czwartek, 20 czerwca 2013
Niespodzianka #3
Taka niespodzianka. Notka w piątek, bo nie chciało mi się czekać do niedzieli :)
Oprócz tego dodałam również inne opowiadanie. Co zresztą widać w zakładce "ostatnio dodane". Dałam ją, żeby było jasne co dodaję, bo jak już wiecie, zdarza mi się dodać więcej notek na raz. I niekoniecznie z tej samiej serii. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siedział na łóżku i patrzył na Ichigo. Zastanawiał się kiedy chłopak się obudzi. Ale ten wyglądał jakby nie miał najmniejszego zamiaru tego zrobić. Kto wie, może miał mile sny? Shiro się uśmiechnął, po czym dotknął palcem jego powieki. Następnie zaczął delikatnie ją podnosić. Ichigo natychmiast zamrugał.
-Co ty robisz?! - spytał zdenerwowany. Co to za sposób budzenia?
-Chciałem cię obudzić.
-Po co?
-To pora karmienia. - wyjaśnił biorąc tackę z biurka. Położył ją sobie na kolanach, po czym wziął pałeczki.
-Nie jestem głodny. - powiedział odwracając głowę w bok. Nagle obaj usłyszeli burczenie. Chłopak od razu poczerwieniał.
-Chyba jesteś.
-To o niczym nie świadczyło. - zaparł się. Shirosaki spojrzał na sufit. Ciekawe ile nastolatek będzie jeszcze zaprzeczał?
-Jesz czy nie? - spytał stanowczo. Nie zamierzał tracić czasu na takie sprzeczki.
-Nie. - Shiro westchnął, po czym odstawił tackę na biurko. Potem sięgnął do nadgarstków chłopaka i zaczął rozwiązywać liny. - Co robisz? - spytał zaskoczony.
-Mam dla ciebie misję. - wyjaśnił z jakimś dziwnym błyskiem w oku. To zaniepokoiło nastolatka.
-Nie będę pomagał ci w przestępstwach. - oznajmił stanowczo.
-To już wiem. - wyznał przypominając sobie wczorajsze słowa chłopaka - Pójdziesz do sklepu. - wyjaśnił zdejmując liny z jego rąk.
-Do sklepu? - zdziwił się.
-Tak. Już nawet przygotowałem listę zakupów. - wyjął kawałek papieru z kieszeni, po czym wręczył go chłopakowi. Ichigo wziął go do ręki i zaczął czytać. Trochę się zdziwił. Myślał, że na liście będą jakieś dziwne rzeczy potrzebne do przestępstw, a tutaj widniały tylko produkty spożywcze.
-Dlaczego sam nie pójdziesz do sklepu? - spytał nagle. Nie pamiętał żeby najmował się jako służący.
-Zwariowałeś? Mój wizerunek jest w gazetach, w internecie, na policji, w markecie pewnie też. Wyjście na ulicę jest niebezpieczne.
-Wczoraj wyszedłeś. - odniusł się do wczorajszej pogoni.
-To był wyjątek.
-To dzisiaj wyjątkowo sam sobie pójdziesz. - oddał mu papier, po czym położył się na łóżku. Shiro się uśmiechnął. Ichigo był całkiem odważny i najwyraźniej dobroć na niego nie działała. W takim razie postanowił to załatwić inaczej.
-Skoro nie chcesz... - wstał, po czym wyciągnął broń - Zobaczymy co na to twoje siostry.
-Czekaj! - podniósł się z łóżka. Shiro znów się uśmiechnął. To było... proste. - Dobra, pójdę.
Obaj zeszli na dół. Ichigo szybko się ubrał, po czym otworzył drzwi.
-Ichigo... - chłopak odwrócił się do niego - Kup mi jeszcze czekoladę.
-Sam sobie kup. - mruknął. Nie rozumiał dlaczego ma spełniać zachcianki przestępcy. I czy to przypadkiem nie liczy się jako współudział?
-Mówiłeś coś? - pomachał mu bronią.
-...że ci kupię.
-To fajnie. - Kurosaki chciał już wyjść jednak Shiro znów go zatrzymał - Ichigo... Tylko żadnych numerów, rozumiesz?
-Tak. - potwierdził, po czym wyszedł.
Szedł nadzwyczaj powoli. Specjalnie wybrał market sporo oddalony od swojego domu. Chciał mieć więcej czasu na przemyślenie tego wszystkiego. Zaczął rozmyślać o ostatnich wydarzeniach. Nigdy by nie pomyślał, że zostanie napadnięty w święta, że on i jego rodzina zostaną zakładnikami. Ponadto wczoraj był zmuszony skłamać Inoue. Czuł się okropnie. Zresztą był pewny, że teraz będzie musiał tylko kłamać i chronić przestępcę. Co miał zrobić? Przecież pomoc przestępcy to... przestępstwo. Z myślami skupionymi na tym doszedł do marketu.
Zakupy przebiegły sprawnie. Kiedy wyszedł ze sklepu zobaczył jakąś grupkę osób przebranych za świętych mikołajów. Każdy z nich miał worek na plecach. Kiedy tylko zobaczyli jakieś małe dziecko natychmiast podchodzili do niego i dawali mu prezent. Tak samo zrobili z dzieckiem, które ciągnęło swoją mamę do nich. Ichigo skupił się na tych dwojgu. Przypomniał sobie swoją mamę. Które to już święta bez niej? Zaczął wspominać te, które spędził z nią gdy jeszcze żyła. Pamiętał jak chodzili razem do marketu. Wtedy gdy zobaczył mikołajów też ją ciągnął, żeby do nich podeszli. I gdy się zgadzała zawsze tak ciepło się uśmiechała.
-Skusisz się, przyjacielu? - spytał wyciągając w jego stronę worek. Ichigo spojrzał na zawartość. Pełno pakunków różnego koloru. Jedne bardziej ozdobne od drugich. - Śmiało. - zachęcił go. Chłopak wyjął trochę drobnych, po czym wrzucił je do koszyczka zawieszonego na szyi mikołaja. Następnie wyciągnął jeden pakunek. - Bóg zapłać, młodzieńcze. - ukłonił się - A teraz coś ekstra. - wyciągnął z worka niewielki woreczek. Otworzył go i wyciągnął w jego stronę.
-Co to?
-Świąteczne wróżby. - Ichigo zmarszczył brwi. Nie lubił tego. Nie wierzył w żadne wróżby, ani horoskopy, ani wróżki, ani w przepowiadanie przyszłości, ani w przeznaczenia, ani w żadne takie.
-Podziękuję. - powiedział grzecznie.
-Jedna wróżba jeszcze nikomu nie zaszkodziła. - chłopak westchnął. Był pewien, że mikołaj się nie odczepi póki nie weźmie wróżby. Z wielkim brakiem jakiegokolwiek entuzjazmu sięgnął do woreczka i wyciągnął małą karteczkę. - Niech ci się spełni. - powiedział, po czym zabrał się z bagażami i odszedł. Kurosaki podszedł do kosza, żeby wyrzucić papier. Nawet nie zamierzał czytać tych bzdur. Jednak gdy miał puścić wróżbę coś go tknęło na przeczytanie. Chciał przynajmniej wiedzieć jaką bzdurę wyrzuci do kosza. Rozwinął papierek. Jego oczy zrobiły się nieco szersze. Takiej idiotyczniej wróżby się nie spodziewał. Na kartce pisało: zakochasz się.
-Co to niby znaczy? - spytał sam siebie. Znaczy, wiedział co to znaczy, ale uznał to bardziej za żart niż wróżbę. Poza tym czy nie powinno pisać coś bardziej tajemniczego w stylu: "patrz uważnie a w końcu to dostrzeżesz"? Właśnie dlatego nie lubił wróżb. Był po prostu... głupie. Nic dziwnego, że kosz, przy którym stał był ich pełen. Pewnie ludzie chcieli się ich pozbyć. On postanowił zrobić to samo. Wyrzucił papier do kosza, po czym odszedł. - "Zakochasz się", huh? - powtórzył jakby z niedowierzaniem. I w ogóle nie rozumiał dlaczego o tym myśli. Jakby można było zakochać się przez jakąś idiotyczną wróżbę... Chociaż... Była dziewczyna którą lubił. Mógł powiedzieć, że nawet bardziej niż lubił, ale jakoś nigdy nie myślał o tym uczuciu jak o miłości. Może powinien się nad tym zastanowić? Nagle zatrzymał się. Dopiero teraz się zorientował. Przed chwilą minął posterunek policji. Cofnął się o kilka kroków i znalazł przed budynkiem. Zacisnął siatkę w dłoniach. Czyżby to była szansa na ocalenie? Postanowił spróbować. Wszedł po schodach, po czym niepewnie znalazł się w środku budynku. Rozejrzał się. Nie było przesadnie dużo policjantów. Dwaj rozmawiali przy automacie z napojami, jeden przyczepiał coś do wielkiej tablicy, inny zaś pouczał skutych nastolatków.
-O co chodzi? - spytał mężczyzna pojawiając się za nim.
-Ja... - odwrócił się jednak nie dokończył. Okazało się, że osoba rozmawia przez telefon.
-Jak to co? Idź na policję. - poradził mijając nastolatka. Potem wszedł za biurko i usiadł na krześle - Nie, nie mogę go zgarnąć jeśli nie mam donosu, a tym bardziej dowodów. Tak, masz zdobyć dowody. Najlepiej prawdziwe. Tak, wtedy się tym zajmę. Tak, na pewno. - zapewnił, po czym się rozłączył. Następnie westchnął i odłożył telefon. - W jakiej sprawie przyszedłeś? - zwrócił się do chłopaka.
-Przyszedłem donieść. - przyznał z satysfakcją w głosie. Albinos popełnił wielki błąd napadając na jego rodzinę, a tym bardziej wysyłając go samego do sklepu. Teraz dostanie za swoje, co nie zmienia faktu, że poczuł się jak konfident.
-Ej, Tsukishima, jakiś dzieciak z donosem! - krzyknął, po czym zaczął szperać w teczkach. Z pomieszczenia za nim wyszedł wołany. Ichigo lekko uniósł brwi. Mężczyzna nie wyglądał na policjanta. Miał włosy do ramion, białą koszulę i spodnie na szelkach. Wyglądał... zwyczajnie.
-Nie musisz tak krzyczeć, Ginjo. Nie jestem głuchy. - przypomniał mu - Na kogo chciałbyś donieść, młodzieńcze? - zapytał stając koło przyjaciela.
-Na... - zawahał się, jednak nie zamierzał zrezygnować - Shirosakiego Hichigo. - zapanowała cisza.
-Zapraszam. - powiedział w końcu wskazując pokój dłonią. Ichigo minął biurko, po czym wszedł do środka. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Jego uwagę przykuła wielka tablica. Widniało na niej duże zdjęcie osoby, którą zamierzał wydać. W dodatku obok znajdowało się masę wycinków z gazet zapewne dotyczących owego przestępcy. Z boku zaś widniała mapa. W niektórych miejscach miała powbijane czerwone szpilki. Pomyślał, że może są na niej zaznaczone miejsca zbrodni Shirosakiego. Swoją drogą nie wiedział, że albinos jest aż tak poszukiwany. Jeszcze chwilę badał wzrokiem poszlaki, po czym zajął miejsce przy stole.
-Coś do picia? - spytał siadając naprzeciw niego z teczką w ręku.
-Nie, dziękuję. - odmówił grzecznie.
-Nazywam się Tsukishima Shūkurō. Jestem tutaj szefem oraz prywatnym detektywem. - sięgnął do kieszeni, po czym wyciągnął wizytówkę i wręczył ją chłopakowi. Następnie otworzył teczkę i wyjął z niej kartkę. - Wypełnij to. - poprosił podsuwając mu ją oraz dając długopis. Kurosaki zrobił o co go poproszono, po czym oddał papier. Tsukishima wyjął kolejną kartkę i położył ją przed sobą. - Teraz przeprowadzę z tobą rozmowę. W jej trakcie będę wszystko zapisywał. Po skończeniu będziesz miał czas na przemyślenie i zdecydowanie czy rzeczywiście chcesz złożyć doniesienie. Jeśli twoja decyzja będzie twierdząca podpiszesz to. - wskazał na kartkę - Wtedy będę mógł przyjąć twoje zgłoszenie, rozumiesz?
-Tak.
-W takim razie słucham. - Ichigo milczał. Nie wiedział od czego zacząć. Może od dnia, w którym Shiro napadł na niego? Czy może od razu powiedzieć, że jego dom jest okupowany przez przestępcę. - Śmiało. - zachęcił go - Ta rozmowa jest poufna. - Ichigo już miał zacząć mówić kiedy zadzwonił telefon.
-Przepraszam. - powiedział, po czym wyjął telefon z kieszeni. Na wyświetlaczu widniał numer telefonu taty. Doskonale wiedział, że to nie jego ojciec dzwoni, dlatego podniósł się z krzesła. - Przepraszam. - powtórzył i natychmiast opuścił pomieszczenie.
-Co mu sie stało? - spytał Ginjo wchodząc do sali.
-Też chciałbym wiedzieć. - zamyślił się. Może powinien zwrócić uwagę na tego chłopaka?
-Gdzie byłeś? - spytał gdy tylko Ichigo wszedł do domu.
-W sklepie. - odparł odstawiając zakupy.
-Tak długo?
-Sklep był daleko. - powiedział zdejmując buty.
-Masz mnie za idiotę? - Ichigo milczał - Na górę. - rozkazał zdenerwowany. Chłopak nic nie odpowiedział tylko zrobił co mu kazano. Kiedy obaj znaleźli się w pokoju Shiro popchnął go na łóżko, po czym natychmiast związał. - Gdzie byłeś? - spytał ponownie wyjmując broń.
-W sklepie. - odparł oschle. Teraz żałował, że nie wydał go policji.
-Ah tak? - odbezpieczył broń, po czy wstał - Zobaczymy co powiesz kiedy...
-Dobra! Byłem na policji! - przyznał. Nie chciał żeby przestępca zrobił coś jego rodzinie. Chociaż i tak żałował, że mu powiedział.
-Czy ja dobrze usłyszałem? - zbliżył się do niego - Byłeś... na policji?
-T-Tak.
-Z jakiej okazji?
-Chciałem im cię wydać. - przyznał szczerze. Nie wiedział czy dobrze robi mówiąc prawdę, jednak i tak jest już za późno. Wygadał się. - Ale nie zrobiłem tego. - dodał szybko - Więc proszę, nie krzywdź nikogo. - spojrzał na niego błagalnie.
-Jeśli obiecasz, że już nigdy nie wywiniesz takiego numeru. - powiedział stanowczo.
-Obiecuję. - przysiągł. Skoro tym razem mu się nie udało, nie sadził żeby następnym wyszło. Poza tym i tak już obiecał, a obietnic trzeba dotrzymaywać. Teraz jak o tym pomyślał... Shiro był jakiś mało zdenerwowany. Myślał, że wpadnie w szał a tutaj tylko prośba o obietnicę. - Jesteś zły? - spytał dla pewności.
-Czy ja wiem... - powiedział powoli. Jakoś specjalnej złości nie czuł. Poza tym chłopak się przyznał. Doceniał szczerość. - Jako zakładnik miałeś prawo chcieć mnie wydać. Na twoim miejscu zrobiłbym to samo. Zaskoczony? - spytał widząc minę chłopaka.
-Trochę.
-Czemu?
-Nie spodziewałem się takiego tekstu po tobie.
-Nawet przestępcy mają czasami refleksje. - uświadomił go - A tak przy okazji... Czy na posterunku, którym byłeś... jestem bardzo popularny?
-Myślę, że tak. - odparł przypominając sobie salę, w której miał złożyć zeznania - Na wielkiej tablicy widziałem twoje zdjęcie i informacje dotyczące twoich zbrodni. W dodatku ten detektyw sprawiał wrażenie jakby usilnie chciał cię znaleźć.
-Tsukishima, huh?
-Skąd wiesz?
-Już raz mnie złapał.
-Naprawdę? - Shiro tylko się uśmiechnął, po czym wstał. Ichigo zacisnął pięści. Był pewny, że albinos zrobił to specjalnie. Specjalnie go zaciekawił.
-Kupiłeś wszystko? - spytał nagle. Chłopak wiedział, że przestępca próbuje zmienić temat, ale odpowiedział.
-Tak.
-To dobrze. - stwierdził siadając przy biurku. Jednak zaraz potem wstał i usiadł przy Ichigo. Następnie sięgnął chłopakowi do kieszeni.
-Co robisz? - spytał zaskoczony.
-Pożyczam telefon. - wyjaśnił. Musiał pilnie zadzwonić a telefon ojca zostawił na dole.
-Po co?
-Muszę zadzwonić. - wpisał numer, po czym zrealizował połączenie. Tak jak przypuszczał. Jego przyjaciel nie odbiera. Może się boi bo nie zna numeru? To było możliwe, więc wysłał mu smsa, w którym zaznaczył z kim ma odczynienia. Jak na zawołanie telefon zadzwonił. Poznał numer, więc odebrał.
-Shiro, to ty? Żyjesz? - spytał niepewnie.
-Nie, nie żyję. - odparł oschle - No chyba bym nie rozmawiał z tobą jeśli bym nie żył, co nie?
-Tak, masz rację. A gdzie teraz jesteś?
-Gdzie teraz jestem? Gdzie? Jak śmiesz o to pytać?!
-Wybacz. Wtedy pojawiło się tyle policji. Spanikowałem. Sorry.
-Zostawiłeś mnie na pastwę gliniarzy i jedyne co masz mi do powiedzenia to "sorry"? Zabiję cię! - krzyknął do słuchawki.
-Ale...
-Zabiję, słyszysz? I zakopię w przydrożnym rowie. Następnie odkopię, żeby cię ponownie zabić, a potem zostawię cię na pastwę wygłodniałych bezdomnych psów. - Ichigo uniósł brwi. Co za "poezja"...
-Przecież przeprosiłem.
-Gdzie do cholery jesteś?!
-Nad przystanią dla statków.
-Załatwiasz transport?
-Tak, ale trzeba będzie na niego trochę poczekać.
-Ile?
-Tydzień.
-Co?! Czemu tyle?!
-No bo widzisz... Mam znajomą i chciałbym ją lepiej poznać. - Shiro odsunął słuchawkę od ucha. Wolną ręką złapał się za nos między oczami i zaczął się śmiać do siebie. Śmiał się tak trochę, potem spojrzał na zegarek, na Ichigo, który wyglądał na zdziwionego, następnie zaśmiał się jeszcze, po czym przystawił telefon do ucha.
-Żarty sobie robisz?! - spytał zdenerwowany. Nie dość , że jego przyjaciel go zostawił to jeszcze zamiast skupić się na jakimś transporcie zachciewa mu się randek.
-Daj spokój. Przecież to dobre rozwiązanie. Po świętach wszystko przycichnie i będzie łatwiej się nam wydostać. A do tego czasu załatwię pewny transoprt.
-Zabije cię. - stwierdził - Zabiję, słyszysz? Zabiję! - krzyknął wnerwiony, po czym uderzył telefonem o biurko. Potem kilkakrotnie powtórzył czynność. Uspokoił się dopiero wtedy. gdy usłyszał pękniecie wyswietlacza telefonu.
-Co? - spytał widząc minę Ichigo.
-To był mój telefon. - odparł z wyrzutem. Shiro sięgnął do kieszeni i wyciągnął portfel.
-Masz. - rzucił go chłopakowi na brzuch - Kup sobie nowy.
-Myślałem, że nie masz pieniędzy.
-Te są twojego ojca.
-Co? Nie dość, że wziąłeś go jako zakładnika to jeszcze okradłeś?! Wiesz co, wstydziłbyś się.
-Nie chcę słuchać takich uwag od gówniarza.
-Trafiłem w czuły punk?
-Aleś ty wyszczekany. - stwierdził z irytacją w głosie - Ale wiesz? Mam na to receptę. - oznajmij i wziął taśmę, po czym zakleił mu usta. - Spróbuj teraz wygłaszać swoje poglądy. - powiedział patrząc na niego z wielką satysfakcją. - Słyszysz? To właśnie jest cisza. - Ichigo zmarszczył brwi, po czym szarpnął się dając mu do zrozumienia, że mimo zaklejonych ust ma coś do powiedzenia. Ale to chyba nie zrobiło wrażenia na przestępcy, bo ten opuścił pokój. Naprawdę żałował, że go nie wydał...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, teraz wepcham Tsukishimę do każdego opowiadania XD Ale nic nie poradzę. Tsuki jest świetny :3
No i oczywiście moi mili życzę Wam szcześliwego nowego roku i żeby kiedyś yaoi wróciło na ten blog, bo narazie jest bez-yaoiowo XD
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz