wtorek, 18 czerwca 2013

Niemy Krzyk II


Warning. To co za chwilę będziecie czytać jest bardzo brutalne i wulgarne. Osobście nie lubię hard-yaoi, ale ta część chyba trochę taka jest XD W dodatku pastwimy się nad truskawą tak, że szok. Dlatego jeśli ktoś nie lubi gdy Shiro znęca się nad Ichigo (jest ktoś taki? XD) niech tego nie czyta. Czujcie się ostrzeżeni XD

A teraz podzielę się zwami wesołą nowiną. Wczoraj miałam przyjemność zobaczyć Gekijouban BLEACH 4: Jigoku Hen. Kyaaa! (dalsza część wypowiedzi zawiera spoiler) Niesamowite wrażenia. Szybkie zwroty akcji, bardzo niespodziewane wydarzenia, dramatyzm, w dodatku to co zrobiła Orihime... Aż mnie zatkało. Jak teraz o tym myślę, może to nie było aż takie szokujące, ale biorąc pod uwagę to co Inoue czuje do Ichigo, ktoś, kto się tego nie spodziewa może być zaskoczony. Oczywiście nie zabrakło też zabawnych momentów. Jednym z nich była znajoma scena z przewróconym wazonem. Przypomniały mi się początki BLEACH. Tutaj jeszcze wspomnę o sielankowym truchciku po jakimś "nawiedzonym" tunelu. Ichigo tak z gracją zbiegał w dół. Rozśmieszyło mnie też jak Kokuto próbował zwalczyć prawie martwą lawę za pomocą katany i własnych nóg. (tak na marginesie: przez cały czas miałam wrażenie, że Kokuto coś ściemnia) I jak wszyscy zapewne wiecie nie obeszło się bez pojedynków. Były naprawdę widowiskowe. Tutaj muszę wspomnieć o próbie zatrzymania pełnej hollowfikacji Ichigo, przez niego samego. Niesamowite. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Muszę to obejrzeć jeszcze raz :)

Wybaczcie. Trochę mnie poniosło. Mogłabym sobie tak długo o tym pogadać, ale nie chcę nikomu psuć seansu (na to chyba za późno, bo już zaspoilerowałam XD)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kiedy się ocknął widział już wyraźnie. Staruszek stał nieruchomo. Pusty natomiast rozglądał się chodząc po terenie jakby czegoś szukał. W końcu przystanął i wziął czerwony pojemnik. Podszedł do Zangetsu, po czym zaczął wylewać na niego ciecz, która spływała po głowie, a potem płaszczu Zanpakutō. Ten dalej ani drgnął. Kiedy Shiro skończył uderzył go w twarz, wpakował do samochodu i z hukiem zatrzasnął drzwi. Następnie wskoczył na dach auta i głośno się śmiejąc zaczął je polewać. Robił to tak, aby nie zachlapać sobie ubrania. Gdy skończył tutaj, zeskoczył i skierował się w stronę głównego gościa. W czasie drogi znaczył tor wylewając niechlujnie benzynę na wszystkie strony. Kiedy ostatnia kropla wyleciała z kanistra był już przed Ichigo. Odrzucił pojemnik na bok, po czym zaczął swoją mowę.
-Szanowny królu, za chwilę rozpocznie się najlepsze widowisko w twoim życiu. Dlatego ja... - ukłonił się - ...przygotowałem dla ciebie coś wyjątkowego. A zatem... - podniósł głowę patrząc prosto w jego oczy - Zaczynajmy. - uśmiechnął się, po czym odwrócił plecami do chłopaka. Ichigo tylko patrzył przed siebie. Nie docierało do niego to, co się teraz dzieje. Jego ciało zostało sparaliżowane. Nie był w stanie się ruszać ani cokolwiek powiedzieć. Czuł, że z każdą sekundą traci świadomość. Oprzytomniał dopiero wtedy, gdy usłyszał głośny wybuch. Po chwili zobaczył jak całe auto stoi w ogniu. Nagle jego uszy przeszył przerażający wrzask. Zamarł. Ktoś desperacko próbował wydostać się z płonącego samochodu. Udało mu się, ale był cały w płomieniach. Miotał się na wszystkie strony przeraźliwie wrzeszcząc. Znał ten głos. Staruszek. Chłopak obserwował jak jego powolnie trawione przez ogień ciało z każdą sekundą przybiera kolor spalenizny. Chciał zamknąć oczy, ale nie mógł. Patrzył na centymetr po centymetrze zwęglaną postać jeszcze resztkami świadomości wyciągającą rękę w jego stronę jakby błagając o skrócenie męki. W momencie, w którym pisk ucichł, a Zanpakutō upadł na ziemię, rozległy się grzmoty. Huk każdego poprzedzały rozświetlające błyskawice rozdzierające niebo pogrążając je w coraz głębszej rozpaczy. Z sekundy na sekundę rosła siła wiatru. Po chwili padły pierwsze krople, jednak szybko zamieniły się w ścianę deszczu, która gasiła płonące auto i leżące kilka metrów od niego gdzieniegdzie żarzącą się jeszcze postać Zangetsu.
-Staruszku... - jakimś cudem Kurosaki poruszył się i zaczął czołgać w jego stronę - Staruszku... - wyciągnął rękę, żeby dosięgnąć Zanpakutō, ale nagle pod wpływem silnego podmuchu jego zwłoki rozpadły się na miliardy czarnych kawałeczków niczym popiół. W oczach Ichigo jak w lustrze odbijał się ten obraz. Sam nie wiedział czy to łzy czy krople deszczu spływają po jego policzkach. Nie mógł uwierzyć. Wydawało mu się, że wszystko to, co przed chwilą miało miejsce jest tylko jednym wielkim koszmarem, z którego po prostu nie może się obudzić. W pewnym momencie spróbował wstać, jednak ktoś go wyręczył chwytając za włosy i podnosząc do góry.
-Mój park rozrywki już na ciebie czeka. - Shirosaki wygiął jego głowę do tyłu - Będziemy się świetnie bawić. - zapewnił z uśmiechem - Razem.

Ciągnął go za sobą nie zważając na drogę - w nieustępliwym, obłędnym rytmie, prawie nim huśtał. Ichigo był pół przytomny i nie miał siły stawiać oporu. Dlatego kiedy dotarli na miejsce był nieźle poturbowany. Ale Pustego to nie obchodziło. Wszedł do budynku i cały czas ciągnąc go za sobą skierował się po schodach w górę. Chłopak został zaciągnięty do jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Nim zdążył jakoś zareagować wylądował na ścianie. Nadzwyczaj wolno osunął się po niej i upadł twarzą do ziemi. Ledwo łapiąc oddech próbował się podnieść, ale jego ciało odmawiało posłuszeństwa. Chciał żeby to wszystko się skończyło, nie ważne jak, byle szybko. Jednak gdy poczuł jak Pusty chwyta go za włosy zrozumiał, że jego życzenie nie zostanie spełnione.
-To boli... - wyjąkał patrząc oprawcy w twarz.
-A myślałeś, że nie będzie? - zaśmiał się a jego oczy rozbłysły - Obiecuję... Obiecuję ci, że będzie bolało. - powalił Ichigo na ziemię, chwycił swój miecz i wbił go obok głowy chłopaka, który momentalnie oprzytomniał.
-Z-Zangetsu? - Kurosaki z niedowierzaniem spojrzał na katanę - Jak...
-Nie grzeszysz rozumem. To typowe dla ciebie. - stwierdził z pogardą - Zatem pozwól, że oświecę ten twój tępy umysł. Jakbyś jeszcze nie zauważył obaj mieliśmy Zangetsu. Ja tylko zniszczyłem jego cielesną formę i cząsteczkę w twoim mieczu. Ale na nieszczęście on nadal żyje w mojej katanie.
-Ją też chcesz zniszczyć? - spytał odważnie podnosząc się do siadu.
-Może... W końcu jaka różnica czym zabijasz jeśli efekt jest ten sam. A w przeciwieństwie do ciebie, ja potrafię posługiwać się każdym mieczem.
-Nie obchodzi mnie to! - teraz liczył się tylko fakt, że Staruszek wciąż żyje - Oddawaj... Oddawaj Zangetsu!!!
-Jeśli zrobisz, co powiem.
-Czego chcesz?!
-Ssij. - proste słowo wypowiedziane bez najmniejszych emocji odbiło się echem w głowie nastolatka, który sądził, że się przesłyszał.
-C-Co?
-Ja pierdolę, Ichi. Myślisz, że będę czekał aż zrozumiesz, że masz mi obciągnąć?
-Jesteś chory! Powinieneś się leczyć!
-Nie chcę. Taka opinia mi pasuje, a znęcanie się nad tobą podoba. - odpowiedział ze spokojem rozwiązując sobie obi. Potem zsunął hakamę. - Tylko z połykiem, rozumiesz?
-Ty sukin... - chłopak nie dokończył, bo Pusty chwycił go za włosy.
-Jesteś zwykłą szmatą, Ichigo. Będę tobą wycierał podłogi. - wraz z tym stwierdzeniem wpakował mu swojego penisa do buzi i zaczął poruszać jego głową. Robił to gwałtownie, starając się, aby połykał ją w całości. Kurosaki próbował się uwolnić z tej jakże "cudownej" pozycji, jednak Pusty ciągle mocno go trzymał i coraz głębiej wpychając swojego członka sprawiał, że chłopak się dusił.

Wreszcie ten, któremu tak nieporadnie robił laskę, jęknął przeciągle i spuścił się w jego usta. Kurosaki oderwał się od niego, próbując jakoś przełknąć spermę. Ale nie zdążył połknąć wszystkiego. Część spłynęła mu po brodzie i szyi. Pusty patrząc na to wciąż się uśmiechał. Ale to za mało. Dlatego chwycił go z włosy i zbliżył swoją twarz.
-Pewnie myślisz, że nie możesz być już bardziej poniżony. - wzmocnił uścisk - Jesteś kurwa pewien?
-Pieprz się! - chłopak opluł resztką nasienia, którą zebrał w ustach.
-Ichigo... - Hollow wytarł się drugą ręką, po czym wygiął jego głowę do tyłu - Najpierw cię zgwałcę i potem zamorduję. A żeby było zabawniej będę cię wskrzeszał, posuwał i zabijał aż mi się nie znudzi! - jego twarz przybrała wygląd szaleńca. Otworzył szeroko usta w dzikim uśmiechu pokazując zaciśnięte zęby. Kurosaki widział na jego twarzy furię, a w oczach obłęd. To go przerażało. Nim się obejrzał leżał już na ziemi. Pusty natychmiast podniósł jego pośladki do góry, szybkim ruchem zdarł mu hakamę, po czym wszedł w niego tak głęboko jak tylko mógł. Kurosaki krzyknął i z zamkniętymi oczami podparł się rękami o podłogę. W tym samym momencie Hollow złapał go mocno za biodra i zaczął się poruszać. Robił to gwałtownie i szybko, nie zważając na ból, jaki mu sprawiał. Z błogością słuchał błagań chłopaka, żeby przestał, co jeszcze bardziej go nakręcało.
-Powiedz mi Ichi... - zaczął coraz mocniej posuwając Ichigo - ...jak to jest... pieprzyć się z kimś... kto wygląda... tak samo jak ty? - nie słysząc żadnej odpowiedzi dodał - Na pewno niesamowicie. - wraz z tym stwierdzeniem nabrał ochoty na solidnie zerżnięcie chłopaka w usta. Może to go nauczy, że na pytania się odpowiada. W myśl tej idei wyszedł z niego i przewrócił go na plecy. Chwycił za włosy podnosząc do siadu, po czym ponownie wsadził mu w usta swoje przyrodzenie. Poruszał jego głową przez chwilę i gdy stwierdził, że pora wrócić do czegoś przyjemniejszego szarpnął ją jednocześnie wyjmując swojego członka, po czym puścił i tak bez żadnych konkretnych powodów wymierzył mu siarczysty policzek. Shinigami wylądował na plecach wyginając się z bólu.
-Teraz wyglądasz jak prawdziwa szmata. - stwierdził z szerokim uśmiechem widząc jak z kącika ust chłopaka wypłynęła krew. Widok tak cudownie poniżonego Ichigo sprawiał, że jeszcze bardziej chciał go sponiewierać. Nie czekając na nic znalazł się między jego nogami i wszedł w niego jeszcze gwałtowniej niż za pierwszym razem, co sprawiło, że chłopak wydał z siebie przeciągły głośny krzyk. Hollow uśmiechnął się i bez żadnych zahamowań zaczął się ruszać. Po kilku sekundach przyspieszył. Nie trzeba było długo czekać, żeby pojawiła się krew. Ichigo miał wrażenie, że jest rozrywany na pół. Potworne uczucie. Sprawiało, że krzyczał, ale mimo tego ból nie ustępował tylko jeszcze bardziej się nasilał. Shiro przez chwilę wykonywał serię bardzo mocnych ruchów, aż końcu spuścił się w swoją ofiarę. Puścił biodra chłopaka, wstał i popatrzył z triumfem jak z jego dziurki powoli sączy się płyn, który w nim zostawił. - I jak? Podobało się? - spytał z uśmiechem, jednak nie doczekał się reakcji - Musiało kurwa! - nadepnął na jego brzuch - Powinienem cię zabić, ale śmierć nie byłaby dla ciebie wystarczającą karą. Będziesz cierpiał. - oznajmił. O tak. Pusty miał masę pomysłów i nie zawahałby się użyć ani jednego. Jednak teraz to byłoby bez sensu zważywszy na nieodpowiedni stan chłopaka do takich zabaw. Wspaniałomyślnie postanowił trochę poczekać i później ponownie zacząć swoje dzieło. Z tą myślą z powrotem założył hakamę i zawiązując sobie obi podszedł do drzwi. Miał zamiar opuścić pomieszczenie, ale coś mu nie pozwoliło nacisnąć klamki. Po prostu nie mógł odmówić sobie tej przyjemności. Odwrócił się z uśmiechem na twarzy i oparł o drzwi. - Ty... - sztachnął się widokiem poniżonego Ichigo, jednocześnie zmieniając zdanie - Nie jesteś mi już do niczego potrzebny. - podszedł do miejsca, w którym leżał miecz i wziął go do ręki - Dlatego... Zdychaj!!! - z impetem wbił mu katanę w środek brzucha. Miał ochotę podziurawić to ciało, które przed chwilą zerżnął. Jednak zatrzymał się, ale bynajmniej nie po to, żeby przestać. Wręcz przeciwnie. Zagłębił miecz w ciele nastolatka i przeciągnął w dół, po czym zaczął przekręcać go, tym samym wykręcając jego wnętrzności. Robił to bardzo powoli zadając tym samym chłopakowi przeogromny ból. Krew zaczęła wypływać z rany strugami robiąc na podłodze coraz to większą kałużę. Nagle Pusty gwałtownie wyciągnął miecz i ponownie go wbił. Shinigami, mimo braku władzy nad swoim ciałem, nieznacznie wygiął się z bólu wypluwając krew. - Ale ty mnie wkurwiasz. - stwierdził ponownie wyciągając katanę - Nie potrafisz nawet normalnie zdechnąć kiedy ktoś ci każe. Jesteś żałosny! - kopnął go i Kurosaki przetoczył się po ziemi zarysowując drogę, którą przebył własną krwią. Jednak to nie usatysfakcjonowało Hollowa. Shirosaki wciąż czuł niedosyt. Chciał więcej. Dlatego podszedł do niego i chwycił jego nogę, po czym z nieprzeciętną łatwością przeciągnął go na środek pomieszczenia. Zacisnął w dłoni miecz, po czym wbił go w ciało chłopaka. Powtórzył czynność kilka razy zadając mu niemiłosierny ból. Kurosaki umierał w męczarniach. Ledwo mógł złapać oddech. Dławił się własną krwią. Czuł, że wszystko powoli w nim gaśnie. Nie miał już siły na cokolwiek, a co gorsza nie miał już nawet chęci się ratować. Ogarnęło go zrezygnowanie podyktowane cierpieniem i wyrazem wielce usatysfakcjonowanej twarzy oprawcy. To była ostatnia rzecz którą zobaczył nim jego serce się zatrzymało...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem czy będzie kolejna część. Jakoś nie mam koncepcji na ciąg dalszy, chociaż momentami coś mi świta.

Nie wiem kiedy będzie następna notka. Nie mam żadnego gotowego rozdziału. Chyba czeka nas dłuższa przerwa. Nie wiem ile będzie trwała. Pewnie do momentu aż będę miała coś do dodania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz