wtorek, 18 czerwca 2013
Klatka 27
Muszę przyznać, że naprawdę nie mogłem się doczekać dzisiejszego dnia. Wreszcie zobaczę się z Inoue. Długo na to czekałem. Zwałaszcza, że ostatni raz widzielismy się dwa miesiące temu. To dlatego, że nie pozwalał mi wychodzić. Ale kiedy wczoraj powiedział, że będę mógł, naprawdę się ucieszyłem. Myślałem o tym całą noc. Układałem w myślach cały ten dzień. Nie chciałem żeby coś uległo zmianie, dlatego do niego poszedłem. Koniec końców obaj dostaliśmy to czego chcieliśmy. On - mnie, a ja - pozwolenie. Co prawda zwykle nie muszę płacić za nie własnym ciałem jednak dzisiaj najwyraźniej chciał żebym to zrobił. A że jestem jego dziwką musiałem wywiązać się z obowiązku. Zabawne w jak łatwy sposób przychodzi mi to stwierdzenie. Ale nie zamierzam się dłużej nad tym rozwodzić. W końcu chcę się z kimś zobaczyć. Szybko poszedłem do swojego pokoju. Od razu wyciągnałem z szafy plecak, po czym podchodząc do łózka położyłem go na nim. Schyliłem się i zacząłem wyciągać walizki spod niego. Zwykle wypłatę, którą otrzymuję trzymam w banku na koncie, które dla mnie stworzył, jednak walizki z gotówką wkładam pod łóżko. Osobiście wolę gotówkę, ponieważ można nią rozporzadzać jak się chce. W dodatku nie chcę wypłacać wielkich kwot z banku. Być może on to wszystko kontroluje, więc na pewno wydałoby mu się to podjerzane. A ostatnią rzeczą jakiej bym chciał to żeby się dowiedział o tym na co idą te pieniądze. Otworzyłem wszystkie walizki. Dawniej taka ilość pieniędzy strasznie mnie przerażała. Może dlatego, że były one zarobione w ten a nie inny sposób. Ale teraz już tak nie jest. Oswoiłem się z tym widokiem i uczuciem, które mu towarzyszy. Zawsze kiedy patrzę na te walizki przypominam sobie swoją pierszą wypłatę. To było tak dawno... Otworzyłem plecak. Na szczęście jest dość pojemny, więc wszystko co do tej pory zarobiłem powinno się zmieścić. Muszę przyznać, że jest tego dużo. Zwykle nie liczę, no chyba, że da mi inną kwotę niż ta mieszcząca się w walizce, tak jak to zrobił wczoraj. A właśnie. Przecież wczoraj też coś zarobiłem. Jeśli dobrze pamiętam włożyłem kasę pod poduszkę. Podniosłem ją i wziałęm pieniądze, po czym wrzuciłem je do plecaka. Równie dobrze mógłbym wziąźć te wszystkie walizki, ale to byłoby zbyt oczywiste. A jeśli chodzi o plecak... Kto podejrzewałby, że zwykły nastolatek ma w zwykłym plecaku znaczną kwotę pieniędzy? Dochodzi już dziesiąta. Muszę się pośpieszyć. Sam nie lubię czekać i nie zamierzam kazać czekać komuś innemu. Zwłaszcza, że są to moi przyjaciele. Oprócz plecaka wziąłem jeszcze bluzę. Tak na wszeki wypadek. Rozejrzałem się po pokoju czy niczego nie zapomniałem. Zdaje się, że wszystko co potrzebne już waziąłem, dlatego opuściłem pokój.
Gdy znalazłem się na schodach prowadzących na dół zobaczyłem jak Lisa czyści ich poręcz. Jak zwykle robiła to dokładnie i widać było zaangażowanie w pracę. Zauważyła mnie dopiero gdy znalazłem się obok niej.
-Wychodzisz? - spytała przejeżdzając specjalną scierką po powierzchni.
-Tak.
-Pewnie dzisiaj znów nie zjadłeś sniadania. Może przygotować ci coś na drogę?
-Dziękuję, ale nie trzeba. - zszedłem schodek niżej.
-Baw się dobrze. - powiedziała i wróciła do swojej pracy.
-Bedę. - potwierdziłem. Nie przewidywałem innego scenariusza.
Wyszedłem z posiadłości. Gdy zamknąłem drzwi pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ogrom tego miejca. Jestem tutaj już długo, ale zawsze mnie to zadziwia. Jest tak dużo przestrzeni. Zarówno przed, jak i za domem. Zawsze gdy wychodzę przystaję na chwilę i próbuję ogarnąć wzrokiem to wszystko. Ale w końcu i tak mój zatrzymuję się na fontanie, która stoi niedaleko. Jeśli już jestem na dworze to zwykle siadam obok niej i wpatruję się w wodę. Jest niezwykle czysta. Stojąc tak i patrząc, kątem oka zauważyłem pana Rose i pana Aikawę. Obaj byli bardzo pochłonięci rozmową. Nawet będąc w znacznej odległości od nich mogłem to zauważyć. Wraz ze skróceniem się dystansu miedzy nimi dochodziły do mnie słowa, które wypowiadali.
-Te powinny być do salonu. - powiedział biorąc od pana Aikawy kilka kwiatów. - A te postawisz przy wejściu. - zamyślił się - Trzeba też jakieś dać do jadalni. Te będą odpowiednie. Oo, Ichigo. - szybko do mnie podbiegł - Wychodzisz?
-Tak.
-A jadłeś śniadanie? - dlaczego oni zawsze o to pytają? Czuję się jak małe dziecko.
-Daj mu spokój. - powiedział podchodząc do nas. Potem wziął pana Rose za ramię i odcągnął ode mnie.
-Uważaj na siebie. - poprosił. Obaj zniknęli mi z oczu. Pewnie poszli do innego wejścia. A przecież mogli wejść głównymi drzwiami. Przynajmniej ja tak uważam. Ale kiedyś Hirako powiedział, że służba nie ma prawa wchodzić głównymi drzwiami. Sam również przestrzega tej zasady. Jednak robił wyjątek gdy przyjmowano gości. Wtedy wprowadzał ich głównym wejściem i sam przez nie wchodził. Osobiście uważam, że to niesprawiedliwe. Tak jakby służba była gorasza od tych wszystkich bogatych. Ale już nie raz przekonałem sę, że tak jest właśnie traktowana.
-Ichigo! - zawołała gdy tylko doszedłem do bramy. Szybko do mnie podbiegła, po czym objeła mnie i przytuliła do siebie. - Tak się cieszę!
-Moglibyście już przestać? - spytał Starrk podchodząc do nas - Nie mamy zbyt wiele czasu.
-Wiem. - odparła puszczajac mnie. - A gdzie Lilynette? - rzeczywiście. Nie było jej tutaj a przecież ona zawsze jest ze Starrkiem. Czyżby dzisiaj jej nie zabrał ze sobą?
-Czeka w samochodzie. - rozwiał moje wątpliwości.
-Chodźmy. - powiedziała biorąc mnie za rękę. Znów poczułem sie jak dziecko, ale w tym dobrym sensie. Nel od samego początku jest dla mnie miła i traktuje mnie normalnie. Mimo, że wie kim jestem nie patrzy na mnie z góry. Zawsze starała się mi pomóc. A teraz mnie chroni. Zawsze gdy gdzieś wychodzę to właśnie ona mi towarzyszy. Właściwie to jest moim ochroniarzem. Przyjęła tę posadę gdy tylko dowiedziała się o pewnym incydencie, który miał miejsce w Soul Society. To chyba pierwszy raz gdy byłem mu naprawdę wdzięczny, że zrobinł coś takiego. Przy Nel czyję się naprawdę bezpiecznie. No i przy Starrku też. On również został moim ochroniarzem, ale nie nie zawsze może przyjechać. Co prawda gdyby wtedy na Kabuki-cho nie poinformował nikogo, że uciekamy może ja i Inoue bylibyśmy wolni. Ale nie mam mu tego za złe. W końcu to była jego praca. Poza tym uwazam, że Starrk nie jest złym człowiekiem. Tak samo Nel. Ale wciąż nie mogę pojąć dlaczego tacy dobrzy ludzie pracują w tym swiecie. Kiedy dowiedziałem się, że Nel należy do Espady byłem naprawdę w szoku. Przeciez ktoś tak dobry, miły i życzliwy nie mgółby wykonywać takiej pracy. Ale szybko przekonałem się, że jednak mógłby. Rozmawiałem z nią o tym. Wszystko mi wyjaśniła. Zreszta kilka razy miałem przyjemność widzieć jak Nel pracuje. Ona naprawdę jest silną kobieta. Od samego początku wzbudziła mój szacunek.
Gdy usłyszał "wejdź" przekrecił klamkę, otworzył drzwi i po chwili znalazł się w pomieszczeniu. Zobaczył jak jego pracodawca stoi przy oknie i ewidentnie wpatruje się w to co jest za nim.
-Myślisz, że Ichigo robi coś, co mogłby mi się nie spodobać? - spytał gdy Kurosaki razem z Nelliel znikneli za bramą.
-Nie sądzę. - odpowiedział kładąc na biurku sześć teczek - Przecież jest wierny paniczowi. - albinos nic nie powiedział. Wciąż patrzył w to miejsce, w którym przed chwilą był chłopak. Też uważał, że Ichigo nie zrobiłby czegoś gupiego. W koncu przysiągł mu lojalność. Wtedy, tamtego dnia, Ichigo zrobił to z własnej woli. Doskonale pamiętał ten moment. Od tamtej pory Kurosaki stał się taki... posłuszny. To było cudowne uczucie, któremu nie można tak po prostu pozwolić zniknąć. Przyłożył dłoń do szyby i wciąż wpatrując się w to miejsce powiedział:
-Ichigo należy do mnie. Nik i nic tego nie zmieni.
-Tak. - potwierdził te słowa. Sam nie wiedziałł czy przypadkiem nie zrobił tego z przyzwyczajenia. Ale wiedział, że albinos mówi śmiertelnie poważnie. W końcu kiedyś poruszył niebo i ziemię żeby sprowadzić tutaj chłopaka.
Mijaliśmy wiele sklepów spożywczych, elektronicznych i odzieżowych. Po każdej stronie były jakieś sklepy. Ciągnęły się aż do momentu gdy nie wyjechaliśmy z tej dzielnicy. Potem skręciliśmy w lewo. Znałem ten obszar. W końcu tutaj wszystko się zaczęło. Kabuki-chō. To tutaj pierwszy raz spotkałem Inoue i resztę. Pamiętam. Pojawiłem się tutaj aby sprowadzić z powrotem Renjiego. Właśnie. Ciekawe co u niego słychać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz