poniedziałek, 17 czerwca 2013
Pan i Władca XI
Ichigo powoli szedł chodnikiem. (Dobry początek, co nie? XD) Nagle ni stąd ni zowąd kilka metrów dalej pojawiła się zgraja pustych. Na szczęście chłopak miał ze sobą odznakę. Momentalnie wyjął ją kieszeni i przykładając do swojej piersi wyszedł z ciała. Oczywiście zostawienie go tak na środku ulicy nie wchodziło w grę, dlatego zaciągnął je w jakąś opuszczoną uliczkę, po czym wybiegł z niej pędem w kierunku obcych, żeby ich zlikwidować. Jednakże kiedy przybył na miejsce nie było po nich ani śladu. No może jeden, który leżał na ziemi. Ichigo wziął do ręki kawałek czegoś co przypominało ceramikę. Jednak po bliższym obejrzeniu stwierdził, że to kawałek maski pustego. To wzbudziło jego podejrzenie, ponieważ gdy likwiduje się pożeraczy dusz nie powinno nic z nich zostać. A tu proszę. Dość dziwnie wyglądający mały odłamek, który zdawał się ważyć gdzieś z kilogram, co już samo w sobie jest zastanawiające. Ichigo nie wiedział co ma z tym zrobić. Raczej tego nie wyrzuci w krzaki, prawda? XD. A że nawet fajnie wyglądało postanowił wziąć to do domu i ewentualnie zacząć dochodzenie w tej sprawie. Co raczej było wątpliwe zwarzywszy na ogrom nauki. (To się właśnie dzieje gdy opuszcza się lekcje XD Autorka radzi: chodźcie do szkoły :) ) O tak. Dzisiaj Kurosaki postanowił wziąć się do roboty, ponieważ zbliża się przerwa i trzeba wszystko zaliczyć. To z kolei oznaczało siedzenie w książkach.
Nagle chłopak usłyszał jakiś szelest. Natychmiast odwrócił się w stronę usłyszanego dźwięku, jednak nic się nie pojawiło. Na wszelki wypadek wziął miecz do ręki. Po kilku minutach stania i gapienia się stwierdził, że naprawdę nic tam nie ma, lecz dla pewności poszedł sprawdzić. Tak jak przypuszczał. Nic. Jednakże nie mógł oprzeć się wrażeniu, że wyczuwa czyjeś niewielkie reiatsu. Nie mógł również powiedzieć czy jest złe czy dobre. Ale raczej nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Przecież zostawił ciało w jakiejś zapuszczonej dziurze, a to mogło się źle skończyć. No i jakby zgadł. Kiedy przybył na miejsce wszystko było, ale ciało gdzieś wcięło. Wybiegł z uliczki i nerwowo rozglądając się na boki, próbował zdecydować, w którym kierunku ma biec. Teraz to było bez różnicy skoro ktoś lub coś zakosiło jego własność. Nie zważając na nic popruł przed siebie. Nie wiedział jakim cudem, ale kilka ulic dalej zobaczył swoją własność leżącą na jakimś czerwonym wózku ciągniętym przez dziecko. Chyba pomylił jego ciało z zabawką wyrzuconą na śmietnik. To by wyjaśniało, dlaczego taszczył je ze sobą. Ichigo się wkurzył. Wyprzedził go i stanął przed nim, a w konsekwencji dziecko wpadło na niego. Jednak nie przejęło się tym za bardzo. Cały czas szło przed siebie, a że Kurosaki stał mu na drodze, dzieciak odbijał się od niego. W końcu pomarańczowowłosy złapał go za głowę i teraz szedł w miejscu. Jakby był zahipnotyzowany.
-Obudź się. - powiedział Ichigo i zaczął nim trząść - Obudź się, słyszysz?!
Żadnego efektu. Kurosaki nigdy nie zamierzał bić dzieci, ale tutaj chyba nie miał wyboru. Leciutko uderzył go w twarz. Poskutkowało. Dzieciakowi wrócił normalny wygląd oczu i jego twarz też wyglądała na "żywą". Ichigo chciał zapytać co się stało, jednak nim zdążył chłopaczyk uciekł z płaczem. Nastolatek nie dziwił mu się. Pewnie był zdezorientowany i nie wiedział gdzie się znalazł. Ale było mu to na rękę. Przynajmniej nie widział jak "zwłoki" ożywają. Teraz Ichigo mógł spokojnie wejść do swojego ciała. I gdy miał już to zrobić znów wyczuł to dziwne reiatsu. Teraz nie dochodziło z jednego miejsca. Otaczało go, więc nie mógł powiedzieć, z którego kierunku pochodzi. Jakby było wszędzie. Ichigo miał wrażenie, że ktokolwiek lub cokolwiek je wydziela jest w pobliżu. Właściwie bardzo blisko. Na przykład tuż za rogiem. Rozejrzał się na boki i nic nie przykuło jego uwagi za wyjątkiem kawałka twarzy, która wystawała za muru i wpatrywała się w niego jednym zielonym okiem. (Jakby co, to nie Ulquiorra.)
-To ty! - krzyknął i wypuszczając własne ciało z rąk pobiegł w stronę nieznanej osoby. Jednak gdy pojawił się w miejscu, w którym stała już nikogo nie było. I znikło też to dziwne reiatsu. Ichigo jeszcze przez chwilę zastanawiał się co powinien zrobić, ale stwierdzając, że może to zwykły przypadek, dał sobie spokój. Z powrotem wszedł do swojego ciała i poszedł do domu. Teraz mu się spieszyło zważywszy na ojca, który miał obsesję na punkcie wspólnych obiadów. Po kilkunastu minutach był już po domem. Patrząc na zegarek westchnął i przygotowujac się na ewentualny ochrzan powoli otworzył drzwi.
-Spóźniłeś się!!! - Isshin wyskoczył nie wiadomo skąd chcą dać synowi kopniaka, jednak Kurosaki w porę się uchylił. - To ty nie wiesz, o której jest
obiad?!
-Przecież nie jest jeszcze tak późno. - wyjaśnił spokojnie chłopak.
-Oczywiście, że jest. - powiedział stanowczo podnosząc się z ziemi. - Dlatego wyreczysz Yuzu.
-To znaczy?
-Od dzisiaj przejmiesz jej obowiązki.
-Że co?! - Ichigo się zbulwersował. W sumie to nie był problem, ale perspektywa codziennego gotowania, zmywania, sprzątania jest dość frustrująca. - Jak możesz to robić komuś kto zakończył wojnę?!
-Może wojna się skończyła, ale zasady panujące w tym domu nadal trwają. A tego, kto ich nie przestrzega czeka najsurowsza kara.
-Ale...
-Ja wiem, synu, że jesteś w okresie buntu...
-Tato, prosiłem cię. - Ichigo wcale nie uważał się za buntownika i przecież nie szalał w domu ani po za nim. Ale jakby się tak zastanowić... Te wszystkie bójki i takie tam. No cóż. Młodość.
-Widzę, że musimy poważnie porozmawiać. Jednak teraz mam do ciebie ważną sprawę. - ojciec momentalnie spoważniał i zaprowadził chłopaka do kuchni, gdzie mogli w spokoju porozmawiać. Obaj zajęli miejsce przy stole.
-Dostałem wezwanie. Jutro muszę wyruszyć do Soul Society.
-Wezwanie? Jak to?
-Dzisiaj odwiedził mnie Kuchiki Byakuya razem ze swoim wice-kapitanem i poprosił mnie o pomoc.
-A dlaczego nie przyszli do mnie?
-Kuchiki powiedział, że skoro ja mogę im pomóc, to nie potrzebują jakiegoś nieletniego dzieciaka.
-Przeklęty Byakuya. - Ichigo zdenerwowany walnął pięścią - A co się stało, że ty musisz interweniować? - spytał po chwili.
-Powiedziano, że z Soul Society zbiegł bardzo groźny przestępca i ukrywa się w naszym świecie.
-Przecież ja mogę się tym zająć! - chłopak był zły za to, że odsuwają go od tej sprawy. Nie mógł tak po prostu siedzieć bezczynnie jakby go to nie dotyczyło.
-Nie, synu. Narazie musisz skupić się na nauce.
-Ale tato...
-Nie ma żadnych "ale". Porozmawiamy jak poprawisz oceny. - młody już nie protestował. W sumie to Isshin miał rację. W końcu Ichigo miał też swoje obowiązki jako uczeń. A skoro ojciec się tym zajmie to nie będzie problemu... chyba. - A właśnie. Powiedz tej dwójce, żeby nie przebierała się w te dziwne ciuchy. Tydzień temu naprawdę ich nie poznałem. I nie musisz ich przede mną ukrywać.
-No wiem, ale... zawsze mi się wydaje, że o niczym nie wiesz.
-Rozumiem. Trochę minie zanim się przyzwyczaisz. - stwierdził Isshin - A tak poza tym to wszystko w porządku?
-A dlaczego nie?
-Bo ostatnio jesteś jakiś taki... rozkojarzony.
-T-To nic. Naprawdę nic. - zaprzeczył stanowczo. Przecież prawdy nie powie. Ale wiedział skąd to przypuszczenie ojca. Jakby nie patrzeć wciąż przejmował się niemożliwością zakończenia związku z Pustym. Nie ważne ile by główkował i tak nie mógł wymyślić nic, co okazałoby się dobrym rozwiązaniem i nie niosło za sobą żadnych powiażniejszych konsekwencji. Po mimo tego, że nic nie przychodziło mu do głowy nie zamierzał się poddać. Miał już dość bycia wykorzystywanym przez albinosa, którego nawet nie obchodzą jego uczucia. W dodtaku pojawił się jeszcze jeden broblem. Jego plan solidnej nauki może nie wypalić, ponieważ gdy Pusty zobaczył, że znalazł coś ciekawszego do roboty niż spotkania z nim od razu zacznie mu przeszkadzać. Trzeba było przygotować się na najgorsze. (Powiało grozą XD) - To ja już pójdę. - podniósł się z krzesła, ale ojciec go zatrzymał.
-Na pewno nie chcesz o tym pogadać?
-Nie.
-Niech będzie. - Isshin wiedział, że Ichigo nie jest typem osoby, która obarczałaby swoimi problemami innych. Ale czasami wydawało mu się, że jego syn cierpi. No i ostatnio oddalają się od siebie. To wyglądało tak, jakby chłopak izolował się od reszty rodziny. Ojciec wiedział, że jest jakiś powód, a skoro pomarańczowołosy nie chciał go zdradzić, nie zamierzał naciskać. - Ale synu. Jeżeli przyjdzie ci ochota na rozmowę ze mną, to zapraszam.
-Dobrze tato. - Ichigo uśmiechnął się teraz już spokojniejszy i poszedł do swojego pokoju. Usiadłszy na krześle wyjął z kieszeni kawałek znaleziska i położył je na biurku. To samo zrobił z odznaką. Nie czekając na nic wyjął z szuflady książki i rozpoczął znienawidzone zajęcie przez wszystkich uczniów, czyli naukę XD. Na początku było dość ciężko szło, ale po jakimś czasie rzeczy, które do tej pory uważał za trudne wchodziły do głowy bez najmniejszego problemu. Do czasu aż jego myśli nie przysłonił ktoś inny.
-O mada faka, co u mojego chłopaka? - Kurosaki usłyszał to jakże niecodzienne pytanie, ale nie miał najmniejszego zamiaru się denerwować. Po prostu poszedł za radą, którą niegdyś udzielił mu Staruszek: "Po prostu go ignoruj to da sobie spokój". - Kurwa, Ichigo, mówię do ciebie! - niestety nie poskutkowało.
-Nie widzisz, że nie słucham?
-A co robisz? - spytał zainetresowany, ponieważ zwykle chłopak błyskawicznie reagował na jego osobę, a tu takie opóźnienie.
-Uczę się. - wyjaśnił lekko zdenerwowany, bo wiedział, że ta ich rozmowa zapewne źle się skończy.
-A to jakieś święto dzisiaj?
-To było bardzo śmieszne. - podsumował Ichigo - A teraz daj mi spokój. - rozkazał stanowczym tonem chcąc dać Pustemu do zrozumienia, żeby dzisiaj sobie darował.
-Jakbyś przyszedł do mnie to też bym cię czegoś nauczył. - zachichotał.
-Nie chcę tego słuchać. - Kurosaki już nerwowo przewracał ołówek w dłoni. Po prostu wiedział, że cokolwiek by nie robił albinos zapewne nie da sobie spokoju.
-Jesteś jakiś zestresowany. Nie karmili cię?
-O co ci, do cholery, chodzi?
-Tyle cię nie widziałem i ty się jeszcze pytasz? - Ichigo nie rozumiał dlaczego albionos powiedział to z takim wyrzutem jakby nie widzieli się przynajmniej z rok. A przecież minęło dopiero kilka dni.
-Weź się ode mnie odczep.
-To nie fair kurwa wobec mnie, Ichigo. Ja ci zawsze humor poprawiam, kiedy tylko sobie tego zażyczysz, a ty nawet odwiedzić mnie nie chcesz?
-Chyba doskwiera ci brak Sprite'a. - chłopak wiedział co mówi. W prawdzie nie wiedział dokłądnie dlaczego Pusty to w ogóle pije, ale raz był totalnie wkurzony, a że Zastępczy nie preferował drugiego sposobu uspokojenia go po prostu wcisnął mu puszkę. O dziwo poskutkowało :) Ale tobyło skutkiem wielkiego zainteresowania albinosa owym napojem. Wtedy Shirosaki stwierdził, że postęp ludzkości go zaskakuje. Oczywiście było to powiedziane pogardą, ale mimo wszystko niektóre rzeczy były dla niego interesujące, np. Ichigo XD. (To się nazywa rzeczowe podejście do ludzi, prawda? XD)
-Nie. Ja po prostu nadal chcę twojej dupy.
-Jesteś nienormalny. - stwierdził bez chwili namysłu z wielką powagą.
-I mam na ciebie ochotę.
-A ja numer do psychiatry. - według chłopaka Hollow naprawdę powinien skonsultować się z lekarzem czy coś w tym stylu. Ale najbardziej dziwił fakt, że jego wypowiedź zaczęła się od spójnika "i". To tak jakby przyznawał się, że jest nienormalny.
-Dobra, wiem, że się wycwaniłeś skarbie, ale...
-Skarbie? - przerwał mu wyjątkowo podenerwowany jego sarkastycznym tonem. Słowa tego typu mówione przez Pustego brzmiały tak cynicznie, że nie dało się ich słuchać. - Już ja ci pokażę skarb.
-Jakbym nigdy nie widział twoich klejnotów...
-Ty cholerny zboczeńcu! Jeszcze raz o tym wspomnisz to... - urwał, bo albinos zaczął się śmiać. - I z czego się cieszysz?
-No weź, zaśmiałem się, bo sobie przypomniałem jak reagujesz, gdy się nimi bawię. - Ichigo właśnie złamał ołówek. Nie znosił kiedy Pusty poruszał takie tematy. Ale jeszcze bardziej nie znosił siebie za to, że te wszystkie rzeczy, które robi mu Shirosaki wywołują u niego takie a nie inne reakcje. (czyt. Że mu się podobały :]) A przecież to nie jego wina. Przynajmniej tak to sobie tłumaczył.
-Powiedziałem, żebyś zjeżdżał, prawda?!
-Zamiast się niepotrzebnie denerwować rusz ten swój królewski tyłek i przyjdź do mnie.
-Chciałbyś.
-A żebyś wiedział. - potwierdził stanowczym tonem - To jak?
-Nie przyjdę.
-To co będziesz robił?
-A co cię to interesuje?- odburknął chłopak - W przeciwieństwie do ciebie ja mam obowiązki, więc mnie nie denerwuj i się zamknij!
-To przestań pierdolić smutny. Już słuchać tego nie mogę.
-Łatwo ci mówić, bo ty jesteś bezproblemowy i nic cię nie obchodzi.
-To nieprawda. - Pusty nie rozumiał skąd to stwiedzenie. Przecież nie mogło go nic nie obchodzić. No może trochę XD.
-No tak. Zapomniałem, że jedyne co cię interesuje to moje cztery litery.
-Fakt. Uwielbiam twoje oczy.
-Taa, jasne.
-Przecież ci mówiłem, że są najpiękniejsze.
-Ale zaraz potem dodałeś, że chciałbyś mi je wyłupić.
-Liczą się chęci.
-Takie chęci to możesz sobie zostawić dla miłych ludzi, którzy z grzeczności ci uwierzą.
-Przecież ty jesteś miły.
-Serio? - Ichigo był zaskoczony, bo to chyba pierwszy normalny komplement, jaki od niego usłyszał.
-Ale w dotyku. - dodał dla ścisłości.
-Wynocha z mojej głowy!!!
Kurosaki nie otrzymał żadnej odpowiedzi, co mogło oznaczać tylko dwie rzeczy: albo Pusty rzeczywiście odpuścił albo coś szykuje. Oczywiście chłopak bardziej wierzył w to drugie, ale nie zamierzał się tym przejmować i wrócił do nauki. Jednak nie trwało to długo. Tak jak przypuszczał albinos definitywnie nie zamierzał dać za wygraną.
-Mój Ichigo. - to było najlepsze zdanie, żeby wkurzyć młodzieńca. Pusty wiedział, że Zastępczy nie znosi kiedy to mówi, dlatego jest szansa, że zaraz przyjdzie, żeby się wydrzeć. Tak czy inaczej cel zostanie osiągnięty. (To było perfidne, nie sądzicie? XD)
-Przestań!
-A coś ci nie pasuje?
-A myślisz, że pasuje? - spytał z wyrzutem - I co to w ogóle znaczy? To ty masz do mnie jakieś prawa rodzicielskie? Nie wiem, kręci cię wmawianie sobie takich rzeczy? Nawet bym się nie zdziwił. W twoim przypadku to wszystko jest możliwe.
-Jesteś naprawdę super, Ichigo. Krótkie pytanie, jebnięta odpowiedź. - podsumował wypowiedź chłopaka - Ale wybaczę ci jeśli przyjdziesz.
-Powiedziałem, że nie!
-Przyjdziesz tutaj, albo ci wpierdolę. - Zastępczy nie wziął tego na poważnie, ponieważ albinos zwykł tak mówić, gdy nie chciał się z nim widzieć. Dlatego olał to i ponownie zanurzył nos w książce, ale znów nie dane mu było przeczytać chociażby jednego słowa. - No choć kochanie, nie bój się, że ci stanie. (Fajny rym, prawda? XD)
-Spieprzaj. - dla Ichigo to oczywiste, że te wszystkie teksty były tylko po to, żeby go wkurzyć i żeby wściekły przyszedł do Pustego. Jednakże chłopak nie zamierzał tańczyć tak jak zagra mu Hollow.
-Więc skoro nie chcesz po dobroci, zrobimy to po mojemu.
-Niczego nie będziemy ro...! - nagle poczuł dziwne zmęczenie, a może raczej senność. Jego powieki zaczęły same opadać. Oczywiste było co się dzieje dlatego starał się to tego nie dopuścić, jednakże nim się obejrzał był już w swoim wewnętrznym świecie. Katastrofa. Tylko tak da się określić to, co za chwilę na pewno nastąpi. Aczkolwiek Ichigo był wkurzony i nie zamierzał tak po prostu siedzieć cicho, czekać i potulnie spełniać zachcianek Pustego. Zdjął miecz z pleców i pewnie zacisnął go w dłoni. A że czekanie na albinosa było jeszcze gorsze niż jego obecność postanowił go wywabić.
-Pokaż się, ty cholerny draniu! - dobra. Szczerze mówiąc Ichigo wcale nie chciał aż tak bardzo się z nim zobaczyć, zważywszy, że wiedział co albinos potrafi zrobić gdy jest, że tak pozwolimy sobie użyć metafory "zdenerwowany". Mimo to czuł, iż dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym w końcu się przeciwstawi, że to jest czas, w którym musi pokazać, że jest silny i nie pozwoli się dłużej wykorzystywać. Był tego pewny. - Guzik prawda. - mruknął do siebie, kiedy niespodziewanie zobaczył przed sobą Pustego, który stał prosto z lekko uniesioną głową i złowieszczym uśmiechem na twarzy.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zastanawiam się jak ma się skończyć ich spotkanie. Ale coś mi się wydaje, że będą tortury :D
A tak poza tym to jestem w szoku. Jakim cudem dotarliśmy do jedenastego rozdziału?
Myślę, że notka będzie dopiero za dwa tygodnie. No i jeśli będę kontynuowała ten cykl to zaczniemy jakąś poważniejszą fabułę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz