wtorek, 18 czerwca 2013
Pan i Władca XXVIII
Całe Gotei 13 trwało w jakimś niedowierzaniu. Kapitan 6 Oddziału? Tak po prostu? Pokonany? Ta wieść szybko się rozniosła, chociaż dowódca kazał to zatrzymać w sekrecie. Nie chciał niepotrzebnego zamieszania. Ale teraz mówiło o tym całe Soul Society. W niektórych regionach już twierdzono, że Byakuya nie żyje. Taką wieść przyniósł Hisagi wracając z patrolu w zachodniej części. Kiedy Abarai się o tym dowiedział miał ochotę pójść tam i solidnie dać im do zrozumienia, że to nie prawda. Ale jakoś nie mógł opuścić miejsca, w którym teraz się znajdował. Był przy sali medycznej. To w niej leżał Byakuya. Nie pozwolono tam nikomu wchodzić. Nawet Rukii. Dostęp do pacjenta miała jedynie kapitan Unohana oraz jej oddział, jednak też tylko wybrani podwładni. Ale to nie pomogło. Retsu była świetnym medykiem, ale sama przyznała, że może nie być wstanie mu pomóc. Jego obrażenia wewnętrzne jak i zewnętrzne były zbyt rozległe. Ledwo co powstrzymała krwawienie, ale to dzięki wcześniejszej interwencji czerwonowłosego. Kapitan Kurotsuchi też niewiele pomógł. Gdy go o to zapytano powiedział to co wiedział i na końcu stwierdził, że martwy Byakuya będzie doskonałym przedmiotem badań. Przyznał, że zawsze chciał mu zrobić sekcję. Oczywiście Renji był przy tym i o mało nie wyszedł z siebie. Dlaczego kapitan dwunastego oddziału z góry założył, że Kuchiki umrze? Co wtedy stanie się z Rukią? I co z nim? Przecież jeszcze go nie prześcignął. Nie był nawet w połowie drogi do dosięgnięcia go. Byakuya jest jego życiowym celem. Co niby zrobi gdy ten cel rozpłynie się w powietrzu? Byakuya nie może tak po prostu umrzeć. Nie może.
-Renji... - powiedziała podchodząc do czerwonowosego. Nie wyglądał za dobrze. W dodatku był cały we krwi, która zapewne należała do jej brata.- Powinieneś się położyć.
-Nie chcę. - odparł ze spuszczoną głowa. Rukia nie widziała jego twarzy ponieważ miał rozpuszczone włosy, ale domyślała się jaki miała wyraz.
-Siedzisz tutaj od dwóch dni. Naprawdę powinieneś...
-Powiedziałem już, że nie chcę. - odparł bardziej stanowczo. Czuł się okropnie. Wciąż prześladowała go ta wizja Byakuyi w wielkiej kałuży krwi. To było nie do zniesienia. Przecież był jego zastępcą. Mało tego, był z nim w tamtej chwili i nic nie mógł zrobić. W dodatku Rukia zachowywała się tak jakby to nie była jego wina. Dlaczego go nie obwinia o to? W końcu to jej brat, który teraz umiera.
-Renji, zjedz coś chociaż.
-Nie! - warknął, po czym jeszcze bardziej spuścił głowę. Wiedział, że nie powinien wrzeszczeć na dziewczynę, ale chyba musiał jakoś dać ujście emocjom. Tylko wybór sposobu pozostawiał wiele do życzenia. Czarnowłosa już nic nie mówiła. Postanowiła w ciszy trwać przy przyjacielu. Kilka minut później przyszła kapitan Unohana. Renjiego nie zaczepiała. Wciąż pamiętała jak wyglądał gdy przyniósł Byakuyę. Teraz musiało być mu naprawdę ciężko. Poprosiła Rukię do rozmowy. Dziewczyna oddaliła się z nią na chwilę, po czym znowu wróciła do czerwonowłosego. Kiedy tylko przyszła zobaczyła jak Renjii stoi ze swoim mieczem w ręku.
-Renji...
-Mam tego dość. - powiedział zaciskając katanę w dłoni. Nie zamierzał tutaj bezczynnie siedzieć. Poza tym nie mógł pozwolić, aby to tak po prostu rozeszło się po kościach. Teraz był już pewny. - Dorwę tego kto to zrobił i zabiję!!!
-Renji! - krzyknęła gdy tylko czerwonowłosy ruszył przed siebie. Nie wiedziała co robić. Zostać przy umierającym bracie czy iść za Renjim, który z pewnością wpakuje się w kłopoty. Teraz to ona czuła bezsilność. Jednakże nagle ją olśniło. Przecież w Soul Society aktualnie przebywa ktoś, kto będzie w stanie pomóc. Postanowiła niezwłocznie udać się do tej osoby i poprosić ją o to.
"Do zobaczenia po przerwie." Tym zdaniem pożegnała ich nauczycielka gdy skończyli ostatnią lekcję. A to z kolei oznaczało, że do szkoły wrócą dopiero za dwa tygodnie. Wszyscy się ucieszyli i od razu zaczęli rozprawiać o swoich planach. Może za wyjątkiem Ichigo, który potraktował to jako zwykłe wolne i Keigo, który się dowiedział, że nie zaliczył trzech testów i przez ferie będzie musiał uczęszczać do szkoły na lekcje dodatkowe. Kurosaki natychmiast stał się powiernikiem jego żalu. Asano zaczął wręcz lamentować. Mówił coś o niesprawiedliwości świata i ocen. A przecież tyle się uczył. Miał tyle planów odnośnie ferii. A teraz to wszystko legło w gruzach. Ichigo widział, że chłopak naprawdę się tym przejął, więc powiedział, że jak mu się uda to będzie chodził razem z nim. Uważał, że to nie zaszkodzi. Zresztą nie miał planów. Kiedy Keigo to usłyszał prawie zemdlał. Uznał to za totalne poświecenie ze strony przyjaciela i obiecał, że w najbliższej przyszłości na pewno odwdzięczy się mu za to. To samo powiedział Mizuiro i Inoue, którzy również przyłączyli się do akcji "pomóżmy Keigo przetrwać ferie w skrócie PKPF XD". Co prawda oni zaliczyli wszystko, ale Inoue chciała pomóc a Kojima stwierdził, że też może przyjść. Chado również postanowił się pojawić na kilku dodatkowych zajęciach. Potem wszyscy chcieli jeszcze zgarnąć Ishidę, ale ten odmówił. Nie widział potrzeby uczęszczania na dodatkowe zajęcia. Poza tym wciąż zastanawiała go sprawa tamtych pustych. Wypytał ojca, ale ten też nic nie wiedział, a może raczej nie był zainteresowany rozmową na ten temat. Czyżby coś ukrywał? Może. Ale Uryū nie zamierzał drążyć sprawy. Sam postanowił coś z tym zrobić.
Kiedy Ichigo ustalił z Keigo i resztą, w który dzień przyjdą, wszyscy się rozeszli. Kurosaki chciał iść prosto do domu, ale napotkał dość dziwną sytuację. Jakiś shinigami siedział na murze i wpatrywał się w niebo. Może był na patrolu i nagle zrobił sobie przerwę? Już miał odejść kiedy go zatrzymano.
-Powinieneś już tam iść. - powiedział nieznajomy kierując na niego wzrok.
-To znaczy? - spytał zaniepokojony. Chwię temu shinigami patrzył w niebo. Czyżby chodziło o zaświaty?
-Gdybym był na twoim miejscu nie zadawałbym głupich pytań. - odparł zeskakując z muru - Myślisz, że twoi przyjaciele będą czekać? - na to Kurosaki zmierzył go groźnym wzrokiem. Nie podobało mu się w jaki sposób ten gość wyraził się o jego przyjaciołach. Tak jakby byli w niebezpieczeństwie.
-Co masz na myśli? - spytał podejrzliwie.
-Po prostu się pośpiesz. - poradził. Kurosaki nie był pewny czy w to wierzyć. W końcu jakiś shinigami, którego pierwszy raz widzi na oczy sugeruje, że jego przyjaciołom coś grozi. Może to był tylko zwykły blef, ale zamierzał to sprawdzić. Nie darowałby sobie gdyby jednak coś się działo a on by to zbagatelizował. Nie czekając na nic oddalił się z miejsca. Nieznajomy shinigami ponownie wskoczył na mur. Wziął głęboki wdech, po czym jego ciało zaczęło rozpadać się na malutkie kawałeczki. Po chwili ukazała się jego prawdziwa postać.
-Nie znoszę tego. - westchnęła. Trochę minęło odkąd ostatni raz użyła męskiego kamuflażu. Dzisiaj to był wyjątek. Chciała być bardziej przekonująca. I chyba się udało.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz