czwartek, 20 czerwca 2013

Prawdziwe kłamstwo 8


-Tak, na pewno przyjdę. - zapewnił - Tak, nie spóźnię się. - potwierdził - Tak, wiem, że jak nie dotrzymam słowa to osobiście się tu zjawisz. I nie, nie mówię tak żeby cię zbyć. Tak. Tak, będę na czas. - powiedział stanowczo, po czym się rozłączył. Zupełnie nie rozumiał tego nadzoru. Przecież już powiedział, że nie będzie się migał od pracy. W końcu jej potrzebował. Poza tym pewnie już wyczerpał limit zaufania u szefowej. W najbliższym czasie nie będzie mógł chociaż na trochę się wyrwać z pracy. Teraz powinien się poważnie zastanowić co dalej robić.
-Kurosaki-kun. - chłopak odwrócił się w stronę przyjaciółki - Kurosaki-kun, ohayou.
-Ohayou. - przywitał się - Dzisiaj wcześnie przyszłaś. - zauważył.
-To nie tak, ja tylko... - zawstydziła się. Przyjście o tej porze miało swój cel. Wczoraj słyszała, że Ichigo i jego przyjaciele pojawią się w szkole z samego rana, więc ona też przyszła. Chciała spędzić trochę czasu z Ichigo.
-Coś się stało? - spytał widząc minę dziewczyny.
-Nie, nie, to... Przyszłam wcześniej, bo... - zawahała się. Nie była pewna czy potrafi powiedzieć wprost. - Bo...
-Ichigo! - krzyknął gdy tylko go zobaczył. Oboje odwrócili się w stronę krzyczącego. Zobaczyli jak Keigo szoruje prosto na nich. - I gdzie byłeś? - spytał zdyszany - Wszędzie cię szukałem.
-A coś sie stało?
-Mam wiadomość. - przysunął się do niego - Nie będzie wf-u.
-Dlaczego?
-Wf-istka jest na zwolnieniu. Niestety nie idziemy do domu. Zamiast wf-u mamy matematykę. - Kurosaki zmarszczył brwi. Nigdy nie przepadał za lekcjami matematyki, ale po tym co ostatnio się stało w ogóle by na nie nie chodził. Denerwowały go. A może raczej nauczyciel go denerwował. - To co? Uciekamy? - zaproponował nagle. Nie chciał iść na matmę.
-Zwariowałeś? - odezwała się Tatsuki podchodząc do nich - Dobrze wiesz, że Kuchiki-sensei nie lubi wagarowiczów. Jeśli byś zwiał to pewnie wylądowałbyś na jego czarnej liście. Keigo przeszły dreszcze. Akurat matematykowi nie chciał podpaść. Ledwo co sobie dawał radę. No i jak to często miał w zwyczaju zaczął narzekać. - Idziemy do klasy? - zwróciła się do Inoue nie mając zamiaru słuchać lamentowania Asano. Dziewczyna pokiwała głową, chociaż nieco żałowała. Chciała jeszcze trochę pobyć z Ichigo.
-Też idziemy, co nie? - odezwał się Keigo gdy dziewczyny już poszły. Kurosaki przytaknął, po czym z Keigo skierowali się w stronę klasy. Jednak gdy weszli w kolejny korytarz Ichigo zatrzymał się. Zobaczył Uryuu opartego o parapet. Ishida wpatrywał się w dal. Wyglądał jakby coś go trapiło.
-Keigo, idź sam. Później przyjdę. - Asano pokiwał głową, po czym odszedł. Natomiast Kurosaki podszedł do przyjaciela. - Nie idziesz na lekcję?
-Nie jestem w nastroju. - Kurosaki uniósł brwi. Przecież Uryū nie wagarował.
-Co jest? - spytał opierając się o okno.
-Dlaczego coś ma być? - odparł nawet na niego nie patrząc.
-Pokłóciłeś się z ojcem, tak? - Uryū nie odpowiedział. Nie zamierzał się zwierzać. - Byłeś w ogóle w domu?
-Po co miałbym tam być? - odparł oschle widząc, że przyjaciel się nie poddaje.
-No nie wiem... Żeby porozmawiać z ojcem i... pogodzić się z nim?
-Nie zamierzam się z nim godzić. - oznajmił z wyższością. Zresztą Ryūken także nie wykazywał specjalnych chęci na zawieszenie broni.
-Posłuchaj. - zaczął sądząc, że ich stosunki jeszcze da się uratować - Po prostu wróć do domu i...
-A ty? - przerwał mu nie rozumiejąc dlaczego każe mu pojawić się w domu, skoro sam prawie w nim nie bywa - Kiedy ostatni raz byłeś w domu?
-...
-Sam widzisz. - stwierdził patrząc w dal. Kurosaki zrobił to samo. Zaczął myśleć o swojej sytuacji. Jeśli dobrze pamiętał ostatni raz był w domu jakiś miesiąc temu. Teraz jak o tym pomyślał... W domu pojawiał się sporadycznie. Przychodził tylko po książki lub ubrania. Zwykle nocował w pracy, a czasami Keigo go przenocował. - Powinieneś już iść. - odezwał się nagle patrząc na zegarek. Zaraz zaczynają się lekcje.
-A ty?
-Mam inne plany. - oznajmił po czym odszedł. Kurosaki nie zamierzał już go męczyć. Przecież Ishida nie jest dzieckiem. Wie co robi. Sam zaś skierował sie do klasy.

-Kurosaki Ichigo. - usłyszał gdy otworzył drzwi klasy.
-Jestem. - powiedział wchodząc do środka.
-Spóźniony. - zauważył - Jak zwykle. - dodał zaznaczając to w dzienniku. Chłopak nie bardzo się tym przejął. Po prostu jak gdyby nigdy nic zajął miejące w ławce. Nauczyciel chwilę na niego patrzyła, a potem wrócił do sprawdzania obecności. Kiedy skończył wstał i napisał coś na tablicy. Wszyscy uważnie przeczytali co jest napisane i czekali na wyjaśnienia. - Dobrze widzicie. - zaczął obserwując wlepione twarze w tablicę - Dyrektor zgłosił naszą szkołę do międzynarodowego konkursu matematycznego. Jednak zupełnie nie rozumiem dlaczego kazał was poinformować skoro jesteście najgorszą klasą ze wszystkich. No cóż... - westchnął siadając przy biurku - Są jacyś chętni? - przejechał wzrokiem po klasie. Nikt się nie zgłosił, więc chciał zamknąć dziennik, jednak nie zrobił tego widząc jak jedna z uczennic podnosi rękę.
-Ja... się zgłaszam. - powiedziała dość cicho wstając. Kuchiki spojrzał w dziennik.
-Zupełnie nie rozumiem twojej decyzji. - stwierdził widząc jej słabe oceny. Jednak wpisał ją na listę chętnych. - Ktoś jeszcze chce się skompromitować? - uczniowie, którzy chwilę temu zostali podniesieni na duchu przez odważną koleżankę i chcieli się zgłosić po wypowiedzi nauczyciela szybko przestali o tym myśleć. - Nie wstydźcie się. Przecież każdy z was ma prawo chociaż raz w życiu się zbłaźnić. Dlatego w konkursie weźmie udział cała klasa. - oznajmił wpisując to na kartkę. Nie musiał czekać długo, żeby podniosły się dźwięki oburzenia. - Rozumiem, że chcecie być pytani. - zaczął w odpowiedzi na hałas. Klasa umilkła. Byakuya wziął dziennik i wyszedł z klasy. Udał się do dyrektora, żeby zgłosić kandydaturę do konkursu całą klasę. Po tym wrócił do klas i zaczął lekcję.

-Funkcje silnie monotoniczne są różnowartościowe. Należy zaznaczyć, że dowolna funkcja rosnąca jest niemalejąca, a każda funkcja malejąca jest nierosnąca. Dodatkowo jeśli f jest rosnąca, to − f maleje i odwrotnie. Podobnie ma się rzecz z funkcjami nierosnącymi i niemalejącymi. Jednakże... - odłożył kredę i odwrócił się do klasy - ...wy i tak tego nie rozumiecie, prawda? - spytał retorycznie. Uczniowie tylko spuścili głowy. Zupełnie nie rozumieli tego pogardliwego traktowania. To że nie rozumieli nie oznacza, że byli gorsi. Ale chyba ich nauczyciel uważa inaczej.
-Ja to rozumiem. - oznajmił głośno i wyraźnie tak, żeby Byakuya dobrze usłyszał. Nauczyciel spojrzał na Kurosakiego groźnie. Chłopak jednak nie pozostał mu dłużny i odwdzięczył sie tym samym.
-W takim razie nie będziesz miał problemu z rozwiązaniem wszystkich zadań od strony 20 do 25. Na jutro. - dodał dla ścisłości - I dzisiaj zostajesz po lekcjach.
-Bo chcesz wiedzieć gdzie jest Rukia, tak? - uczniowie się zdziwili na wzmiankę o Rukii, aczkolwiek byli ciekawi co się dalej wydarzy. Wszyscy zauważyli, że od pewnego czasu Kurosaki bez żadnego skrępowania rozmawiał z nauczycielem i zdawało sie ze miedzy nimi był jakiś konflikt, w który są wmieszane osoby trzecie. Zanim Byakuya zdążył zareagować zadzwonił dzwonek. Uczniowie opuścili klasę. W sali został tylko Ichigo i on. Kuchiki nie zamierzał przedłużać i spytał wprost:
-Mógłbyś mi powiedzieć gdzie jest Rukia?
-A co? Nagle zacząłeś sie o nią martwić? - spytał z wyrzutem. Poza tym był zdenerwowany. Jak Byakuya, po tym co zrobił, ma czelność chcieć widzieć się z Rukią? Powinien zostawić ją w spokoju. Przynajmniej do czasu aż dziewczyna przez to przebrnie.
-Chciałbym z nią porozmawiać.
-I co jej powiesz? "Rukia, to nie tak jak myślisz. Renji był tylko na jeden raz. To już się więcej nie powtórzy"?
-Wyjaśnię jej wszystko.
-Nie uważasz, że za późno na wyjaśnienia?
-Rukia ma prawo to wiedzieć.
-Akurat o tym nie powinna wiedzieć. - podniósł się z krzesła. Gdyby to od niego zależało nie pozwoliłby dowiedzieć się dziewczynie, że jej przyszły mąż woli jej brata.
-Nie ty o tym decydujesz.
-Rukia nie chce cię widzieć. - przypomniał, gdyby jednak Byakuya o tym nie wiedział.
-Rozumiem. Jednak...
-Nie powiem ci gdzie jest Rukia. - oznajmił - Więc daj sobie spokój. - wziął teczkę i ruszył do drzwi.
-Nie zrezygnuję. - oświadczył, na co chłopak się zatrzymał w przejściu - I nie. - nawiązał do wcześniejszej wypowiedzi nastolatka - Renji nie był na jeden raz. - powiedział stanowczo. Ichigo nic nie odpowiedział tylko wyszedł. Niemniej jednak zastanowiła go pewność w głosie Byakuyi. Najwyraźniej Kuchiki poważnie myślał o Renjim.

Od kilku godzin próbował wymyślić sposób w jaki to zrobi. Do głowy przychodziły mu różne warianty. Wśród nich powił się list miłosny. Jednak stwierdził, że żaden z niego poeta, więc zrezygnował. Ewentualnie mógł zobrazować swoje uczucia na papierze. Tylko jaki rysunek najlepiej oddawałby to co czuje do Ichigo? Czy byłby w stanie wyrazić to za pomocą ołówka? I czy chłopak właściwie by to zinterpretował? Ten pomysł zawierał tyle niewiadomych, że wolał nie ryzykować. Zaczął szukać innych pomysłów. Może zrobi coś niespodziewanego i zaskoczy nastolatka? Mogło to by być wyznanie miłości podczas lotu balonem, skoku ze spadochronu lub zamieszczenie tego w gazecie. Wtedy chłopak na pewno byłby zaskoczony. Ewentualnie mógłby się jeszcze bardziej postarać i stworzyć w zbożu napis "kocham cię". No ale jest ryzyko, że Kurosaki pomyśli, że jakieś ufo wyznaje mu miłość. I tak oto zakończył myślenie. Sam się sobie dziwił, że takie durnoty przychodzą mu do głowy. Jakby nie mógł normalnie tego powiedzieć Ichigo. Właśnie w tym momencie zrozumiał jak chłopak dowie się o jego uczuciach. Tylko... kiedy będzie mu dane je mu wyznać? Ichigo nie powiedział kiedy się spotkają. Mimo obiecał, że zadzwoni, telefon milczał. Oczywiście mógłby sam zadzwonić, ale nie był pewny czy Kurosaki będzie mógł przyjść. A nie chciałby usłyszeć odmowy. Dlatego wolał poczekać, aż nastolatek sam zaproponuje spotkanie. Wziął głęboki wdech, po czym wypuszczając powierze wyciągnął się na łóżku. Potem się uśmiechnął. Przypomniał sobie pierwsze spotkanie z Ichigo. W życiu by się nie spodziewał, że ktoś przyjdzie do niego z taką sprawą. W dodatku ten tekst o dziewictwie. Takiego sformowania spodziewałby się po dziewczynie, ale nie po szesnastoletnim chłopaku, który bynajmniej nie zachowywał się jakby był niewinny. Ale wtedy... Ichigo drżał. Wiedział, że to ze strachu. Przestał dopiero gdy zaczął go całować. Właśnie. Pocałunki z Ichigo były takie... niesamowite. Pamiętał te, które były podczas stosunku, ten pierwszy którtki i ten, którym chłopak obdarzył go na pożegnanie podczas ich ostatniego spotkania. Przyłożył sobie palce do ust. Chciałby jeszcze raz dotknąć warg Ichigo, poczuć jego dotyk, zwłaszcza we włosach. Wtedy, gdy byli ze sobą tak blisko, nastolatek prawie cały czas przeczesywał jego włosy swoją dłonią. To było niesamowite uczucie. Dłoń Ichigo była taka ciepła. Zapamiętał to dokładnie. Nawet po wszystkim chłopak gładził go po głowie. Pewnie dlatego wtedy tak szybko usnął. Przypomniało mu się również jak Ichigo powiedział, że jego włosy pasują mu. Pierwszy raz się cieszył, że takie ma. Rozpamiętywał prawie każde słowo, które powiedział Ichigo. Chciałby znów usłyszeć jego głos, rozmawiać z nim, móc bardziej go poznać. Czuł, że chłopak ma w sobie jeszcze tyle do odkrycia. Chciał wiedzieć wszystko. I miał nadzieję, że jak najszybciej się spotkają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz