poniedziałek, 17 czerwca 2013

Pan i Władca X


Kiedy się ocknął leżał na ziemi. Pierwsza myśl to taka, że spadł z łóżka. Ale kto spada z łóżka i ląduję przy drzwiach? Co do drzwi. {Chyba mam szczęście, że nikt tu nie wchodził. Muszę poszukać sobie lepszego miejsce na omdlenia.} Spojrzał na zegarek. Dochodziła jedenasta. {No to sobie poszedłem do szkoły...} Ichigo wcale się tym nie przejął. Bardziej martwiła go reakcja ojca. Pewnie się wkurzy i da mu szlaban, co w jego przypadku było jakimś totalnym nieporozumieniem. Przecież nie musiał ruszać się z pokoju, żeby gdzieś wyjść. Wystarczyło opuścić ciało. A na to zakazu nie miał :) Teraz pozostało tylko stworzenie pozorów, czyli wymknięcie się ukradkiem z domu i udawanie, że było się w szkole. Ichigo szybko wstał, przebrał się, wziął plecak i otworzył powoli drzwi swojego pokoju. Wydawało się, że nikogo nie ma, dlatego szybko zszedł po schodach i skierował się do drzwi. Kiedy był już przy nich włożył buty i chwycił klamkę.
-Dlaczego nie jesteś w szkole? - spytał Isshin przyłapując syna na próbie wyjścia z domu.
-Bo... - Ichigo podał powód, który wymyślił pięć sekund temu - ...zapomniałem do niej pójść.
-To głupie.
-Na głupie pytanie głupia odpowiedź.
-Widzę, że musimy poważnie porozmawiać, synu. Ale to nawet dobrze, że jesteś. Dzisiaj przychodzi inspekcja. Nie będę miał czasu, więc musisz przypilnować siostry, dobrze?
-Dobrze.
-Teraz muszę pomóc Yuuzu, ale zaraz do ciebie przyjdę. - Ichigo pomyślał, że ojciec ma dobry humor skoro się nie wkurzył i tak dla pewności postanowił o coś spytać.
-Tak przy okazji tato. Czy wchodziłeś wczoraj lub dzisiaj do mojego pokoju?
-Przecież wiem, że jak jesteś sam to nie wolno ci przeszkadzać.
Isshin skierował się do kuchni natomiast Ichigo do salonu. Nie wiedzieć dlaczego doszukał się w wypowiedzi ojca podtekstu, jednak chyba nie do końca go zrozumiał. To zabrzmiało tak jakby robił coś, co robią tylko chłopcy w jego wieku zamykając się w pokoju. (Każdy domyślił się, o co chodzi, prawda? XD) Mniejsza o to. Za kilkanaście minut przyjdzie ojciec i znów wygłosi kazanie na temat bycia mężczyzna, który musi zadbać o swoją przyszłość. {Jaką przyszłość? Tak naprawdę nigdy o tym nie myślałem, chociaż bez przerwy słyszałem od ojca, że kiedyś skoczę szkołę, znajdę pracę i takie tam. Nie przywiązywałem do tego większej wagi. Potem, gdy stałem się Shinigami nie było czasu o tym myśleć. A teraz? Nie ma żadnych poważnych wrogów, ale od czasu do czasu pojawi się jakiś szaman z mieczem, który chce podbić planetę. To jak porywać się z motyką na słońce. Nie rozumiem tego. Chociaż nie. Przecież jak chciałem ratować Rukię było podobnie. Gdyby nie Urahara pewnie by się nie udało. Jakby nie patrzeć to mu zawdzięczam jakiekolwiek pojecie o walce. Tak. To były dobre odcinki. W ogóle to obejrzałem wszystkie oprócz tych, na które ten psychopata dał mi zakaz. (Wszyscy wiedzą na jakie, prawda?) Stwierdził, że nie są zbyt interesujące i to totalna strata czasu. Zupełnie nie rozumiem, co by się stało gdybym je obejrzał. Raz go zapytałem czy mogę. I wiecie, co mi powiedział? "Nie". Więc zacząłem nalegać. Wtedy powiedział, że mnie zabije. Od razu mi przeszła ochota na oglądanie czegokolwiek. Zawsze tak jest. Na nic mi nie pozwala i... O Matko! Przecież on dzisiaj rano zrobił mi... O Matko! A ja potraktowałem to jak coś normalnego. Normalnego! Cholera jasna! Czy on odebrał mi już całą godność?!} Ichigo chciał jak najszybciej pozbyć się tego wspomnienia jak i uczucia, które towarzyszyło mu, gdy o tym pomyślał. Chwycił pilot i włączył telewizor. O tej porze nie ma żadnego dobrego anime, więc postanowił sprawdzić, co się dzieje na świecie. A w tych wiadomościach to same nieszczęścia. Słuchając o tym człowiek cieszy się, że w ogóle ma gdzie mieszkać i nawet kariera jako Zastępczy Shinigami wydaje się obiecująca XD. Wtem rozległo się głośne pukanie do drzwi. Najbliżej był Isshin, więc otworzył je. Jego oczom ukazali się dwaj mężczyźni. Obaj mieli na sobie czarne garnitury i ciemne okulary. Wyglądali bardzo podejrzanie.
-Panowie z sanepidu? - spytał zaintrygowany ojciec.
-Nie, my do Ichigo. - młodszy mężczyzna sięgnął do kieszeni.
-Co mój syn znowu nabroił?
-Moglibyśmy się z nim zobaczyć?
-Synu, ktoś do ciebie! - Isshin wiedział, że Ichigo nie lubi kiedy wtrąca się w jego sprawy, więc wolał nawet nie pytać. Poza tym ufał, że syn sam sobie poradzi. Chłopak wstał z kanapy zastanawiając się kto przyszedł. Kogo, jak kogo ale tej dwójki się nie spodziewał.
-Yo, Ichigo. - przywitał się znajomy głos.
-Nie znam ich, tato. - stwierdził Shinigami po czym skierował się na schody, chcąc uniknąć jakiejkolwiek konwersacji.
-Daj spokój. Nie poznajesz nas w tych ciuchach? Przecież to ja i kapi...
-Wiem. - przerwał mu, żeby się nie wygadał - Niestety cokolwiek teraz sprzedajecie nic od was nie kupię.
-Ichigo, to ważne.
Zastępczy starał się szybko przeanalizować sytuację. Miał gości, których mieć nie chciał. W dodatku ojciec i siostry są w domu. Najlepiej gdyby przybysze sobie poszli, ale tak na pewno się nie stanie. Nie pozostało mu nic innego jak tyko wziąć ich do swojego pokoju. Zgodził się tylko dlatego, że mina czerwonowłosego wyglądała bardzo poważnie. Pomyślał, że może coś stało się w Soul Society i chcą jego pomocy. Obaj goście weszli do środka, po czym poszli do pokoju chłopaka. Ichigo posadził ich na łóżku, a sam usiadł na krześle. W tym samym momencie Yuuzu, z polecenia taty, przyniosła im coś do picia. Postawiła szklanki na biurku i uśmiechając się do czarnowłosego mężczyzny wyszła z pomieszczenia.
-Kurosaki Ichigo, masz bardzo miłą siostrę. - stwierdził z powagą Kuchiki.
-Nawet o tym nie myśl, Byakuya. - Ichigo powiedział tak, ponieważ, wydało mu się bardzo podejrzane, że kapitan wyraża się pochlebnie o członku jego rodziny.
-Z szacunkiem do kapitana, proszę! - oburzył się Renji.
-Mógłbym wiedzieć gdzie jest toaleta?
-Po schodach w dół i na lewo. - wyjaśnił szybko pomarańczowowłosy - Tylko nie próbuj robić czegoś podejrzanego, bo zadzwonię na policję.
-Ej... - skoro Kuchiki wyszedł, teraz Renji mógł swobodnie rozmawiać z kumplem, dlatego od razu zaczął - Chciałem...
-Po coście tu przyleźli?
-Czemu się denerwujesz?
-Wyglądacie podejrzanie. Lepiej żeby nikt was nie widział.
-Spoko luz. My tylko na chwilę. No więc... yyy... Gdzie jest najlepszy fryzjer w mieście?
-Fryzjer? - zdziwił się Ichigo - Do czego ci on?
-Powiedziałem kapitanowi, że w Karakurze są najlepsi fryzjerzy i on postanowił ich sprawdzić.
-Po co?
-Chciałby spróbować podcinać się czymś innym niż Senbonzakurą.
-Podcina się Senbonzakurą? Przecież włosy to nie żywopłot.
-Tylko żartowałem. - wyjaśnił Abarai - To mógłbyś mi powiedzieć gdzie jest ten fryzjer?
-Zaczekaj chwilę.
W czasie gdy Renji rozglądał się po pokoju Ichigo zapisywał coś na małej kartce papieru. Potem wręczył ją mu ją uprzednio wyjaśniwszy co, gdzie i jak. Oczywiście czerwonowłosy się ucieszył i zaczął mówić do siebie jak to będzie fajnie. Byakuya wrócił i zakomunikował, że już powinni iść, na co Abarai zerwał się z lóżka i rzucając chłopakowi proste "dzięki" obaj opuścili pokój.

 Po 20 minutach bezczynnego czekania w końcu nadjechał pojazd. Obaj wsiedli do niego zajmując miejsca. Byakuya usiadł przy oknie natomiast Renji skasował bilety i poszedł na koniec autobusu, ponieważ od czasu kiedy pierwszy raz nim jechał polubił siedzenie w tym miejscu. Od razu zauważył, że jakieś dwie młode dziewczyny patrzą na Byakuyę i chichoczą. Wiedział, że każda uważa kapitana 6 Oddziału za cud świata, ale żeby tak otwarcie to okazywać? Toż to skandal. Od tej pory bacznie obserwował każdy ich ruch. Nawet mrugnięcie wzbudzało u niego podejrzenie. Nagle pojazd gwałtownie zahamował, na co wszyscy pasażerowie pochylili się do przodu. Tylko Kuchiki siedział niewzruszony wciąż wpatrując się w okno.
-Bilet poproszę. - powiedział mężczyzna w mundurze, ale nie spotkał się z żadną reakcją dlatego powtórzył - Bilet poproszę.
Byakuya powoli odwrócił głowę, spojrzał na niego chłodnym wzrokiem i rzekł.
-Komunikacja miejska nie gwarantuje komunikacji społecznej.
-Dobra cwaniaczku, bilecik do kontroli.
-Pan chyba nie wie z kim rozmawia.
-Rozumiem, że chcesz o tym pogadać na komisariacie.
-Chwileczkę! - krzykną Renji podchodząc do nich i skupiając na sobie oczy innych pasażerów, a szczególnie dwóch młodych dam, które jakiś czas temu bezczelnie próbowały poderwać jego kapitana - Przepraszam pana, ale mój... - czerwonowłosy urwał, bo powiedzenie prawdy raczej nie było wskazane, dlatego wypalił bez większego namysłu - ...mój tato pierwszy raz jedzie autobusem i nie wiedział, że jest kontrola.
-Tato? Nie jesteście podobni. - stwierdził z podejrzeniem kanar.
-Wdałem się w matkę. - odpowiedział szybko i podał mu dwa bilety.
-Rozumiem. - kontroler bardzo dokładnie je obejrzał, po czym zwrócił chłopakowi - Tylko uważaj na ojca, chłopcze. Może sobie napytać biedy.
-Dobrze.
Teraz Renji usiadł przy Byakuyi, żeby poniekąd go pilnować. Myślał, że kapitan coś powie na temat zaistniałej sytuacji, ale słowem się nie odezwał. Resztę drogi przejechali w milczeniu. Dopiero, kiedy wysiedli zaczął rozmowę.
-Renji, czy ty naprawdę chciałbyś być moim synem? - Kuchiki był zaintrygowany wcześniejszą wypowiedzią chłopaka. Dlatego musiał się upewnić.
-Ale taichō, nie gniewaj się. Po prostu musiałem coś powiedzieć. Nawet nie wiesz, jacy ludzie potrafią być impulsywni.
-Rozwiń myśl.
-Ichigo kiedyś mi opowiadał o grupie społecznej zwanej "dresami". Okropni ludzie. Wystarczy, że na nich spojrzysz, a już będą chcieli cię bić.
-Niemożliwe żeby człowiek się tak zachowywał.
-Pozwolę sobie przytoczyć pewną historię z mojego życia. Pewnego dnia spacerowałem w gigai ulicami Karakury i zobaczyłem grupę ludzi. Szerokie spodnie, bluza z kapturem, w jednym ręku rurka, z której ulatywał dym a w drugim butelka. Opis pasował idealnie. Byłem ciekawy i zacząłem się patrzeć, co robią. A nóż mnie jeden przyuważył i krzyknął. Myślałem, że czegoś ode mnie chce no i poszedłem. A ci od razu zaczęli krzyczeć słowa na j, s, p, k i y.
-"Y"? To chyba Yeti.
-To też mnie obrażało.
Byakuya nie wygłosił swojego komentarza, ponieważ musiał ogarnąć to, co powiedział chłopak. Kto jak to, ale Renji miał chyba ciekawe życie XD. Abarai natomiast rozglądał się uważnie czy aby nie minęli celu. Mimo wszystko miał do spełnienia ważna misję. Wyciągnął kartkę i starał się przeanalizować mapę, którą narysował mu Ichigo. Pierwszy krok był już wykonany. Drugi, to wysiąść na przystanku obok wielkiego żółtego budynku z napisem "sklep". Potem iść cały czas prosto i skręcić w lewo i dalej wędrować wzdłuż ulicy aż dojdzie się do celu. Dokładnie przeczytał jak wygląda budynek i gdy zobaczył blok, który pasował do opisu powiedział.
-To tu! - obaj się zatrzymali.
-Czy to na pewno dobry pomysł, żeby tam wchodzić?
-Nie martw się taichō, dasz radę.
-Renji. - zaczął śmiertelnie poważnie Byakuya - Jeśli nie wrócę, proszę, zaopiekuj się Rukią.
-Taichō... - Abarai zupełnie nie rozumiał skąd nagle tak prośba.
-Powierzam ją w twoje ręce.
-T-Tak jest! - w tym momencie chłopak został dobity.
-Renji, liczę na ciebie. - powiedział Kuchiki znikając za drzwiami budynku.

-------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział jest troszeczkę podkoloryzowany. Nie sądzę, żeby Kuchiki wybrał się do fryzjera do świata ludzi. Przynajmniej oficjalnie XD W dodatku tylko tutaj jest podejrzewany o lubienie dzieci w inny sposób XD. Nie martwcie się. Nie planuję jakiejś love story między Byakuyą a Renjim, ale jeżeli chcecie to mogę coś zafiksować miedzy nimi.

A teraz takie pytanko. Co powiecie na opowiadanie, w którym będą wszyscy z BLEACH? Już wyjaśniam. Kiedy pisałam "Nie wszystko złoto co się świeci" zakończyłam tak, żeby była druga cześć. Nie mogłam zabrać się do pisania i odstawiłam projekt. Ale ostatnio dopadła mnie wena i stukam w klawiaturę aż miło popatrzeć. Pierwotnie miało być tylko ByakyaxRenji, ale szkoda zmarnować taką fabułę. A że potrzebowałam dużo postaci postanowiłam nie wymyślać tylko wziąć je z BLEACH . Śmiało mogę powiedzieć, że spotkacie chyba wszystkich. Co do treści. Będziemy obracać się w świecie prostytucji. Oczywiście to nie będzie jedno wielkie współżycie na wysoką skalę. Tutaj nie o to chodzi. Po prostu zobaczymy czy w takim święcie można pozwolić sobie na jakiekolwiek uczucia. Będzie yaoi, chyba też hetero a może nawet yuri. To się jeszcze zobaczy. Każda cześć będzie miała inny tytuł, aczkolwiek być może w pewnym momencie stanie tylko na jednym. To jest raczej mój ostatni pomysł. Niczym innym nie zamierzam się już zajmować. A mówię o tym po to, żebyście wiedzieli czego możecie się spodziewać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz