czwartek, 20 czerwca 2013
Niespodzianka #6
Powoli otworzył oczy. Był już ranek. Pewnie wczoraj znudził się tym leżeniem będąc związanym i zasnął. Spojrzał na zegarek. Po dziewiątej. Westchnął a potem zwrócił twarz w stronę okna. Mimo, że to byłgrudzień świeciło słońce. Zdawało się nawet nie być zimno, a co za tym idzie śniegu pewnie też nie będzie. Cofnął się pamięcią wstecz. W tamtym roku było tak samo. Boże Narodzenie bez śniegu. Szczerze mówiąc liczył, że w tym roku będą białe święta, ale najwyraźniej się przeliczył. Znów westchnął. Nie dość, że nie ma śniegu to jeszcze jego dom jest okupowany przez złodzieja. I to mają być święta??? Ponownie westchnął, po czym niespokojnie poruszył swoim ciałem na znak protestu. Wtedy poczuł pewnego rodzaju luz w okolicach nadgarstków. Z ciekawości postanowił to sprawdzić. Poruszał trochę rękami i rzeczywiście było luźno. Przez myśl mu przemknęło, że mógłby się uwolnić. Tutaj się zatrzymał. Zawsze można spróbować. Najwyżej jak przestępca przyjdzie to powie, że tylko próbował, co w sumie było prawdą. No i… nie zamierzał uciekać. W końcu tak obiecał.
Po kilku minutowych zmaganiach ze sznurem udało mu się uwolnić. Podniósł się do siadu i zaczął rozcierać sobie nadgarstki. Podczas mocowania się z liną nieco starł sobie skórę. Jednak uważał, że było warto. Czuł satysfakcję z powodu tej udanej próby. Gdyby zdecydował się na nią wcześniej to, kto wie, może teraz jego rodzina i on byliby wolni? Chociaż nie to teraz zaprzątało jego głowę. Zastanawiał się co ma zrobić żeby wrócić do poprzedniego stanu. Przecież sam się nie zwiąże. Rozważał różne opcje i w końcu postanowił poczekać tutaj na Shiro. Kiedy ten przyjdzie na pewno znów go unieruchomi.
Po godzinie czekania zaczął się zastanawiać czy przestępca w ogóle przyjdzie. W dodatku był strasznie głodny. Jakby o tym pomyśleć to Shiro już dawno powinien przynieść mu śniadanie. Przynajmniej to wywnioskował z zachowania albinosa, który przez ostatnie dni karmił go. Gdyby mógł to sam by sobie zrobił. Chwila. Przecież mógł. Podniósł się z łóżka i ruszył w stronę drzwi, potem wyszedł z pokoju. W trakcie drogi dumał co zrobi do jedzenia. I pewnie zastanawiałby się dłużej gdyby nie to co zobaczył. Cofnął się o krok. Na schodach leżał Shiro. Głowę miał opartą o ścianę zaś w ręku trzymał ścierkę. Była pobrudzona jakąś czarną substancją. Zresztą nie tylko ona. Na twarzy albinosa też się jej trochę znalazło. Ichigo zastanawiając się co to znaczy zaczął powoli schodzić w dół. Kiedy dotarł do napastnika kucnął obok niego. Potem położył dłoń na jego ramieniu i delikatnie nim poruszył. Nie spodziewał się tak szybkiego efektu. Albinos powoli otworzył oczy i spojrzał na niego.
-Wszystko w porzą...? - nie dokończył ponieważ Shiro zakrył jego usta dłonią. Potem przyłożył mu broń do skroni.
-Ichigo... Dlaczego tutaj jesteś? - chłopak lekko uniósł brwi. Niby jak miał odpowiedzieć skoro jego usta były zakryte? Albinos najwyraźniej zrozumiał przesłanie wzrokowe bo go puścił.
-Rozwiązałem się i chciałem zrobić śniadanie, ale zobaczyłem jak leżysz na schodach i... Co się właściwie stało?
-Naprawiałem rower. - wyjaśnił zabierając broń.
-Naprawdę? Po co?
-Będzie mi potrzebny do ucieczki.
-Zamierzasz wydostać się z kraju... rowerem?
-A chcesz coś jeszcze powiedzieć na ten temat? - spytał ponownie przystawiając mu broń do czoła.
-Nie. - odparł łagodnie, na co przestępca zabrał pistolet, po czym wstał.
-Do łazienki. - Ichigo spojrzał na niego pytająco - Weźmiemy kąpiel.
Obaj już zdjęli swoje ubrania i podeszli pod prysznic. Albinos odkręcił wodę i zaczęli się myć. W trakcie obaj milczeli. Ichigo stał lekko odwrócony do Shiro plecami. Po prostu nie chciał się znów wygadać na temat swoich prywatnych spraw. Od chwili gdy wyznał Shiro czego dotyczy jego blizna na plecach postanowił być ostrożny. To co miał w sercu należało do niego. Nie miał obowiązku się tym z kimkolwiek dzielić. Ale musiał przyznać, że z tej obawy czekał aż Shiro o coś zapyta. To dlatego żeby powiedzieć, że już nic nie powie. Jednak albinos nie wydawał się być nim zainteresowany. Wyglądał na zamyślonego. Ciekawe o czym myślał?
Trochę im zeszło w łazience gdyż ciężko było pozbyć się smaru z ciała. Poza tym Ichigo dopiero w połowie zorientował się, że również jest brudny na twarzy. A to zawdzięczał złodziejowi, który pobrudził go gdy zakrył mu usta. Ale w końcu się udało. Kiedy skończyli brać prysznic szybko się wytarli i włożyli czyste ubrania.
-Zjemy coś, prawda? - odezwał się nagle Shiro. Ichigo spojrzał na niego zdziwiony. Myślał, że przestępca nie będzie długo się odzywał. Jednak jego propozycja odpowiadała mu. Był głodny.
-Zdecydowanie. - potwierdził, po czym obaj wyszli.
Gdy znaleźli się w kuchni albinos wyciągnął z szafki dwa fartuchy, po czym jeden wręczył chłopakowi. Drugi sam włożył. Potem zaczął wyciągać naczynia do gotowania. Ichigo patrzył zdziwiony jak albinos krząta się po kuchni. To wyglądało tak jakby znał tę kuchnię jak własną kieszeń.
-Na co masz ochotę? - spytał odwracając się do chłopaka.
-Nie wiem, może... ryż z curry?
-I grzanki.
-Co ty z tymi grzankami?
-Nie dyskutuj. - rozkazał poważnym tonem. Ichigo nie powinien zapominać , że wciąż jest zakładnikiem.
-Dobra. - odparł łagodnie rozumiejąc przesłanie albinosa. Potem podszedł do szafki i wyciągnął z niej sypki ryż. Następnie z lodówki zaczął wyciągać wszystkie potrzebne produkty do przegotowywanej przez nich potrawy. Gdy wszystko przygotował umył warzywa i położył je na stole. Sam usiadł przy stole i począł je obierać. Albinos nastawił ryż w rice cooker, po czym dołączył do niego.
-Coś się stało? - spytał gdy zauważył jak Shiro wpatruje się w warzywa.
-Nic, a co?
-Jesteś zamyślony.
-Myślę jakby wydostać się z tego miasta. - wyjaśnił - Słuchaj. Jest tutaj jakaś zamknięta droga? - chłopak zamyślił się.
-Jest. - odparł szczerze - Miesiąc temu zamknęli drogę na Kabuki-chō z powodu dużej ilości wypadków.
-Da się nią wyjechać z miasta?
-O ile skręci się w odpowiednią stronę. Bo sama droga prowadzi do przystani dla promów. - albinos się zastanowił. Jego wspólnik miał załatwić jakiś prom, więc może obecnie się tam znajduje. Dla pewności postanowił się z nim skontaktować. Ale po posiłku. Shiro pozwolił Ichigo zająć się dalszym przyrządzaniem warzyw, a sam postanowił zrobić grzanki. Wyjął opiekacz, potem chleb, następnie masło, pomidory i awokado. Ichigo ukradkiem patrzył na niego. Shiro tak krzątał się po kuchni. Naprawdę wydawało się jakby znał ją na pamięć. Wiedział gdzie wszystko jest. Czyżby w wolnej chwili posprawdzał?
-Skończyłeś? - spytał gdy włożył chleb to tostera.
-Tak. - odparł wsypując ostatnią porcję warzyw do miski.
-Przyrządzisz sos czy ja mam się tym zając?
-Możesz ty.
-Dobra. Ale pilnuj grzanek. - nakazał. Nie chciał żeby się spaliły. Potem wyjął garnek i produkty potrzebne do sosu. Ichigo stanął przy tosterze żeby kontrolować opiekanie. W trakcie tego obserwował albinosa, który z takim zaangażowaniem gotował. Nigdy by nie przypuszczał, że przestępca, który okupuje jego dom będzie potrafił gotować. I tak w ogóle to dlaczego mu pomaga? Czy to przypadkiem nie jest bratanie się z wrogiem? Przecież przed chwilą brali wspólną kąpiel. Odwrócił się do niego plecami. Niby co miał teraz zrobić? Nagle zauważył niewielką ilość pary unoszącej się z tostera. Szybko otworzył pokrywę aby sprawdzić co z grzankami. Na szczęście nie spaliły się. Uznając, że już są odpowiednio wypieczone ułożył je na talerzu, następnie włożył kolejną porcję. Shiro to zobaczył i uśmiechnął się. To miłe, że jego zakładnik domyślił się co dalej należy zrobić. Potem wrócił do robienia sosu.
-I jak? - spytał podchodząc do Shirosakiego.
-Sam oceń. - nalał na mały talerzyk troszeczkę sosu i wręczył go chłopakowi. Kurosaki przyłożył porcelanę do ust, po czym sporóbował.
-Dobre. - powiedział z pełnym przekonaniem. Shiro się uśmiechnął, po czym wrócił do gotowania. Natomiast chłopak ponownie skosztował sosu. Kiedy próbował za pierwszym razem poczuł, że skądś zna ten smak. Po drugim razie był już pewny. Taki sam sos gotowała jego mama. Zrobiło mu się tak ciepło na sercu. Przez chwilę poczuł jej obecność.
-Wyjmij naczynia. - wyrwał go zamyślenia albinos. Kurosaki odstawił talerzyk, po czym wyjął zastawę i postawił ją na stole. Wtedy Shiro zaczął nakładać jedzenie. - Możesz to im zanieść. - powiedział nagle.
-Na pewno? - spytał dla pewności.
-Tak.
-Dziękuję. - powiedział szczerze. Naprawdę był wdzięczny, że Shirosaki również myśli o jego rodzinie. Potem wziął tackę z posiłkiem i chciał wyjść, ale albinos go zatrzymał.
-Tylko bez żadnych numerów. - przypomniał.
-Przecież wiem. - odparł łagodnie, po czym wyszedł. Jednak zaraz potem wparował do kuchni. - Gdzie oni są?! - spytał z przejęciem. Kiedy wszedł do salonu nie było tam jego rodziny.
-W piwnicy. - wyjaśnił spokojnie.
-Co?
-W piwnicy. - powtórzył.
-Dlaczego?
-Byłby kłopot gdybyś miał niespodziewanych gości a oni zobaczyliby związaną rodzinę w salonie, nie sadzisz? - Ichigo zamyślił się. W sumie albinos miał rację. Poza tym ktoś mógł już zauważyć, że coś jest nie tak, bo zasłony w salonie były cały czas zasłonięte. A przecież wiadomo, że wszyscy są w domu. - Pospiesz się. - ponaglił go. Ichigo chwilę patrzył na niego, po czym opuścił kuchnię. Chciał jak najszybciej zobaczyć się z rodziną.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz