wtorek, 18 czerwca 2013
Klatka 24
Po tym jak wyjaśnił wszystko Tesri udali się do wyznaczonego miejsca. Dzielnica Rotorinatsu. Nikt o tej porze się tutaj nie zapuszcza. Ze względu na bezpieczeństwo, albo raczej jego brak. Jednak tylko tutaj można otrzymać satysfakcjonujące informacje. Weszli w ciemną uliczkę znajdującą na końcu jednej z głównych dróg. Przeszli kawałek, po czym stanęli przed zaniedbanymi drzwiami z małym okienkiem w środku. Na górze widniał napis "うわさ" . (うわさ - uwasa - plotka) Nnoitra zapukał trzy razy. Okienko otworzyło się ze świstem i obaj zobaczyli czyjeś oko.
-Jaki dziś dzień? - spytała osoba po drugiej stronie.
-Ostatni. - strażnik zasunął okienko, zdjął łańcuch i otworzył drzwi. Zmierzył ich wzrokiem, po czym gestem ręki zaprosił do środka. Czarnowosy wszedł pierwszy.
-Nnoitra-sama... - zaczął kiedy strażnik go zatrzymał. Jiruga się odwrócił.
-Wyluzuj. On jest ze mną. - mężczyzna przepuścił chłopaka. Gdy tamta dwójka już wszeła uważnie rozejrzał się na boki i stwierdzając, że nikt się tutaj nie szwęda, zamknął drzwi.
Tesra z Nnoitrą szli schodami w dół. Blondyn rozglądał się na boki. Pierwszy raz był w tym miejscu. Trochę się bał. Nigdy nie wiadomo co może się tutaj stać, zwłaszcza, że powiedziano mu, iż to nie jest miejsce gdzie przychodzą dobrzy ludzie. Sam nie wiedział dlaczego to wywarło na nim takie wrażenie. Przecież nie pierwszy raz ma styczność z tym światem. Pracował już w podobnym miejscu. Co prawda tylko odhaczał osoby z listy przychadzące jako "żywy towar", ale mimo wszystko to nie było miejsce dla jakichś bandziorów. Tylko nieliczni wieldzieli gdzie ono jest, w tym Espada. Tesra wiedział, że to nie najlepszy moment, ale chciał o coś zapytać. Co prawda czarnowłosy wyjaśnił mu to na samym początku, jednak wciąż się nad tym zastanawiał. Gdy wtedy usłyszał to zdnanie "Podoba mi się ten dzieciak. Mogę go sobie wziąć?" poczuł się dość dziwnie. Na początku myślał, że Jiruga tylko żartuje. Ale potem czarnowłosy przyszedł i oznajmił, że go zabiera.
-Nnoitra-sama...
-Trzymaj się mnie. - rozkazał, na co blondyn przysunął się do niego. Na razie postanowił już o nic nie pyatać.
Obaj weszli do wielkiej sali. Wszędzie stały stoły, krzesła. Pod ścianą była umieszczona szafa grająca, przy której teraz ktoś majstrował. Było nawet sporo ludzi. Zwłaszcza przy barze. Tam właśnie się skierowali. Po drodze Jiruga witał się ze znajomymi. Tutaj prawie wszyscy go znali, ale chłopaka za nim widzieli pierwszy raz. Zdziwili się, bo rzadko ktoś kręcił się przy czarnowłosym. Tesra czuł na sobie wzrok gości i trochę się bał. Dlatego jeszcze bardziej przysunął się do Nnoitry.
-Co jest, młody? - spytał gdy styknęli się ramionami.
-Ci ludzie... - zaczął, ale nie wiedział jak dokończyć. Zresztą nie musiał. Jiruga zrozumiał o co chodzi.
-Spokojnie. Oni wiedzą kim jestem, więc nie będą niczego próbowali. - zdjął płaszcz i podał go Tesri - Trzymaj. - chłopak wziął go do ręki, po czym powiesił sobie na przedramieniu. Jiruga usiadł przy barze, zaś blondyn stanął za nim.
-Dawno się nie widzieliśmy. - zaczął gdy jeden z barmanów pojawił się przed nim - To co zwykle. - powiedział kładąc zwinięty rulonik banknotów. Mężczyzna sięgnął do kieszonki kamizelki, po czym wyjął pudełko zapałek i położył przed nim. - Drogie te zapałki. - posumował podając pudełeczko blondynowi. Chłopak szybko włożył je do jego płaszcza.
-Zależy dla kogo. - powiedział biorąc zapłatę.
-Widzę, że nie miałeś żadnych problemów z załatwieniem tego.
-Po prostu wiedziałem gdzie szukać. - odparł biorąc ściereczkę do ręki. Następnie wziął szklankę i zaczął ją wycierać. - Za dwa dni ma ma być "odnowienie".
-Dlaczego mi to mówisz?
-Ktoś chciał żebyś to wiedział.
-Kto? - spytał zainteresowany. Jeszcze rozumiałby gdyby dowiedział się o tym od Aizena czy członów Espady. Jednak komu oprócz nich mogłoby zależeć żeby pojawił się na "odnowieniu"?
-Wiem tylko, że ten ktoś jest na wysokim stanowisku i bardzo zaangażował się w tę sprawę.
-Rozumiem. - powiedział wstając. Wziął płaszcz od Tesri, po czym nałożył go. - Idziemy. - obaj skierowali się do wyjścia.
Kiedy byli już na zewnątrz Nnoitra sięgnął do kieszeni i wyjął pudełko zapałek. Otworzył je i wyjął z niego złożoną kilka razy małą karteczkę. Rozłożył ją, po czym przeczytał treść. Tego się spodziewał. Tesra uważnie obserwował skupioną twarz Jirugi. Czyżby to było coś poważnego?
-Co ty robisz, Grimmjow? - spytał kiedy wylądował na łóżku. Nie spodziewał się jego wizyty.
-Wyluzuj. - usiadł na nim i zaczął ściągać koszulę. Ulquiorra domyślił się po co Jaegerjaquez do niego zawitał, jednak nie zamierzał się znim spoufalać. To co zrobili wcześniej było podyktowane rozkazami Sōsuke. I tak powinien to rozumieć.
-Zejdź. - rozkazał. Niebieskooki nic nie odpowiedział. Rzucił koszulę na ziemię, po czym rozpiął sobie spodnie. Najwyraźniej Grimmjow nie zrozumiał polecenia dlatego postanowił go uświadomić. - Nie mam powodu, żeby to z tobą zrobić. - oznajmił patrząc mu prosto w oczy.
-Odkąd trzeba powodu żeby się z kimś przespać? - na to Ulquiorra sięgnął dłonią pod poduszkę i wyjął broń, po czym przyłożył ją Grimmjowowi pod brodę.
-Już mówiłem. Nie mam powodu, żeby to z tobą zrobić. - niebieskooki tylko się uśmiechnął
-Nie zabijesz mnie. - powiedział pewnie - Jestem potrzebny Aizenowi. Wiesz o tym. - wymienili spojrzenia, po czym zielonooki opuścił broń. Niestety Grimmjow miał rację. Nawet Sōsuke powiedział, że narazie Jaegerjaquez jest ważnym elementem jego planu. A co za tym idzie musi pożyć. - A to... - sięgnął do kieszeni spodni i wyjął kartkę - Może się przydać temu popaprańcowi. - zielonooki wziął do ręki papier i zaczął czytać. To rzeczywiście mogło się przydać. Jednak nim skończył Grimmjow wyrwał mu karteczkę. - Informacje kosztują. - znów wymienili spojrzenia.
-W takim razie... - odwrócił się na brzuch - Pośpiesz się. Mam jeszcze kilka rzeczy do skończenia.
Grimmjow już wyszedł. Leżąc na łóżku zastanawiał się czy rzeczywiście powinien był pozwolić mu na to. Przecież Jaegerjaquez mógł zażądać czegoś innego za informacje. Więc dlaczego wyprał taką formę zapłaty? Czyżby mu się odmieniło? Nie, to niemożliwe. Spojrzał na biurko. Powinien już wócić do tego, co zaczął zanim Grimmjow go odwiedził. Wszystko musiało być gotowe na jutro.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz