wtorek, 18 czerwca 2013

Pan i Władca XXXV


Siedział na schodach jednego z dōjō i czekał na Rukię. Spotkali się kilka minut temu i dziewczyna oznajmiła, że jej brat został znaleziony. Pobiegła tylko powiadomić resztę i powiedziała, że jak wróci to wszystko dokładnie mu wyjaśni. Ciekawiła go ta cała sprawa z Byakuyą i czy Renji już wie. Zastanawiał się też nad osobą, z którą przyszło mu niedawno skrzyżować miecz. Tamten cios był potężny a i tak miał wrażenie, że przeciwnik nie użył całej swojej mocy. W dodatku nie miał pojęcia czy to tylko urojenie spowodowanie silnym uderzeniem, ale przez moment wydało mu się, że katana oponenta niż nie ważyła. Co prawda czuł napór na swój miecz, jednak mimo wszystko nie był on taki sam jak w przypadku zetknięcia się z innymi Zanpakutō. No i jeszcze ta dziwna technika dymowych ciał, która zraniła Rukię i Renjiego. I czym była ta przestrzeń, z której owe istoty wyszły? Otwarcie jej wyglądało jakby przeciwnik jednym machnięciem miecza przekroił powietrze. Chłopak miał wrażenie, że ta przestrzeń wzięła się znikąd. Chciałby żeby ktoś mu wyjaśnił na czym to polega. Nie sądził też żeby Rukia i Renji wiedzieli coś. Wtedy wyglądali na równie zaskoczonyh co on. Być może jakąś wiedzę na ten temat mieli kapitanowie Gotei 13, ale ich z kolei nie chciał zamęczać pytaniami. Wiedział, że w obecnej sytuacji są naprawdę zajęci. Jednak była jeszcze jedna osoba, która zdecydowanie mogła posiadać jakieś informacje.
-Senritsu. - usłyszał, po czym jego oczom ukazał się mężczyzna ciągnięty za rękę przez małego chłopca - Szybko.
-Przecież zdążymy. - odparł chcąc ostudzić zapał Zakyū - O, Kurosaki. - powiedział gdy zauważył pomarańczowowłosego.
-Kurosaki... - powtórzył Otome mierząc go badawczym spojrzeniem.
-Zakyū... - zaczął widząc jak dziecko patrzy na nastolatka.
-To nie moja wina. On jest podejrzany. - wyjaśnił powody swojego zachowania.
-Ja? - zdziwił się Kurosaki - Dlaczego? - chłopczyk znów spojrzał na niego. Nagle jego wzrok zupełnie się zmienił. Jego źrenice stały się węższe i przybrały dziwny czerwony odcień.
-Drugi ty.
-Drugi ja?
-Wybacz mu. - poprosił Senritsu zakrywając dziecku oczy - Zakyū to straszny dzieciak.
-Nic nie widzę. - oznajmił z pretensją przykładając swoje dłonie do dłoni mężczyzny.
-O, Ichigo. - czerwonowłosy podszedł do nich, po czym usiadł obok nastolatka - Rukia zaraz przyjdzie. - oznajmił. Senritsu również zajął miejsce, a Zakyū natychmiast usiadł mu na kolanach. Lubił na nich siedzieć. Czuł się bezpiecznie. Zwłaszcza teraz, gdy słońce powoli zachodziło.

Wszyscy wpatrzeni w zachód wyczekiwali Rukii. Gdy już myśleli, że się nie doczekają, dziewczyna nagle pojawiła się przed nimi.
-Przepraszam, że czekaliście.
-Nic nie szkodzi. - odparł Ichigo.
-Jak to nie? - zdziwił się Renji. Przecież dziewczyna miała pojawić się godzinę temu. Już zaczynał się martwić. Chciał nawet zacząć jej szukać.
-Przepraszam. - powiedziała patrząc prosto w oczy czerwonowłosego.
-To nic. Ważne, że przyszłaś.
-I przyniosłam ze sobą wieści.
-Jakie?
-Głównodowodzący oznajmił, że znają położenie zbiegłego przestępcy. - Senritsu spojrzał uważnie na dziewczynę. Czyżby jego dawna towarzyszka tak szybko została odnaleziona? Przecież tak szybkie odkrycie do niej nie pasowało. Chyba, że chciała zostać znaleziona.
-Rukia... - odezwał się Ichigo - To co dalej robimy? - zapytał chcąc znać jej plany. Sam natomiast rozważał zostanie tutaj przez jakiś czas. Chciał pomóc w śledztwie. W dodatku z tego co się zorientował to nie są żarty. Ale z drugiej strony chciałby wrócić na chwilę do świata żywych. Chciał dotrzymać obietnicy złożonej Keigo. Jeśli dobrze pamiętał pierwsze dodatkowe zajęcia będą za dwa dni.
-Możesz wracać. - odpowiedziała. Ichigo zdziwił się, że tak szybko powiedziano mu co ma robić.
-A jak coś się stanie? - spytał z przejęciem. Mimo wszystko miał złe przeczucia.
-Wezwiemy cię. - zapewniła.
-Na pewno?
-Tak. - powiedziała pewnie.
-Rukia... - zaczął Renji. Podczas rozmowy dziewczyny z Kurosakim cały czas myślał o tym wszystkim. Najpierw nie potrafił pomóc Byakuyi, potem jej samej. Cały czas nie dawało mu to spokoju. Czuł, że nieważne ile razy by przeprosił to i tak nie odkupi jego bezsilności.
-A właśnie, Renji. Nii-sama pytał o ciebie. - na Renjiego spadła trwoga. Dziewczyna powiedziała to z jakimś dziwnym błyskiem w oku.
-Kuchiki... taichō? - powtórzył niepewnie. Coś mu się wydawało, że jego kapitan o wszystkim wie. - Powinienem już iść, prawda? - spytał ogarniając wzrokiem twarze towarzyszy. Wszyscy mieli bardzo poważne miny i zgodnie pokiwali głowami. Wiedzieli, że z Byakuyą nie ma żartów. Abarai nie zamierzał zwlekać. Szybko wstał i udał się do szlachcica.
-Senitsu... - zaczął Zakyū - Zrób to. - poprosił. Lubił gdy Kijitsuteki ujawniał jedną ze swoich zdolności.
-Dobrze. - odparł łagodnie - Madarame Ikkaku wraz ze swoim oddziałem. - powiedział i nagle wszyscy zobaczyli jak 11 Oddział biegnie drogą na czele z oficerem. - Zakyū uśmiechnął się radośnie. Wiedział na czym to polega, ale za każdym razem był zachwycony.
-Skąd wiedziałeś? - spytała zaskoczona dziewczyna.
-To... Akari.
-Jak zwykle bezbłędnie. - powiedziała pojawiając się przed nimi - Otome...
-Nie. - odparł szybko. Nie chciał jeszcze iść.
-Pozwól mu zostać. - poprosił Kijitsuteki. Dziewczyna tylko pokiwała głową i przysiadła się do nich.

Od kilku minut stał przed gabinetem Byakuyi. Wahał się, a może raczej bał. Nie wiedział co go czeka po drugiej stronie drzwi. (ale dramatycznie, co nie? XD) Kuchiki pewnie już o wszystkim wiedział i być może cały ten czas zastanawiał się nad ukaraniem go. Renji już wizualizował rodzaje kar, które może dostać. Wyszło, że w najlepszym wypadku szlachcic wtrąci go do celi. Pewnie spędzi w więzieniu jakieś... 30 tysięcy lat i jeśli Byakuya okaże miłosierdzie może po odsiadce pozwoli mu wrócić do służby. O ile nie znajdzie sobie nowego zstępcy. Przełknął głośno salinę i przekręcił klamkę. Najpierw do pomieszczenia wsunął swoją głowę potem całe ciało.
-Zamknij drzwi. - usłyszał chłodny głos i natychmiast wykonał polecenie. Wtedy Kuchiki odwrócił się od okna i spojrzał prosto w jego oczy. - Renji, doszły mnie słuchy, że w czasie mojej niedyspozycyjności...
-Przepraszam. - przerwał mu kłaniając się nisko - Nie mogłem tego tak zostawić. To było silniejsze ode mnie i... Przepraszam. Przyjmę każda karę. - oznajmił stanowczo. Był gotowy na wyrok.
-Wtedy... - czerwonowłosy spojrzał na niego - Zanim straciłem przytomność, czułem jak coś ciepłego mnie obejmuje. To byłeś ty, prawda?
-Nie wiedziałem co robić. - przyznał. Ledwo mógł się opanować, ale to też tylko dlatego, że wiedział, iż Byakuya na pewno zachowałby zimną krew.
-Dobrze. - powiedział nagle szlachcic. Tyle chciał wiedzieć. A skoro to już wszystko zamierzał odejść. W tym celu podszedł do drzwi. Czerwonowłosy patrząc jak jego przełożony przekręca klamkę poczuł, że to jest jedyna szansa żeby poznać odpowiedź na nurtujące go pytanie.
-Dlaczego mnie uratowałeś? - Kuchiki zatrzymał dłoń i nieco odwrócił twarz w jego stronę.
-Jesteś moim podwładnym.
-Taichō, ja... Chcę z tobą walczyć. - oznajmił stanowczo. Co prawda wiedział, że szlachcic mógł jeszcze nie wydobrzeć i nie zamierzał tego wykorzystywać. Dlatego będzie czekał tyle ile trzeba, aż Byakuya w pełni wyzdrowieje i dopiero wtedy stoczy z nim walkę. No i oczywiście jeśli szlachcic się zgodzi.
-Pomyślę nad tym. - odparł, po czym opuścił pomieszczenie. Abarai się uśmiechnął. Czuł, że Byakuya naprawdę rozważy jego propozycję. Poza tym cieszył się. W końcu on i Rukia odzyskali kogoś ważnego dla siebie.

-Kapitan Ukitake. - stwierdził i po chwili drogą przeszedł Jūshirō.
-Niesamowite. - stwierdziła Rukia. Senritsu ani razu się nie pomylił.
-Nie ma w tym nic niesamowitego. - odparł.
-A mogłabym wiedzieć skąd wiesz kto się pojawi?
-Senritsu ma bardzo dobry słuch. - wyjaśniła Akari zamiast mężczyzny - W dodatku potrafi zapamiętać sposób poruszania się istot po ich krokach.
-Naprawdę? - spytał Ichigo. Też był pod wrażeniem.
-Kuchiki Byakuya. - powiedział Kijitsuteki i wszyscy spojrzeli przed siebie. Na drodze pojawił się szlachcic. Kiedy Rukia go zobaczyła pomyślała również o Renjim. Ciekawe co wynikło z ich spotkania?
-Potrafiłeś rozpoznać Nii-samę po krokach. - stwierdziła - Czy to znaczy, że muszą mieć w sobie coś charakterystycznego?
-Owszem. - potwierdził - Twój brat bardzo twardo stąpa po ziemi, a dźwięk jego kroków jest bardzo... - zamyślił się chwilę chcąc znaleźć odpowiednie określenie - ...dumny. - wszyscy zgodnie pokiwali głowami. To pasowało do Byakuyi.
-A Ukitake-san? - spytał Kurosaki. Był ciekaw co Senritsu powie o nim.
-Kroki kapitana Ukitake są bardzo przyjacielskie. Gdy słyszę jak idzie mam wrażenie, że nawet ziemia chciałby się z nim zaprzyjaźnić. - znów wszyscy pokiwali głową. Zgadzali się z tym. - A jeśli chodzi o ciebie... - zwrócił się do nastolatka - Chodzisz jak człowiek. - oznajmił, na co Kurosaki uniósł brwi. To było dość niespodziewane stwierdzenie. - Ale jak spotkaliśmy się pierwszy raz twoje kroki wyraźnie dały mi do zrozumienia, że zrobiłbyś wszystko żeby ochronić to co dla ciebie najważniejsze. Jednakże... - Senritsu nagle spoważniał - Oprócz twoich kroków słyszę jeszcze czyjeś.
-Jeszcze czyjeś? - nieco się zaniepokoił.
-Nie potrafię powiedzieć do kogo należą. - przyznał. Jednak pomyślał, że to może być coś podobnego do stworzenia, które urzęduje w Otome, dlatego czuł się w obowiązku ostrzec Kurosakiego. - Ale pamiętaj: Bestia zawsze obnaża swoje kły w najmniej spodziewanym momencie. To właśnie dlatego shinigami czy też ludzie nie potrafią się obronić. I nim się zorientują zostają już pochłonięci.
-Senritsu... - zaczął Zakyū rozładowując tę poważną atmosferę.
-Już idziemy. - powiedział wstając z małym na rękach. Wiedział, że chce mu się spać. Akari również wstała i lekko się skłoniła, po czym cała trójka rozpłynęła się w powietrzu.
-Ichigo... - zaczęła Rukia widząc poważną minę chłopaka.
-Hm? - odwrócił się w jej stronę. Dziewczyna milczała. - Już późno. Idziemy? - zaproponował. Zamierzał jeszcze dzisiaj tutaj zostać, a jutro wrócić do swata żywych. Kuchiki kiwnęła głową. Nie zamierzała drążyć tematu, chociaż wiedziała, że Kurosaki na pewno się tym przejął. Ale i tak się cieszyła. W końcu wszystko dobrze się skończyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz