poniedziałek, 17 czerwca 2013

Opętany 01


I tak oto nadszedł czas na opowiadanie obsesyjne. Wreszcie się dowiecie dlaczego tak je określam. Dodałam od razu 4 części żebyście się wczuli w klimat.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nigdy nie żałowałem, że się spotkaliśmy.

Nigdy nie żałowałem tego, co robiliśmy żeby być razem.

Nigdy nie żałowałem, że byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.

...aż do teraz.

A mimo to wciąż chcę zaspokoić twoje pregnienie.

Ponieważ jestem jedynym, który cię do tego zmusił.



Wyłożył wszystkie podręczniki oraz zeszyty na biurko. Zgromadził tam również potrzebne pomoce naukowe. Spojrzał na zegarek. Zaraz mieli przyjść jego przyjaciele. Umówił się z nimi na wspólną naukę. Uśmiechnął się do siebie. Pierwszy raz od kilku tygodni mógł się z nimi spotkać. A może raczej odważył się na to. Jednak jego radość nie trwała długo. Zadzwonił telefon. Natychmiast odsunął się od biurka. Doskonale wiedział kto dzwoni i z jakiego powodu. Pewnie już wie o wszystkim. Zastanawiał się czy powinien odebrać. Jest szansa, że rozmówca wcale nie będzie zły. Jednak wolał nie ryzykować. Postanowił poczekać. W końcu telefon przestał dzwonić. Odetchnął z ulgą. Jednak zaraz potem zastygnął w bezruchu na dźwięk dzwonka do drzwi. Przestraszył się. Czyżby to On? Nie wiedział co począć. W jego głowie zaczęło kłębić się mnóstwo myśli. Bał się konfrontacji. Osoba stojąca za drzwiami była nieobliczalna. Postanowił nie otwierać tylko zgasił światło w pokoju. Zawsze będzie mógł powiedzieć, że nie było nikogo w domu. Zrobił tak jak postanowił, a potem usiadł na łóżku. Wciąż słysząc dzwonienie zakrył sobie uszy dłońmi i lekko się pochylił.
-Zostaw mnie... - powiedział błagalnie - Odejdź! - nagle dzwonek umilkł. Chłopak uniósł głowę. Czyżby jego prośba została wysłuchana? Poczekał jeszcze kilka minut i nie słysząc oznak gościa poszedł na dół żeby się upewnić. Wyszedł z pokoju i trafił na schody. Na wszelki wypadek nie zapalał światła. Po omacku zszedł na dół. Powoli i po cichu podszedł do drzwi. Przełknął ślinę i zerknął przez judasza. Nikogo nie było. Odetchnął z ulgą opierając się o drzwi. Wziął kilka głębokich oddechów. Jednak dla pewności postanowił jeszcze coś sprawdzić. Poszedł do kuchni i ostrożnie wyjrzał przez okno. W pobliżu nikt się nie kręcił. Nieco pozytywniej nastawiony wrócił do swojego pokoju. Kiedy zapalił światło zamarł w miejscu. Pierwsze co mu przyszło do głowy to ucieczka, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Stał jak wryty i patrzył na osobę siedzącą na krześle.
-Jak... tu wszedłeś? - spytał przestraszony. Przecież drzwi były zamknięte. Poza tym nie słyszał żeby ktoś wchodził w jakikolwiek sposób.
-Skąd to pytanie? Przecież sam dałeś mi klucze. - chłopak lekko zmarszczył brwi. Rzeczywiście dał mu klucze. Tylko dlaczego o tym zapomniał? Czyżby ze strachu?
-Dlaczego... przyszedłeś? - zapytał ostrożnie.
-Unikasz mnie, Ichigo.
-N-Nieprawda. - odparł starając się zachować spokój, chociaż to było bardzo trudne. Nie dość, że niespodziewany gość pojawił się jak jakiś duch to jeszcze nie wiadomo co zamierza.
-Kłamiesz. - chłopak odwrócił wzrok. Nawet nie liczył, że Shiro mu uwierzy. Zresztą to była prawda. Od pewnego czasu zaczął unikać swojego najlepszego przyjaciela. Powód był prosty. Shiro strasznie się zmienił. Stał się zaborczy, zaczął robić i mówić dziwne rzeczy, na nic mu nie pozwalał, wszystkiego zabraniał no i... zaczął krzywdzić. - Słyszałem, że dzisiaj spotykasz się z przyjaciółmi. - Ichigo otworzył usta żeby jakoś się wytłumaczyć, ale zaniechał tego. Wiedział, że prawda rozgniewa albinosa. Więc pomyślał żeby skłamać, jednak wszystko się wyda jeżeli jego przyjaciele tutaj przyjdą. - Dlaczego? - chłopak jeszcze bardziej odwrócił wzrok. Jego osoba wręcz uginała się pod naporem tych oczu, które domagały się wyjaśnień.
-Jutro mamy test... - zaczął niepewnie - ...i chcieliśmy się pouczyć. - wyjaśnił nie patrząc na niego.
-Zawsze to ja pomagałem ci w nauce.
-Tak, ale...
-Odwołaj to.
-Co...?
-Odwołaj.
-Ale... - urwał gdy Shiro wstał. Albinos sięgnął po telefon, po czym podszedł do niego i wręczył mu go.
-Odwołaj to. - powtórzył dając mu komrkę. Chłopak spuścił głowę. Chwilę patrzył na telefon, potem go wziął. Wybrał numer do Keigo i zrealizował połączenie.
-Co jest? - odezwał się Asano.
-Nie przychodźcie dzisiaj.
-Co? Dlaczego?
-Jestem zajęty.
-A coś się stało? - spytał słysząc, że Kurosaki ma jakiś dziwny głos. Chłopak nie zdążył odpowiedzieć ponieważ Shiro delikatnie zabrał jego telefon. Potem rozłączył się i odłożył go na biurko. Następnie sięgnął do kieszeni i wyciągnął niewielkie pudełeczko. Kiedy nastolatek zobaczył co trzyma albinos jego oczy zrobiły się większe.
-Podwiń rękaw. - rozkazał wyjmując z opakowania żyletkę.
-Proszę, nie... - powiedział przestraszony. Nie chciał żeby znów mu to zrobiono.
-Ichigo, byłeś niegrzeczny i muszę cię ukarać.
-Proszę cię, nie... - poprosił kiedy albinos wziął jego rękę - Proszę... nie... - powtórzył gdy Shiro powoli podwinął mu rękaw. Potem przyłożył żyletkę do jego skóry. Chłopak pomyślał żeby się wyrwać, ale to też nie wchodziło w grę. Wiedział, że jak spróbuje to albinos użyje siły. Tak jak ostatnim razem gdy był nieposłuszny. Czuł, że jedyne co teraz może zrobić do dobrowolnie poddać się karze. Możliwe, że wtedy nie będzie tak bolało. Zamknął oczy i zacisnął dłoń. Potem poczuł ból, który z każdą chwilą coraz bardziej się nasilał. Shirosaki ciął wyjątkowo głęboko. Miał wrażenie, że zagłębił w jego ręku całą żyletkę. Aż zapierało mu dech w piersiach. Myślał, że nie wytrzyma. Nagle ból diametralnie się zmniejszył. Pomyślał, że to tylko jedno nacięcie. Jednak gdy miał już otworzyć oczy, znów poczuł ból. Czyżby albinos zamierzał zrobić mu więcej nacięć? Przestraszył się. Nie chciał mięć pokaleczonej całej ręki. Ona i tak już była w kiepskim stanie. W dodatku ostatnie cięcia jeszcze się nie zagoiły. - Przestań... - poprosił błagalnie. Jedno bolesne nacięcie wystarczyło. Już zrozumiał swój błąd. Jednak nie posłuchano go. Shiro zrobił mu następną ranę. Potem kolejną. Chłopak nastawił się na jeszcze więcej, ale w pewnym momencie przestał czuć ból. Otworzył oczy. Zobaczył jak albinos wpatruje się w jego nacięcia. Nagle delikatnie uniósł rękę chłopaka i pocałował jedną z ran zostawiając na swoich ustach ślad krwi. Potem spojrzał na chłopaka i pogładził go po twarzy.
-To dla twojego dobra, Ichigo. - wyjaśnił. Kurosaki tego nie rozumiał. Co dobrego jest w okaleczaniu drugiej osoby? I czemu to miało służyć?
-Dlaczego...?
-Ciiii. - uciszył go spokojnym tonem - Opatrzę ci to. - oznajmił patrząc na nacięcia. Ichigo już nie nie mówił i pozwolił zaprowadzić się do łazienki.

Siedział i patrzył na albinosa. Teraz Shiro był taki spokojny i tak czule zajmował się jego ręką. Cofnął się pamięcią wstecz. Przypomniał sobie chwile, w których mu pomagał. Zawsze gdy się zranił czy nawet zadrapał albinos był pierwszy do pomocy. Nic dziwnego. W końcu byli najlepszymi przyjaciółmi.
-Przepraszam. - powiedział nagle. Czuł się winny zachowania Shiro. Zdał sobie sprawę, że pewnie w jakiś sposób skrzywdził albinosa i ten dlatego tak się zachowuje. Może był zły za kłamstwo? Od teraz postanowił mu mówić o wszystkim.
-Ichigo, pamiętaj. Wszystko co robie, robię dla ciebie.
-Wiem. - uśmiechnął się ciepło. Może tylko wydawało mu się , że albinos go krzywdzi. No bo jak jego najlepszy przyjaciel mógłby robić coś takiego? A te nacięcia to tylko... przypadek.
-Chodź. - wziął go za rękę - Pomogę ci w lekcjach. - oznajmił. Ichigo kiwnął głową, po czym obaj wyszli z łazienki.

Nauka trwała kilka godzin. W trakcie niej Ichigo zauważył j, że go najlepszy przyjaciel znów jest sobą. Ten gniew w jego oczach oraz nieuzasadniona zazdrość gdzieś zniknęły. Shiro był taki spokojny, był taki jak dawniej. Przypomniał sobie chwilę gdy razem się uczyli. Jego najlepszy przyjaciel zawsze mu pomagał i dzięki temu zawsze zdawał. Miał nadzieję, że tym razem będzie tak samo.
-Dziękuję. - powiedział gdy albinos skończył się ubierać.
-Nie ma za co. - odparł otwierając drzwi - Ichigo.
-Hmm?
-Przyjdę jutro, dobrze? - Kurosaki pokiwał głową. Albinos opuścił dom a on oparł się o drzwi. Teraz gdy Shiro wyszedł zaczął myśleć o tym wszystkim, o tej jego zmienności i o jego zachowaniu. Myśli zaczęły się kłębić w jego głowie. Znów poczuł lęk przed albinosem, przed tym co może mu zrobić. Zupełnie tego nie rozumiał. A może rzeczywiście mu się tylko wydawało? Może faktycznie to jego wina, że jego najlepszy przyjaciel taki jest? Zadawał sobie jeszcze wiele pytań, ale na żadne nie mógł znaleźć odpowiedzi. Czuł, że jedyne co mu pozostało to wierzyć, że Shiro już więcej go nie skrzywdzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz