poniedziałek, 17 czerwca 2013
Opętany 07
~Alex, gdzie byłaś? Już myślałam, że mnie opuściałaś na zawsze T_T A tu tak nagle się pojawiasz. Aż się popłakałam ze szczęścia :) I nie tak bardzo się rozszalałam :3 Szaleństwo będzie za dwa tygodnie na tym blogu :D
~Lucy, szczerze mówiąc nie uważam, że mam talent do pisania. Ale staram się jak mogę i wkładam w to całe swoje serce :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudził go dzwonek. Zaspany sięgnął ręką do biurka, po czym wziął telefon. Na wyświetlaczu widniała Tatsuki. Zdziwił się. Dziewczyna rzadko dzwoniła. A jeśli miała jakąś sprawę zjawiała się osobiście. Był ciekawy dlaczego teraz dzwoni. Odebrał. Gdy usłyszał Arisawę zaniepokoił się. Jej głos był bardzo smutny. Już miał zapytać co się stało, kiedy dziewczyna mu przerwała. To co powiedziała przestraszyło go. Wciąż jakby nie dochodziło do niego to, że ktoś podbił Keigo, a teraz to. Dlaczego tak nagle? Myślał, że wszystko będzie dobrze.
-Muszę kończyć. - powiedziała szybko, po czym się rozłączyła. Ichigo odstawił słuchawkę od ucha. Nawet nie zdążył spytać, w którym szpitalu leży jego przyjaciel. Chciał do niego pójsć, zobaczyć go. Zwłaszcza teraz, gdy jego życie wisi na włosku.
-Coś się stało? - spytał wchodząc do pokoju. Kurosaki powoli uniósł głowę. - Ichigo? - usiadł obok niego. - Powiedz mi. - powiedział dotykając jego policzka - Pamiętasz? Obiecaliśmy sobie mówić wszystko. - przeczesał jego włosy, po czy dłonią zjechał na szyję. Kurosaki przysunął się do niego. Było mu tak smutno. Potrzebował się wygadać, jednak nie wiedział czy powinien rozmawiać o tym z Shiro. Nie chciał go rozłościć. - Ichigo, mi możesz zaufać. - kiedy chłopak to usłyszał odważył się na rozmowę.
-Keigo... jest w szpitalu. Ktoś go pobił i jest w śpiączce, a teraz... pogorszyło mu się. - jeszcze bardziej przysunął się do albinosa, który w odpowiedzi objął go.
-Nie przejmuj się. Wszystko będzie dobrze. - mocniej przycisnął go do siebie - Przecież... - przysunął swoje usta do jego ucha - ...masz mnie. - kiedy Kurosaki to usłyszał poczuł ciepło w sercu. Shirosaki zawsze tak mówił w trudnych chwilach i dawał mu wsparcie. - Ichigo, zamierzasz pójść dzisiaj do szkoły?
-Nie wiem. - odparł obojętnie. Musiał przyznać, że nie bardzo chciał iść. Jeśli już miałby gdzieś pójść to do szpitala, w którym jest Keigo. Tylko szkoda, że nie wiedział, w którym leżał chłopak.
-Jeśli chcesz to z tobą zostanę. - powiedział przenosząc swoją dłoń na jego głowę, o czym zaczął ją gładzić.
-Chcę. - objął go mocno w pasie i wtulił się w niego. Teraz tego potrzebował. Ciepła drugiej osoby i jej wsparcia. A to mógł znaleźć tylko przy Shirosakim.
-Naprawdę musisz iść? - spytał chociaż wiedział, że nie powinien zatrzymywać albinosa. Przecież Shiro też miał szkołę no i swoje obowiązki. Jednak mimo wszystko wolałby żeby jego najlepszy przyjaciel teraz znim był. Jego obecność mu pomagała. A w obecniej sytuacji jeden wspólny poranek to za mało, żeby zapomnieć o zmartwieniach.
-Tak.
-Ale przyjdziesz później, prawda? - spytał z nadzieją w głosie.
-Przyjdę.
-Będę czekał. - zapewnił z ciepłym uśmiechem. Shirosaki odwzajemnił go, po czym wyszedł. Ichigo oparł się od drzwi. Poczuł się taki... samotny. Myśli odnośnie stanu Keigo szybko wróciły. Może rzeczywiście powinien do niego pójść. Właściwie to zastanawiał się dlaczego jeszcze tego nie zrobił. Chyba... bał tego widoku. Nie lubił szpitali aniaparatury, do której są podłączeni ludzie. To zawsze kojarzyło mu się z jego mamą. Doskonale pamiętał jak dziesięć lat temu patrzył na nią zza szyby. Masaki była podłączona do tylu przyrządów, było tak dużo dziwnych rurek. Bał się tego. Być może, dlatego że nie rozumiał po co to wszstko. Ale nawet teraz, gdy już dorósł, to uczucie lęku zostało. Wziął głęboki oddech. Nie chciał dać się sparaliżować wspomnieniom. To co było już minęło, nie powinien do tego wracać. Zamiast dumać nad przeszłością postanowił jednak pójść do szkoły. Poza tym chciał porozmawiać z przyjaciółmi. Miał do nich kilka pytań.
W trakcie drogi do szkoły spotkał Ishidę. Wtedy zmienił zdanie co do pójścia do szkoły. Postanowił iść do Keigo. Natychmiast zapytał Uryu o szpital, w którym leży Asano. Ishida powiedział mu,ale Ichigo miał wrażenie, że przyjaciel zrobił to jakoś niechętnie. Jednak jaki cel miałby w zatajaniu przed nim prawdy? Przecież prędziej czy później i tak by się dowiedział. Tak czy inaczej olał szkołę i udał się do wyznaczonego miejsca.
Jak na ironię losu Keigo wylądował w tym samy szpitalu co jego matka. To go jeszcze bardziej przybiło. Poczuł, że to zły omen. Mimo to, skoro już tutaj przyszedł, nie zamierzał rezygnować. Wszedł do środka. Pierwsze co zrobił to poszedł zapytać o pokój, w którym leżał Asano. Niestety recepcjonistka niechętnie z nim rozmawiała. W dodatku tłumaczyła się tym, że nie może go wpuścić, bo stan pacjeta jest ciężki, poza tym nie należał do jego rodziny. W dodatku gdy wyjaśnił, że jest jego przyjacielem recepcjonistka wymyślała kolejne wymówki. To zaczęło go denerwować. Kobieta zachowywała się tak jakby był jakimś przestępcą. Już miał jej powiedzieć co o tym myśli kiedy przyszedł lekarz zajmujący się Keigo. Oznajmił, że idzie zobaczyć pacjęta. Wtedy Ichigo zaczął z nim rozmowę i poprosił o możliwość odwiedziń. Specjalista się zgodził jednak postawił warunek. Chłopak nie będzie mógł wejść do środka, ale jeśli chce będzie mógł patrzeć na Keigo zza szyby tyle ile chce. Kurosaki się zgodził. Biorąc pod uwagę stan przyjaciela to było rozsądne.
Gdy znalezli się przed pokojem, w którym leżał Asano lekarz zatrzymał chłopaka. Sam zaś wszedł do pomieszczenia. Ichigo patrzył na szybę zastanwiając się czy podejść bliżej. Obawiał się widoku przyjaciela. Skoro Keigo wylądował w szpitalu na skutek pobicia to jak dotkliwie go skrzywdzono? Mimo to powoli podszedł do wielkiej szyby. Od razu zobaczył Keigo leżącego na łóżku szpitalnym ustawionym między medyczną aparaturą. Asano był podłoczony do respiratora, kroplówki, oraz innych rzeczy, których nie rozpoznawał. Ten widok bardzo przypominał mu jego matkę. Właściwie to czuł się jakby wrócił do tamtej chwili. Okropne uczucie. Przez chwilę nawet pomyślał, że Keigo umrze. Tak jak jego matka. Momentalnie odsunał się od szyby. Przestraszył się tej myśli. Nie chciał żeby Keigo umarł.
-Wszystko w porządku? - Ichigo szyko się odwrócił - Jesteś bardzo blady. - zauważył lekarz.
-Co z Keigo? - zmienił temat na ten wazniejszy.
-Narazie jego stan jest stabilny.
-Naprawdę? - spytał z nadzieją w głosie. Myslał, że jest tragicznie. W końcu tak mówiła Tatsuki.
-Tak, ale czasami zdarzają się komplikacje. Od kiedy tu trafił jego stan zmieniał się kilkakrotnie. Chwilami myślałem, że już go stracilśmy. Jednak nic takiego się nie stało.
-Wyjdzie z tego?
-Nie wiem.
-Co to znaczy?
-Skutki pobicia były bardzo dotkliwe. Szczerze mówiąc jego ciało jest w opłakanym stanie. - Ichigo już miał coś powiedzieć, ale lekarz mu przerwał - Jednak z tego co zauważyłem on walczy. Mogę powiedzieć, że robi jedną z najważniejszych rzeczy. Nie poddaje się. Przy takich wypadkach to jest najważniejsze. Ponadto to znak, że próbuje się obudzić. Te wahania jego stanu są na to dowodem. Za każdym razem gdy próbuje się obudzić jego ciało mówi mu, że jeszcze nie może, ponieważ to nieodpowiedni moment.
-Czyli wyjdzie z tego , tak? - spytał ponownie.
-Bądźmy dobrej myśli. - powiedział entuzjastycznie, po czym odszedł. Ichigo spojrzał na niego podjerzliwie. Jakoś doktorek go tym nie przekonał. W dodatku ta patetyczna gadka o walce ze skutkami pobicia. To wydało mu się trochę naciągane. Keigo wcale nie wygladał tak jak to opisywał lekarz. Ichigo miał odczucie jakby zbliżało się najgorsze. Starał się o tym nie mysleć, jak sobie mówić, że wszystko będzie dobrze, że Keigo wyzdrowieje, ale marnie mu to szło. Nie wierzył w to. Podszedł do szyby, żeby jeszcze raz spojrzeć na Keigo. Coś go tknęło i pomyślał żeby wejść do środka, jednak zaniechał tego, gdyż lekarz wrócił. Zezygnowany usiad na ksześle. Postnowił pobyć tutaj jeszcze trochę.
-Przepraszam pana. - powiedziała poruszając jego ramieniem - Przepraszam. - Ichigo powoli otworzył oczy - Wszystko w porządku?
-Tak. - powiedział prostując się, przy czym zauwazył, że za oknem robiło się ciemno. Najwyraźniej zasnął. Pewnie z powodu stresu.
-Potrzebuje pan czegoś?
-Nie... - odparł przecierając oczy. Wciąż był troche spiący.
-Na pewno?
-Tak.
-Jeśli zmieniłby pan zdanie proszę przyjść do recepcji. - Ichigo pokiwał głową, chociaż wcale nie chciał tam iść ze wzgledu na recepsjonistkę. Chociaż kobieta, z którą rozmawiał przed chwilą wydawał się miła. Jednak szybko przeszedł mu ten entuzjazm. Był w szpitalu. W szpitaku, w którym leżał jego przyjaciel na sukutek pobicia. Kiedy o tym pomyślał robiło mu się przykro, ale również był zdenerwowany. Dlaczego nie mógł być wtedy z Keigo. Przecież gdyby z nim był nie doszłoby do tego. Znów w jego głowie zaczęły klebić myśli. Znów ogarnął go lęk, że będzie musiał przeżyć to samo co dziesięć lat temu. Z tego wszystego postanowił już iść. Czuł, że dłuższe przebywanie tutaj nie przyniesie nic dobrego.
Gdy wyszedł ze szpitala zahaczył o automat z napojami. Chciało mu się pić. Sięgnał po portfel do kieszeni. Jednak zanim zdążył go wyciągnąć zobaczył dłoń wkładajacą monetę 100 yenową do wyznaczonego miejca. Zastygnął poznając tę dłoń. Ta przesunęła się na wybór napojów i nacisnęła przycisk. Po chwili automat wydał puszkę. Ichigo dalej nie reagował. To nagłe pojawienie się Shiro przeraziło gp. Miał złe przeczucia.
-Co tutaj robisz? - usłyszzał pytanie. Nie odpowiedział od razu. Starał się opanować. Co prawda Shiro pojawił się znienacka, ale to jeszcze nie znaczy, że jest zły.
-Ja... - zaczął powoli się odwracając. Nie był pewny czy powiedzieć prawdę. Ale przecież to była sytuacja wyjątkowa. Keigo był w szpitalu. Miał prawo do niego pójśc. - Byłem u Keigo. - kiedy to powiedział oczy Shiro momentalnie się zmieniły.
-Myślałem, że to ja jestem twoim najlepszym przyjacielem.
-Jesteś! - odparł szybko, na co Shirosaki zbliźył się do niego, po czym jedną reką objął. Ichigo odetchnął. To chyba znaczyło, że albinos nie jest zły. Co chyba potwierdzała jego dłoń, która znalazła się na jego głowie i zaczęła ją gładzić.
-Ichigo... - chłopak spojrzał na niego - Zasłużyłeś na karę. - kiedy Kurosaki to usłyszał jego oczy zrobiły się większe. Dlaczego? Przecież nic nie zrobił. - Podwiń rękaw. - rozkazał puszczajac chłopaka.
-Shiro... - powoili się od niego odsunął.
-Nie słyszałeś co powiedziałem? Podwiń rękaw.
-Proszę cię, nie... - zrobił jeszcze krok do tyłu i natknął się na automat. Wtedy Shiro chwycił go za rękę i sam podwinął rękaw. Potem wyjął żyletkę z kieszeni i przyłożył ją do jego skóry. Ichigo spojrzał na to z przerażeniem. Dlaczego jego najlepszy przyjaciel znów to robi? - Shiro... proszę, ni... - urwał pod wpływem bólu. Natychmiast chciał poprosić, żeby albinos przestał, ale jego ciało przeszyła kolejna fala bólu. Potem jeszcze jedna i następna. Albinos ciął wyjątkowo głęboko. - Shiro... - wydyszał. Tak bardzo bolało, że ledwo mógł złapać oddech.
-Ciiii. - uciszył go, po czym przysunął swoje usta do jego ucha - Ichigo... Teraz... wrócisz do domu... - zaczął kolejne nacięcie - ...weźmiesz ciepłą kąpiel... - pogłębił nacięcie - ...i położysz się spać. - przejechał jeszcze trochę po skórze, po czym zabrał narzędzie - Rozumiesz?
-Tak... - Shirosaki się uśmiechnął, po czym włożył mu w dłoń żyletkę, po czym zacisnął na niej jego palce przy okazji je raniąc. Potem odsunął się od Ichigo i odszedł. Kurosaki przylegnął do automatu. Rozluźnił swoją, teraz już poranioną, dłoń. Dlaczego to musiało spotkać także ją? Do tej pory Shiro ciął tylko na rękach. Ale przynajmniej gdy nosił ubrania z długim rękawem niczego nie było widać. Ale teraz? Przecież wszyscy zobaczą rany na palcach. Poruszył nimi trochę. Zapiekło. Powinien to sobie opatrzyć. Nagle go oświeciło. Przecież stał obok szpitala. Pomyślał, żeby tam pojść, ale zaniechał tego. Lekarz na pewno zapyta go o przyczynę tych ran. I co powie? Że jego najlepszy przyjaciel wkurzył się i go okaleczył? Mógłby, ale... nie tak łatwo było przyznać się do tego. Nawet przed samym sobą. Dlatego chciał o tym zapomnieć. Wyrzucił żyletkę, opuścił rekaw i szybko poszedł do domu. W końcu... miał coś do zrobienia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz