poniedziałek, 17 czerwca 2013

Pan i Władca IV


Przez cały następny tydzień Ichigo myślał o ostatnim teście. Miał wątpliwości, co do zadania, które udało mu się, jak sądził, dobrze napisać. Z resztą chodziło mu tylko o to żeby zaliczyć. Dobrze czy źle, wszystko jedno byle na 2. Teraz jakoś nie przejmował się za bardzo ocenami, a naukę też olał toteż, kiedy przypominał sobie jak uczył się z nudów, był zdziwiony że zabijanie czasu w ten sposób przychodziło mu z łatwością. Teraz, gdy o tym pomyśli... nie ma mowy. {Coś się zmieniło... we mnie. Czuje to. Jakieś nienaturalne, wręcz chore uczucie. Nie znoszę go. Chcę, żeby odeszło. Nie odchodzi. Chcę, żeby znikło. Nie znika. Chcę je zniszczyć. Nie potrafię. Ale gdybym mógł, zrobił bym to?}. Powtarzał sobie to pytanie przez cała drogę do szkoły. Jednak odpowiedz była trudna. A może tak się tylko wydawało. Jak zwykle o 7:55 wszyscy zajęli swoje ławki w klasie. Kiedy wszedł nauczyciel uczniowie ucichli. Zaczęła się lekcja i rozdawanie sprawdzianów sprzed tygodnia. Mimo iż wielu czekało z napięciem na wyniki to wielkiego zaskoczenia nie było. Inoue jak zwykle 5, Keigo 1 T_T, Ishida 5- (miał żal do całego świat o tego minusa), Sado 4-, nawet Renji dostał 5-. Tutaj dopiero się wszyscy zdziwili, że pisał to ktoś o takim imieniu i w dodatku nawet nikt go nie zna oprócz tych którzy go znają XD. (Potem okazało się, że Kuchiki-taichō kazał mu sprawdzić poziom edukacji w szkole Zastępczego. Założenie Byakuyi: jeśli Renji zaliczy, poziom jest zbyt niski.)

Sensei: Pan Kurosaki... - zwróciła się do chłopaka - ...2. Ale gratulacje za 15 zadanie. Widać, że się starałeś. - dała mu kartkę - Ale naprawdę nie rozumiem jak można tak pogorszyć się w nauce. Może powinnam porozmawiać z twoimi rodzicami. No dobrze. Teraz macie przerwę.

Oczywiście przyjaciele od razu podbiegli do pomarańczowowłosego. Nawet Ishida stanął z boku, ale markował, że nic go to nie obchodzi.

Inoue: Gratuluję.
Ichigo: Nie trzeba. To i tak słaba ocena.
Inoue: Jak chcesz to możemy zapisać się do kółka geograficznego. Wtedy taki test będzie dla nas prosty.
Ichigo: No ok. {Po co ona chce się tam zapisać skoro ma 5?}.
Keigo: Teraz będziesz w grupie tych mądrzejszych?! Parszywy zdrajca! - uciekł.
Ichigo: ...
Ishida: Nie przejmuj się nim. Jest w depresji bo wczoraj zamknęli biedronkę.
Ichigo: Serio? Kiedy?
Ishida: No jak zwykle, o 21.
Ichigo: ... -_-'
Ishida: A tak w ogóle to jak udało ci się zaliczyć? - poprawił okulary.
Ichigo: To żadna tajemnica. - westchnął - Gdyby on mi tego nie powiedział to...
Ishida: On? - spytał podejrzliwie.
Ichigo: Yyyyyyy... to znaczy... - podrapał się po głowie - No wiesz...
Ishida: Nie wiem.
Ichigo: Nie? To wczoraj nie oglądałeś telewizji?
Ishida: A mówili w niej o naszym sprawdzianie?
Ichigo: Leciało coś o tym. Jakieś... zjawiska. Właśnie, zjawiska i...
Ishida: I?
Ichigo: I... - spojrzał błagalnie na Orihime.
Inoue: Właśnie! Oglądałam ten program. Były tam takie małe zwierzaczki i kotek i dużo piesków. A jeszcze taki pan do nich przyszedł i dawał im jeść. Jeśli chcesz to możemy go obejrzeć - zwróciła się do Uryū.
Ishida: Nie mam czasu. - zakończył rozmowę i usiadł w ławce.

Pomarańczowowłosy popatrzył na dziewczynę. Cicho szepną 'dziękuję' i uśmiechną się, na co ona zareagowała tym samym. Wkrótce po tym zaczęła się następna lekcja. Po pięciu minutach słuchania czegoś mało interesującego Zastępczy, jak to miał w zwyczaju, wyłączał się i rozmyślał o swojej sytuacji. Po logicznym złączeniu faktów, dodaniu do tego trochę swoich uczuć i jego zachowanie stwierdził, że jest ona co najmniej dziwna. Chociaż bardziej by pasowało określenie chora lub nienormalna. {No bo kto normalny robi takie rzeczy? Czy to znaczy, że jestem nienormalny? Wiem, że powinienem i muszę to zakończyć. Dla dobra nas wszystkich. Właściwie to chcę! Właśnie tak, chcę! Ale... czy zrobię to?}.

Hichigo: Oczywiście, że nie.
Ichigo: Kto to?! - podniósł głowę która chwilę temu była na ławce.
Hichigo: Co ty? Swojego chłopaka nie poznajesz?
Ichigo: Chłopaka tak, ale ciebie nie.
Hichigo: To ja matole.
Ichigo: Jakie ja?
Hichigo: Twoje drugie.
Ichigo: Aaa, już poznaję.
Hichigo: Naprawdę? Mam ci pogratulować?
Ichigo: Jakbyś nie wiedział, to jestem w szkole i nie mam czasu z tobą gadać.
Hichigo: Z tego, co widzę to nawet nie słuchasz nauczycielki.
Ichigo: Słucham.
Hichigo: Tak? A słyszałeś dzisiejszy specjalny komunikat?
Ichigo: Jaki?
Hichigo: Pora żebyś mi się odwdzięczył.
Ichigo: Niby za co?
Hichigo: To dzięki mnie zaliczyłeś ten głupi test, więc oczekuję zapłaty.
Ichigo: Sorry, ale u mnie cienko z kasą.
Hichigo: Może być w naturze.
Ichigo: Powiem tak: nie.
Hichigo: To 'nie' to możesz sobie wsadzić w... buty.
Ichigo: Ooooo. Widzę, że spuściłeś z tonu.
Hichigo: Spuścić to ja ci się mogę na-
Ichigo: Nawet nie chcę o tym słyszeć!
Hichigo: Wtedy chciałeś.
Ichigo: Bo byłem zamyślony.
Hichigo: Kiedy ci robiłem dobrze też byłeś taki zamyślony?
Ichigo: Nani?!!! Weź się nie odzywaj, bo już cię słuchać nie mogę.
Hichigo: Tylko poczekaj. Jak cię dorwę to nawet nie chcesz wiedzieć co z tobą zrobię!
Ichigo: Uważaj bo ci pozwolę!
Hichigo: Dobra. Znaj łaskę pana. Powiem ci. Najpierw...
Ichigo: Zamknij się.
Hichigo: Potem...
Ichigo: Zamknij się!
Hichigo: A kiedy będziesz już...
Ichigo: Zamknij się!
Hichigo: Wtedy ja...
 Ichigo: Zamknij się! Zamknij się! Zamknij! Zamknij! - próbował uciszyć Hollowa - Zamknij! Zamknij! Zamknij! Zamknij się!!!
Hichigo: A na koniec...}
Ichigo: Zamknij do ciężkiej cholery tego ryja!!! - podniósł się z krzesła.

Wszyscy spojrzeli na niego. Inoue trochę się przeraziła, Sado lekko zbladł XD, Ishidzie zsunęły się okulary z nosa, reszta wytrzeszczyła oczy, nauczycielce wypadła książka z ręki i stanęła jak wryta patrząc na chłopaka. Zanim doszło do niego, co przed chwilą zrobił wsłuchiwał się w echo szyderczego śmiechu. Otrzeźwiał dopiero gdy usłyszał swoje nazwisko.

Sensei: Pan Kurosaki... do dyrektora.
Ichigo: To nie było do-
Sensei: Do dyrektora, ale już! - wskazała palcem na drzwi.

Chłopak ze spuszczoną głową wyszedł z klasy. Cały czas mając zatroskany obraz twarzy Inoue, która patrzyła jakby wiedziała co się dzieje. Nawet nie dopuszaczał do siebie tej myśli. Obawiał się tego, że jeśli się dowie to już nie będzie traktowała go w ten sam sposób i tylko patrzeć kiedy inni pójdą za jej przykładem. {Głupia baba. Przecież to nie było do niej. A ta kazała mi iść do dyrektora. Uważaj, bo pójdę!}. Zamiast tego Kurosaki wyszedł ze szkoły i usiadł na jakiejś ławce. Pomyślał o powrocie do domu, ale jeśli natknąłby się na ojca ten nie dałby mu spokoju. Więc lepiej trochę poczekać tutaj.

Renji: Yo.
Ichigo: Renji!
Renji: Czego nie na lekcjach?
Ichigo: Zrobiłem sobie przerwę. A ty co tu robisz?
Renji: Miałem rozkaz zlikwidować kilku pustych w okolicy, bo ktoś się nie wywiązuje ze swoich obowiązków Zastępczego Shinigami.
Ichigo: Przepraszam, ale mój zawiadamiasz się zepsuł.
Renji: Chyba mózg ci się zepsuł.
Ichigo: Weź, nie jestem w nastroju na takie żarty.
Renji: Kobieta. - usiadł koło niego.
Ichigo: Hee?
Renji: Jeśli facet nie jest w nastroju oznacza to tylko jedno: kobieta.
Ichigo: No... powiedzmy.
Renji: Więc jaka jest twoja wybranka.
Ichigo: Jaka?
Renji: No opisz ją.
Ichigo: Ale jak?
Renji: Najprościej.
Ichigo: Hmm... Ona jest... Jakby to powiedzieć... Przerażającą masochistką, czy jakoś tak.
Renji: Ty, Inoue chyba nie jest taka, prawda?
Ichigo: Inoue? Co z nią?
Renji: To nie ona?
Ichigo: Nie.
Renji: Ej... - popatrzył na niego podejrzliwie - Ale to chyba nie Rukia, co nie?
Ichigo: Oczywiście, że nie!
Renji: Ooooooo, ale z ciebie lowelas. - przysunął się do niego trącając łokciem - Czyżby to jakaś przypadkowa znajoma czy może któraś z naszych dziewczyn?
Ichigo: Renji, przestań. - odsuną go od siebie.
Renji: Dobra, dobra. A ile już ze sobą jesteście?
Ichigo: Gdzieś... z pół roku.
Renji: A sypiasz z nią?
Ichigo: N-N-Nie nie nie. - zaparł się po trzy kroć.
Renji: Wiesz, dla faceta seks nie musi być podparty miłością więc jeśli jeszcze z nią jesteś to chyba to coś więcej.
Ichigo: Tak myślisz?
Renji: Po twoim zachowaniu wnoszę, że nie jesteś wielce uradowany. Nawet nie zapytam, dlaczego. Ale jeżeli czujesz, że kogoś tym krzywdzisz, powinieneś to zakończyć.
Ichigo: Ale jak?
Renji: Na zdaniu: "Ale jeżeli czujesz, że kogoś tym krzywdzisz, powinieneś to zakończyć." moja rola się kończy.
Ichigo: Dzięki, jak zwykle nie można na ciebie liczyć.
Renji: A właśnie to mi przypomniało, że miałem kupić jakąś pamiątkę kapitanowi. Masz jakiś pomysł?
Ichigo: Nie. - powiedział stanowczo myśląc, że wtedy czerwonowłosy da sobie spokój.
Renji: Ja też nie. Ale przewidziałem to więc kupiłem jakąś gazetę z nowinkami ze świata mody.
Ichigo: A możesz iść z tym gdzie indziej?
Renji: Popatrzmy. - zaczął przeglądać kartki.
Ichigo: Słyszysz?!
Renji: O mam! Patrz. - podstawił mu to pod nos - "Saszetka. Najmodniejszy męski dodatek". Spodoba mu się, co nie?
Ichigo: A co on miałby tam trzymać? Męską szminkę?
Renji: Na pewno mu się spodoba.
Ichigo: Chyba nie.
Renji: Saszetka będzie idealna.
Ichigo: Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!
Renji: A wiesz może, co dostałem z testu?
Ichigo: Chyba 5-.
Renji: Serio? Haha. Kuchiki-taichou padanie jak się dowie.
Ichigo: Wiesz, ja nie sądzę żeby go to obchodziło.
Renji: Nikt się cię ciebie nie pyta co sądzisz, idioto!
Ichigo: Sam jesteś idiotą, idioto!
Renji: Nie mam czasu na kłótnie z idiotą!
Ichigo: Więc idź stąd!
Renji: Dobra idę! A ty... - otworzył przejście do SS - ...się trzymaj.
Ichigo: Taa. - mrukną widząc jak jego kumpel znika za bramą.

Kiedy usłyszał dzwonek poszedł na resztę lekcji. Wszyscy dziwnie się na niego patrzyli po tym, co powiedział rano, ale miał inne sprawy na głowie niż przejmowanie się tym. Po pięciu godzinach w szkole wrócił do domu. Od razu skierował się do swojego pokoju. Nagle jego uwagę przykuło dziwne burczenie. Chwilę się wsłuchiwał, ale uznał że klimatyzacja poszła bo pewnie ojciec coś przy niej majstrował i pewnie teraz będzie kazał mu opchnąć ją na allegro. A przecież nawet nie ma tam konta. {Ale całkiem niezły pomysł. Gdyby tylko jeszcze ojca udało mi się sprzedać...}. Otworzył drzwi do pokoju. Wtem zobaczył postać, która wyskoczyła na niego wymierzając cios prosto w czoło. Ichigo instynktownie się uchylił, ale nie unikną draśnięcia.

Ichigo: Tato, kurwa... - stwierdził leżąc na ziemi i trzymając się za głowę.
Isshin: Byłeś nieuważny synu i na pewno nie udałoby ci się ich oszukać.
Ichigo: Niby kogo?
Isshin: Wrogowie czają sie wszędzie. - rozejrzał się na boki - Mogą być nawet w twojej szafie.
Ichigo: Masz na myśli mole?
Isshin: Nawet one mogą być potencjalnymi zabójcami.
Ichigo: Chyba tylko ubrań.
Isshin: Kiedyś też tak myślałem. Ale nie martw się. Tatuś cię obroni.
Ichigo: Nie dziękuję. - wstał - A kiedy wreszcie przestaniesz odstawiać takie walki sterowane?
Isshin: Musze cię zmienić w prawdziwego mężczyznę, więc...
Ichigo: ...więc zamiast mnie atakować, zająłbyś się Yuzu i Karin. Jakbyś nie zauważył to one dorastają i pewnie niedługo zaczną chodzić na randki z jakimiś okropnymi chłopakami, którzy będę myśleli tylko o wykorzystaniu ich.
Isshin: Wykorzystanie, wykorzystanie. - pokiwał głową - Co?! Nie!!! - ruszył na schody i zbiegając po nich nie omieszkał się wywalić - Yuzu!!! Karin!!! Obronię was moją siłą młodości! - zemdlał.

Żaden domownik się tym nie przejął. To było na porządku dziennym, więc wszyscy byli przyzwyczajeni i nikt już nie zwracał na to uwagi, chyba, że trzeba wzywać pogotowie. Ichigo czasami wkurzało takie zamieszanie, ale w głębi duszy cieszył się, bo wygłupy ojca = wszystko jest ok. Może dlatego kiedyś pomyślał, że to właśnie on sam jest najnormalniejszy z nich wszystkich. Jego teoria była poparta tym, że: Karin jest chłopczycą. Czuł się tak jakby miał młodszego brata w kiecce. Yuzu matkowała, co w jej wieku jest trochę dziwne, a o ojcu, który zachowuje się jak pięciolatek to już nawet nie warto wspominać. Tak myślał do tej pory. Właściwie do tamtej bo tego pamiętnego dnia, w tym pamiętnym pokoju jego teoria na temat normalności została obalona. Ale właściwie to nic się nie zmieniło. No może tylko to, że miał to już za sobą. Jakby się zastanowić, inaczej sobie wszystko wyobrażał. Czas, miejsce, akcja - nic się nie zgadzało, oprócz tego, że on sam brał w tym udział. {Co ja do cholery wyprawiam?!}. Z całej siły uderzył ręką w czoło. Zrobiło mu się ciemno przed oczami.

Odpłynął.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz