wtorek, 18 czerwca 2013
Pan i Władca XXXI
Jedyne co teraz widział to ciemność. W dodatku słyszał jakieś szumy. Nie miał pojęcia skąd dochodziły. Nagle otaczająca go sfera zaczęła się rozjaśniać. Po chwili widział już wyraźnie. Jednak nastała kolejna niespodzianka. Nie mógł się ruszyć, mówić, nawet mrugnąć, chociaż starał się z całych sił. Teraz jedyne o czym myślał to to, że jego ciało...
-...nie chce się ruszyć? - dokończył myśl chłopaka pojawiając się przed nim - Co to za mina? - spytał patrząc na twarz Ichigo - Nie wiesz co się dzieje? Umierasz. - wyjaśnił - Znowu. - zacisnął w dłoni miecz i końcem ostrza dotknął miejsca, w którym przebito chłopaka. Potem przejechał kataną wyżej i uniósł nią jego podbródek. - Co ty robisz? - spytał jakby z niedowierzaniem. Dlaczego Ichigo zawsze musi dać się załatwić? To wkurzające. W dodatku od razu trafił tutaj, jakby... Teraz to wydało się Pustemu takie oczywiste. - Potrzebujesz mocy. Mojej mocy, prawda? - uśmiechnął się. Czyżby życie Ichigo znów zależało do niego? - Bierz ile chcesz. - powiedział i szybko odesłał chłopaka z powrotem do jego świata.
Wciąż stał przy jego ciele. Czyżby tak po prostu go pokonał? W końcu to Kurosaki Ichigo. Nagle z ciała chłopaka zaczęło wydobywać się reiatsu. Z każdą sekundą przybierało na sile. Odsunął się od niego na stosowną odległość. W końcu leżące nieruchomo ciało nastolatka zaczęło się podnosić. W pewnym momencie pojawiły się kawałki materii, które powoli były gromadzone w okolicach jego twarzy. Gdy proces dobiegł końca chłopak odwrócił się w stronę przeciwnika. Ten zobaczył na jego twarzy maskę i w dodatku żółte oczy, które teraz patrzyły na niego z gniewem. Nagle Ichigo zniknął mu z oczu, po czym pojawił się w powietrzu i głośno krzyknął:
-Getsuga Tenshō! - nim przeciwnik się zorientował atak dotarł to niego.
Ichigo opadł na ziemię, upadł na kolana i podparł się rękami. Jego maska momentalnie popękała na kawałki, które rozpłynęły się w powietrzu. On zaś zaczął głęboko oddychać. Cały czas miał wrażenie jakby się dusił. Czyżby wciąż odczuwał skutki tamtego ataku? W dodatku napastnika również nigdzie nie było. Kurosaki był pewny, że to nie był ktoś, kto może zostać ot tak pokonany. Musiał po prostu zniknąć, a co za tym idzie na pewno jeszcze się pojawi. Odwrócił się. Przed sobą zobaczył ciała Renjiego i Rukii. Były w opłakanym stanie, a on sam nie miał pojęcia co robić.
-Dlaczego? - spytał stając naprzeciwko. Jego rozmówca tylko się uśmiechnął, po czym ściągnął z siebie kaptur. Następnie zajął się peleryną. Nagle jego ciało zaczęło pękać, potem rozpadło się na kawałeczki. W końcu każda z odpadających części zamieniała się w pył i znikła.
-Od razu lepiej. - powiedziała rozpuszczając włosy. Potem poprawiła swoje kimono. Następnie podrzuciła katanę w górę, która natychmiast zamieniła się w pierścionek, po chwili lądujący na jej dłoni.
-Dlaczego to zrobiłaś? - ponowił pytanie.
-Nie sadzę, żebyś musiał wiedzieć. - odparła chłodno zakładając ozdobę na palec.
-Domyślam się, że kapitan Kuchiki to również twoje dzieło. - właściwie, był tego pewny. Wszędzie poznałby ten sposób, którym został zraniony szlachcic.
-Nie planowałam tego. - wyjaśniła - Spotkałam ich przypadkiem no i stwierdziłam, że to może być dobra okazja. Postanowiłam zabić tego czerwonowłosego, ale nasz wieki pan kapitan musiał się wtrącić. No i tak to się skończyło.
-Co ci chodzi po głowie? - mógł zrozumieć to, że dziewczyna ma swoje powody. Ale nie rozumiał co ma na celu zabijanie przyjaciół tego pomarńczowłosego chłopaka. Czyżby on też miał z tym coś wspólnego?
-Wiedziałeś? - spytała patrząc mu prosto w oczy - Shiroyasha też tu jest.
-Shiroyasha? - powtórzył zdziwiony. Nie zrozumiał co dziewczyna ma na myśli.
-Tak. - potwierdziła z uśmiechem. Była naprawdę zadowolona. Długo czekała na dowód świadczący o jego istnieniu, a Ichigo jej go dał. Teraz mogła przejść do kolejnego etapu.
-Zamierzam im pomóc. - powiedział stanowczo.
-To lepiej się pośpiesz. - poradziła mu - Za kilka minut nic z nich nie zostanie. - Kijitsuteki zniknął. Dziewczyna była ciekawa czy zdąży nasz czas i dlaczego w ogóle chce im pomóc. Przecież to nie było jego obowiązkiem. No ale pewnie robi to z powodu swojej słabości do niewinnych ofiar. W końcu nigdy nie widział sensu mordowania kogoś, kto na to nie zasłużył. Ale jak dla niej oni mogliby umrzeć. Ważne żeby Kurosaki był żywy. Spojrzała w niebo i zamyśliła się. Ciekawe kiedy Go spotka?
-Spokojnie. - powiedział kładąc rękę na jego ramieniu. Dopiero po kilku sekundach Kurosaki zorientował się i z trudem, ale odsunął od nieznajomego. Ten uważnie spojrzał na niego. Widać, że chłopakowi było ciężko oddychać, jednak nigdzie nie miał śladów jakiegokolwiek zranienia. Tak jakby został poddany jakiemuś cudownemu uzdrowieniu. Wywnioskował, że niedługo powinien dojść do siebie. Jeżeli tak się nie stanie to zainterweniuje. Teraz zamierzał zają się rannymi. Wstał i zaczął kierować się w stronę jego przyjaciół.
-Co chcesz zrobić? - spytał z obawą.
-Pomogę im. - odparł, po czym kucnął przy Rukii. Od razu zauważył, że dziewczyna była tutaj najciężej ranna. Kurosaki uważnie obserwował to co robi nieznajomy. Mężczyzna położył dłoń na jej brzuchu, po czym wypowiedizał krótkie zdanie. Nagle z jej ciała zaczął wydostawać się ciemny dym. Od razu go poznał. To ten sam, z którego były zrobione te dziwne stwory. Jednak był on bardziej gęsty. W dodatku nie znikał. - Chyba nie mam wyboru. - powiedział wyjmując swojego Zanpakutō.
-Rukia! - krzyknął zrywając się na nogi, ale z powodu bólu upadł.
-Nie powinieneś się ruszać. - powiedział odwracając się w jego stronę. Potem przeniósł swój wzrok na dziewczynę, po czym skierował swoje ostrze w miejsce, w którym została przeszyta i wbił je tam. Kuchiki otworzyła oczy i wyginając się z bólu wypluła krew. Nagle od katany mężczyzny zaczęło bić jasne światło, które z każdą chwilą stawało się coraz bardziej oślepiające. W dodatku jeśli słuch nie mylił pomarańczowowłosego słyszał jakaś melodię. Bardzo łagodną, aczkolwiek usypiającą. Po chwili światło znikło.
-Co się stało? - spytał widząc jak opary znikają.
-Wiesz czym jest ten dym? - spytał wyciągając katanę z jej ciała. Kurosaki nie odpowiedział. Nie miał pojęcia co to za diabelstwo. - Najgorsza z możliwych śmierci od wewnątrz. - podszedł do Renjiego i kucnął przy nim. Przyłożył dłoń do jego brzucha, wymówił zadanie, tym samym powodując uwalanie się dymu do atmosfery.
-To znaczy, że... - zaczął biorąc głęboki wdech.
-Gdy dym dostanie się do organizmu zagnieżdża się w niektórych organach, powodując ich natychmiastowe gnicie. Atakuje również komórki całkowicie je niszcząc. Śmierć "zarażonego" to kwestia około trzech minut. Ale twoi przyjaciele mieli szczęście. - mógł to nazywać szczęściem chociaż osobiście nie dałby sobie za to głowy uciąć. Wiedział, że gdyby ich przeciwnik chciał, od razu mógłby ich uśmiercić.
-Nic nie mogłem zrobić! - krzyknął nagle uderzając pięścią w ziemię. Przecież Rukia i Renji byli w niebezpieczeństwie a on nie potrafił ich ochronić. Nie znosił tej bezsilności.
-Nie przejmuj się. Mało kto wyszedłby z tego cały. - mówiąc to przypomniał sobie dawne czasy. Pamiętał jak jego towarzyszka używała tej metody. Wtedy przeciwnicy ginęli jeden za drugim. Bo niby jak mieli walczyć z dymem? Wiedział, że z punktu widzenia tych wszystkich poległych to było niemożliwe.
Minuty mijały a on czuł się coraz lepiej. Było mu łatwiej oddychać, nie czuł już ucisku w płucach. Teraz już nawet widział wyraźnie. Mógł również normalnie mówić.
-Co z nimi? - spytał z nadzieją gdy mężczyzna skończył swoją pracę.
-Nic im nie będzie, ale powinniśmy zabrać ich do Seireitei. - wziął Renjiego na plecy. Ichigo poszedł za jego przykładem i wziął Rukię. - Możemy się pośpieszyć? - spytał nagle. Chłopak wyczuł w jego głosie jakby obawę.
-A coś się stało?
-Teraz jestem w trakcie rozmowy z kapitan Unohaną.
-Ale... jak to? - zdziwił się. Jak ten mężczyzna mógł rozmawiać z Retsu skoro był tutaj?
-Wyjaśnię ci po drodze. A teraz chodźmy.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jakieś krótkie to było. No i tylko jeden rozdział. (rzadkość na tym blogu XD) Za tydzień będzie więcej. Mam już napisanych sporo części, więc przez najbliższy czas możecie spodziewać się "Pana i Władcy". No i wracamy do głównego wątku (teraz jest moment, w którym się cieszycie XD) Przyznam, że nie mogę się doczekać pewnego rozdziału, który będzie nieco przypominał pierwsze trzy (jaki spoiler... XD)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz