poniedziałek, 17 czerwca 2013
Opętany 08
Podniósł się do siadu. W konsekwencji ręcznik, który leżał na łóżku spadł na ziemię. Ichigo spojrzał na niego. Wczoraj jak tylko wrócił do domu zrobił dokładnie to co kazał mu Shiro. Ciekawe dlaczego? Przecież nie musiał go słuchać. Bo niby dlaczego miałby słuchać osoby, która go krzywdzi? Spojrzał na swoje pocięte ręce. Wczoraj... Shirosaki znów mu to zrobił. Tym razem posunął się dalej i okaleczył jego dłonie. W jakim celu? Aż tak bardzo chciał, żeby każdy to zobaczył? Przecież nie ma się czym chwalić. Zacisnął pięści, w konsekwenji poczuł ból. Jego rany na dłoni napradę piekły. Może to dlatego, że pierwszy raz został tam pocięty. Patrząc na nie postanowił nie iść do szkoły. Zamiast tego postanowił zabandażować rekę. Nie chciał patrzeć na te rany. W tym celu wstał i włożył spodnie, a potem poszedł do łazienki. Z górnej szafki wyciągnął pudełko, w którym były bandarze. Wziął sobie jeden, po czym zabandażował rękę. Starał się zrobić to tak, aby nie było widać żadnej rany. Gdy skończył pomyślał, że zrobi sobie śniadanie. W tym celu udał się do kuchni. Kiedy do niej wszedł zastygnął. Na krześle siedział Shiro.
-Dzień dobry, Ichigo.
-Co tu robisz? - zapytał oschle. Wcale nie chciał go widzieć. Nie po tym co zrobił wczoraj.
-Martwiłem się o ciebie.
-Serio? - spytał z niedowierzaniem, a potem dodał z ironią w głosie - Wczoraj też się tak o mnie martwiłeś gdy mnie ciąłeś?
-Zrobiłem to dla twojego dobra.
-O czym ty mówisz?! - zdenerwował się. W ogóle nie rozumiał jak albinos śmie twierdzić, że to dla jego dobra.
-Mówię, że zrobiłem to dla ciebie.
-Dla mnie? Dla mnie? - powtórzył z niedowierzaniem - Nie kpij! - krzyknął uderzając pięścią w stół. Po jego ciele rozeszła się fala bólu. To była pokaleczona ręka. - Dlaczego? Dlaczego to robisz? - Shiro wstał i podszedł do niego.
-Ichigo... - objął jego twarz dłońmi - Wszystko co robię, robię dla ciebie. - ciepło się uśmiechnął - Dla mnie... jesteś najważniejszy. - zapewnił, po czym przystawił swoje usta do jego ucha - Najważniejszy. - zapewnnił ponownie. Kurosaki spuścił wzrok. Co miał teraz zrobić? Shiro był teraz taki... delikatny i czuły. No i powiedział, że jest dla niego najważniejszy. Kiedy to usłyszał poczuł ciepło w sercu. Chyba... brakowało mu tych słów. Od kiedy jego mama umarła coś takiego mówił mu tylko Shiro.
-Naprawdę? - spytał dla pewności. Chociaż nie sądził, żeby albinos kłamał. Bo niby po co miałby to robić?
-Naprawdę. - zapewnił. Ichigo delikanie się uśmiechnął, po czym przytulił do niego.
-Przepraszam cię. - powiedział, teraz już, spokojny - To moja wina. Wybacz mi.
-Wybaczam.
-Więc... wciąż się przyjaźnimy, tak?
-Oczywiście.
-Shiro... Zostaniesz dzisiaj ze mną? - spytał z nadzieją w głosie. Teraz, gdy pogodził się ze swoim najlepszym przyjacielem nie chciał się z nim rozstawać. Poza tym nie chciał być sam.
-Nie mogę. - Ichigo zdziwiony podniósł głowę. Dlaczego Shiro odmówił? Przecież się pogodzili, tak?
-Dalej jesteś zły? Ja naprawdę nie chciałem. Przysięgam.
-Uspokój się. Muszę iść na zajęcia. - wyjaśnił na co Ichigo zmarszczył brwi. Shiro miał rację. W końcu też chodzi do szkoły. A to, że on dzisiaj do niej nie idzie, nie znaczy, że jego najlepszy przyjaciel też ma nie iść. Jednka mimo wszystko było mu smutno. Chciał żeby albinos z nim został. - Ichigo. - chłopak spojrzał na niego - Zaraz po zajęciach przyjdę do ciebie.
-Naprawdę?
-Tak.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.
-Będę czekał. - albinos się uśmiechnął, po czym objął go. Ichigo odwzajemnił uścisk. Jednak... naprawdę się pogodzili. Chwilę tak trwali w uścisku, aż w końcu Shirosaki go puścił.
-A teraz zjedz śniadanie.
-Śniadanie?
-Jest na blacie.
-Nie musiałeś. - Shiro się uśmiechnął i pogładził go po policzku.
-Dla ciebie zrobię wszystko. - wyznał, po czym opuścił kuchnię. Kurosaki spojrzał zdziwiony w jego stronę. To jakoś nie pasowało mu odnośnie śniadania. To bardziej brzmiało tak jakby Shiro mu coś wyznawał. Szybko wyszedł z kuchni i stanął naprzeciw przyjaciela zakładajacego buty.
-Shiro. - albinos podniósł głowę - Ja tak samo. - przyznał - Też zrobię dla ciebie wszystko. - zapewnił na co albinos się uśmiechnał.
-Wiem. - przyznał, po czym pożegnał się i wyszedł. Ichigo natomiast poszedł do kuchni, żeby zjeść śniadanie. Jednak gdy już miał usiąść na krześle zadzwonił dzwonek do drzwi. Kurosaki pomyślał, że Shiro czegoś zapomniał. Ale nawet jeśli to dlaczego dzwoni? Przecież nie musi. Jego dom był domem albinosa. Gdy dzwonek zadzwonił drugi raz chłopak się uśmiechnął. Najwyraźniej albinos robi sobie głupie żarty. To mu przypomniało dzieciństwo. Jak Shirosaki był mały lubił takie dowcipy. Dzwonił do jego drzwi i potem uciekał. Ciekawe czy teraz zrobi tak samo? Aż był ciekaw. Szybko poszedł do drzwi i je otworzył. Widok go zaskoczył.
-Co ty tu robisz? - spytał zdziwiony. Nie spodziewał się Rukii. Niezapowiedziane wizyty nie były w jej stylu.
-A co ty robisz? - powiedziała zdenerwowana takim przywitaiem. Poza tym zdenerwowało ją coś jeszcze. - Ubierz się. - powiedziała szturchając go w ramię. Ichigo dopiero teraz zorientował się, że nie ma koszulki. Przestraszył się, bo nie chciał, żeby Kuchiki widziała bandaż. Szybko się odwrócił i pobiegł do pokoju.
-Wejdź. Ja zaraz przyjdę. - powiedział na schodach. Rukia weszła do środka, po czym zdjęła buty. Potem poszła do salonu. Rozejrzała się. Od kiedy ostatni raz tutaj była nic się nie zmieniło. Usadła sobie na kanapie i cieprliwie czekała na chłopaka.
-Napijesz się czegoś? - spytał wchodząc do salonu.
-Może później.
-Na pewno nie chcesz?
-Na pewno.
-A coś do jedzenia?
-Dziekuję. Dziękuję. - powtórzyła widząc, że Kurosaki znów chce coś jej zaproponować.
-Ale jakby co to mów, dobrze?
-Dobrze.
-A jak podróż? - spytał siadając obok.
-Szybko minęła. A tobie? - Ichigo spojrzał na nia pytająco - Żartowałam. - wyjaśniła szturchając go w ramię.
-To bolało. - powiedział rozcierając sobie bolące miejsce.
-Co ci się stało w rękę? - zapytała widząc owiniętą dłoń. Kurosaki przestał pocierać rękę.
-Skaleczyłem się. - wyjaśnił szybko - A to co? - spytał zmieniajśc temat. Poza tym był ciekaw. Rukia nigdy nie lubiła ozdób.
-Renji... - dotknęła pierścionka - ...oświadczył mi się.
-Naprawdę? Nic nie mówił.
-Zrobił mi niespodziankę. - wyjaśniła - Kidy zapytał czy za niego wyjdę, byłam w takim szoku że mu odmówiłam.
-Odmówiłaś?
-Ale kiedy dotarło do mnie o co mnie prosić, zgodziłam się. - sprostowała - No i... wybraliśmy już datę.
-To zanczy, że...
-Pobieramy się.
-Najwyższy czas.
-Co to miało znaczyć? - uniosła się.
-Myślałem, że zostaniesz starą panną.
-Ej! - znów szturchnęla go w ramię.
-Żartowałem.
-Już ci wierzę. - powiedziała obrażona - A tak poza tym to dlaczego nie jesteś w szkole?
-Dzisiaj nie poszedłem.
-Wgarujesz?
-Wcale nie.
-Hmmm? - spojrzała na niego podejrzliwie - A tak w ogóle, Ichigo, to wszystko dobrze? - zapytała z troską. Nie była pewna czy chłopak sobie radzi po wyjeździe ojca z siostrami.
-Tak, a co?
-Nic. Tak tylko pytałam. To co idziemy?
-Gdzie?
-Nie wiem, może do galerii?
-Nie zaciągniesz mnie na zakupy.
-Widzę, że na weselu chcesz siedzieć koło mojego brata. - zaszantażowała go.
-Dobra, pójdę. - zgodził się, byleby tylko uniknąć kontaktu z Byakuyą. On wszystkimi gardził. Tutaj się zastanowił. Od Renjiego słyszał, że brat Rukii nie zgadza się na ich związek. A teraz biorą ślub. Cz Byakuya to zaakceptował? - Ej, Rukia.
-Co?
-A Byakuya...?
-Powiedział, że mogę sama zdecydować, ale... na błogosławieństwo z jego strony raczej nie możemy liczyć.
-Ja nie wiem co on ma przeciwko wam.
-Wiesz jaki Nii-sama jest. Ale zobaczy, że Renji nie jest taki zły i w końcu zaakceptuje nasz związek.
-Mam taką nadzieję.
-Dobra, zbieraj się. - rozkazała wstając - Idziemy.
-Dzięki za dzisiaj. - powiedziała gdy wyszli z galerii.
-I jak ty się z tym zabierzesz, co? - spytał starając się utrzymać górę pudełek.
-Już ty się tym nie przejmuj. - powiedziała z chytrym uśmieszkiem, po czy podniosła rękę - Taxi. - powiedziała głośno. Samochód zatrzymał się przy nich. Wtedy Rukia otworzyła drzwi, a Ichigo włożył wszystkie pakunki do samochodu. Potem sama wsiadła do auta. - A właśnie, Ichigo... - sięgnęła do torebki i wyciągnęła kopertę, po czym wręczyła ją nastolatkowi - Ale i tak do ciebie zadzwonię. - zapwniła. Koperta z zaproszeniem na ślub to nie wszysktko. Poza tym zawsze może się coś zmienić, dlatego na wszelki wypadek razem z Renjim postanowili potwierdził datę telefonicznie.
-Ok.
-Trzymaj się.
-Ty też. - Rukia się uśmiechnęła, po czym zamknęła drzwi i kazała kierowcy ruszyć. Ichigo patrzyła jak samochód odjeżdża. Kiedy zniknął mu z oczu spojrzał na zegarek. Powinien już wracać do domu. Shiro zaraz skończy zajęcia i przyjdzie do niego. Nie mógł się doczekać. Już miał ruszyć w kierunku domu gdy zadzwonił telefon. Wyciągnął go z kieszeni, po czym odebrał. - Słucham?
-Ichigo... - usłyszał cichy głos - Keigo... jest z nim źle.
-Jak to?
-Lekarz stara się opanować sytuację, ale...
-Zaraz tam będę. - zapewnił, jednak gdy miał już iść zawahał się. Przecież dzisiaj umówił się z Shiro. Obiecał, że będzie na niego czekać. Obiecał.
-Ichigo, przyjdziesz? - chłopak zacisnął pięść, po czym... dokonał wyboru.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jakie dramatyczne zakończenie XD Jak myślicie, co wybrał Ichigo? Osobie, która zgadnie zadedykuję nowe opowiadanie, które pojawi się za dwa tygodnie :) Ale nie martwcie się. Za tydzień też będzie notka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz