wtorek, 18 czerwca 2013
Klatka 26
Koniec końców znalazłem się przed jego pokojem. Wziąłem głęboki wdech i zapukałem. Cisza. Powtórzyłem czynność. Znów nikt nie odpowiedział. Po chwili przekonałem się dlaczego. Nie było go w pokoju, bo właśnie zmierzał do niego. Odsunąłem się trochę robiąc mu miejsce przed drzwiami. Otworzył je i wszedł do pomieszczenia, a ja za nim.
-Podwiń rękawy. - rozkazał gdy tylko znalazłem się w środku. Zastygłem.
-Dlaczego? - spytałem w końcu chcąc to jakoś odwlec albo najlepiej zmienić temat.
-Rób co mówię. - znów na mnie spojrzał w ten chłodny sposób. Przełknąłem ślinę, po czym opuściłem głowę. Teraz zachodziłem w głowę jakim cudem on wie. Wydawało mi się, że niczym się nie zdradziłem. Przecież osatnio nawet nie kazał mi siciągać góry. Wystarczył tylko dół, więc jakim cudem? No ale... to kiedyś musiało wyjść na jaw. Szkoda tylko, że tak szybko. Podwinąłem rękaw. Robiłem to bardzo powoli. Jakbym chciał odwlec nieuniknione. On chyba miał dość tego czekania, ponieważ podszedł do mnie, wziął za rękę i mnie wyręczył. Potem podniósł ją nieco wyżej i zaczął się wpatrywać w przedramię.
-Wyjaśnij mi to. - rozkazał puszczając.
-Bo... - zacząłem niepewnie. W pierwszej chwili miałem pustkę w głowie. Ale potem... powiedziałem to co czułem. - To boli. - zacisnąłem pięści. Jestem pewien, że on zrozumiał co mam na myśli. Może dlatego nie kazał mi długo czekać na odpowiedź.
-Nie masz pojęcia o bólu. - stwierdził wręcz lodowtym tonem. A gdy to mówił jego oczy nie miały żadnego wyrazu. Były takie... puste. To mnie zaskoczyło. To co potem zrobił, również. Przyłożył swoją dłoń do mojego policzka, po czym zaczął go gładzić. - Jesteś taki nieposłuszny. Dlaczego? - nie wiem co to pytanie miało na celu. Przecież nikt nie godziłby się na takie traktowanie. A już na pewno nie ja! - Jeśli dalej będziesz się tak zachowywał będę musiał coś z tym zrobić. Chociaż nie przepadam za używaniem takich elementów persfazji. - elementów perswazji? Od razu domyśliłem się co to może być.
-Chcesz powiedzieć, że przeze mnie moim bliscy będą cierpieć, tak?
-Ależ skąd. - odparł stanowczo - Twoja rodzina zupełnie mnie nie interesuje. - dlaczego powiedział to tak jakby oni byli nic nieznaczącymi śmieciami? Przecież nawet ich nie zna. Chyba. W końcu twierdził, że moja mama żyje. To dlaczego nie miałby znać mojej rodziny? Może nawet wie o nich więcej niż mi się wydaje. - Tu chodzi moje rzeczy.
-To znaczy?
-Jestem w posiadaniu czegoś, czego utrata mogła by sprawić ci przykrość. - w pierwszym momencie nie zrozumiałem. Dlatego szukałem rzeczy, która należy do niego i której utrata mogłaby mnie zranić. W posiadłości nic takiego nie było. Zacząłem szukać poza nią. Niczego nie znalazłem. A może w ogóle nie chodzi o przedmioty. Jeśli tak, to...
-Inoue! - powiedziałem głośno uświadamiając sobie, że może chodzić tylko o nią. On tylko się uśmiechnął. - Co chcesz jej zrobić?! - spanikowałem. Nie dość, że przypisał Inoue miano "rzeczy" to jeszcze zamierza ją skrzywdzić.
-To zależy od ciebie. Wybieraj. - znów to samo. Dlaczego ultimatum? Dlaczego?
-Ja... - zacisnąłem pięści - ...już nie będę. - sam się zdziwiłem. To była dość szybka decyzja. -Tylko proszę. Nie krzywdź jej.
-Jeśli dotrzymasz słowa, ja również to zrobię. I tak na przyszłość. Wolałbym żebyś nie zrobił sobie nic głupiego. Mam plany co do ciebie.
-Jakie? - spytałem szybko. Trochę się przestraszyłem. Najpierw zrobił ze mnie dziwkę, ciekawe co teraz wymyślił.
-Dowiesz się w swoim czasie. - zdajął zegarek i podszedł do biurka aby go odłożyć - A teraz... - odwrócił się w moją stronę - ...zdejmij wszystko.
Już dawno zrobiłem co kazał i teraz klęczałem miedzy jego nogami. Przed chwilą dowiedziałam się bardzo "ciekawej" rzeczy. Że zawsze mam to robić na kolanach. Wtedy pomyślałem "czy mogę być jeszcze bardziej poniżony?" Oczywiście, że tak. Zwłaszcza teraz, gdy cały czas głaszcze mnie po głowie. Na co on liczy? Że zacznę szczekać? Więc to był ten jego plan odnośnie mojej osoby? Zamierza mnie tresować? Jak psa? Za kogo on mnie uważa? Heh... To byłoby zabawniejsze gdybym nie wiedział. Jednak chyba nie mam czasu zastanawiać się nad tym. W końcu powiedział, żebym nie zwlekał. Tylko, że ja nie chcę tego robić. Więc dlaczego mi każe? Czy on nie mógł zatrudnić sobie kogoś kto się na tym zna? Właśnie. Czemu nie sprowadził sobie tutaj osoby, która chciałaby to robić i której podobałoby się takie traktowanie? Ale czy coś takiego może się podobać? Komukolwiek?
-Ichigo... - jego głos wyrwał mnie z zamyśleń i po raz kolejny sprowadzili do brutalnej rzeczywistości - Zrób to. - miałem taki zamiar jednak mnie powstrzymał - Odpowiedz.
-Dobrze. - powiedziałem powoli.
-"Jak sobie życzysz" będzie lepsze.
-Jak sobie życzysz. - powtórzyłem, po czym przysunąłem się do niego. Starałem sobie przypomnieć jak to robiłem ostatnio, ale niewiele z tego było. Jedyne co mi się przypominało to jego słowa sprzed kilku dni. Bardzo dobrze je zapamiętałem. "Ichigo, jesteś moją dziwką i masz robić to co ci każę. I jeżeli nie będziesz posłuszny, zmuszę cię do tego." Czy to znaczy, że mam być na każdy jego rozkaz? Robić wszystko bez żadnego "ale"? Dlaczego on aż tak bardzo chce mnie poniżyć? Przecież ja też coś czuję. I oddałbym wszystko żeby tego nie robić, a mimo to otwieram swoje usta i powoli wsuwam w nie jego przyrodzenie. Oczywiście mam zamknięte oczy. Nie wiem czy dałbym radę będąc zmuszonym na to patrzeć. Więc niech tak zostanie. Zacząłem poruszać głową, z czasem mimowolnie dołączyłem język. Za każdym razem gdy nim ruszyłem przyciskał moją głowę do siebie. Robiłem to aż w końcu skończył w moich ustach. Wtedy chwycił mnie za włosy i wygiął moją głowę do tyłu. Domyśliłem się co chce powiedzieć, więc wyprzedziłem jego słowa połykając to co zostawił mi w buzi. On tylko się uśmiechnął i pogłaskał mnie po głowie.
-Dobrze się spisałeś... Ichi. - dlaczego to powiedział? Przez niego zacznę nienawidzić to zdrobnienie. Naprawdę. Tak samo jak tego co zapewne zaraz nastąpi. Najgorsza cześć rytuału poniżania mnie. On pewnie nie może się już odczekać. Jego spojrzenie mi to mówi. Nie lubię gdy patrzy na mnie w ten sposób. Dlatego przyszła mi do głowy pewna myśl. Czy gdybym poprosił go o skończenie na dziś zgodziłby się? Jednak gdy zdążyłem cokolwiek powiedzieć nachylił się nad moim uchem i powiedział coś, czego wolałbym nie słyszeć. - Należysz do mnie. - przeszły mnie dreszcze. Ze strachu. Nie lubię gdy tak mówi. Wtedy czuję się jak jakiś przedmiot. Ale... Czy ja naprawdę należę do niego? Czy jako jego własność jestem zobowiązany być wobec niego posłuszny? Dlaczego w ogóle o tym myślę? Przecież nie chcę tego robić. Nawet on o tym wie. Ale i tak nie zawaha się mnie użyć. Widzę to w jego oczach, gestach. Wszystko co robi nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego. - Ichigo... - pogładził miejsce na łóżku. Usiadłem na nim. Potem położyłem się na brzuchu. Nie wiem dlaczego, ale z góry założyłem, że będzie chciał od tyłu. Myliłem się. Szybko mnie odwrócił. Następnie rozchylił moje nogi i wszedł między nie. Potem przejechał dłonią po moim torsie, po czym włożył go we mnie całego. Zrobił to szybko i boleśnie. Gdy zaczął się poruszać próbowałem zająć umysł czymś innym, czymś miłym. Czymkolwiek. Ale za każdym razem gdy wchodził głębiej nie byłem w stanie się skupić na przyjemnych myślach. Jedyne co teraz czułem to ból, z powodu hańbienia mojego ciała. Dlaczego to robi? Czy czerpie przyjemność z krzywdzenia mnie w ten sposób? Na pewno. Inaczej nie robiłby tego.
Nie wiem ile to trwało. Być może kilka minut, jednak dla mnie zdawały się one wiecznością.
Wreszcie skończył.
Cały czas czując jak jego sperma wypływa ze mnie opadłem na łóżko. Miałem lekko przymróżone oczy, ale dostrzegłem jak położył się koło mnie. Chwilę potem poczułem jego dłoń na moim policzku. Nie chciałem żeby mnie dotykał. Nie po tym co mi zrobił. Jednak nie protestowałem. Wiem, że to i tak by nic nie dało. Potem usłyszałem jak mnie chwali i zamknąłem oczy. Chciałem zasnąć i potem obudzić się gdzieś z daleka od tego człowieka, który przed chwilą użył mnie w tak okrutny sposób.
Wciąż patrzył na śpiącego Ichigo. Nie mógł oderwać od niego wzroku. Po chwili wyciągnął rękę i delikatnie przyłożył ją do jego policzka. Potem przeniósł ją na szyję. Następnie skierował się w dół. Gdy dotarł do podbrzusza ponownie powędrował na górę. Znów zmierzył wzrokiem całe jego ciało. Jeszcze nigdy nie widział tak pięknego u szesnastoletniego chłopaka. Właściwie, to miano można było przypisać całemu nastolatkowi. A zwłaszcza jego oczom. Musiał to uwiecznić. W tym celu sięgnął do szafki stojącej obok łóżka, po czym wyjął z niej ołówek oraz szkicownik. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu naprawdę zapragnął coś narysować.
Kiedy się obudziłem wciąż byłem w jego pokoju. Najpierw nie wiedziałem co tu robię, ale po chwili wszystko do mnie dotarło. Nie lubię gdy to wraca. Dlaczego muszę o tym pamiętać? Przecież nie chcę. Nagle otworzyły się drzwi. Do środka wszedł on. Trzymał tackę w rękach. Spojrzał na mnie, po czym ruszył w moją stronę. Minął moje ubrania leżące na ziemi i po chwili znalazł się przy łóżku.
-Zjedz to. - powiedział stawiając tackę na szafce. Z mojej strony nie było żadnej reakcji. Nadal miałem smak jego spermy w ustach no i jeszcze to uczucie... jakbym wciąż miał ją w moim wnętrzu. To nie było przyjemne. Jak sobie pomyślę o tym do czego mnie zmusił... nawet nie ma mowy, żebym coś przełknął. Ale jemu chyba zależało żebym to zjadł. Pewnie dlatego znów obdarzył mnie surowym spojrzeniem.
-Pamiętasz co mówiłem odnośnie jedzenia, prawda?
-Tak. - odpowiedziałem szybko, po czym wziąłem talerz. Nie zamierzałem dyskutować. Chyba nikt nie chciałby mieć jedzenia wepchanego do gardła. Kiedy jadłem czasami widziałem jak na mnie patrzył. Czułem się jak małe dziecko, które jest pilnowane przez ojca, żeby wszystko zjadło. A właśnie. Ciekawe co słychać u taty. Nie kontaktowałem się z nim od dłuższego czasu. Ale... może to i lepiej. Hirako powiedział, że jeśli będę utrzymywał kontakt z bliskimi będzie mi trudniej. I chyba miał rację. Nie wiem czy teraz potrafiłbym udawać, że wszystko jest ok. A może powinienem się tego nauczyć? Jeżeli dłużej tu zostanę... chyba będę musiał.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz