wtorek, 18 czerwca 2013

Klatka 23


Po wczorajszych wydarzeniach było mi strasznie głupio. Sprawiłem Hirako zawód. Wiem, że naprawdę go zmartwiłem. Cały czas się zastanawiałem czy nie powiedzieć mu o tym, co zrobiłem potem. Ale nie chcę go martwić. Myślę, że sam sobie z tym poradzę. Jakoś.

To była pora obiadu, więc zszedłem na dół. Byłem już pod drzwiami kuchni. Wszedłem. Przy stole siedział tylko Hirako. Przed nim zaś leżały jakieś małe buteleczki i słoiczki oraz różnorodne materiały nieznanego mi pochodzenia. Hirako zaś trzymał skrzypce.
-Mógłbyś otworzyć fioletową buteleczkę? - odezwał się gdy tylko mnie zauważył.
-Tak. - potwierdziłem i szybko dosiadłem się do niego, po czym zrobiłem to o co prosił. Od razu poczułem silny zapach drażniący moje drogi oddechowe.
-Ale masz minę. - zabrał ją ode mnie.
-Co to? - spytałem z zatkanym nosem.
-Specjalna substancja do czyszczenia strun. - wziął kawałek materiału i nasączył go nią, po czym zaczął przecierać każdą z osobna. Robił to bardzo dokładnie. Potem zajął się kołkami skrzypiec. Nasmarował je specjalną pastą. Zapawne po to, aby płynnie chodziły.
-Dobrze ci to idzie. - stwierdziłem obserwując jego pracę.
-Naprawdę? - spojrzał na mnie - Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia ze skrzypcami. Sam się zdziwiłem, że potrafiłem wymienić struny. Na szczęście pani Sode wyjaśniła mi wszystko, więc myślę, że będzie dobrze. - tym razem wziął olej lniany. Cały czas obserwowałem to co robi i gdy skończył byłem w szoku. Instrument wyglądał jak nowy. Jeżeli Hirako potrafi zrobić coś takiego tylko z pomocą instrukcji to aż się boję pomysleć co potrafi gdy się na czymś zna.
-I jak? - spytał pokazując mi je.
-Niesamowite. - powiedziała wchodząc do kuchni. Podpisuję się pod jej słowami. - Nie każdy byłby w stanie zachować ich duszę. Tobie się udało. - Hirako wstał i lekko się skłonił.
-Dziękuję. - podał jej instrument oraz smyczek. Kobieta wzięła obie rzeczy do rąk i znów zaszczyciła nas kolejną piękną melodią. Wkrótce w kuchni pojawiła się Lisa, pan Ōtoribashi i pan Ushōda. Wszyscy siedzieliśmy przy stole i słuchaliśmy muzyki. Zapewne trwałoby to dłużej gdyby Hirako i pani Sode nie musieli iść.

-Patrz na to. - pan Ōtoribashi przysunął mi jakiś magazyn mody pod nos. Trochę się namęczyłem zanim odkleiłem go od mojej twarzy
-Daj mu spokój. - powiedziała Lisa biorąc gazetę.
-Takie zachowanie nie przystoi młodej damie. - stwierdził z powagą.
-Nie nazywaj mnie młodą damą. - wyrzuciła egzemplarz do kosza.
-Co robisz? - podniósł się z krzesła.
-To był stary numer. Kupisz sobie nowy. - poprawiła okulary, po czym wzięła dwa talerze stojące na blacie.
-Ale ten był najlepszy. - stwierdził obruszony z powrotem siadając, ale chętnie zajął się jedzeniem, które postawiła przed nim. Zrobiłem to samo gdy dostałem swój talerz.
-Itadakimasu. - powiedziałem i wziąłem pałeczki.
-Jak ty możesz jest tymi szpikulcami? - spytał patrząc na nie. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Dla mnie to naturalne. Ja za to nie wiem jak można jeść widelcem. Co prawda kiedyś próbowałem, ale jakoś mi to nie pasowało.
-A gdzie Kensei?
-Gdzieś poszedł.
-Powiedział ci gdzie? - spytała wyraźnie chcąc otrzyamć odpowiedź.
-Nie.
-A tobie? - zwróciła się do pana Ushōdy.
-Nie. - odpowiedział przysiadając się do nas.
-Nie jestem głodna. - stwierdziła nagle, po czym szybko wyszła. Wyglądała na zdenerwowaną, albo raczej zaniepokojoną.
-Mogliby już w końcu o tym porozmawiać. - westchnął - Nie rozumiem ich.
-A coś się stało? -spytałem od niechcenia.
-Nie wiesz? Lisa jest...
-Gdzie Kensei? - spytał pan Aikawa wchodząc do kuchni.
-Wreszcie przyszedłeś. - westchnął. Ja natomiast byłem nieco zawiedzony. Nie otrzymałem odpowiedzi na pytanie.
-Coś się stało?
-Przejdźmy się. - zaproponował wstając z krzesła.
-Ej, Rose, zaczekaj! - krzyknął wciąż popychany.
-No chodź. - popchnął go mocno a w konsekwencji pan Aikawa wylądował na zewnętrz. Ja natomiast skończyłem już posiłek i postanowiłem udać się do swojego pokoju. Właściwie... musiałem tam pójść.

Stanął przy windzie, po czym nacisnął guzik. Chwilę potem otworzyły się przed nim drzwi i jego oczom ukazał się Grimmjow. Stał oparty o ścianę windy z rękami założonymi na klatce piersiowej. Przez moment wymienili spojrzenia, po czym Ulquiorra wszedł do windy i odwrócił się plecami. Jaegerjaquez tylko zmierzył go wzrokiem od dołu do góry, po czym spytał z ogromną satysfakcją w głosie.
-Czyżby wielki pupilek Aizena miał mały problem? - jeszcze bardziej się uśmiechnął. Zabawnie było patrzeć jak dzisiaj na naradzie Schiffer nie siedział tylko stał. Jednak zielonooki nie zamierzał wdawać się w dyskusję na ten temat. Ten - zakończył się wczoraj. Cały czas milcząc nacisnął guzik oznaczający parter. W momencie gdy winda ruszyła w dół poczuł silne pchnięcie i został mocno przyciśnięty do ściany.
-Co ty robisz, Grimmjow? - spytał bez najmniejszych emocji.
-A jak ci się wydaje?
-Chcesz to zrobić tutaj?
-Boisz się?
-Nie bądź śmieszny. - odparł spokojnie - Przed chwilą byliśmy na ostatnim piętrze. Zakładając, że winda nie zatrzyma się na żadnym dodatkowym na dole będziemy za kilkanaście sekund. Myślisz, że zdążysz? - Jaegerjaquez nic nie odpowiedział, dlatego Schiffer kontynuował - W dodatku tu są kamery, więc zapewne teraz ktoś nas obserwuje. - na ostatnią literę winda stanęła i jej drzwi się otworzyły.
-Tsk. - puścił czarnowłosego. Ten tylko poprawił ubranie, po czym wyprzedzając Grimmjowa jako pierwszy wyszedł z windy.

Znalazł się już przed pokojem, do którego zmierzał. Zapukał, po czym wszedł do środka. Nie tego się spodziewał. Co prawda wiedział, że to pokój ochroniarzy i stąd całe pomieszczenie jest monitorowane, ale dlaczego zamiast pracowników siedzi tutaj Ichimaru i na głównym ekranie ma windę, w której niedawno był z Grimmjowem. W dodatku Jaegerjaquez jeszcze z niej nie wyszedł. Wyglądał tak jakby się nad czymś zastanawiał.
-O co chodzi? - spytał niewinnie Gin naciskając guzik. Ekran się wyłączył.
-Obserwowałeś nas?
-Przez przypadek zerknąłem. - wyjaśnił z dziwnym uśmiechem. Ulquiorra nie zamierzał tego drążyć.
-Gdzie jest Ggio?
-Wyszedł na przerwę.
-Dokąd?
-Zdaje się, że mówił coś o pokoju socjalnym. - gdy Ulquiorra zdobył potrzebne informacje wyszedł. Gin natomiast odwrócił się w stronę monitoringu i nacisnął włącznik. Nieco się rozczarował. Grimmjowa już nie było w windzie. Ciekawe dokąd poszedł?

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ichimaru XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz