wtorek, 18 czerwca 2013

Klatka 7


Dzisiaj dodaję to, ale być może w niedzielę czeka Was coś z "Pana i Władcy". Tak tylko mówię XD.

I nie przejmujcie się jakimiś zmianami na tym blogu. Normalnie za każdym razem jak coś dodam czy zmienię wydaje mi się, że jest źle. Dziwne, co nie? No cóż. Najlepiej to zignorujcie :) 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mimo, że od pamiętnej nocy minęło już dwanaście godzin to dalej miałem to okropne uczucie. Jeszcze wczoraj wierzyłem, że to, co się wydarzyło było koszmarem. Wytworem mojej wybujałej wyobraźni. Zakładałem takie wyjaśnienie pomimo tego, że było ono naprawdę bzdurne. To był dla mnie prawdziwy wstrząs. Zwłaszcza, że obudziłem się w wannie pełnej lodowatej wody. Pamiętam. Po wszystkim poszedłem do łazienki i starałem się to z siebie zmyć. Najprawdopodobniej musiałem zasnąć. Było mi naprawdę zimno i w dodatku wszystko bolało nawet przy najmniejszym ruchu. Mimo to wstałem i owinąłem się jakimś ręcznikiem. Wyszedłem z łazienki. Wspomnienia wczorajszej nocy błyskawicznie wróciły. Właśnie tu, w tym pokoju dokonano na mnie bestialskiej czynności. Nie chciałem być tu ani sekundy dłużej. Wybiegłem z pomieszczenia najszybciej jak mogłem. Kiedy znalazłem się za drzwiami na chwilę przystanąłem, żeby zniwelować ból, który dawał o sobie znać. Niepotrzebnie biegłem. Wziąłem wdech i znów ruszyłem teraz już długim korytarzem. Gdy z niego wyszedłem zobaczyłem otwarte drzwi do jakiegoś pomieszczenia. Powoli podszedłem i wychyliłem głowę. Wielki salon. Było tu chyba wszystko czego dusza zapragnie. Piękne meble, ściany, najlepszy sprzęt, wszystko jak z bajki. Zauważyłem, że na tym piętrze nie ma już żadnego innego pomieszczenia, ale po obu stronach są dwa korytarze. Nie zamierzałem sprawdzać co tam jest. Szukałem schodów, które prowadziły na dół. Od razu je znalazłem. Ignorując ból z pośpiechem zszedłem. Pomyślałem, że mam szczęście skoro
nikogo nie ma. Chciałem stąd jak najszybciej wyjść. Nie zważając na swój ubiór podszedłem do głównych drzwi wejściowych. W momencie gdy chwyciłem za klamkę usłyszałem za sobą głos.
-Zamknięte. - od razu go poznałem. To był ten sam mężczyzna, który mnie tu wczoraj przywiózł.
-Otwórz. - poprosiłem.
-Nie mogę tego zrobić.
-Otwórz! - krzyknąłem i szarpnąłem za klamkę - Otwórz! - owy mężczyzna zignorował moje zachowanie i zaczął mówić.
-Panicz kazał pokazać tobie twój nowy pokój i zapoznać cię z posiadłością oraz z panującymi tu zasadami. Dlatego byłbym wdzięczny gdybyś teraz poszedł za mną. - wszedł na schody. Czułem, że nie mam wyboru skierowałem się w jego stronę.

Znaleźliśmy się na górze. Minęliśmy już salon, który chwilę temu oglądałem. Weszliśmy w jeden z korytarzy. Rozglądałem się na boki. Na ścianach było mnóstwo różnych obrazów. Głównie przeważała tematyka martwej natury. Nie zainteresowało mnie to. Owinąłem swoje ręce wokół pasa i ze spuszczaną głową, zastanawiając się co mnie czeka, szedłem za blondynem. W końcu stanieliśmy. Ten wyjął obręcz ze srebrnymi kluczami i znajdując ten odpowiedni otworzył drzwi, umiejscowione na wprost nas. Uchylając je zaprosił mnie gestem ręki do środka. Wszedłem. Pokój był bardzo zadbany. Białe ściany, piękna podłoga, meble również niczego sobie. Łóżko stało w koncie pokoju. Zauważyłem je dopiero, kiedy blondyn podszedł do niego.
-Nazywam się Hirako Shinji. Mam za zadanie zajmować się tobą. - chyba zrozumiał mój zaskoczony wyraz twarzy, bo kontynuował - Innymi słowy mam spełniać każdą twoją zachciankę. Ponadto reszta służby dostała taki sam rozkaz. Możesz ich śmiało prosić o co tylko chcesz. - chwilę się zamyślił, po czym mierząc mnie wzrokiem od dołu do góry rzekł - W tej posiadłości zazwyczaj panuje chłód dlatego sądzę, że powinieneś się ubrać. Inaczej się przeziębisz. - rzeczywiście było chłodno. Dopiero teraz to zauważyłem. - W szafie znajdują się twoje ubrania. Pozwoliłem sobie na kupienie tobie nowych. Myślę, że te, które wybrałem będą pasowały. - wyciągnął zegarek z prawej kieszonki kamizelki i spojrzał na niego - Dochodzi jedenasta. Lunch jest o pierwszej. Życzysz sobie zjeść w jadalni czy tutaj? - nie wiedziałem jak mam odpowiedzieć. Byłem zdezorientowany. W głowie kotłowało mi się mnóstwo myśli. Chyba wiedział co się ze mną dzieje dlatego zapytał - Czy jest coś w czym mogę ci pomóc?
-Powiedz... Co ja tutaj robię?
-Nie ze mną ci o tym rozmawiać. - stwierdził bardziej stanowczo i położył klucz oraz telefon na łóżku. Od razu poznałem, że to mój. - Lunch przyniosę tutaj. Jeżeli będziesz czegoś potrzebował wystarczy, że wciśniesz w telefonie 1. Wtedy skontaktujesz się bezpośrednio ze mną. W razie gdybym nie odebrał naciśnij 2. To mój drugi numer. - podszedł do drzwi - Panicz wraca dzisiaj o osiemnastej. Kazał ci być gotowy. - te ostatnie słowa powiedział jakby ze współczuciem. Wspomnienia wróciły. Z każdą sekundą nasilały się i paraliżowały mnie. Lęk przed kolejnym spotkaniem z nim ogarnął moje ciało. Jednak wiedziałem, że nie mogę dać się mu owładnąć. Postanowiłem zachować zimną krew. Wziąłem kilka głębokich oddechów. Pierwsze co musiałem zrobić, to ubrać się. Nie zwlekając podszedłem do szafy. Otworzyłem ją. Wyciągnąłem jakieś ubrania. Zdjąłem ręcznik i wszystko po kolei nałożyłem na siebie. Czułem się dość dziwnie w takim ubraniu. To dlatego, że nie byłem przyzwyczajony do noszenia tak wygodnych. W końcu miałem na sobie wszystko z najlepszej linii odzieży dla mężczyzn. Wiem, bo kiedyś Rukia bez przerwy pokazywała mi magazyny chcą wybrać jakiś fajny ciuch dla Renjiego. W tym momencie dotarło do mnie dlaczego tu jestem. Przyjechałem ratować kumpla, potem Inoue. Co z nią? Gdzie teraz jest? Kira powiedział, że dopóki będę posłuszny nic jej nie zrobią. Wierzyć mu? Układając tamte wydarzenia w logiczną całość starałem się po kolei przeanalizować każde z nich. Jednak wszystko wydawało mi się zagmatwane. Momentalnie ogarnęła mnie bezsilność. Zacząłem się bać. Że stąd nie wyjdę. Że zostanę tu, z tym człowiekiem. Że znów mi to zrobi. Chwyciłem za telefon. Szybko sprawdziłem jego stan. Niby nic nie naruszone. Wybrałem numer na policję i bez zawahania zrealizowałem połączenie. Jednak było zajęte. Próbowałem kilkakrotnie, ale wciąż to samo. Nie wiedziałem co robić. Byłem strasznie zdenerwowany i przestraszony. Ale w końcu dałem sobie spokój. Zrozumiałem, że to nic nie da.

O pierwszej Hirako przyniósł mi posiłek. Kiedy przyszedł chciałem jeszcze spytać go o kilka rzeczy, ale powiedział, że nie może ze mną teraz rozmawiać, bo wszystko musi być gotowe na szóstą. Teraz pozostało mi siedzieć i bezczynnie czekać na jego powrót. Modliłem się, żeby czas stanął w miejscu. Jednak ta prośba nie została wysłuchana. Patrząc na zegarek widziałem jak upływa sekunda po sekundzie. Wpatrywałem się uporczywie mając tę nadzieję, że jednak czas się zatrzyma. Chociaż na chwilę. Tak myślałem przez całe pięć godzin dopóki zegarek nie wskazał sądnej godziny. Odłożyłem telefon i usiadłem na brzegu łóżka. Zacząłem wpatrywać się w drzwi i nasłuchiwać czy ktoś idzie. Cisza. Odczułem ulgę. Było tak cicho. Więc dlaczego przed chwilą klamka przekręciła się sprowadzając mnie do brutalnej rzeczywistości? Nie mogłem pojąc
czemu nic nie słyszałem. Jednak w tym momencie to nie miało żadnego znaczenia. Wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Podchodząc do stołu, położył na nim walizkę i usiadł na krześle, opierając łokieć o blat. Zaciskając dłonie na pościeli modliłem się, żeby tylko nie podchodził. Oczywiście nie patrzyłem na niego. To było trudne zważywszy na fakt, iż czułem na sobie jego wzrok, który mnie przygważdżał. Okropne uczucie. Nie wiem ile czasu minęło, ale myślałem, że skonam. Ta cisza była dobijająca. A fakt, że jestem zamknięty w jednym pomieszczeniu z człowiekiem, który wczoraj tak brutalnie mnie potraktował, sprawiał, że nie byłem w stanie nawet się ruszyć. Jeszcze nigdy tak się nie bałem. Nie licząc oczywiście wczorajszej nocy. Miałem cichą nadzieję, że gdy nadejdzie czas spotkania przyjdzie również Hirako. Wydawał się być miły.
Jego obecność w jakiś sposób pomogłaby mi. Naprawdę. Ale nie sądzę, żeby teraz się pojawił. Wiedziałem, że nie ma na to szans i starałem się uspokoić. Nie chciałem pokazać mu, że się denerwuję. Jednak to nie było łatwe. Jego oczy wciąż na mnie spoglądały. Nie mogłem już dłużej tego znieść.
-Proszę... Wypuść mnie. - powiedziałem to najbardziej błagalnie jak mogłem.
-Wypuszczę. - odpowiedział spokojnie i na te słowa moja głowa zwróciła się ku niemu - Za jakiś czas. - najpierw pomyślałem, że to żart. Ale on nie żartował. Jego oczy mówiły mi to.
-To niemożliwe... Niemożliwe. Przecież nic nie zrobiłem. Więc dlaczego...?
-Ponieważ jesteś moją dziwką. - mawet nie miałem czasu na jakąkolwiek reakcję, ponieważ teraz zmierzał w moim kierunku. Momentalnie znalazłem się pod ścianą. Uważnie obserwując jego ruchy starałem się opanować, lecz strach był silniejszy.
Przyciągnąłem nogi do klatki piersiowej wciskając się w róg łóżka. Myślałem, że będzie chciał mi coś zrobić. Jednak on powoli się schylił i wziął mój telefon, po czym spojrzał na mnie. - Poprosiłem, aby Shinji zapisał tobie mój prywatny numer. Oprócz ciebie ma go tylko on. Wystarczy, że wciśniesz zero i zrealizujesz połączenie. - zupełnie nie wiedziałem do czego mi jest potrzeby jego numer komórki. Na pewno nie zamierzałem do niego dzwonić. Bo niby po co? Teraz myślałem tylko o tym, żeby sobie stąd poszedł. - Widzę, że jeszcze nie przywyknąłeś do obecnego stanu rzeczy. Nie martw się. Będziesz
miał na to dużo czasu. - uśmiechnął się tajemniczo i podszedł do stolika. - A oto twoja pierwsza wypłata. - wziął walizkę - Za wczoraj. - rzucił ją w moim kierunku. Nie złapałem jej, więc wylądowała na ścianie i pod wpływem uderzenia otworzyła się i cała jej zawartość wylądowała na łóżku. Trudno opisać co w tej chwili poczułem. Większość ludzi nazwałaby to totalnym poniżeniem. Właśnie otrzymałem zapłatę za gwałt, którego na mnie dokonano. Co w takiej chwili można czuć? Co powinienem czuć? Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
-Paniczu. Goście już przyszli. - odwróciłem się w stronę drzwi.
-Powiedz, że zaraz przyjdę.
-Tak jest. - wiedziałem, że to był Hirako. Jego przybycie w jakiś sposób wpłynęło na moją osobę. Poczułem się pewniej.
-Muszę już iść. - zwrócił się do mnie - Jednakże sądzę, że dzisiaj będę mógł poświecić ci jeszcze trochę uwagi. - podszedł do drzwi i otworzył je - I pamiętaj. Masz zawsze odbierać telefony ode mnie. Rozumiesz, Ichigo? - przez kilka sekund milczałem, ale wolałem nie zwlekać z odpowiedzią.
-Tak. - gdy to usłyszał zamknął za sobą drzwi i zostawił tutaj ze stertą pieniędzy.

Wiecie co wtedy zrobiłem? Policzyłem je. Tak z ciekawosci. Chciałem po prostu zobaczyć na ile ten człowiek wycenił gwałt na mnie. A poza tym musiałem czymś zabić czas, żeby nie myśleć o tym wszystkim. Liczenie trochę mi zajęło. Powiem tylko tyle. Nie szczędził sobie kasy. Dać mi aż tyle za gwałt? Super, co nie? Uśmiechałem się wtedy, ale najprawdopodobniej chciało mi się płakać. Wtem usłyszałem dzwonek. To był mój telefon.

Momentalnie chwyciłem go i wlepiłem oczy w ekran. Przyszedł sms. Nawet nie wiecie jak się ucieszyłem. Był od taty. Natychmiast odczytałem. "Jak leci, synu? Mam nadzieję, że sobie radzisz. Wracaj, bo Yuzu martwi się o ciebie. Karin też powoli zaczyna. Wracaj szybko." Po moich policzkach spłynęły łzy. Cieszyłem się, że o mnie myślą. Chciałem ich zobaczyć. Już miałem odpisać, że wrócę najszybciej jak mogę, jednak nie zrobiłem tego z oczywistych względów. Te krople, które teraz wyciekają z moich oczu nie są skutkiem szczęścia. Płaczę ponieważ wiem, że najprawdopodobniej już ich nie zobaczę. Chciałbym do nich zadzwonić, usłyszeć ich głosy. To by wystarczyło. Ale pewnie nie powstrzymałbym łez i wygadałbym się. A na to pozwolić nie mogę. Nie chcę nikogo wciągać w swoje problemy. A już na pewno nie moją rodzinę. Nie zwlekając napisałem do ojca: "Tato, zostanę tu trochę dłużej. Nie martw się o mnie. Wszystko w porządku." Chciałem dodać jakiś emotikon, ale uśmiechnięta buźka raczej by nie pasowała, prawda? Zresztą już wystarczająco nakłamałem. Teraz marzyłem, żeby po prostu zasnąć. Jednak ani trochę nie chciało mi się spać. Wpadłem na pewien pomysł. Zadzwoniłem po Hirako. Zjawił się natychmiast. Poprosiłem go o jakieś proszki nasenne. O nic nie pytał tylko przyniósł mi je. Stawiając srebrną tackę na stoliku wyjął pojemnik pełen białych tabletek oraz nalał szklankę wody.
-Weź góra trzy. To bardzo silny środek, więc już po takiej dawce będziesz spał całą noc. - zrobił przerwę - Jakoś to wytłumaczę paniczowi. - chyba zrozumiał o co mi chodziło.
-Dziękuję. - byłem naprawdę wdzięczny. Po tym jak wyszedł wziąłem kilka i popiłem wodą. Potem położyłem się zakrywając po uszy kołdrą i modliłem się abym jak najszybciej zasnął.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz