wtorek, 18 czerwca 2013
Niemy Krzyk I
W końcu dodałam to opowiadanie. A myslałam, że nigdy tego nie zrobię XD. To narazie pierwsza część. Druga zostanie dodana chyba na pewno kiedyś XD.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ciągnął go za sobą nie zważając na drogę w nieustępliwym, obłędnym rytmie, prawie nim huśtał. Ichigo był pół przytomny i nie miał siły stawiać oporu, dlatego kiedy dotarli na miejsce był nieźle poturbowany. Ale Pustego to nie obchodziło. Wszedł do budynku i cały czas ciągnąc go za sobą skierował się po schodach w górę. Chłopak został zaciągnięty do jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Nim zdążył to sobie uświadomić wylądował na ścianie. Nadzwyczaj wolno osunął się po niej i upadł twarzą do ziemi. Ledwo łapiąc oddech próbował się podnieść, lecz jego ciało odmawiało posłuszeństwa. Chciał żeby to wszystko się skończyło, nie ważne jak, byle szybko. Jednak gdy poczuł jak Pusty chwyta go za włosy zrozumiał, że jego życzenie nie zostanie spełnione.
-To boli... - wyjąkał patrząc oprawcy w twarz.
-A myślałeś, że nie będzie? - zaśmiał się a jego oczy rozbłysły - Obiecuję... Obiecuję ci, że będzie bolało.
# jakiś czas wcześniej #
Twarz Hollowa, uśmiechającego się szeroko, wywoływała w jego sercu strach, który jeszcze bardziej się pogłębiał, gdy ten zaciskał w dłoni miecz, wyglądający jakby od dłuższego czasu czekał tylko na rozprucie przeciwnika, dlatego gdy Shiro zaczął iść w jego kierunku zrobił kilka kroków do tyłu natykając się na samochód. Pusty szybko pojawił się przed nim i zamachnął kataną. Kurosaki padł na ziemię by uniknąć ciosu. Miecz z głośnym dźwiękiem wbił się w auto, jednak nie tkwił tam zbyt długo. Jednym płynnym ruchem, cały czas się uśmiechając, Hollow wyciągnął ostrze i ponownie wziął zamach. Zastępczy uskoczył w bok i potoczył się po ziemi. Usłyszał jak z nieprawdopodobnym hukiem broń uderzyła w miejsce, w którym przed chwilą leżał i wiedział, że roztrzaskałaby mu czaszkę gdyby w porę nie umknął.
-Głu-pie ścier-wo. - zanucił pod nosem Shirosaki. Młodzieniec zaczął powoli się podnosić, a Hollow ruszył w jego stronę wymachując mieczem. Kiedy znalazł się przed chłopakiem przeciął powietrze tuż przy gardle Ichigo, który cofnął się gwałtownie natykając na słup, po czym przyległ do niego plecami, gdy przeciwnik przytknął mu koniec ostrza do gardła.
-Zastanawiam się, którą część ciebie powiesić sobie na ścianie. Jak myślisz? Ja wybrałem głowę. Cieszysz się, prawda?
-D-Dlaczego? - spytał Kurosaki drżącym głosem.
-Pytasz, a znasz odpowiedź.
-Nie masz prawa...
-Powiem ci coś o prawie. - opuścił ostrze i przycisnął drugą ręką głowę chłopaka do słupa - Wiedziałeś, że po tym jak kat ściął głowę skazańcowi, podnosił ją? Wiesz dlaczego? Ponieważ przez około sześć sekund głowa zachowuje świadomość. Kat chciał żeby ten, którego przed chwilą zabił patrzył na swoje martwe ciało. Wyobraź to sobie. Móc widzieć własne zwłoki. Czy to nie piękne? - polizał go po szyi zostawiając mokry ślad, po czym odsunął się - Więc stój spokojnie, dobrze?
Zamachnął się tak szybko, że Zastępczy nawet nie dojrzał Zanpakutou. Zacisnął oczy i zastygł w bezruchu. Myślał, że to już koniec, jednak nadal mógł oddychać. Otworzył powoli powieki. Tym razem ostrze utknęło w słupie na wysokości jego szyi. Siła uderzenia dotarła poprzez stal, do ręki albinosa, który wypuszczając rękojeść z dłoni zrobił kilka kroków do tyłu. Chłopak korzystając z niesubordynacji przeciwnika momentalnie rzucił się do ucieczki. Kiedy Pusty zobaczył jak Kurosaki znika za stertą starych części uśmiechnął się i z łatwością wyjął narzędzie.
-Nie uciekniesz. - przeciął powietrze mieczem - Przecież wiesz.
Ichigo biegł szybko, teraz już z mieczem w ręku, co raz spoglądając za siebie. Chciał się stąd wydostać, ale nie wiedział jak. Nie mógł zebrać myśli. Z każdą chwilą tracił zimną krew. W końcu zatrzymał się przy stercie jakiegoś złomu. Głęboko oddychając starał się uspokoić i skupić na wymyśleniu planu ucieczki. Ale głos Pustego wołający jego imię sprowadził go do brutalnej rzeczywistości.
-Ichigo! - chłopak momentalnie zastygł - Ichigo, gdzie jesteś?! - Zastępczy w jakiś sposób odetchnął, bo nie było go w pobliżu skoro krzyczał. Wychylił się nieco zza sterty żelastwa, ale nie mógł niczego dostrzec. - Popełniłem błąd, słyszysz? Zrobiłem bardzo głupią rzecz. - Shinigami spodziewał się tego, ale był zdziwiony, że jego oprawca ucieka się do tak prymitywnych sztuczek. - To zaszło za daleko. Chyba wystraszyłem cię bardziej niż myślałem. Przykro mi. Naprawdę. Więc wyjdź już. - to ostatnie zdanie powiedział bardziej błagalnie. Kurosaki wiedział, że to bez wątpienia była nieszczera próba przekonania go do wyjścia i nie zamierzał się nabrać. Hollow mówił jeszcze chwilę, lecz za każdym razem kiedy zaczynał nowe zdanie było w nim słychać coraz większe napięcie no i w końcu wybuchnął. - Przeklęte ścierwo! Poślę cię do piekła, słyszysz?! A ono wyda ci się rajem po spotkaniu ze mną!!!
Cisza.
Ta martwota była denerwująca. Pomarańczowowłosy wolałby słyszeć jak Pusty przeklina, wyje i tłucze się po złomowisku szukając go, ponieważ wtedy wiedziałby gdzie znajduje się jego przeciwnik. Odrazu pożałował takich myśli, gdy poczuł zimny powiew na szyi. Natychmist odskoczył do tyłu, przy czym podknął się i upadł na ziemię wypuszczając z reki miecz.
-Na czym polega twój chujowy żart?! - krzyknął patrząc przed siebie.
-To nie jest żart. - powiedział Hollow stając przed chłopakiem.
-Zostaw mnie w spokoju!
-Dlaczego miałbym cię zostawić?
-Bo nie masz prawa tego robić! - Shiro słysząc to zaczął się śmiać. Dopiero po chwili przestał i zaciskając katanę w dłoni powiedział:
-Pożałujesz tego.
-I co niby mi zrobisz?! - spytał nerwowo patrząc jak ostrze przeciwnika niebezpiecznie zabłysło.
-Wszystko. Absolutnie wszystko! - albinos momentalnie znalał się przy Kurosakim, który ani drgnął - Żadnych "tylko", "może" czy "chyba". Nie w tym przypadku. - chwycił go za włosy - Jesteś moim królem, Ichigo. Wiesz co to znaczy?
-Że jesteś obłąkany? - odpowiedział pytająco drwiącym tonem, sam nie wierząc, że w takiej chwili zebrało mu się na żarty.
-Bynajmniej. - stwierdził ze złowieszczym uśmiechem - To może już zaczniemy?
-Nie!!!
Ichigo odepchnął Hollowa. W tym momencie poczuł, że jest w stanie się przeciwstawić, ale szybko mu minęło, kiedy przeciwnik rzucił mu spojrzenie żądne mordu. Pusty błyskawicznie pojawił się przed młodzieńcem i z całej siły uderzył go dwa razy w brzuch. Ten cofnął się gwałtownie, zakrztusił, zgiął w pół, pochylił i upadł. Miał wrażenie, że te pięści przebiły go na wylot, zostawiając w jego ciele dwie wielkie dziury. Nie mógł złapać tchu. Widział tylko załamane kontury złomowiska. Kaszląc, dławiąc się i wciąż próbując złapać oddech, szukał po omacku rękojeści swojego miecza, ale nigdzie go nie było. Nagle do uszu chłopaka dotarł dźwięk. W pewnej odległości, lecz nie zbyt daleko. Głośny, ostry dźwięk, pozbawiony melodii w tonie przetoczył się głuchym echem po złomowisku. Ichigo zobaczył przez łzy, że Pusty stoi nieruchomo jakby wsłuchując się. Korzystając z okazji uniósł się na wysokości kolan chcąc uciec, ale jego wnętrzności przeszyła fala paraliżującego bólu. Jednak teraz to była jedyna okazja. Nie zważając na nic rzucił się do ucieczki.
Cmentarzysko samochodów było rozległym labiryntem. Biegł nisko pochylony po wijących, krzyżujących się ze sobą ścieżkach, korzystając z osłony, jaką dawały wraki. Skrecił w prawo pomiędzy karoserie i zardzewiale, rozbite samochody. Minął stertę żelaznych prętów i popędził przed siebie już prostą ścieżką. W końcu skręcił ostro w wąską uliczkę zawaloną tłumikami i reflektorami. Zdawało się, że minęła godzina, choć prawdopodobnie upłynęły nie więcej niż 3 minuty, gdy uświadomił sobie, że nie może tak biec bez końca, że szybko zgubi kierunek i wpadnie prosto w objęcia Pustego na którymś z zakrętów lub u zbiegu ścieżki. Właściwie nie był już pewien czy przybliża się, czy też oddala od punku, w którym rozpoczął swoją ucieczkę. Cały czas spodziewał się ataku od tyłu, niemniej jednak zaryzykował spojrzenie przez ramię i stwierdził, że jest sam. Wraz z uczuciem jako takiej ulgi wybiegł z uliczki. Rozejrzał się dookoła. Stał na środku wielkiej przestrzeni otoczony przez wielkie góry starego zardzewiałego żelastwa, które zdawało się być skonstruowaną specjalnie dla niego klatką. Zaczął chodzić nerwowo próbując znaleźć jakiekolwiek schronienie. Nagle poczuł ból w okolicy brzucha i zatrzymał się gwałtownie trafiając na jakiś samochód. Nagle usłyszał przerażający śmiech. Jedyne o czym pomyślał to ucieczka. Jednak ledwo mógł się ruszyć. Wszystko go bolało jeszcze bardziej niż przed chwilą, ale również był zbyt zdenerwowany, by długo tkwić nieruchomo. Uczepił się klamki samochodu, przy którym stał i otworzył drzwi. Zaskrzypiały, co jeszcze bardziej go przestraszyło. Wszedł do środka i usiadł z przodu żeby widzieć, co się dzieje. Ponury miedziany blask starych lamp nie mógł oświetlić otwartej przestrzeni miedzy nim a gratami. Wydawało mu się, że cienie coraz bardziej rozszerzają się na jego oczach z niewiarygodną prędkością. Chłopaka przerażało to, że został uwięziony tu razem z nim. Jeszcze nigdy tak się nie bał. "Przestań! To głupie!" - myślał ze złością próbując sobie dodać otuchy. Sam nie wiedział, dlaczego zdecydował się na kryjówkę w samochodzie, w którym tylna szyba, a także boczne były całe, ale przednia została całkowicie wybita i strasznie cuchnęło. Mimo, że do wnętrza napływało powietrze, nie było wstanie oczyścić woni wewnątrz wraku. Jeszcze bardziej mieszało ono zapachy, które stawały się coraz bardziej intensywne. Shinigami mógł rozróżnić kilka z nich. Był nawet w stanie sobie wyobrazić ich źródła. Szczególnie kiedy patrzył na kierownicę pokrytą pleśnią czy wilgotną tapicerkę przesiąknięta stęchlizną. Ponadto czuł dziwny odór przypominający rozkładające się zwłoki. Zastanawiał się czy tu nie ma jakichś. Chwilami obraz rozmiękłego, gnijącego ciała pokrytego robakami tuż za nim stawał się tak wyraźny w jego umyśle, że zbierało go na mdłości. Jednak nie czas by rozwodzić się nad szynkiem. Powinien się skoncentrować na niebezpieczeństwie, o którego istnieniu wiedział na pewno. Musiał się ratować. Wtedy będzie mógł martwić się o inne rzeczy. W pewnym momencie chłopak uświadomił sobie, że oddycha za głośno. Prawdopodobieństwo, iż Hollow usłyszy podejrzane odgłosy i spróbuje nimi dotrzeć do jego kryjówki było znikome, ale nie znaczy, że nierealne. Nie mniej jednak trudno było mu zachować całkowitą ciszę w tej niebezpiecznej sytuacji, chociaż przy odrobinie wysiłku mógł oddychać spokojniej. Jednakże jego myśli stawały się coraz bardziej ponure. Siedział skulony na przednim siedzeniu z podciągniętymi kolanami, z ramionami przy klatce piersiowej, spocony i drżący, szukający w głębokim cieniu jakiegokolwiek ratunku, ale boleśnie świadomy, że w tym miejscu nie znajdzie bezpiecznego schronienia, nasłuchiwał bacznie czy wiatr nie niesie żadnych odgłosów świadczących o bliskości oprawcy. Jednak na złomowisku już od dłuższego czasu panowała grobowa cisza. Takie określenia wcale mu nie pomagały. Na samą myśl przechodziły go ciarki. Czuł to. Wiedział teraz, właśnie w tej chwili, wpatrując się w tę ciemność, że to będzie najgorsza noc w jego życiu.
Do Ichigo zaczęły powoli docierać szczegóły tego świata. Znajdował się na wielkim złomowisku. Wszędzie były sterty najróżniejszych części samochodów. Nawet przed nim stała jedna, ale tylko z opon. Zdawała się być najwyższą górą. Zbudowana estetycznie, opona po oponie. Wyglądała jakby była specjalnie przygotowana dla jakiegoś wielmożnego władcy, który stojąc na samym szczycie, przemawiałby do ludu. Znów zadrżał słysząc przeraźliwe odgłosy. Krzyki, szelesty, szumy, skrzypienie, grzmoty przypominające mechaniczną orkiestrę, która właśnie stroi instrumenty. Ale albinosa nie było słychać. "Wciąż tam jest, czy wciekły dał sobie spokój?" - spytał siebie w myślach. Niespodziewanie lampy, które dotychczas się paliły pękły i z głośnym szczękiem upadły na ziemię. Została tylko jedna, ale jej światło nie docierało do wnętrza samochodu. Siedząc teraz już w ciemności myślał jak się stąd wydostać, ale nie potrafił myśleć o niczym innym jak tylko o swoim prześladowcy. W głowie kłębiły się pytania. "Dlaczego mi to robi? Czy czerpie z tego przyjemność? Jaką przyjemność na litość boską?!". Chłopak nie widział w tym wszystkim żadnego sensu i dlatego to było takie przerażające. Ta sytuacja była zapewne końcowym produktem długiego, twórczego procesu zachodzącego w umyśle Pustego. "Ja tu rządzę! On nic mi nie może zrobić! Przecież to tylko Hollow! Zabijałem takich tysiące! Więc dlaczego czuję jakby uciekało ze mnie całe życie?". Nagle noc wypełniła się głośnym hukiem. Po niecałej minucie hałas osłabł. Chłopak chowając głowę w rękach przez moment był zbyt ogłuszony i przerażony, żeby się ruszyć. Niespodziewanie coś z dużą siłą uderzyło o dach samochodu, w którym siedział. Odskoczył do tyłu tracąc oddech. Po chwili znów coś znów i jeszcze raz. Nagle usłyszał ten przerażający ton głosu. Przejechał w górę wzrokiem po stercie opon. Na samym szczycie zobaczył białą postać, która wydała się bardziej straszna niż wcześniej.
-Ichigo!!! - krzyknął złowieszczo Hollow i spojrzał w dół na ciemny samochód, w którym siedział Kurosaki.
Chłopak ledwo powstrzymując łzy i szybkie ruchy serca, które wydawały mu się na tyle głośne, że jego oprawca także je słyszy, zakrył dłonią usta i starał się uspokoić, ale to było wręcz niemożliwe. W szczególności, jeśli czuło się, że to jest już koniec. Nagle Pusty zawył jak wilk do księżyca, po czym zeskoczył z góry na maskę samochodu głęboko ją wgniatając. Shinigami przyległ do siedzenia, roztrzęsiony tak, że nie mógł złapać tchu. Miał ochotę krzyczeć, ale był tak przerażony, że nie mógł wydusić z siebie chociażby najcichszego dźwięku. Hollow kucnął i z przerażającym uśmiechem spojrzał na trupio bladą twarz ofiary.
-Paciorek zmówiony? - chwycił go mocno za shihakusho i wywlókł z samochodu.
Kurosaki znów poczuł ból. Jednak tym razem były to nacięcia na jego ciele spowodowane utkwionymi w samochodzie kawałkami przedniej szyby.
-Puszczaj! - krzyknął już bliski histerii.
-Chyba nie mówisz poważnie. - zaśmiał się - Nawet nie wiesz jak długo czekałem. - odciągnął go od auta na pewną odległość i pchnął na ziemię.
-Dlaczego...? - spytał próbując ogarnąć sytuację.
-Byłem znudzony królu... trochę. - zacisnął swoje chłodne palce na szyi chłopaka, podniósł go i rzucił nim o stertę jakiegoś żelastwa, po czym podszedł do niego i mocno kopnął w brzuch, jednak nie pozwolił mu zgiąć się w pół - Będziesz na to patrzył. - chwycił go za włosy i ułożył jego głowę tak, żeby się nie kiwała.
Teraz mógł zacząć. Jedyny w swoim rodzaju pokaz. Tylko dla trzech osób. Jednakże brakowało jeszcze jednej osobistości. Dlatego nie mogąc się doczekać przywołał i rzucił na ziemię katanę Ichigo, którą wcześniej zgubił chłopak, aby czym prędzej wezwać ostatniego gościa. Kurosaki oszołomiony bólem jak przez mgłę widział pojawiającą się postać. Nie poznał w pierwszej chwili, ale kiedy dostrzegł długi dziwnie zakończony ciemny płaszcz od razu wiedział. "Staruszek. Przyszedł mnie uratować." - uśmiechnął się zamykając oczy i mając nadzieję, że zostanie ocalony. Nawet nie miał pojęcia jak bardzo się pomylił.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz