czwartek, 20 czerwca 2013
Pan i Władca XL
Notka jest dzisiaj w nocy, bo w porach dziennych onet strasznie się tnie. Dlatego myślę, że przeniosę termin notek na sobotnią noc. Nie mam ochoty męczyć się z onetem.
A dwie notki to z okazji dwuletniej rocznicy tego bloga, która przypada na 9 kwietnia :) O rany, to już dwa lata ^^ Tak szybko minęło. Jeszcze pamiętam swoje początki -_-' . Czasami się zastanawiam ile jeszcze będę pisać. Ale mogę Was zapewnić, że do lipca tego roku na pewno XD. I oczywiście życzę wszystkim wesołych Świąt Wielkanocnych :)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po cichu wszedł do pomieszczenia. Postawił miskę z wodą obok poszkodowanej, po czym usiadł przy niej. Uważnie zmierzył ją oczami. Od kiedy został tutaj przyniesiona przez Chado jej stan się nie zmienił. Wciąż była nieprzytomna i miała wysoką gorączkę. Sięgnął do stolika po kawałek gazy. Potem namoczył go w wodzie i wycisnął. Następnie zdjął stary okład z jej czoła i połozył nowy. Zrobił to chociaż nie sądził, żeby to pomogło. Szczerze mówiąc nie miał pojęcia co się stało, że Rukia jest w takim stanie. ale jedno wiedział na pewno. Ktoś, kto jest tego sprawcą ewidentnie poluje na shinigami, albo raczej na klan Kuchiki, co swoją drogą było dziwne. Co prawda dawnej klan Kuchi prowadził wiele sporów z innymi szlacheckimi rodzinami, ale nigdy nie było to powodem prześladowań jej poszczególnych członków. Czyżby ponownie znalazł się ktoś, kto ma coś za złe klanowi Kuchiki? Jesli tak to pewnie rozpęta się wojna. Nagle poczuł wielki wstrząs. Był tak slilny, że niektóre rzeczy z półek pospadały na ziemię. Na nieszczęście znalazły sie wśród nich słoiki czy porcelana, toteż wszystko się stłukło. Wstał z ziemi i podszedł do stłuczonych rzeczy z zamiarem pozbierania. Gdy kucnął nastapił kolejny wstrząs. Urahara ledwo zachował równowagę. Pomyslał, że może lepiej uda się pod sklep i sprawdzi jakie jest stan jednego z jego gości. W trakcie demonstrowania pewnej rzeczy z Nijikiro zaczęło dziać się coś dziwnego, wręcz nienaturalnego. Naszczęście jego towarzyszka interweniowała, jednak stwierdziła, że najlepszym lekarstwem na to jest sok pomidorowy. A Yoruichi jeszcze nie wróciła. Zastanawiał się czy przypadkiem samemu nie udać się do sklepu. Chociaż zostawienie Rukii mogłoby okazać się dla niej niebezpieczne. Co powinien teraz zrobić? Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wbiegł Ichigo.
-Kurosaki-san... - zaczął zdziwiony. Chłopak nic nie odpowiedział tylko szybko znalazł się przy Rukii. Urahara podszedł do niego.
-Kto... -zaczął zaciskająć pięści. Był wkurzony.
-Kuchiki-san miała wypadek.
-Kto to zrobił? - spytał śmiertelnie poważnym tonem.
-Kurosaki-san...
-Kto?! - warknął. Nie zamierzał traacić czasu na głupie wyjasnienia. Chciał dorwać osobę, która jest za to odpowiedzialna.
-Tego nie wiem. - przyznał szczerze.
-Cholera! - uderzył pięściami w podłogę. Wiedział, że nie powinien zostawiać Rukii. Czuł, że to tak się skończy. - Cholera! - powtórzył, po czym szybko wstał i chciał wybiec z pomieszczenia jednak się zatrzymał. Urahara pojawił się przed nim z wachlarzem dotykającym jego czoła.
-Zalecałbym się uspokoić.
-Ale...!
-Wybiegniesz stąd i jesli szczęście ci dopisze znajdziesz winnego. I co wtedy zrobisz? Zabijesz go?
-Nie wiem... - odparł powoli.
-Za to ja wiem. Nawet jeśli teraz wyjdziesz niczego nie zdziałasz. - powiedział powaznym tonem. Wiedział, że gdyby Ichigo znalazł winowajcę na pewno od razu rzuciłby sie na niego, co mógłby przypłacić życiem. Poza tym szansa na znalezienie winnego jest znikoma, wieć nawet jeśli chłopak by szukał pewnie i tak by nie znalazł. Ichigo zacisnął pięści. Nie znosił słów typu "nic nie możesz zrobić". To zawsze przypominało mu moment, w którym zmarła jego matka. Wtedy naprawdę nic nie mógł zrobić. Najgorsze była ta niemoc. Nastolatek spuścił głowę, po czym usiadł przy stole. W sumie to Urahara miał miał rację. Mógłby sie stac shinigami i pójśc szukać agresora ale to jak szukanie igły w stogu siana. Nie wiedziałby od czego zacząć poszukiwania. - Herbaty? - zaproponował opuszczając wachlarz.
-Dziękuję. - odmówił grzecznie. Nie bardzo miał ochotę na cokolwiek.
-Nie ma się czym martwić. - powiedział podchodząc do potłuczonych naczyń - Kiedy Kuchiki-san się obudzi wszystko nam wyjaśni. - zapewnił zbierając poszczególne kawałki szkła.
-Oby. - przytaknął, po czym spojrzał na Rukię. Miał nadzieję, że dziewczyna jaknajszybciej się obudzi.
-Kurosaki-san... - zaczął wrzucając ostatni kawałek porcelany do pudełka. Ichigo odwrócił się do niego - Co ci się stało w szyję? - nastolatek odruchowo dotknął swojej szyi. Poczuł chropowatą powierzchnię. Szybko odwrócił się i spojrzał w wielkie lustro stojące przy szafie. Zabrał dłoń, po czym nieco przechylił głowę w bok. Zobaczył podłużny ślad krwi. Wiedział po czym to miał - katana Shiro.
-To nic takiego. - odparł najpewniej jak mógł. Nie chciał wzbudzić podejrzeń u Urahary. Potem siegnął do miski z wodą. Zwilżył dłoń i zaczął usuwac krew z szyi.
-Rozumiem. - zamknął pudełko, po czym wsunął je pod stół - A co z twoją hollowfikacją? - chłopak zatrzymał rękę. Dlaczego Urahara o to pyta?
-Co masz na myśli? - odwrócił się w jego stronę.
-Chciałbym wiedzieć czy nie masz problemów ze swoim Hollowem. - chłopak odwrócił się do lustara. Nie wiedział czy powiedzieć prawdę. To co kilkanaście minut temu działo się w jego wewnętrznym świecie... Sam nie wiedział co o tym myśleć. Chociaż wniosek był prosty. Shiro chciał go zabić. I pewnie znów spróbuje. Gdyby teraz powiedział o tym Kisuke moze ten by coś poradził. Powiedział jakim sposobem pokonać albinosa. Jednak jeśli chciałby otrzymać pomoc pewnie musiałby powiedzieć w jakich relacjach jest teraz ze swoim Hollowem. I tu był problem, bo jego relacje z Shiro były... skomplikowane. No i... za bliskie.. Chociaz po ostatnim zamahu na jego życie nie raczej nie powinien tak myśleć. Przecież Shiro chciał go zabić. I gdyby nie Tensa Zangetsu...
-Urahara-san. - powiedział przypominając sobie coś ważnego.
-O co chodzi?
-Czy jak się zabije cielesną postać zanpakutou to miecz również "zginie"? - Kisuke uniusł brwi. Szczerze mówiąc spodziewał sie jakiegoś wyznania a tu niecodzienne pytanie. Czyżby coś stało się z zanpakutou chłopaka?
-Tak. - odparł po chwili. Kurosaki się zamyslil. Czyli jak następnym razem stanie sie shinigami i nie będzie miał zanpakutou na plecach znaczy, że Zangetsu nie żyje. Aż bał się sprawdzać. Jednak prędzej czy później i tak stanie się shinigami, więc nie było sensu przeciągać. Zreszta chciał wiedzieć czy jeszcze ma broń.
-Urahara-san...
-Ichigo...? - chłopak natychmiast odwrócił się stronę dziewczyny.
-Rukia!
-Gdzie... ja... jestem...? - spytała bardzo wlono. Ciężko było jej mówić. Poza tym była nieco przerażona. Ostatnie co pamięta to to, że osoby, na których jej zależało ją zabiły.
-U Urahary-sana.
-Tak... - przytaknęła, po czym rozejrzała się po pomieszczeniu. Dopiero teraz poznała.
-Jak się czujesz? - spytał Ichigo.
-Dobrze. - odpowiedziała.
-Przecież wiem, że nie. - Rukia spuściła głowę. Ichigo miał rację. Mimo, że nie miała na ran i żadna część ciała ja nie balała, to jednek czuła sie dobrze. Starała sobie powtarzać, że to co zobaczyła przed śmiercią to tylko złudzenie. Przecież tak było. W końcu Kaien nie żyje. Poza tym Renji, jej brat i Ichigo nie zabiliby jej. Więc skoro to wiedziała to dlaczego to tak bolało?
-Rukia... - zaczął chłopak patrząc na pochyloną dziewczynę.
-Znalazłem. - powiedział Urahara zdejmując pudełko z pułki.
-Co takiego? - zapytał Kurosaki.
-Coś co może was zainteresować. - przyznał i dosiadł się do nich.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz