wtorek, 18 czerwca 2013

Prawdziwe kłamstwo 2


-Przyszedł? - spytał pełen nadziei.
-Nie. - odparł i przeszedł na kolejną stronę gazety. Albinos usiadł zrezygnowany obok niego. Zaczynał tracić nadzieje na ponowne spotkanie nieznajomego. Ale wciąż rozważał odwiedzenie szkoły chłopaka. Sporządził nawet portret pamięciowy. Zrobił kilka kopii, żeby rozdać swoim przyjaciołom, jednak zaniechał tego gdy się dowiedział, że wyjeżdżają na tydzień. Aczkolwiek Ginjo i właściciel zostali, dlatego wtajemniczył ich. Chciał żeby pomogli mu w poszukiwaniach. Nakazał też bacznie obserwować osoby przychodzące i wchodzące z baru. Nie chciał żeby przeoczono poszukiwanego, co swoją drogą byłoby trudne. Nie da się przeoczyć takich włosów. Dla pewności pokolorował rysunek. Ale jak narazie to nie przyniosło skutków. Westchnął i podparł dłonią głowę. Minął już tydzień, a nastolatek ani widu ani słychu. Czyżby już nigdy mieli się nie spotkać? Czy to co się miedzy nimi wydarzyło to tylko nic nie znaczący epizod w ich życiu? Albinos zaczął się nad tym zastanawiać. Pierwszy raz zdarzyło mu się zrobić to z ledwo co poznaną osobą. Sam nie wiedział co go do tego skłoniło. W dodatku jak o tym pomyślał... Chłopak od razu powiedział czego chce i dostał to a teraz nie daje żadnego znaku życia. Czuł się nieco... wykorzystany. No bo przecież nie można tak po prostu do kogoś przyjść i żądać współżycia. A jego gość ewidentnie sobie tego zażądał. Czy to znaczy, że chciał tylko tego?
-Dlaczego on nie przychodzi...? - westchnął kładąc głowę na barze.
-Widzę, że nieźle cię wzięło. - stwierdził Ginjo odkładając gazetę. Przyjaciel od tygodnia nic nie robił tylko wyczekiwał tego tajemniczego chłopaka.
-To nie moja wina. - odparł szorstko - Po prostu... - odkręcił głowę - ...nie mogę przestać o nim myśleć. - przyznał.
-O kim? - zainteresowała się Jackie, ale nie otrzymała odpowiedzi. W końcu Ginjo wyjął z kieszeni portret pamięciowy nastolatka.
-Shiro zainteresował się tym chłopakiem. Mamy pilnować czy tu nie przyjdzie.
-Reszta wie?
-Do teraz wiedzieliśmy o tym tylko ja i Tsukishima. Shiro was nie wtajemniczył, ponieważ musieliście wyjechać. - Jackie spojrzała na albinosa.
-Może powinieneś powiesić to na tablicy ogłoszeń, albo przed wejściem? Albo najlepiej zrób reklamę, którą będą puszczać w telewizji.
-Zbijasz się ze mnie, tak? - spytał oburzony. Ale nie ukrywając już myślał o reklamie. Jednak szybko zrezygnował. Nie chciał żeby zrobiła się z tego jakaś międzynarodowa sprawa. Poza tym nie chciał wystraszyć nastolatka.
-Próbuję pomóc. - wyjaśniła.
-Jak przyjdzie macie mnie natychmiast zawołać, jasne? - spytał groźnie. Nie darowałby sobie gdy przegapił spotkanie z nim.
-Tak. - odpowiedzieli jednogłośnie. Shiro poszedł na górę do swojego pokoju.
-Ginjo... - zaczęła gdy albinos zniknął im z oczu.
-Tak, wiem. - przyznał. Co prawda nie znał szczegółów, bo ich przyjaciel nie zdradził wszystkiego, ale zdaje się, że coś zaczyna się dziać.

Przeciągnął się, potem rozmasował kark. Od czasu przyjścia do pokoju siedział przy zepsutym odtwarzaczu dvd. Zupełnie nie rozumiał jacy rodzice dopuszczają trzyletnie dziecko do sprzętu elektronicznego. Przecież już na starcie wiadomo, że będzie potrzebna naprawa. Ale w sumie się cieszył. W końcu żył z naprawy. Przeciągnął się po raz kolejny, po czym zaczął składać narzędzia. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Masz gościa. - oznajmiła Jackie. Albinos zerwał się z miejsca i popędził na dół. Czyżby wreszcie mieli się spotkać? Zbiegł ze schodów szybciej niż huragan i już miał spytać o imię jednak zaniechał tego będąc rozczarowany widokiem. Nie go chciał widzieć.
-Dzień dobry. - przywitał się klient.
-Zaczekaj. - powiedział, następnie poszedł na górę. Szybko spakował dvd i zniósł je na dół.
-Tak się cieszę. - oznajmił gdy dostał pudełko do ręki - Naprawdę dziękuję.
-Nie ma sprawy. - na to klient wyjął z kieszeni kopertę i wręczył ją albinosowi. Potem skinął głowa i wyszedł.
-To wyglądało jakbyś brał łapówkę. - skomentował Ginjo.
-Zaiste. - potwierdził Giriko.
-Czy wy musicie tacy być?
-Jacy? - wtrąciła się Jackie - Przecież to nie my przyjmujemy łapówki.
-To nie jest łapówka tylko wynagrodzenie. - podkreślił stanowczo. Nagle do pomieszczenia weszli Yukio i Riruka. Wszystkie pakunki, które ze sobą przynieśli postawili na stole. Shirosaki natomiast wpatrywał się w drzwi. To było dziwne, ale czuł, że gdyby jego tajemniczy gość teraz przez nie wszedł byłby najszczęśliwszy na świecie. Nagle klamka się przekręciła. Drzwi zaczęły powoli się uchylać. Czyżby jego życzenie zostało spełnione?
-Witajcie, moi mili. - przywitał się wchodząc do środka.
-W końcu... - westchnął Ginjo.
-Widzę, że się niecierpliwiłeś.
-Jak cholera. - przyznał - Masz to?
-W rzeczy samej. - odparł, po czy skierował się w stronę swojego gabinetu. Wszyscy poszli za nim, za wyjątkiem albinosa. Ten udał się z powrotem do pokoju.

Leżał głową na barze. To już drugi tydzień jak jego wyczekiwany nie przychodzi. Poważnie rozważał poddanie się. Chyba już stracił całą nadzieję. Zaczął o tym rozmyślać. Może chłopak nie przychodził, bo nie chciał się z nim widzieć? Przecież ostatnim razem jasno powiedział czego chce. Więc jeśli zależało mu tylko na tym, to jasne, że już się nie zobaczą. Jeszcze bardziej się zdołował ale i zdziwił. Dlaczego aż tak bardzo zależało mu na zobaczeniu chłopaka? Nagle drzwi się otworzyły. Albinos podniósł głowę z resztką nadziei, że to nastolatek, ale zamiast niego pryszli jego przyjaciele. Znów położył głowę na barze. Teraz patrzył na równo postawione butelki z alkoholem. Może powinien się napić? Może wtedy by mu przeszło. Po chwili znów usłyszał dzwonek, oznajmujący czujeś wejście. Tym razem nie podniósł głowy. Nie interesowało go kto tym razem przyszedł. Nagle poczuł czyjąś dłoń na swoich plecach. Nie należała ona do żadnego z jego przyjaciół, a mimo to miał wrażenie, że gdzieś już gdzieś ja spotkał. Niepewnie odwrócił głowę. Kiedy go zobaczył natychmiast wstał, po czym położył dłonie na jego ramionach.
-Twoje imię. - powiedział od razu - Muszę je znać.
-Ichigo. - Shirosaki spojrzał na niego zaciekawiony.
-Uroczo.
-Nie prawda. - oburzył się. Nie znosił jak ludzie to mówili. Ale szybko mu przeszło kiedy poczuł dłonie na swojej twarzy. - Co robisz?
-Sprawdzam czy jesteś prawdziwy. - przyznał przesuwając dłonie na ramiona. Potem zjechał dłońmi po rękach chłopaka. Nastolatek uważnie obserwował albinosa, który nawet nie mrugał. Tak jakby bał się, że może rozpłynąć się w powietrzu.
-Hichigo... - zaczął na co adresat zatrzymał dłonie - Dlaczego nie dzwoniłeś? - Shirosaki uniósł brwi. Zaskoczyło go to pytanie.
-Przecież nie mogłem. Nie zostawiłeś swojego numeru.
-Zostawiłem. - powiedział stanowczo.
-Naprawdę? - zdziwił się.
-Napisałem ci kartkę i zostawiłem ją na łóżku. Tak żebyś od razu ją zobaczył jak wstaniesz. - Shirosaki natychmiast złapał go za rękę i pociągnął za sobą na górę.

Kiedy weszli do pokoju albinos schylił się pod łóżko. Od razu dostrzegł kawałek papieru. Szybko go wziął i przeczytał. Rzeczywiście było na nim imię Ichigo, jego numer telefonu oraz prośba o zadzwonienie. Shiro natychmiast wyciągnął swój telefon i zapisał w nim numer nastolatka. Nagle usłyszał śmiech.
-Dlaczego się śmiejesz?
-Bo pierwszy raz widzę, żeby ktoś tak desperacko zapisywał mój numer telefonu. - przyznał, po czym wyciągnął swój telefon - Zadzwoń do mnie. - poprosił. Też chciał numer albinosa. Shirosaki spełnił prośbę. Wybrał numer. Przyłożył telefon do ucha. Po chwili obaj usłyszeli dzwonek. Ichigo spojrzał na albinosa. Wyglądał tak jakby chciał żeby było odebrane. Dlatego nacisnął zieloną słuchawkę.
-Czekałem na ciebie. - powiedział Shirosaki.
-Oto jestem. - oznajmił, po czym obaj się rozłączyli.
-Napijesz się czegoś? - zaproponował chowając telefon.
-Z chęcią. - odparł siadając na łóżku. W czasie gdy albinos nalewał soku do szklanek on zapisywał jego numer. Gdy skończył rozejrzał się po pokoju. Nic się tutaj nie zmieniło od jego ostatniej wizyty.
-Proszę. - jego oczy zwróciły się ku albinosowi.
-Dziękuję. - wziął szklankę. Pijąc zauważył, że Shirosaki wciąż na niego patrzy. Wiedział o co chodzi. - Pewnie chcesz mnie zapytać o kilka rzeczy, prawda?
-Owszem. - przyznał. Miał dużo pytań, ale nie wiedział od czego zacząć.
-A mogę najpierw o coś spytać?
-Hmm?
-Wszystko w porządku? Nigdzie cię nie boli? - Shiro zrozumiał o co chodzi.
-To nie ja miałem swój pierwszy raz. - przypomniał stanowczo. Nie rozumiał dlaczego chłopak traktuje go jak nowicjusza. To chyba on powinien martwić się o niego. - A ty... jak się czujesz?
-Dobrze.
-Na pewno? Wtedy... tak po prostu do mnie przyszedłeś i...
-Żałujesz?
-Nie...
-Jest jakieś "ale", tak? - zapytał widząc, że albinos ma coś do dodania, jednak nim ten zdążył odpowiedzieć zadzwonił telefon. Ichigo spojrzał na wyświetlacz. - Muszę już iść.
-Dlaczego?
-Wiesz, chodzę do szkoły i teraz powinienem w niej być. Z jednej lekcji udało mi się wyrwać, ale na resztę muszę wrócić. - wstał i nagle poczuł jak coś chwyta go za nadgarstek.
-Zobaczymy się jeszcze, prawda? - spytał z nadzieją w głosie.
-Tak. - potwierdził - Może być jutro?
-Tak. - wstał - O której?
-14:30.
-Będę czekał. - zapewnił. Teraz stali naprzeciw i patrzyli na siebie. Albinos miał tę świadomość, że wciąż trzyma chłopaka za nadgarstek, ale coś nie pozwalało mu go puścić.
-Hichigo...
-Wiem. - przyznał. To oczywiste, że powinien go puścić. Ale jeszcze nie teraz. - Odprowadzę cię. - oznajmił, po czym pociągnął go za sobą.

Obaj zeszli na dół. Gdy znaleźli się przed drzwiami wejściowymi Shiro otworzył je przed chłopakiem. Najpierw pozwolił wyjść Ichigo, potem ruszył za nim. Chwilę potem go wyprzedził i wciąż trzymając za nadgarstek, prowadził go w górę po schodach do wyjścia. Znów otworzył je przed nim jednak nie wypuścił chłopaka, tylko odwrócił się w jego stronę.
-Na pewno przyjdziesz, prawda? - spytał dla pewności.
-Tak. - albinos powoli zwolnił uścisk, potem puścił chłopaka.

Patrząc jak nastolatek się oddala nie mógł doczekać się jutra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz