tylko wetkniecie głowy przez drzwi, żeby zapoznać się z terenem. Dzisiaj było inaczej. Wszedłem do środka jak zwykle zastając nienagrany porządek. Właściwie to każde pomieszczenie było w idealnym stanie. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie widziałem tak zadbanych. Tutaj na myśl przyszedł mi mój pokój. Ale nie ten tutaj. Po prostu zastanawiam się jak teraz wygląda pomieszczenie, w którym spędziłem szesnaście lat swojego życia. Czy kiedyś będzie mi jeszcze dane go zobaczyć? Jak o tym pomyślę wydaje mi się to niemożliwe. On mnie stąd nie wypuści. To jak marzenie ściętej głowy. Na ogół staram się o tym nie myśleć. Bo po co? Zawsze w takich chwilach mówię sobie: "nie przejmuj się" lub "przecież to nie będzie trwać wiecznie". Jednak ja sam nie wierzę te sowa. One nic nie dają. Mógłbym nawet powiedzieć, że jeszcze bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że moje życie będzie już zawsze tak wyglądało. Boję się tego. I nic nie mogę zrobić.

Jestem już w salonie. Pomieszczenie jest ładnie i estetycznie umeblowane oraz niezwykle przestrzenne. Usiadłem na kanapie. Rozglądając się po pokoju natrafiłem na dotąd nie znanym mi widok. Kiedy tutaj zaglądałem musiałem tego nie zauważyć. Podszedłem do kominka, w którym palił się ogień. Nad nim wisiał portret jakiegoś starszego mężczyzny. Posępna twarz, długie włosy no i jedna rzecz, która mnie trochę zszokowała - okulary przeciwsłoneczne. Po głębszym zastanowieniu stwierdziłem, że pasowały mu. Jednak wydawał się być taki jakiś...
-Straszny, prawda? - na dźwięk jego głosu gwałtownie się odwróciłem.
-N-Nie... - odpowiedziałem szybko.
-On zawsze taki był. - stwierdził jakby ze smutkiem - Shinji. - powiedział nagle i po chwili do salonu wszedł Hirako. - Pozbądź się tego. - wskazał oczami na obraz.
-To przecież...
-Nie płacę ci za gadanie. - przerwał mu jakby niezadowolony tym, że Hirako w ogóle się wypowiedział.
-Co mam z tym zrobić?
-Po prostu... - chwilę się zamyślił - Nie chcę tego więcej widzieć. Poczekaj tu. - zwrócił się do mnie. - Zaraz przyjdę. - zadziwiająco szybko opuścił pokój. Zostałem tu z Hirako, który wyglądał tak jakby nie miał zamiaru wysłuchać polecenia. Postanowiłem go o to spytać.
-Wyrzucisz go?
-Oczywiście, że nie. - takiej pewności to jeszcze nie słyszałem w jego głosie.
-Więc co zamierzasz z nim zrobić?
-Schowam go. W twoim pokoju.
-S-Słucham? - zdziwiłem się.
-Przechowasz go? - spytał z nadzieją w głosie. Chyba mu zależało.
-Ale jeśli on go zobaczy...
-Powiesz, że to ja. - wcale mnie tym nie przekonał. Poza tym wolałem nie nagrabić sobie u niego, jednak Hirako zachowywał się tak jakby ten obraz był dla niego bardzo ważny. Postanowiłem zapytać.
-Kto to?
-Ojciec panicza. - na tej odpowiedzi nasza rozmowa się skończyła.
-Mówiłem żebyś nie nazywał go moim ojcem. - powiedział chłodno stając w drzwiach - W końcu nigdy nim nie był. - podszedł do kominka z kilkoma książkami w rękach, po czym położył je na ziemi. Chwilę później otworzył jedną. Przerzucając kilka kartek zlepił je w całość i wyrwał a następnie wrzucił do ognia.
-Paniczu, to jest...! - nie wiedziałem, że Hirako może być taki gwałtowny.
-Już nie ważne. - odparł i wrzucił kolejną porcję kartek do ognia. - W końcu Zangetsu nie żyje. - albo mi się wydawało albo gdy to mówił miał uśmiech na twarzy. Ten Zangetsu chyba nie był dla niego nikim ważnym.

Obaj z Hirako staliśmy i patrzyliśmy jak kolejne kartki są trawione przez ogień, przy czym Hirako nie wyglądał na szczęśliwego. To pierwszy raz kiedy widzę u niego taką minę.
-Dlaczego tak stoisz? - Hirako spojrzał na niego - Przecież powiedziałem co masz zrobić, prawda?
-Tak. - potwierdził i zaczął zdejmować obraz. Zrobił to szybko, po czym wyszedł z pomieszczenia. Pewnie poszedł do mojego pokoju żeby go tam schować. Chociaż osobiście uważam, że to kiepski pomysł. Już lepiej byłoby położyć go do tego pomieszczenia w bibliotece, które niedawno odkryłem. Ciekawe czy Hirako o nim wie?

Wróciłem na kanapę. Pech chciał, że zaraz za mną usiadł na niej również on. Ale i tak się cieszyłem, bo był na drugim jej końcu. Ale szybko skrócił dystans.
-Ichigo, zbliż się. - właśnie dlatego nie chcę przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Nie wiem co zamierza teraz zrobić, aczkolwiek tylko jedno przychodziło mi do głowy. Ale tutaj? Przecież ktoś może wejść. - Nie słyszałeś co powiedziałem? - znów ten jego ton głosu. Tak jakbym nie wiadomo jak się stawiał. A przecież nic nie zrobiłem. Wręcz przeciwnie. Wykonałem jego rozkaz. Niepewnie, ale jednak. Teraz siedziałem blisko niego, jednak z odwróconą głową. Jedyne o czym myślałem to ucieczka. Gdziekolwiek. Nagle chwycił mnie zawłosy i wygiął moją głowę do tyłu. Spojrzałem na niego przerażony. Nie miałem pojęcia dlaczego to zrobił. W dodatku ten jego przygważdżający wzrok. Czym na niego zasłużyłem? Chwile patrzył, ale zaraz potem przeniósł swój wzrok na drzwi, w których pojawił się Hirako z komunikatem.
-Paniczu, już przyszli. - kiedy to usłyszał puścił mnie niedbale i podszedł do Hirako. Ja natomiast przesunąłem się na miejsce, w którym wcześniej siedziałem. Do moich uszu docierały odgłosy ich rozmowy. Nie wiem o czym była. Nie interesowało mnie to. Przynajmniej do momentu gdy nie przyszli goście jednocześnie wnosząc coś ze sobą. Kiedy weszli do salonu Hirako zniknął na chwilę, aby zaraz potem pojawić się ponownie z dwoma zwalizkami w ręku. Dał je owym gościom. Ci tylko skłonili się w podzięce, po czym szybko wyszli. To co przynieśli wyglądało jak rzeźba albo posąg. Jednakże jedna rzecz mnie zaskoczyła. To się poruszyło. W pierwszym momencie pomyślałem, że to tylko przewidzenie. Jednak gdy tylko Hirako zdjął materiał okrywając całą postać nie mogłem uwierzyć. Moim oczom ukazała się kobieta. Żywa. Poświadczyła to przenosząc na mnie swój wzrok. Odwdzięczyłem się tym samym. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Głównie z powodu szoku. Aczkolwiek muszę przyznać, że była piękna. Miała jasną cerę, długie włosy upięte z jednej strony, w dodatku była ubrana w piękne kimono koloru białego. Naprawdę wyglądała jak jakaś rzeźba. Jednak już nie patrzyła na mnie. Teraz miała spuszczoną głowę. Nie dziwię się jej. W końcu jego wzrok potrafi przygwoździć. Chwilę chodził w wokół niej aż w końcu niespodziewanie zatrzymał się za nią i położył ręce na jej ramionach.
-I jak? - zwrócił się do mnie - Podoba ci się?
-Mi? - spytałem zdziwiony.
-Mniejsza o to. - stwierdził obojętnie - Zgadnij ile? - w jego głosie wyraźnie usłyszałem ekscytację.
-To znaczy?
-Ile za nią zapłaciłem. - nie wiedziałem co odpowiedzieć. Miałem ot tak sobie strzelić za ile kupił kobietę? To okropne. - Sześćdzięsiąt tysięcy dolarów. To była prawdziwa okazja. - nie rozumiem go ani tego co robi. Czy on w ogóle ma jakieś uczucia? Jak można potraktować kobietę w ten sosoób? - Shinji, przynieś skrzypce. - Hirako opuścił pomieszczenie.
-Skrzypce? - spytałem siebie na głos.
-Shirayuki głównie gra na harfie. - wyjaśnił wciąż patrząc na nią - Jednak ta przyjdzie dopiero jutro, więc musimy się zadowolić skrzypcami. - Hirako wrócił z instrumentem. Podał go kobiecie, która stanęła niedaleko stolika. Lewą ręką chwyciła za szyjkę, po czym oparła instrument na lewym ramieniu przytrzymując go podbródkiem. Palcami przycisnęła struny w odpowiednich miejscach przykładając do nich smyczek. Wraz z zamknięciem oczu wydobył się pierwszy dźwięk. Potem następny i kolejny. Poznałem te melodię. Słyszałem ją już nie raz, ale teraz nabrała ona nowego znaczenia. Z jednej strony była bardzo „klasyczna", z drugiej zaś absolutnie wyjątkowa. Tak jakby wymyślała ją od początku. Dźwięk rozbrzmiewał w całym pomieszczeniu oraz w moich uszach dając uczucie spokoju. Po chwili zorientowałem się, że ta muzyka w jakiś sposób zaczęła na mnie oddziaływać. Powiedziałbym nawet, że hipnotyzować. Nie jestem specjalistą od skrzypiec, ale to było widać i słychać. Tak kobieta oprócz talentu miała niezwykle obszerną wyobraźnię muzyczną, która uwidaczniała się w jej grze. Jej ruchy. tak jakby od zawsze grała tylko na skrzypcach. Nigdy nie interesowałem się występami skrzypaczek, ale teraz naprawdę chciałem tego słuchać. Powiem więcej. Chciałem usłyszeć jak ta kobieta gra na harfie. I chyba nie tylko ja. Hirako również stał wpatrzony w nią, jakby pierwszy raz słyszał coś tak pięknego. Nie dziwię mu się. Za każdym razem gdy smyczek opierany o strunę przesuwał się zdawało się jakby ta kobieta wydostawała na zewnątrz duszę skrzypiec w formie pożądanego dźwięku. To było naprawdę niesamowite. Jednak nie było mi dane dłużej cieszyć się tą muzyką.
-Wystarczy. - klasnął dwa razy wstając z kanapy. - Chodź ze mną. - powiedział kierując się w stronę drzwi. Kobieta oddała skrzypce Hirako i również wyszła. Przez moje uszy jeszcze przepływała melodia, którą grała. Poczułem smutek, a może raczej współczucie. Zarówno dla siebie jak i dla niej.
-Dlaczego? Dlaczego on to robi? - zwróciłem się do Hirako zdając sobie sprawę, że on tak po prostu potraktował tę kobietę jak przedmiot z wystawy.
-Już mówiłem. Nie ze mną ci o tym rozmawiać. - stwierdził odkładając skrzypce do futerału, po czym zamknął górne wieko.
-Założę się, że nic mu nie zrobiła. Więc dlaczego jej też chce zniszczyć życie?
-Dlaczego z góry zakładasz, że będzie źle? - zaskoczył mnie tym pytaniem. To chyba oczywiste.
-Bo to samo zrobił Inoue i reszcie. Wiem. Rangiku-san mi powiedziała. I wcale nie była szczęśliwa. Może i się uśmiechała, ale ja wiedziałem, że udaje. Tak samo Inoue. Ani razu nie narzekała na swoją sytuację, chociaż na pewno było jej ciężko. Wiedziałem o tym i nic nie mogłem zrobić! Wtedy... - urwałem widząc minę Hirako. Chyba był w szoku.
-Nie powinieneś krzyczeć. - powiedział po chwili - W tym domu jest duże echo, a panicz nie lubi hałasu.
-To niesprawiedliwe. - stwierdzałem wciąż myśląc o Inoue - On nie ma prawa przywłaszczać sobie ludzi.
-Może nie uwierzysz w to co zaraz ci powiem, ale wysłuchaj mnie. Powiedziałeś, że rozmawiałeś z panią Matsumoto. Mówiła dlaczego stała się własnością panicza?
-Powiedziała że mąż ją oddał.
-Tak było. Jej mąż poślubił ją tylko dla pieniędzy. Kiedy dostał to czego chciał próbował się jej pozbyć. Chyba sam nie wiedział co dokładnie z nią zrobić, więc zaproponował ją paniczowi, który wyraził zgodę i sprawa została zakończona. Panienka Orihime została oddana przez brata w zamian za anulowanie długu. Jak tylko podpisał papier wyjechał z kraju. Panienka Tatsuki zrobiła to ze względu na panienkę Orihime. A że nie miała żadnej rodziny i była pełnoletnia sama zdecydowała o swoim losie. Natomiast pani Shihouin naraziła się premierowi i ten chciał żeby zniknęła z powierzchni ziemi. Jednak panicz ją po prostu wykupił zapewniając pana Aizena, że nie będzie już więcej sprawiać kłopotów. Teoretycznie uratował jej życie. - teraz Hirako mnie zaskoczył. Nie sądzę, żeby kłamał. Już sam nie wiem, co o tym myśleć. Ta cała sytuacja jest jakaś chora. W jednej chwili zaczęło mnie to przerażać. To miejsce... Hirako musiał to zauważyć, bo powiedział coś, żeby mnie uspokoić. - Nie martw się. Pani Sode nic nie grozi.
-A po co on ją tutaj sprowadził?
-Pani Sode ma byś atrakcją Soul Society.
-Soul Society? Co to jest?
-To miejsce, w którym możesz spełnić każdą swoją zachciankę. O ile masz pieniądze. - dodał z lekkim uśmiechem - Myślę że niedługo panicz zabierze cię tam.
-A po co? - spytałem z obawą. Po opisie Hirako wcale mi się to nie podobało.
-Żebyś sam się o tym przekonał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz