czwartek, 20 czerwca 2013
Pan i Władca XLIV
Tak jak zapowiadałam to opowiadanie crossoverowe, w którym wystąpią postacie z Kateikyōshi Hitman Reborn oraz Gintamy.
Geneza tego opowiadania jest prosta. Pewnego dnia pomyślałam sobie co by zrobił Hibari gdyby Keigo go wkurzył. Odpowiedź była prosta: kamikorosu. I tak to się zaczęło. Jednak projekt sam w sobie był trochę trudny do zrealizowania, bo zwierał dużo postaci i momentami sama nie wiedziałam co się dzieje i kto z kim walczy XD Ale jakoś to ogarnęłam. Notek crossoverowych przewiduję 5.
I jak widzicie dodałam "klatkę". Nie pojawiała się długi czas, bo nie miałam weny, ale ostatnio udało mi się coś napisać (za przypomnieniem ~Małej :) )Jednak muszę Was uprzedzić, że nie wiem kiedy znów pojawi się kolejna część, bo jakoś ciężko mi o super wenę odnośnie tego opowiadania.
~Serek/Marv - nie zapomniałam o "niespodziance" ale narazie to opowiadanie jest zawieszone. Obecnie pracuję nad "Panem i Władcą" oraz "opętanym", ale mogę zapewnić, że zamierzam napisać kontynuację "niespodzianki".
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nauczycielka ponownie przyjrzała się zgromadzonym w klasie. Takiego tłumu na dodatkowych zajęciach w czasie ferii to się nie spodziewała. W dodatku tyle znajomych twarzy, których nie ma na liście uczestników. Ale nie zamierzała pytać o powody. Skoro tutaj są to pewnie chcieli przyjść.
-Zaczekajcie chwilę. - poprosiła wstając z krzesła - Pójdę tylko po dziennik. A wy przygotujcie się do zajęć. - podeszła do drzwi i opuściła klasę. Chwilę potem do sali weszły dwie dziewczyny. Jednak z nich zajęła miejsce w ławce, a druga zaczęła się rozglądać po klasie.
-Nie ma go. - oznajmiła z ulgą. Nie chciała, żeby Kaeri miała z nim styczność.
-Dzisiaj nie mógł przyjść. - powiedział cicho.
-Rozmawiałaś z nim? - uniosła się - Mówiłam żebyś tego nie robiła.
-Ale powiedział, że jest chory. - wyjaśniła.
-Co za palant. - skomentował to Keigo, na co dziewczyny spojrzały na niego. On natomiast szybko odwrócił głowę. Nie chciał powiedzieć tego na głos, ale jakoś trudno było mu milczeć. Kiedy wchodził do szkoły widział jak Tokito podrywa jakąś dziewczynę.
-Ty. - powiedziała poważnym Osana tonem podchodząc do niego.
-Ja? - spytał nieco przestraszony. W końcu to była przewodnicząca samorządu szkolnego. Powinien uważać co mówi.
-Asano Keigo, zgadza się?
-Tak... - odparł niepewnie.
-Dosiądź się do nas. - zaproponowała na co nastolatek zrobił wielkie oczy. To pierwszy raz gdy jakaś dziewczyna zaprasza go do grona. W dodatku przewodnicząca.
-Osana-san, jesteś pewna? - spytała jedna z koleżanek podchodząc do nich. Nie była zachwycona tym pomysłem. W końcu Osana należała do elity i jako przewodnicząca nie powinna zadawać się z frajerami.
-Tak, jestem pewna. - oparła zdecydowanie.
-Ale...
-Każdy, kto nie lubi tego drania, jest moim przyjacielem. - oznajmiła, po czym wzięła Keigo za rekę i pociągnęła za sobą do stołu. Chłopak nie protestował. Był w szoku. - Zsuńmy stoliki. - zaproponowała, po czym puściła chłopaka i sama dosunęła jeden. Kaeri wstała i zrobiła to samo. Podobnie było w przypadku innych uczniów. Do akcji dołączyli się również ci, którzy dopiero przyszli. Po chwili większość ławek została zsunięta. Kilka uczennic zaproponowało żeby podzielić się na kilkuosobowe zespoły. Większość była za, dlatego dobrali się w grupy i zajęli swoje miejsca.
-Usiądz tu. - wskazała krzesło obok Kaeri. Keigo niepewnie, ale usiadł.
-Mikiru Kaeri. - przedstawiła się z ciepłym uśmiechem - Miło mi.
-Asano Keigo. - odparł po chwili będąc oczarowanym. No i trochę się denerwował. niewiele dziewczyn chciało z nim rozmawiać. Teoretycznie nie wiedział co robić. No i nie chciał się zbłaźnić.
-Ktoś jeszcze przyjdzie, prawda? - spytała Osana widząc puste krzesła. Z tego co wiedziała miała być pełna klasa. Keigo chciał odpowiedzieć na to pytanie, ale nie musiał. Jego przyjaciele już dotarli.
-Ichigo! - krzyknął uradowany.
-Keigo? - spytał Kurosaki chcąc się upewnić. Grono dziewczyn, w którym znalazł się chłopak było mylące.
-To ja. - potwierdził dumnie.
-Twoi przyjaciele? - spytała Osana.
-Tak.
-Chodźcie do nas. - zaproponowała - O, Inoue. - wzięła swoją teczkę i podeszła do dziewczyny. Wyjęła zeszyt, który ostatnio pożyczyła i zwróciła go właścicielce. - Dziękuje.
-Nie ma za co. - odparła Orihime.
-Ishida? - zauważył Ichigo gdy ten wszedł do klasy.
-Nie jestem tutaj z powodu dodatkowych zajęć. - powiedział na wejściu - Przyszedłem tylko dlatego, że kółko, do którego należę poprosiło mnie o pomoc. - wyjaśnił od razu żeby nikt nie miał wątpliwości.
-Uryū, do której będziecie w szkole? - spytała Osana.
-Do 13.
-Moglibyście zostać nieco dłużej? Chciałbym jeszcze omówić coś z waszym kółkiem.
-Zgoda. - odparł i poszedł przekazać to członkom klubu krawieckiego.
-Gotowi? - spytała nauczycielka wchodząc do klasy. Kurosaki i reszta zajęli swoje miejsca, po czym wypakowali materiały potrzebne do nauki.
Lekcja minęła bardzo szybko. W dodatku była sympatayczna atmosfera, chociaż niektórzy mieli zastrzeżenia co do łączenia klas. Kurosaki aż się zdziwił że lekcje w ferie mogą być takie przyjemne. Ale oczywiście nie obeszło się bez gafy Keigo. Chłopak zapomniał kilku rzeczy z domu i musiał natychmiast po nie iść. Wychodząc ze szkoły jeszcze nie wiedział, że czeka go tajemnicza przygoda...
Musieli się nieco pośpieszyć. Już dawno było po czasie. Postanowili pójść na skróty. Na szczęście siwowłosy miał dokładną mapę, więc nie było problemu z dotarciem. Przed chwilą wyszli z ostatniej ulicy prowadzącej do celu, przeszli przez jezdnię i stanęli przed bramą liceum.
-Jesteśmy na miejscu. - powiedział Arcobaleno i zmienił Leona w broń.
-Po co ci to? - spytał zaskoczony Tsuna.
-Na wszelki wypadek. - wymierzył przed siebie.
-Reborn-san ma rację. - wtrącił się Gokudera - Nigdy nie wiadomo co nas spotka. Ale nie martw się, Dziesiąty. Obronię cię.
-Nie przyszliśmy tutaj walczyć. - stwierdził zrezygnowany. Po prostu wiedział, że to się źle skończy.
-Wróg może kryć się wszędzie, kora!
-Shishō! - Ryōhei spojrzał w górę. W tym samym momencie ptak puścił blondyna, który wylądował na ziemi.
-Nie opuszczaj gardy, kora! - rozkazał Colonnello. Uważał ze trzeba być zawsze gotowym do akcji.
-Tak jest! - podniósł pięści w górę - Jestem ekstremalnie skupiony!
-Dajcie spokój. - westchnął Sawada.
-Nie martw się, Tsuna. - powiedział uspokajająco Yamamoto - Może być zabawnie. - uśmiechnął się ciepło zakładając ręce za głowę.
-Yamamoto ma rację. - stwierdził Dino - W końcu dostaliśmy zaproszenie i ... - popatrzył na przywódcę komitetu dyscyplinarnego - Lepiej się pośpieszmy. - ponaglił. Wiedział, że Hibari nie przyszedł tutaj chętnie. Naprawdę było ciężko go przekonać. Ale w końcu się udało. Aczkolwiek czarnowłosy postawił jeden warunek: ma to być załatwione szybko. Nie zamierzał tracić czasu na coś mało interesującego.
-Chrome. - powiedział Tsuna zauważając dziewczynę, która do nich dołączyła. Ta tylko skinęła głową. Musiałą na chwilę odłączyć się od grupy aby powiadomić Kena i Chikusę dokąd idzie.
-To już wszyscy. - stwierdził patrząc na przyjaciół.
-I Lambo-san też tu jest! - dzieciak wybiegł przed Sawadę, po czym rozejrzał się i zaczął biec przed siebie.
-Lambo!
-Głupie krówsko. - stwierdził wkurzony Gokudera i pobiegł za nim.
-Właśnie dlatego odmówiłem. - westchnął zrezygnowany.
-Nie jęcz. - rozkazał Reborn dając mu kopniaka w plecy. Tsunayoshi przesunął się kilka metrów po ziemi.
-Reborn! - krzyknął podnosząc się do siadu - Dlaczego zawsze mnie bijesz? - spytał z wyrzutem rozcierając głowę.
-Następnym razem miej oczy dookoła głowy. - poradził z uśmiechem Dīno.
-Nie wymądrzaj się. - powiedział Reborn dając blondynowi w twarz. Ten nawet się nie odezwał. Nie chciał znów oberwać.
-Chodźcie. - powiedział Arcobaleno i wszyscy ruszyli się z miejsc. Wtem usłyszeli krzyki.
-Puszczaj, Aho-dera! - próbował się wyrwać z uścisku nastolatka.
-Zamknij się! - krzyknął na co Lambo jeszcze bardziej zaczął się szamotać. W końcu Hayato go pościł i dziecko spadło na ziemię.
-Ga... ma... n. - wydukał zaciskając wargi i powstrzymując płacz, jednak bezskutecznie. Nie wytrzymał. Wybuchnął płaczem. Z tego wszystkiego mimowolnie wyjął z włosów fioletowy przedmiot i rzucił nim. Traf chciał, że bazooka poleciała wprost na jednego z uczniów liceum, który przed chwilą znalazł się na terenie szkoły. Keigo widząc ją zrobił wielkie oczy.
Nagle Vongola i reszta usłyszeli wybuch, potem kolejny i następny. (napisałam "Vongola i reszta" ponieważ Dīno należy do Rodziny Chiavarone, a oprócz niego są także Colonnello) Gdy dym opadł ich oczom ukazał się chłopak, który wyglądał na przerażonego. Kilka razy obkręcił się wokół własnej osi badając otoczenie. Po chwili zastanowienia stwierdził, że jednak nic mu nie jest. Z lekkim uśmiechem niedowierzania, że przeżył zaczął powoli się cofać wciąż rozglądając się na wszystkie strony czy nic mu nie grozi. Robił tak do momentu, w którym natrafił na przeszkodę. Przestraszył się i odskoczył w bok. Przed sobą zobaczył chłopaka, który nie wyglądał zbyt przyjaźnie. W jego rękach natychmiast pojawiły się dwie tonfy.
-Kamikorosu. - powiedział, po czym z niewiarygodną prędkością ruszył na chłopaka. Keigo szybko wziął nogi za pas i pobiegł do szkoły.
-Hibari-san! - krzyknął Tsuna, ale ten już dawno zniknął w budynku. - To koniec... - westchnął spuszczając głowę.
-Pobiegł. - zauważył Takeshi.
-Przecież widzimy, beasbollowy idioto. - zdenerwował się - Cholera. Hibari rozwali całą szkołę.
-Zauważyłeś to, prawda, kora? - zwrócił się do Reborna.
-Tak. - potwierdził. To było dziwne. Bazooka wystrzeliła kilka razy. Nie wiedział czy ktoś to dostrzegł, ale ten chłopak "nieco" się zmienił. Co prawda jego ciało nie wyglądało na starsze jednak jego twarz...
-Ratunku!!! - wrzasnął wbiegając po schodach. Hibari wciąż go gonił. - Ratunku!!! - śmignął korytarzem, zaraz za nim popruł Kyōya. Uczniowie tylko odkręcali głowy za nimi. Jeszcze nigdy nie byli świadkami takiej gonitwy. W dodatku nie mieli pojęcia kim był czarnowłosy chłopak goniący Asano. Gdy jego ofiara wbiegła po kolejnych schodach Strażnik Chmury przyśpieszył. Chciał dopaść Keigo jeszcze bardziej niż wcześniej. Brązowowłosy skręcił w kolejny korytarz. Właśnie w tej chwili dziękował niebiosom za osobę, która pojawiła się na jego drodze.
-Ratuj! - poprosił ukrywając się za plecami przyjaciela.
-Co się stało? - spytał widząc przestraszonego Keigo.
-On... - wydukał prubujac ukryć swoją obecność. Hibari zatrzymał się przed nimi. Obu zmierzył spojrzeniem, po czym jego wzrok zatrzymał się na pomarańczowowłosym, który, według niego, miał ciekawe spojrzenie.
-Jesteś słaby czy silny? - zapytał zaciskając w dłoniach tonfy. Truskawa spojrzał na niego badawczo. Czyżby czarnowłosy chciał włączyć? I gdy Hibari miał zaatakować poczuł dłoń na swoim ramieniu.
-Kyōya. - powiedział spokojnie Dīno- Tutaj jesteśmy gośćmi. Nie możesz zdewastować szkoły ani bić się z jej uczniami. Chyba nie chcesz żeby potem źle mówiono o Namimori, prawda? - czarnowłosy wyprostował się.
-Następnym razem uważaj. - powiedział patrząc prosto w przerażone oczy Keigo. Ten tylko porozumiewawczo kiwnął głową. Naprawdę myślał, że umrze.
-Wybaczanie mu. - powiedział łagodnie blondyn - Kyōya już taki jest. wyjaśnił, po czym odszedł.
-Co ci się stało? - spytał zaskoczony Kurosaki. Keigo wyglądał jakoś inaczej.
-To znaczy? - spytał oglądając swoje ubranie. Może się gdzieś podarło.
-To naprawdę ty? - spytał dla pewności. Keigo nie odpowiedział tylko przejrzał się w pierwszej lepszej szybie.
-Aaaaaaaaaaaaaa!!! - krzyknął patrząc na swojej odbicie. Potem zaczął dotykać twarzy żeby sprawiając czy to naprawdę jego. Nie poznawał siebie. Co prawda wyglądał jak on ale jakieś... sto lat do przodu.
-Defekt dziesięcioletniej bazooki. - stwierdził czarnowłosy pojawiając się obok nich. Miał koszulę w krowie łaty i jedno przymknięte oko.
-Defekt dziesięcioletniej bazooki? - powtórzył Ichigo. Nie miał pojęcia o co chodzi.
-Rozumiem, że młody Vongola nic wam nie powiedział. Ale nie martwcie się. Za jakiś czas wszystko wróci do normy. - Keigo już nawet nie słuchał. Był w takim szoku, że jego zmysły przestały działać. Wcale nie chciał tak się zestarzeć. Był za młody i nie zrobił jeszcze wielu rzeczy.
-Jesteś pewnie, że wszystko będzie dobrze?
-Tak. - odparł Lambo. Teraz stwierdził, że jako dziecko mógł nieco kontrolować wybuchy bazooki. Trzy minuty temu ponownie ją wystrzelił przez Gokuderę, który zaczął wrzeszczeć. Tutaj przyszedł dlatego, że Reborn poprosił go o znalezienie Keigo i przyprowadzenie go do niego. Nie chciał żeby coś takiego zostało poczytane rodzinie jako wybryk.
-Gdzie Kyo-san? - zapytał naglącym tonem stając obok nich.
-Strażnik Chmury... - zaczął Lambo ale nie nie dokończył ponieważ wrócił do swojej dziecięcej wersji. Ichigo spojrzał zaskoczony. Przednim stało dziecko w jakiejś pidżamie w krowie łaty z wielkim afro na głowie i rogami. W dodatku wlepiło w niego swoje wielkie zielone oczy.
-Marchewa! - krzyknął wskazując na niego palcem - Hahaha! - zaczął się śmiać i biegać dookoła.
-Ty głupia krowo! - wrzasnął Gokudera wbiegając w korytarz. Gdy Lambo go zobaczył zaczął uciekać. - Stój! - Hayato śmignął przed oczyma Ichigo. Chwile potem Kurosaki zobaczył grupę nieznanych osób idących w jego kierunku.
-Wiecie gdzie jest Kyo-san? - ponowił pytanie - Szukałem go ale nigdzie nie mogłem znaleźć.
-Pewnie poszedł na dach. - powiedział Reborn. Kusakabe skinął głową i odszedł. Arcobaleno spojrzał na Keigo, który siedział zdołowany przy ścianie, po czym zwrócił się do Strażnika Mgły. - Chrome. - dziewczyna podeszła do chłopaka i zrobiła to, co wcześniej ustaliła Rebornem. Mianowice stworzyła iluzje właściwej twarz Asano. To powinno wystarczyć do czasu aż defekt nie zniknie. - dobrze. Teraz pójdę do dyrektora szkoły. Miałem go zawiadomić gdy tu dotrzemy.
-Reborn, zaczekaj! - zatrzymał go Tsuna - A co ja mam zrobić?
-Jak to co? Jesteś szefem mafii. Przypilnuj ich. - nie zdążył zaprotestować ponieważ Arcobaleno już odszedł.
-Przepraszam... - zwrócił się Takeshi do Ichigo - Gdzie tu jest toaleta?
-Korytarzem prosto i na lewo. Nie pomyl z drzwiami do klubu sportowego.
-Dzięki.
-Macie tutaj klub sportowy? - ożywił się Ryōhei. Pomyślał, że możne znaleźliby się tam chętni, którzy dołączaliby do klubu bokserskiego.
-Sprawdźmy to, kora! - zaproponował Colonnello.
-Tak jest, shishō! - krzyknął i razem z Alcobaleno pobiegł przed siebie.
-Onii-san... - powiedział Tsuna wiedząc, że Sasagawy już nic nie zatrzyma.
-Szefie... - zaczęła zaniepokojona. Wszyscy się rozeszli a ona została sama. Żałowała, że nie mogły tutaj przyjść Kyōko i Haru.
-Aaa, Chrome. Też możesz iść. -dziewczyna spuszczała głowę. Przecież nie znała tego miejsca, a nie chciała zrobić czegoś niewłaściwego. - Chrome... - teraz Tsuna nie wiedział co zrobić. Wiedział, że Dokurō jest ciężko nawiązać kontakt z innymi i również nie chciał jej narażać na nieprzyjemności. Nie zamierzał jej też do niczego zmuszać.
-Inoue! - zawołał Ichigo gdy tylko ją zobaczył - Możesz tu przyjść? - Orihime skinęła głową, po czym szybko znalazła się przy przyjacielu. - Mogłabyś pokazać Dokurō szkołę ? - na to Chrome oraz Tsuna popatrzyli na Ichigo. Inoue kiwnęła głową, po czym odwróciła się do Strażnika Mgły.
-Jestem Inoue Orihime. - przedstawiła się radośnie. - Miło mi.
-Chrome Dokurō. - powieidziała cicho. Wciąż była zaskoczona.
-Chodźmy. - zaproponowała biorąc ją za rękę. Obie odeszły.
-Dziękuję. - zwrócił się do Ichigo - Kuroumu nie jest zbyt towarzyska. Trudno jej obcować z ludźmi.
-Nie ma sprawy. - odparł Kurosaki - A możesz mi powiedzieć co tu się właściwie dzieje?
-Nawet nie pytaj... - westchnął Tsuna.
-Jesteś z mafii, tak?
-Co?
-To dziecko nazwało ciebie szefem.
-To nie tak. - zaprzeczył machając dłońmi - Ja wcale nie chcę nim być. - wyjaśnił, po czym zmienił temat - Przepraszam, nie przedstawiłem się. Nazywam się Sawada Tsunayoshi.
-Kurosaki Ichigo. Chwila. To wy jesteście tymi uczniami ze szkolnej wymiany? - zapytał przypominając sobie rozmowę z Keigo. Tan coś wspominał, ale nie wyjaśnił dokładnie.
-Tak. - potwierdził wciąż nie rozumiejąc dlaczego przyszli tutaj wszyscy. Przecież tylko on, Gokudera, Yamamoto mieli tutaj przyjść. Ale Reborn powiedział, że to możne być ciekawe doświadczenie dla rodziny wiec postanowił zabrać wszystkich.
Inoue skończyła oprowadzać Chrome. Teraz postanowiła pokazać jej boisko. Obie wyszył na tył szkoły, jednak gdy zobaczyły liczną grupę dziwnie wyglądających mężczyzn zaniepokoiły się. Nie wyglądali przyjacielsko. Mieli czarne garnitury, prawie wszyscy trzymali broń. Coś mówiło Inoue żeby oddalić się stąd jak najszybciej. Najlepiej tam gdzie jest dużo ludzi. Wzięła Chrome za rękę i pobiegła w przeciwnym kierunku, ale zagrodzono im drogę. Nagle ktoś zaszedł Inoue od tyłu, po czym zatkał jej usta. Dokurō chciała jej pomóc, jednak ją też spotkał podobny los z tym, że przystawiono jej broń do głowy.
-Gdzie jest szef Vongolii? - zapytał poważnym tonem. Jednak dziewczyna nic nie odpowiedziała. Nie zamierzała narażać szefa. - Gdzie? - powtórzył dociskając broń do jej skroni. W końcu mafioz się wkurzył i mocno popchnął ją na swojego sprzymierzeńca. - Wyduście to z niej. - rozkazał.
-Dokurō-san! - krzyknęła Inoue cały czas próbując się wyrwać przestępcom. Jednak bezskutecznie. W dodatku swoimi poczynaniami rozzłościła oprawce i ten skuł jej ręce kajdankami i popchnął. Dziewczyna potknęła się, upadła na ziemię i mocno uderzyła głową o podłoże. - Dokurō... - san... - powiedziała nim straciła przytomność.
-Pozbądźcie się jej. - rozkazał patrząc na leżącą Inoue, po czym widząc że Chrome nic nie mówi podszedł do niej z zamiarem uzyskania informacji. - Mów do cholery! - warknął łapiąc ją za szczękę. Nagle wokół nich zaczęła pojawiać się fioletowa mgła. Wszyscy patrzyli w zdziwieniu jak kieruje się w stronę Strażnika Mgły, po czym kumuluje się dookoła niego. Wszyscy odsunęli się nieco, po czym patrzyli jak opary zakrywając całą postać dziewczyny. Następnie w jednej chwili zniknęły ukazując zupełnie inną osobę.
-Kto gnębi moja uroczą Chrome? - spytał poważnym tonem. Zdecydowanie nie podobało mu się coś takiego.
Nagle usłyszeli wybuch. Momentalnie obaj podbiegli do okna. Kiedy Kurosaki zobaczył jak Inoue jest ciągnięta przez jakichś podejrzanych typków natychmiast sięgną do kieszeni i wyjął odznakę. Przyłożył ją do piersi, po czym opuścił swoje ciało i wyskoczył przez okno. Tsunayoshi patrzył na to wszystko ze zdumieniem. Co prawda super moce nie były dla niego czymś nowym, ale pierwszy raz widzi żeby ktoś wychodził z własnego ciała. W dodatku z takim wielkim mieczem na plecach.
-Kurosaki-san... - ruszył z miejsca. Na dole nawiązała się jakaś walka. Nie mógł tutaj bezczynnie stać.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I co tym myślicie? Chciałabym wiedzieć, bo uważam, że opowiadanie jest dość nietypowe. Tylko szczerze, dobrze? :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz