czwartek, 20 czerwca 2013
Pan i Władca XLV
Kurosaki już rozprawił się ze swoimi przeciwnikami. Nie byli wyzwaniem. W dodatku nie mogli go zobaczyć, gdyż był shinigami, co ułatwiło sprawę, bo większość uciekła z powodu strachu przed niewidzialną siłą. Szybko kucnął przy Inoue i starał się ją obudzić, jednak bezskutecznie.
-Kurosaki-san! - krzyknął Tsuna podbiegając do niego. Spojrzał na Orihime, po czym poznał, że dziewczyna jest nieprzytomna. - Nie martw się. Nic jej nie grozi. - Kurosaki nie wiedział dlaczego, ale po tych słowach odczuł ulgę. Nagle uświadomił sobie jedną ważną rzecz.
-Widzisz mnie? - spytał zdziwiony. Przecież był Shinigami, więc zwykli ludzie nie powinni go widzieć.
-Tak. - odparł pewnie. Ichigo chciał pytać dalej, ale mu przerwano.
-Sawada Tsunayoshi... - zaczął Rokudo pojawiając się obok nich - To nie czas na rozmowy.
-Mukuro! - krzyknął zdziwiony. W tym samym momencie otoczono ich. Decimo ogarnął wzrokiem przeciwników. Nie za dobrze to wyglądało.
-Rocket Bomb! - wręcz wrzasnął Gokudera, po czym rzucił stertą dynamitu w przeciwników. Większość już nie wstała.
-Shigure Soen Ryu.- powiedział Yamamoto będąc blisko przeciwnika - 1 Ofensywna Forma: Shajiku no Ame - przeciwnik upadł. Takeshi natomiast skierował się na kolejnego mafioza, który wymierzył w niego bronią. - 5 Ofensywna Forma: Samidare. - nim mężczyzna zdążył wystrzelić leżał już na ziemi. Na drodze Yamamoto został tylko jeden przeciwnik. - 8 Ofensywna Forma: Shinotsuku Ame. - tym atakiem zakończył pojedynek.
-Gokudera-kun! Yamamoto! - krzyknął uradowany. Naprawdę się cieszył, że jego przyjaciele przybyli.
-Nic ci nie jest, Dziesiąty?!
-W porządku.
-Co tu się w ogóle dzieje? - wtrącił się Ichigo. Ta sytuacja była conajmniej dziwna. Najpierw mafia, która podobno jest dobra, potem pojawiają się ci źli. W dodatku chłopak rzucający dynamitem, nastolatek z kataną i jakiś czarodziej. Takie określenie pojawiło się w jego głowie dlatego, że zobaczył jak Mukuro uniósł trójząb, po czym z ziemi wydostały się pnącza, które oplotły ciała mafiozów i zaczęły ich ściskać.
-A ty kto? - spytał Hayato zauważając Kurosakiego.
-Gokudera-kun... - westchnął na tą bezpośredniość.
-Widzisz mnie? - zdziwił się chłopak. Czyżby wszyscy przyjaciele Sawady mogli go zobaczyć?
-Taa, a co? - nie uzyskał odpowiedzi ponieważ pomarańczowowłosy natychmiast wziął Inoue i razem z nią znalazł się w innym miejscu, tym samy unikając zderzenia z osobą, która z hukiem uderzyła w miejsce gdzie byli przed chwilą. Wszyscy odwrócili głowy w stronę źródła i zobaczyli jak po kolei kolesie w czerni fruwają w powietrzu. Vongola już domyśliła się kto za to odpowiada.
-Noszenie broni palnej jest wbrew regulaminowi szkoły. - oznajmił Hibari. Kilka minut temu skończył czytać regulamin tutejszego liceum i kiedy usłyszał strzały musiał zareagować.
-Hibari-san. - Tsuna zaniepokoił się. W końcu w pobliżu był Rokudo.
-Kufufufu. - zareagował gdy tylko go zobaczył - Hibari Kyōya. Znów się spotykamy. - kiedy Strażnik Chmury ujrzał go coś w nim drgnęło. Jeszcze bardziej zacisnął tonfy w dłoni i ruszył na iluzjonistę. Mukoro sparował atak. Następnie wymienili się kilkoma ciosami, po czym każdy z nich odskoczył. - Interesujące. - stwierdził i ruszył na przeciwnika. To samo zrobił Hibari, ale żaden z nich nie zadał ciosu. Między nimi niespodziewanie pojawił się Tsuna z rękami wyciągniętymi w bok. Ichigo obserwował to w zdumieniu. Pierwszy raz widział żeby komuś palił się na głowie ogień nie powodując żadnego uszczerbku.
-Nie czas na spory. - powiedział Sawada opuszczając ręce. Zaraz po tym pojawiło się więcej przeciwników. Kurosaki był w nienajlepszej sytuacji. Ludzie z mafii go otoczyli a nie miał możliwości się bronić, gdyż trzymał Inoue. Wtem do głowy przyszedł mu klasyczny pomysł. Podrzucił do góry Orihime, migiem rozprawił się z przeciwnikami, a następnie poskoczył żeby złapać dziewczynę. Potem wylądował z powrotem na ziemi.
-Kurosaki... - kun... - zaczęła powoli otwierając oczy - Kurosaki-kun! - krzyknęła uświadamiając sobie, że chłopak trzyma ją na rękach. Zrobiła się cała czerwona na twarzy.
-Wybacz. - powiedział odstawiając ją na ziemię. - Inoue. Zaczekaj chwilę. - powiedział i ruszył pomóc reszcie, która walczyła. Dziewczyna stała i patrzyła na walkę pomarańczowowłosego jak i innych. Wzorkiem starała się również wyśledzić Dokurō, ale nigdzie nie mogła jej dostrzec. Miała nadzieję, że nic się jej nie stało.
Walka dobiegła końca. Inoue użyła Sōten Kisshun, aby uleczyć tych, którzy odnieśli obrażenia.
-Dziękuje. - powiedział Decimo gdy Orihmie skończyła leczyć jego zadrapania. Dziewczyna skinęła głową, po czym podeszła do kolejnej osoby.
-Co ty wyprawiasz?! - krzyknął Gokudera, wokół którego pojawili się Ayame i Shun'ō.
-Gokudera-kun... - westchnął. Jak można się tak odzywać do osoby, która próbuje pomóc?
-Kurosaki Ichigo, zgadza się? - spytał Reborn podchodząc do nastolatka.
-Zgadza. - odparł. Wciąż był zdziwiony. Mimo, że widział Reborna wcześniej jego wygląd - garnitur oraz kameleon na kapeluszu - wzbudzał szok. To nie był typowy ubiór dziecka.
-Mógłbym o coś spytać?
-Słucham.
-Kim ty jesteś? - walnął prosto z mostu. Kurosaki wzbudził jego zainteresowanie. W dodatku pomógł im uporać się z wrogą rodziną.
-Kurosaki Ichigo. - powiedział mały chłopczyk wchodząc na teren szkoły - Ani w pełni człowiek, ani shinigami, ani hollow.
-Fūta. - Tsuna szybko podbiegł do niego - Co ty tu robisz?
-Ranking. - stwierdził. Nagle wszystko wokół niego zaczęło unosić się w powietrzu - W moim rankingu najsilniejszych istot Kurosaki Ichigo znajduje się w tym samym przedziale co Tsuna-nii oraz Sakata Gintoki.
-Kim jest Sakata Gintoki?- spytał wciąż lewitując.
-Dajcie mi spokój. - powiedział typowym dla siebie tonem - Mój lekarz kazał mi ograniczyć cukier. A gdy nie jem słodkiego jestem zdołowany przez co nie chce mi się nic robić i nie mogę zarabiać żeby wam zapłacić wynagrodzenie.
-Przecież jeszcze nigdy nam nie zapłaciłeś. - zauważył Shinpachi.
-Nie narzekaj. - powiedziała Kagura - W dzisiejszych czasach wszyscy ciężko przędą.
-Ale on naprawdę jeszcze nigdy nam nie zapłacił. - podkreślił.
-Rozumiem go. - stwierdził Mammon pojawiając się nad głową Reborna. - Pracować za darmo...
-Co tu robisz? - spytał Reborn opadając na ziemię. Fūta już skończył ranking.
-Mamy schwytać niejakiego Katsurę Kotarō. Podobno ukrywa się gdzieś tutaj.
-Domyślam się, że to płatne zlecenie.
-Oczywiście. Inaczej by mnie tu nie było. - odwrócił się - Już tu są.
-Ale kto? - spytał Tsuna chociaż można się było domyślić.
-Voi!!! - krzyknął lądując na dachu.
-Squalo! - zawołał Takeshi. Nie spodziewał się go tutaj.
-Co tu robi Varia?! - przeraził się Sawada. Robiło się coraz bardziej niebezpiecznie.
-Co robimy? - spytał Superbi. Chciał wiedzieć czy plan nie uległ zmianie. Jednak nie otrzymał odpowiedzi. Odwrócił się i nie ujrzawszy za sobą przełożonego zaczął wrzeszczeć.
-Gdzie jest ten pieprzony szef?!
-Właśnie jest w trakcie posiłku. - odparł Lussuria stając obok niego.
-Nie przyszedł tu bo wpierdala?! Niech ja go tylko dorwę...!
-Ushishishi. - zachichotał Bel - Spójrzcie kto tu jest. - wskazał na dół. Varia stanęła na brzegu dachu. Zobaczyli Vongolę, Alcobareno i kilka nowych twarzy.
-Z drogi. - powiedział surowym tonem, po czym kopnął białowłosego w plecy. Squalo poleciał do przodu. Wszyscy na dole wstrzymali oddech, ale zaraz potem odetchnęli widząc, że członek Varii zdążył się złapać krawędzi budynku.
-Ty pieprzony...! - urwał ponieważ Xanxas nadepnął na jego rękę.
-Wieśniaki. - stwierdził patrząc na rodzinkę Tsuny, jednak po chwili jego wzrok przeniósł się na dwie obce twarze. - Wy dwaj. - powiedział donośnie, jednak nikt nie wiedział do kogo się zwraca. - Marchew i trwała ondulacja. - dodał dla pewności.
-Oi, oi. - powiedział Gintoki zatrzymując się - Dlaczego zawsze wszyscy nawiązują do moich włosów?
-Ushishi. Czy to przypadkiem nie jeden z przyjaciół tego całego Katsury?
-Zgadza się. - potwierdził Levi patrząc na dane.
-Gdzie jest Katsura? - spytał Xanxas.
-Zura? - zdziwił się Sakata - Co z nim?
-Nie Zura, tylko Katsura. - powiedział dobitnie pojawiając się przy bramie szkoły. Wszyscy popatrzyli na niego i na to coś co stało obok niego.
-Oi, Zura, co tu się dzieje?
-Też chciałbym wiedzieć. - przyznał.
-Proszę o wybaczenie, szefie. - powiedział Levi podchodząc do przełożonego - Zaszła pomyłka. - Xanxas odwrócił się i niespodziewanie przystawił mu broń do czoła.
-Uważasz, że Vongola się myli? - spytał śmiertelnie poważnym tonem odbezpieczając spust.
-Ależ skąd. - odparł cały czas patrząc na pistolet. Nie był pewny czy tym razem nie zginie. - Właśnie otrzymałem informację, że ktoś włamał się do bazy danych i podmienił dane poszukiwanego. Tak naprawdę szukamy Takasugiego Shinsuke.
-Gdzie on jest?
-Tego nie wiemy.
-Co? - przycisnął spluwę do jego czoła.
-Ale Takasugi Shinsuke także jest przyjacielem Sakaty Gintokiego.
-No proszę. - opuścił broń i spojrzał na srebrnowłosego - Sakata, gdzie on jest? - spytał donośnie.
-Kto?
-Takasugi Shinsuke.
-Dlaczego mnie pytasz? - podrapał się po głowie - Przecież nie wiem. - ziewnął i podrapał się po brzuchu. Nagle nabrał ochoty na mleko truskawkowe, więc zamierzał odejść, ale gdy zrobił krok Xanxas strzelił mu pod nogi.
-Oi, oi. - powiedział cofając się - Nie wiesz, że broń zabija ludzi?
-To nie broń zabija ludzi. - stwierdził wyjmując drugi pistolet - To ja ich zabijam... - wymierzył w zgromadzonych - ...bronią.
-Ty się tak nie spinaj... - poradził.
-Co? - spyta zdenerwowany tym tekstem.
-Nic, tyko... - spojrzał na niego groźnie - Niektórzy mogą nie chcieć jeszcze umierać.
-A kim ty w ogóle jesteś, pajacu?
-Członek Yorozui, Sakata Gintoki, "zrobię to gdy nadejdzie czas", do usług. - przedstawił się.
-A ty? - zwrócił się do Zastępczego, który obserwował tę całą sytuację z boku.
-Kurosaki Ichigo.
-Ushishishi. - zachichotał Bel - Jakie urocze imię.
-Nic nie wskazuje na to, że jest urocze! - wzburzył się pomarańczowowłosy.
-W takim razie... - zaczął Xanxas wodząc wzrokiem po tłumie, po czym wycelował bronią w Inoue. Wybrał ją bez konkretnych powodów. Poza tym pomyślał, że jak kogoś zabije to w końcu dowie się gdzie jest ten cały Takasugi. - Powiedzcie "papa". - poradził i nacisnął spust.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz