wtorek, 18 czerwca 2013

Pan i Władca XXXII


Tak jak obiecał wyjaśnił mu wszystko. Jeśli dobrze zrozumiał towarzysz kiedyś nauczył się techniki "buntai". To umiejętność, która pozwala na dzielenie swojej duszy na żądaną liczbę części, dzięki czemu można zrobić coś o czym marzy każdy fizyk, czyli być w kilku miejscach na raz. W dodatku dodał, że każdy shinigami może się tego nauczyć. Aczkolwiek mężczyzna powiedział, że nie praktykuje tego często. Tej techniki używa tyko w potrzebie.
-Zaskoczony?
-Tak. - odparł szczerze. W końcu pierwszy raz spotkał się z czymś takim.
-A właśnie. Zapomniałem się przedstawić. Kijitsuteki Senritsu. Miło mi.
-Kurosaki Ichigo. Mnie również.
-Więc to ty. - stwierdził już wiedząc dlaczego jego dawna towarzyszka mogła być zainteresowana chłopakiem.
-To znaczy?
-Jesteś sławny.
-Sławny? - zdziwił się. Nie przypominał sobie żeby robił jakąś karierę.
-W końcu pokonałeś Aizena.
-To nie tak. - powiedział. Nie rozumiał dlaczego tylko jemu przypisywano zasługi. Przecież inni kapitanowie też z nim walczyli. Hirako i reszta również. Nie zapominając o Kisuke, Yoruichi i jego ojcu. Trzeba tutaj jeszcze wspomnieć o Keigo, Tatsuki, Mizuiro, Honshou, Kanojim i tym panem z afro. Uważał, że wszyscy mieli swój wkład w unieszkodliwieniu Sousuke i to nie fear wobec niektórych, że są pomijani.
-Rozumiem. - przytaknął - Pośpieszmy się. - zaproponował. Ichigo nie miał nic przeciwko. Właściwie sam miał to powiedzieć.

Dotarli na miejsce. Chłopak był wdzięczny, że Senritsu wybrał drogę na skróty. Chciał jak najszybciej zanieść ich do Unohany. Mimo wcześniejszej interwencji mężczyzny i zapewnień, że wszystko będzie dobrze wciąż czuł niepokój. W dodatku nadal był na siebie zły za to, że nic nie mógł zrobić. Gdyby nie Kijitsuteki, Rukia i Renji pewnie by nie żyli. A tego by sobie nie darował. Znaleźli się już pod barakami 4 Oddziału. Nie czekając na nic weszli do środka. Po drodze spotkali Isane, która widząc ich pobiegła po swojego kapitana. Retsu zjawiła się natychmiast. Oczywiście była zdziwiona. Przecież przed chwilą zakończyła rozmowę z Senritsu, więc jak to możliwe, że teraz był tutaj z Kurosakim i rannymi? To wydało jej się naprawdę dziwne, aczkolwiek nie zamierzała teraz nad tym dumać. Musiała zająć się poszkodowanymi. Isane ułatwiła sprawę. Przyprowadziła ze sobą cały 4 Oddział, który zabrał Rukię i Renjiego do jednej z sal medycznych. Oczywiście Ichigo też chciał iść, ale pani kapitan mu nie pozwoliła i kazała poczekać.
-Senritsu! - mężczyzna się odwrócił - Gdzie byłeś?! - spytał z pretensją, po czym szybko do niego podbiegł - Gdzie byłeś? - powtórzył wtulając się w towarzysza. Kijitsuteki czując, że Zakyū zaraz się rozpłacze szybko wziął go na ręce.
-Musiałem pomóc Kurosakiemu. - wyjaśnił łagodnie ocierając oczy chłopczyka. Otome wciągnął nosem i powoli odkręcił głowę w stronę pomarańczowłosego.
-Kurosaki... - powiedział mierząc go badawczym spojrzeniem.
-Zakyū, zrobiłeś to o co prosiłem? - spytał chcąc się upewnić czy wszystko poszło dobrze.
-Tak. - odparł radośnie.
-Bardzo dobrze. - pochwalił go i pogłaskał po głowie. Otome się uśmiechnął, po czym oparł głowę o bark mężczyzny.
-Senritsu... - zaczął sennie.
-Już idziemy. - oznajmił wiedząc, że chłopaka moży sen. Aczkolwiek chciał coś przekazać Kurosakiemu.
-Pamiętasz przeciwnika, z którym dzisiaj przyszło ci walczyć?
-Pamiętam. - odparł stanowczo.
-Nie zapominaj, że miałeś z nim styczność. - poradził.
-Dlaczego mi to mówisz? - zdziwił się. Prziecież to oczywiste, że nie zapomni kogoś, kto usiłował skrzywdzić jego przyjaciół.
-Ponieważ nie lubię gdy giną niewinni ludzie. - wyznał, po czym razem z Zakyū oddalili się.

Ichigo wciąż siedział obok jednej z sal. Co prawda był już zmęczony, oczy same mu się zamykały i kilka razy miał wrażenia, że zdarzyło mu się przysnąć, ale nie chciał dać się zmęczeniu. Cały czas czekał na jakieś wieści odnośnie Renjiego i Rukii. Miał nadzieję, że gdy jego przyjaciele wrócą do pierwotnego stanu on pierwszy się o tym dowie i będzie mógł pójść ich zobaczyć. Oparł głowę o ścianę. Siedział w tej pozycji dopóki kątem oka nie zobaczył jak znajoma osoba idzie w jego kierunku.
-Co z nimi? - spytał podnosząc się z krzesła.
-Wszystko w porządku. - odpowiedziała Isane - Muszą tylko odpoczywać. - Ichigo się ucieszył i już chciał do nich iść, ale został zatrzymany. - Nie możesz.
-Dlaczego? - odwrócił się zdziwiony.
-Kapitan Unohana zabroniła jakichkolwiek odwiedzin.
-To kiedy będę mógł ich zobaczyć? - spytał lekko zaniepokojony.
-Najprawdopodobniej gdy kapitan Unohana wyrazi swoją zgodę.
-No tak. - przytaknął. To powinno być oczywiste. Kurosaki nie zamierzał dyskutować na ten temat, a zwłaszcza podpadać Retsu. Mimo wszystko w tej kobiecie było coś... przerażającego. Nie było rady. Musiał po prostu zaczekać aż pozwolą mu zobaczyć przyjaciół. Z powrotem zajął miejsce na krześle.
-Jesteś zmęczony, prawda? - spytała widząc jak chłopak przeciera oczy.
-To nic takiego. - odparł i podparł ręką głowę.
-Kapitan Unohana nakazała przygotować dla ciebie miejsce spoczynku. Udaj się do tego miejsca. - podała mu kartkę. Kiedy Ichigo ją wziął, odeszła.

Zmierzał właśnie do wyznaczonego miejsca. Mimo, że był środek nocy Seireitei wyglądało na całkiem żywe. Po drodze mijał wielu shinigami, którzy definitywnie byli w pośpiechu. Przechodząc niedaleko baraków 6 Oddziału natknął się na pewnego długowłosego mężczyznę, który tylko zmierzył go chłodnym spojrzeniem, po czym wyprostował swoją głowę i go minął. To było bardzo w stylu Byakuyi. Aczkolwiek ten mężczyzna miał bardziej mroczną aurę. Chwilę potem spotkał Ukitake i Kyōraku, którzy byli pochłonięci rozmową. Jednak gdy go zobaczyli od razu się przywitali. Ichigo z ciekawości spytał o to całe zamieszanie w Soul Society. Jūshirō wyjaśnił mu wszystko, po czym ich rozmowa stanęła na Rukii. Kapitan 13 Oddziału martwił się o nią. W dodatku dzisiaj w ogóle jej nie widział. Kurosaki nie chciał nikogo martwić, ale uważał, że zatajanie tego jest niewłaściwe. Od razu powiedział co stało się z dziewczyną i Renjim. Po usłyszeniu tego Ukitake i Kyōraku natychmiast udali się do Unohany. Kurosaki ponownie ruszył i docierając do końca ulicy skręcił w prawo. Traf chciał, że natknął się na 12 Oddział, który najwyraźniej był w rozkwicie robót.
-Mógłby już w końcu umrzeć. - powiedział zniecierpliwiony - Ile można czekać na jego zwłoki? - kiedy chłopak to usłyszał miał nieodparte wrażenie, że chodzi o Byakuyę - Wy. - spojrzał na ludzi, którzy właśnie przenosili gruzy - Pośpieszcie się. - rozkazał - Nemu, co ty wyprawiasz? - zwrócił się do dziewczyny, która im pomagała - Chodź tutaj natychmiast. - porucznik podeszła, przy czym w pewnej chwili spojrzała na pomarańczowowłosego. Kurosaki wiedział, że jeśli nie chce zostać zaczepiony przez kapitana powinien szybko się zmyć. Jednak nim zdążył to zrobić Mayuri zwrócił się do niego. - Ty. - Kurosaki zatrzymał się - Przyszedłeś mi przeszkadzać, prawda? Tacy jak ty powinni kończyć w słoikach. Właśnie. Może chciałbyś wziąć udział w swojej sekcji? - spytał z dziwną nadzieją w głosie. Zawsze brakowało mu trupów do doświadczeń. A te, które udało mu się zdobyć od Retsu nie nadawały się do sekcji. Były zbyt... zadbane. Osobiście preferował świeże zwłoki prosto z placu boju. (świeże zwłoki XD) - Nemu. - powiedział i porucznik skierowała się w stronę chłopaka, który wiedział, że to oznacza kłopoty.
-Ichigo. - powiedział Ikkaku zeskakując z dachu.
-Nieokrzesaniec. - skomentował Mayuri przybyłą osobę.
-Kiedyś go zabiję. - mruknął pod nosem, po czym razem z chłopakiem odeszli.

Ikkaku już dowiedział się o Renjim i Rukii. Właśnie dlatego szukał Ichigo, żeby ten mu wszystko opowiedział. Być może otrzyma jakieś ważne wskazówki, które przydadzą się ich kapitanowi. O ile ten wróci do Seireitei. Od czasu gdy wyruszył na poszukiwania zbiegłego przestępcy nie było od niego wieści. Po skończeniu rozmowy Ikkaku zaproponował mu dołączenie do jutrzejszego treningu. Co prawda obecnie nie było na to czasu, ale gdy tylko 11 Oddział znalazł wolną chwilę poświęcał ją na udoskonalanie swoich umiejętności. Z racji tego pewnie wybiorą się w teren. Najlepiej tam gdzie grasuje dużo pustych. Wspomniał również o tym i radził się przygotować na ewentualną walkę. Kurosaki rozważał tę propozycję. Nie była ona zła, aczkolwiek chciał być obecny w Seireitei na wypadek gdy kapitan Unohana pozwoliłaby na odwiedziny Rukii i Renjiego. Ze względu na nich zrezygnował.

Dotarł już na miejsce. Nie dano mu klucza, więc wywnioskował, że będzie otwarte. Nie mylił się. Bez problemu wszedł do środka. Rozejrzał się. Było ciemno, aczkolwiek dostrzegł łóżko. Podszedł do niego i postawił obok niego miecz, po czym położył się. Patrząc w okno zaczął rozmyślać o tej całej sytuacji, a zwłaszcza o tym co stało się w jego wewnętrznym świecie. To było naprawdę... podejrzane. Shiro tak po prostu użyczył mu swojej mocy. Dlaczego to zrobił? Może dlatego, że chciał mieć się nad kim poznęcać? To nie wydało się takie głupie i nawet pasowało do Pustego. Ale chłopak i tak nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Hollow miał jeszcze inne powody. Tylko... jakie?

-Postanowiłeś użyczyć Ichigo swojej mocy. - stwierdził zdziwiony Zangetsu - Nie spodziewałem się, że to zrobisz.
-Miałem dzisiaj dla niego dzień dobroci. - ale to nie był jedyny powód. Jeśli Ichigo umrze, on też miałby problem. Ponadto jedynym, który zabije chłopaka będzie właśnie on. Dlatego do tego czasu Ichigo nie może zostać zabity przez kogoś innego. - Wiesz to, prawda? - odwrócił się w stronę Zanpakutō - Ktoś się pojawił.
-To znaczy?
-Reiatsu.
-Reiatsu?
-Wiedziałeś, że żenskie reiatsu nieco rózni sie od męskiego? Jest bardziej... delikatne. Wystarczy się skupić i można zauważyć tę drobną róznicę. Ale Ichigo o tym nie wie. Albo raczej... nigdy nie zwrócił na to uwagi.
-Do czego zmierzasz?
-Osoba, która powiedziała mu o jego przyjaciołach i go zaatakowała nie była mężczyzną.
-Kobieta.
-Musi być naprawdę silna, skoro jej reiatsu dotarło nawet tutaj.
-Czy to znaczy, że...?
-Ona ewidentnie chce czegoś od Ichigo. - zacisnął w dłoni miecz - A mi sie to nie podoba. - oznajmił śmiertelnie poważnie.
-Co zamierzasz?
-Dlaczego miałbym coś zamierzać? - wzruszył ramionami. Zangetsu się zdziwił. Przed chwilą Hollow brzmiał bardzo groźnie, a teraz jego ton wskazył jakby go to nie interesowało.
-Przez chwilę wydawało mi się, że martwisz się o Ichigo.
-To źle ci się wydawało. - uświadomił go.
-Dokąd idziesz? - zapytał gdy Shiro nieco się oddalił. Hollow odwrócił się z uśmiechem.
-Odebrać zapłatę. - oznajmił, po czym zniknął. Zangetsu spojrzał w niebo. Czuł, że zbliża się niebezpieczeństwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz